Panowanie Kazimierza Wielkiego było ważnym etapem na drodze do odbudowy pozycji Polski w Europie, znacznie osłabionej w okresie rozbicia dzielnicowego. Kazimierz przejął władzę po Władysławie Łokietku i od razu przyjął polską koronę. Na okres jego rządów przypadła bardzo korzystna dla Polski koniunktura zarówno gospodarcza, jaki i polityczna. Mimo to pierwsze lata rządów nowego króla nie były łatwe i wymagały od niego wiele wysiłku. Trzeba bowiem pamiętać, że Kazimierz odziedziczył po Łokietku państwo nie do końca jeszcze scalone i zjednoczone. Realną władzę posiadał jedynie w Wielkopolsce i Małopolsce. Dopiero za rządów Kazimierza miało się dokonać faktyczne zjednoczenie kraju i jego konsolidacja wewnętrzna. Chodziło przede wszystkim o wewnętrzne zjednoczenie i pokonanie sił odśrodkowych, które wciąż jeszcze były żywe i znajdowały zwolenników wśród możnych. W czasie rozbicia Polski na dzielnice mieli oni decydujący wpływ na rządy, tworzyli elity polityczne, a teraz nie chcieli z tej roli i pozycji zrezygnować. Kazimierz wiedział, że najważniejszym warunkiem sukcesu jednoczenia kraju będzie poparcie ze strony duchowieństwa, rycerstwa oraz mieszczaństwa, które wyrastało na poważną siłę społeczną i gospodarczą, a w konsekwencji również polityczną. Kazimierz dążył do wzmocnienia swego autorytetu, a jednocześnie prestiżu władzy monarszej w państwie, co udało mu się dzięki licznym reformom wewnętrznym i oparciu się w nich na prawie.
Jednoczenie państwa miało nie tylko swój wymiar wewnętrzny, ale równolegle również wymiar zewnętrzny. Sukces w scalaniu państwa i umocnienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej zależały bowiem od jakości polityki zagranicznej prowadzonej przez Polskę. Kazimierz przywiązywał do tego zagadnienia ogromną wagę. Podstawowe znaczenie dla Polski miało poszukiwanie sojuszników. Trzeba pamiętać, że Polska nie była na początku panowania Kazimierza państwem silnym pod względem militarnym. O ile Łokietek w walce o zjednoczenie ziem polskich uciekał się najczęściej do działań wojennych, o tyle Kazimierz Wielki prowadził inną politykę - problemy polityczne starał się najpierw rozwiązywać na drodze pokojowych negocjacji. Było to stanowisko, które brało pod uwagę militarną słabość Polski i oszczędzało krajowi pochopnych wojen.
Ten styl polityki Kazimierza dał o sobie znać szczególnie w obliczu konfliktu polsko-krzyżackiego oraz sporu Polski z Janem Luksemburskim, królem Czech (1296-1346). Sojusz Krzyżaków i władcy Czech stanowił dla Polski poważne zagrożenie. Pierwszym krokiem Kazimierza było uregulowanie sprawy roszczeń, jakie Jan Luksemburski (zięć Wacława II - króla Czech i Polski w latach odpowiednio 1271-1305 i 1300-1305) wysuwał pod adresem Polski; uważał, iż należą mu się prawa do polskiego tronu. W sierpniu 1335 r. miało miejsce spotkanie polskiego poselstwa i Jana Luksemburskiego w Trenczynie na Słowacji. Polskiego króla reprezentował tam kanclerz Zbigniew, odpowiedzialny za sprawy zagraniczne Polski. Ustalono wstępne porozumienie. Do drugiego spotkania doszło w Wyszehradzie (północna część Węgier), w listopadzie tego samego roku. Uczestniczyli w nim Kazimierz Wielki, król Czech Jan Luksemburski, król Węgier Karol Robert i przedstawiciele Zakonu Krzyżackiego. Zawarto kompromis, na którym miał się opierać pokój polsko-czeski. Polegał on na tym, że Jan Luksemburski zrezygnował z roszczeń do tronu w Polsce, za co władca Polski miał wypłacić mu poważną sumę 20 tys. kóp groszy praskich. Prawa Jana Luksemburskiego do sukcesji w Polsce zostały zatem wykupione przez Kazimierza Wielkiego. Nie było przy tym mowy o rezygnacji ze Śląska. Zjazd monarchów w Wyszehradzie miał również rozsądzić spór polsko-krzyżacki; arbitrami w tej sprawie byli Karol Robert i Jan Luksemburczyk. Jednak ich arbitraż był dla Polski bardzo niekorzystny i Kazimierz Wielki nie zamierzał na nim poprzestać. Zasądzono bowiem, że Polska odzyska ziemię dobrzyńską i Kujawy, a Pomorze Gdańskie zatrzymają Krzyżacy. Jedynym śladem jego związku z Polską miało być uznanie Pomorza przez Krzyżaków za "wieczystą jałmużnę". Kazimierz postanowił szukać dla sprawy polskiej poparcia u papiestwa. Zwrócił się w tym celu do Benedykta XII, który wówczas sprawował tę godność. Zabiegi Kazimierza przyniosły pozytywny rezultat. Papież nie zatwierdził arbitrażu wyszehradzkiego i powołał sędziów, którzy mieli cały spór rozpatrzyć jeszcze raz i wysłuchać obu stron. Krzyżacy zostali wezwani do Warszawy, gdzie postępowanie sądowe trwało siedem miesięcy (4.II.