Niemal codziennie słyszymy wiadomości o szkodach wyrządzonych w środowisku. Spotykamy się w nich ze zniszczeniami spowodowanymi przez kwaśne opady, skażeniem zbiorników wodnych, tępieniem fauny i flory, wyciekami ropy z tankowców, wycinaniem drzewostanów, erupcjami wulkanicznymi czy zanieczyszczeniem wód gruntowych. Możemy także usłyszeć, iż uszczuplają się zasoby naturalnych gleb, czystej wody i atmosfery, a rezerwuary naturalnych surowców się wyczerpują.
Człowiek funkcjonuje w tym środowisku, co oznacza, że jego istnienie także jest zagrożone. Skażenia środowiska wiążą się z rozwojem cywilizacji ludzkiej, która produkuje szkodliwe związki chemiczne, ścieki, toksyczne gazy oraz mnóstwo odpadów. Ludzie przekształcają również krajobraz poprzez budowę wysokich budynków, asfaltowych ulic czy licznych zakładów przemysłowych. Wszystko to powstaje w celu ulepszenia życia człowieka, ale jednocześnie niszczy środowisko naturalne.
Pod koniec 1998 roku został opublikowany "Raport o stanie środowiska w Polsce" przez Państwową Inspekcję Ochrony Środowiska. Opinia publiczna mogła się zapoznać jedynie z nielicznymi informacjami. Raport ten stwierdzał, iż w Polsce głównie przemysł energetyczny, transport oraz gospodarka komunalna powoduje zanieczyszczenia środowiska. Można w nim było także przeczytać, że wyjątkowe zagrożenia mogą być spowodowane poprzez transport toksycznych materiałów, jednak Polska charakteryzuje się wysokimi wartościami przyrodniczymi w porównaniu do krajów leżących w zachodniej części naszego kontynentu.
Od kilkudziesięciu lat wszystkie elementy środowiska zatruwane są przez przemysł, a jedynie 13% ścieków spuszczanych do rzek przechodzi przez oczyszczenie z substancji biogennych. Do pierwszej klasy czystości zalicza się tylko 1% rzek w Polsce. Kiedyś Wisła stanowiła rzekę, nad którą można było spędzać weekendy i można się było w niej swobodnie kąpać. Dziś wydaje się to być niemożliwym. Jest to największa rzeka w Polsce, biegnąca przez wielkie miasta, na terenie których znajdują się zakłady przemysłowe. Problem ten dotyczy również innych rzek płynących przez terytorium naszego państwa. Polska przeznacza, przeliczając na jednego obywatela kraju, 62 dolary na cel ochrony środowiska. W porównaniu z innymi państwami jest to niewielka kwota. Szwajcaria wydaje na ten cel 376 dolarów, Niemcy 308, a biedniejsza Hiszpania przeznacza 105 dolarów. W zestawieniu tym za naszym krajem znalazły się między innymi takie państwa jak Węgry i Albania.
Statystyczny mieszkaniec naszego kraju nie uświadamia sobie zagrożeń, jakie wynikają ze skażenia środowiska, w którym żyje. Prasa czy telewizja najczęściej jedynie wspominają o zaistniałych problemach, które często tyczą się protestów ludności danego miasta odnośnie budowy zakładów przetwórczych czy spalarni odpadów w okolicy ich mieszkań. Media często nie mówią o korzyściach wynikających z ich budowy. Problemy wiążące się z zanieczyszczeniem środowiska z pewnością w niedługim czasie coraz częściej będą się pojawiać w serwisach informacyjnych. W dalszej części tego referatu zostaną opisane niebezpieczeństwa dotykające ziemi, powietrza oraz wody.
Ziemię zasypują śmieci.
Niewiele mieszkańców naszego kraju prowadzi sortowanie śmieci. Często jest to wynik braku przedsiębiorstw zabierających posegregowane odpady, a nie niechęć Polaków do segregacji. Niektóre miejscowości województwa wielkopolskiego, biorąc przykład z innych państw Europy, zaopatrzyły gospodarstwa domowe w stosowne pojemniki na śmieci. Istnieją osobne zbiorniki na metalowe puszki, papier czy plastik, a ich zawartość wywożona jest do odpowiednich punktów skupujących te towary. Płynie z tego obopólna korzyść, zarówno dla mieszkańców niepłacących za odbiór odpadów, jak i dla przedsiębiorstw zajmujących się wywozem śmieci, ponieważ pomnaża to ich dochody. Zakłady przetwarzające odpady posiadają ulgi podatkowe oraz mogą pobierać kredyty na korzystnych warunkach, zyskują również firmy odbierające materiały wtórne. W dużych miastach ten pomysł nie przyjął się jednak. Ich mieszkańcy przekonani, iż nie mogą wpływać na decyzje administracyjne, segregację śmieci biorą za dodatkową uciążliwość. Nie dziwi zatem fakt, że w naszym kraju przerabia się rocznie jedynie 2-3% powstałych odpadów. Wysypiska śmieci są obłożone co najmniej dwoma miliardami ton odpadów pochodzących z przemysłu. Jeżeli nie zmniejszy się ich produkcja to do 2010 roku będzie ich liczba podwoi się. W krajach skandynawskich otworzono mnóstwo spalarni odpadów, które zawierają taśmociągi służące do wybierania materiałów, mogących być powtórnie przetworzone. W państwach tych gospodarka ma charakter proekologiczny i ma ona pełne poparcie obywateli. Spalarnie te są nieduże oraz przyjazne dla środowiska, ponieważ nie wypuszczają do powietrza toksycznych gazów. Powstają one na peryferiach miast nie wywołując protestów. W stolicach tych krajów nie będzie występował więc problem odpadów w przeciwieństwie do Warszawy, którą zasypują śmieci.