-15.IX.1339 r.). W trybunale tym zasiedli Galhard de Carceribus (nuncjusz papieski w Polsce) oraz Piotr (kanonik z Francji) jako jego pomocnik. W czasie procesu przesłuchano ponad stu świadków (dokładnie 126 osób), pochodzących z różnych stanów i grup społecznych - od chłopów do książąt. Wszyscy oni twierdzili, że Pomorze winno należeć do Polski, ponieważ jest polską ziemią, a ludność, która tam mieszka posługuje się polskim językiem. Wskazywali też na nielegalność postępowania Krzyżaków, na przemoc, gwałty i zniszczenie, jakich dopuszcza się Zakon. Wyrok, jaki zapadł nie był po myśli Krzyżaków. Zasądził on zwrot Pomorza Gdańskiego, ziemi chełmińskiej, michałowskiej i dobrzyńskiej oraz Kujaw Polsce. Zakon miał więc stracić wszystkie ziemie zabrane Polsce. Krzyżacy podjęli jednak odpowiednie starania w Awinionie, które spowodowały, że papież nie zaakceptował tego wyroku. Kazimierz nie mógł w tej sytuacji wiele zrobić. Mimo, iż wyrok ten pozostał na papierze udało się Polsce dzięki tej akcji podważyć nieskazitelność Zakonu i pokazać prawdziwe jego oblicze. Nie tyle był to zatem sukces faktyczny, co propagandowy.
Tymczasem w 1339 r. doszło do zjazdu w Wyszehradzie, na którym zapadła decyzja o następstwie tronu w Polsce. Układ zawarli ze sobą Kazimierz Wielki oraz Karol Robert (żona Karola Roberta - Elżbieta, była siostrą polskiego króla). Ustalono, że jeśli w Polsce zabraknie męskiego potomstwa, po Kazimierzu Wielkim tron Polski przypadnie węgierskiej dynastii Andegawenów, czyli Karolowi Robertowi bądź jego synowi. Porozumienie to potwierdzono jeszcze później (1355 r.). Andegawenowie zobowiązali się do odzyskania wszystkich polskich ziem, które pozostawały jeszcze poza granicami Królestwa Polskiego.
Podczas spotkania w 1339 r. rozmawiano także o sytuacji na Rusi Halicko-Włodzimierskiej. Obecny na nim książę ruski Bolesław Jerzy Trojdenowicz uczynił swoim następca na Rusi Kazimierza Wielkiego, z którym był zresztą spokrewniony. Król węgierski zobowiązał się natomiast udzielić Polsce wojskowej pomocy w ewentualnej wyprawie Kazimierza na Ruś. Bolesław Jerzy zmarł bardzo szybko i nagle już w kwietniu 1340 r. i Kazimierz natychmiast wyruszył na Ruś. Z początku nie odniósł tam dużych sukcesów. Przyniosły je dopiero kolejne wyprawy, zwłaszcza w 1344 r. i 1349 r. Kazimierz podporządkował sobie wtedy ziemię sanocką i przemyską, a w dalszej kolejności Halicz i Lwów. Toczyły się tam bardzo ciężkie walki. Przeciw wojskom polskim wystąpiła nie tylko ruska opozycja, ale również Litwini i Tatarzy, którzy chcieli Ruś zagarnąć dla siebie. Dlatego wielkie znaczenie miały węgierskie posiłki. Do lat 1366-1367 Ruś Halicko-Włodzimierska (inaczej Ruś Czerwona) znalazła się pod panowaniem Kazimierza Wielkiego. Król polski zhołdował sobie litewskich książąt we Włodzimierzu, Bełzie, Chełmie. Bardzo zależało mu na szybkiej integracji przyłączonych ziem ruskich z polskim organizmem państwowym. Uważał, że najlepszą drogą do tego są odpowiednie działania na polu gospodarki. Polska znacznie zwiększyła swój obszar, ale nie wydaje się, żeby za przyłączeniem Rusi stała jedynie chęć stworzenia z Polski mocarstwa, a także jakieś poczucie cywilizacyjnej misji Polski na Wschodzie. Należy to raczej uznać za efekt ówczesnej koniunktury politycznej - Polska straciła wiele ziem na północy i zachodzie, więc próbowała wzmocnić się na wschodzie, tym bardziej, że nadarzyła się ku temu okazja.