Zanieczyszczone powietrze.
W latach 80-tych można było przeczytać w zagranicznej prasie, iż Polska coraz mniej produkuje spalin, które są emitowane do powietrza. Stwierdzono wtedy, że nasze państwo znalazło się w kryzysie energetycznym. Ograniczenie emisji spalin wiązało się z ratyfikacją Protokołów Azotowych i Siarkowych, które były ekologicznymi aneksami w Konwencji Genewskiej. Na ochronę atmosfery przeznaczono wtedy większość inwestycji związanych z poprawą jakość środowiska naturalnego. O połowę ograniczono emisję tlenków siarki, jednak kwaśne opady wciąż stanowiły problem. Osiągnięto to poprzez nakładanie wysokich kar na elektrownie, przez co nie stosuje się w nich już węgla zawierającego siarkę a na kominach montuje się filtry. Rozwiązań takich nie przeprowadzono jednak w gospodarstwach domowych a także kotłowniach ogrzewających osiedla czy w zakładach mięsnych. Powietrze nadal zanieczyszczane jest siarką, nawet na obszarach chronionych.
Nasz kraj rocznie emituje do atmosfery 2,3 mln ton toksycznych związków. Pod tym względem znajduje się na jednym z pierwszych miejsc w Europie. Plany zmniejszenia wypuszczania do powietrza tlenków azotu niestety nie powiodły się. W Polsce dostaje się do środowiska więcej niż 1,1 mln ton związków azotu rocznie. Możliwe wydaje się być zmniejszenie ilości paliw wykorzystywanych w przemyśle, jednak nie w sektorze transportowym, spalającym coraz więcej trujących substancji. Wytwarzanie pyłów spadło o 33%, co osiągnięto na skutek zainstalowania odpowiednich mechanizmów w zakładach przemysłowych. Znacznie zmniejszyła się produkcja innych skażeń gazowych czy pochodzenia chemicznego, które wpływają jedynie lokalnie na środowisko, a ich ilość jest mniejsza aniżeli w 90-tych latach. Pomimo zwiększenia się liczby pojazdów na naszych drogach zmniejszyła się emisja ołowiu, jednak wciąż nie można uprawiać roślin przy drogach.
Skażenie wód.
Jednym z podstawowych założeń polityki proekologicznej naszego kraju jest poprawa czystości zbiorników wodnych. Jest to bardzo szeroka oraz niełatwa kwestia. Duży wpływ na zanieczyszczenie wód mają ścieki odprowadzane do wody a także toksyczne związki, które z gleby wymywają deszcze. Kryteria oceniające stopień skażenia wód można podzielić na bakteriologiczne oraz fizykochemiczne. Jednak wody występujące w naszym kraju znajdują się poza normami europejskimi oraz należy je oczyszczać. Rzeka Odra nie zalicza się do żadnej klasy czystości, a zaledwie 6% Wisły mieści się w III klasie. Jeżeli chodzi o jeziora to ich stan jest również tragiczny. Do pierwszej klasy czystości zalicza się tylko 1,5% polskich jezior. Wypuszcza się do nich ok. 20% ścieków, które nie są uprzednio oczyszczone. Do polskiego morza spływa rocznie 520 mln nieczystości, w większości z lokali prywatnych.
Oczyszczalnie ścieków w naszym kraju często stosują nienowoczesne procesy technologiczne i konstrukcje. Tylko w 115 miastach redukują one ilość azotanów i fosforu, mające właściwości biogenne. Kraje zachodniej Europy oczyszczają ścieki pochodzące od 70-90% mieszkańców, podczas gdy w Polsce zaledwie od 13%.
W 19997 roku do kanalizacji podłączonych było jedynie 3,5% domostw w miastach, a 2/3 gospodarstw wiejskich posiadało szambo. Jednak są one tak zbudowane, iż zanieczyszczenia wsiąkają do gleby i przedostają się do wód gruntowych. Nie należy zatem ufać danym, które wskazują, że tylko 30% nieczystości usuwanych jest "na dziko".