Ziemie północne i zachodnie nie znikły jednak z pola widzenia Kazimierza, który nadal starał się o jak najlepsze dla Polski rozwiązanie tej sprawy. W lutym 1343 r. król spotkał się z książętami z Pomorza Zachodniego. Zawarto sojusz, który przypieczętowało małżeństwo Elżbiety, córki Kazimierza z księciem wołogowsko-słupskim, Bogusławem V. W tym samym roku doszło do innego ważnego rozstrzygnięcia. Pozbawiony węgierskiego (w 1342 r. zmarł sojusznik Polski, Karol Robert) i czeskiego wsparcia musiał Kazimierz pójść na ustępstwa wobec Krzyżaków. Efektem był pokój, jaki między Polską i Zakonem stanął 8.VII.1343 r. w Kaliszu. Na mocy tego układu do Polski wracały ziemia dobrzyńska i Kujawy. Krzyżacy zatrzymywali Pomorze, które określono jako ich "wieczystą jałmużnę". Zważywszy na ówczesną, słabą, pozycję Polski traktat ten należy uznać za sukces.
Nierozwiązanym problemem pozostawała jeszcze sytuacja na Śląsku. Już w 1343 r. Kazimierz planował rozpocząć działania zbrojne w celu odzyskania Dolnego Śląska. Liczył na poparcie swego sprzymierzeńca - księcia świdnickiego, Bolka. Nie doszło jednak do niczego. Dwa lata później (1345 r.) zaczęły się walki z Czechami. Najpierw polskie oddziały (razem z posiłkami węgierskimi i litewskimi) wtargnęły do księstwa raciborskiego, ale wojska czeskie ruszyły na Kraków i przeprowadziły tam bezowocne oblężenie. Do kolejnego starcia doszło w 1347 r., kiedy Karol IV, król Czech i Niemiec, zajęty był sprawami w Rzeszy. Działania Kazimierza nie dały rezultatu i w końcu, w 1348 r. (22.XI.) obaj władcy - Kazimierz Wielki i Karol IV, zawarli w Namysłowie pokój, który oddawał Śląsk Czechom. Kilkanaście lat starań Kazimierza o odzyskanie tej dzielnicy zakończyło się klęską.
Kazimierz Wielki postanowił przede wszystkim wzmocnić militarną siłę Polski. Już wówczas siła ta była dwukrotnie lub trzykrotnie większa niż za czasów Łokietka. Było to jednak wciąż jeszcze za mało. Polska nadal odgrywała w polityce europejskiej bardzo aktywną rolę. Kluczowymi sojusznikami Polski w tym czasie było papiestwo oraz Węgry. Jeśli chodzi o Czechy to wyrazem polsko-czeskich stosunków był układ zawarty w Pradze w 1356 r. z Karolem IV. Była w nim mowa o "najściślejszej przyjaźni" między oboma władcami. Potwierdzono zrzeczenie się Śląska przez Polskę i władzę Polski nad Mazowszem. W 1364 r. we wrześniu doszło w Krakowie do spotkania monarchów - cesarza Karola IV (wcześniej pojął on za żonę wnuczkę polskiego króla), królów Danii, Cypru, Węgier, margrabiego Moraw Jana, margrabiów Marchii Brandenburskiej (Ludwik i Otton), książąt polskich - Bolesława V (książę wołogosko - słupski), Bolka świdnickiego, Władysława Opolskiego, Siemowita III Mazowieckiego. Wszyscy dostojnicy udali się na ucztę do Wierzynka, krakowskiego rajcy.
Za panowania Kazimierza Wielkiego trwał proces wewnętrznej integracji ziem, tak długo rozdzielonych w okresie rozbicia dzielnicowego. Dzięki temu mogło powstać jednolite Królestwo Polskie. Była największa chyba zasługa Kazimierza Wielkiego, który swymi rządami stworzył dla tego procesu bardzo korzystne warunki. Nie we wszystkich sprawach powiodło się Kazimierzowi. Dotkliwa była strata Śląska i Pomorza, ale w ówczesnej sytuacji Polski ustępstwa te były koniecznością. Rozszerzył się obszar państwa w kierunku wschodnim. Umocnienie państwa stało się faktem dzięki mądrej polityce wewnętrznej króla, stawiającej na rozwój ekonomiczny, reformy w wielu obszarach (sądownictwo, administracja, wojsko). Jego zasługą jest rozwój miast, fortyfikacji, fundacje klasztorów (słynne powiedzenie mówi, iż "Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną"). Kazimierz stworzył silne państwo i odbudował autorytet władzy centralnej. To pozwoliło mu prowadzić aktywną i realistyczną politykę zagraniczną, stawiającą nie na wojnę, lecz na rozmowy i układy. Polska faktycznie liczyła się na arenie międzynarodowej.