Zespół Wernera i progeria (zespół Hutchinsona-Gilforda) są dwoma odrębnymi jednostkami chorobowymi. Różni je między innymi okres ujawnienia się pierwszych objawów chorobowych. W zespole Hutchinsona-Gilforda objawy są zauważalne już w ciągu pierwszych dziesięciu lat życia, natomiast zespół Wernera objawia się dopiero w okresie dojrzewania. Zespół Wernera nazywany jest progerią osób dorosłych. Wprawni lekarze są w stanie zauważyć pierwsze objawy już w wieku dwóch, trzech lat.
Czasami nazywa się te zespoły chorobowe chorobami prowadzącymi do przedwczesnego starzenia się. Niektórzy jednak twierdzą, że jest to przesada. Prawdą na pewno jest, że wygląd osób jest rzeczywiście stary i chorzy cierpią na choroby obecne normalnie u osób starszych, jednak zespół Wernera i progeria mają także objawy typowe tylko dla siebie, niebędące związane z procesami starzenia się organizmu. Jako przykład można podać nowotwory. U osób starszych normalne właściwie jest występowanie guzów nowotworowych, jednak najczęściej rozwijają się one z komórek nabłonkowych. U osób cierpiących na progerię nowotwory rozwijają się z komórek mezenchymatycznych. U osób cierpiących na progerię i zespół Wernera często spotyka się osteoporozę, jednak dotyczy ona nietypowych miejsc. Osteoporoza jest zlokalizowana w szczególności w kościach długich nóg, złogi wapnia spotykane są w tkankach miękkich, a wrzody w okolicach łokci i stawów skokowych. Następuje zwyrodnienie stawów biodrowych, co może być spowodowane tym, że często te osoby rodzą się już ze zwichnięciem tych stawów. Obserwuje się także nieprawidłowości dotyczące budowy obojczyków.
Aby było możliwe zrozumienie innych chorób, jak na przykład cukrzycy, nowotworu, zaćmy czy miażdżycy, konieczne jest dobre poznanie podłoża molekularnego progerii i zespołu Wernera. Na University of Washington naukowcom udało się odkryć, że z zespołem Wernera łączy się autosomalna, recesywna mutacja. Wpływa ona na aktywność helikaz, dużej grupy enzymów. Ich zadaniem jest rozkręcanie podwójnej helisy DNA w celu umożliwienia replikacji, naprawy uszkodzeń, transkrypcji czy rekombinacji. Czasami helikazy uczestniczą także w przekazywaniu chromosomów do komórek potomnych, co ma miejsce w czasie podziału. Na razie nie wiadomo jakie dokładnie funkcje helikaz zostają zaburzone w zespole Wernera i progerii. Stwierdzono jedynie, że występuje większe prawdopodobieństwo wystąpienia mutacji w komórkach osób cierpiących na zespół Wernera. Może więc to właśnie funkcja naprawy DNA jest zaburzona u helikaz. Wskazuje na to także inna choroba - zespół Blooma, która jest recesywną chorobą genetyczną. Tu także następuje zaburzenie funkcji helikaz. Jednak mutacja, która występuje w zespole Hutchinsona-Gilforda najprawdopodobniej ma charakter autosomalny, dominujący. Nie wiadomo jednak dokładnie który gen ulega uszkodzeniu.
Zespół Wernera jest najczęstszą postacią progerii. Pierwsze objawy są widoczne w okresie dojrzewania, a wszystkie w wieku 20 - 30 lat. Stosunkowo rzadziej zachodzi sytuacja, że zespół Wernera rozwija się u osób młodszych, wówczas umierają one najczęściej w wieku 12 lat.
Badania mające na celu wyjaśnienie przyczyn chorób genetycznych, takich jak zespół Wernera są niezwykle ważne. Współcześnie nawet starość uważana jest przez niektórych naukowców za rodzaj choroby genetycznej. W tym świetle można uznać ludzi starych za osoby dotknięte okrutną, wyniszczającą chorobą zapisaną w naszych genach.
Zespół Wernera jest spowodowany najprawdopodobniej mutacją w jednym tylko genie. Zrozumienie procesu działania prawidłowego białka kodowanego przez ten gen jest istotne, ponieważ być może umożliwi nam zrozumienie mechanizmów procesu starzenia, a co za tym idzie przeciwdziałania im. Na tej drodze jest wiele przeszkód. Po pierwsze nie wiadomo nawet, czy zespół Wernera jest naprawdę przyspieszeniem normalnych procesów starzenia się, czy tylko przypomina te procesy. Pomimo występowania takich chorób związanych z procesami starzenia się, ja miażdżyca, osteoporoza, cukrzyca typu II, siwienie i wypadanie włosów, nie występuje otępienie starcze ani choroba Alzheimera. U niektórych chorych nawet lekarze zaobserwowali także inne objawy, niezwiązane bezpośrednio z procesami starzenia się. Jako przykłady można podać owrzodzenia skóry, w szczególności w okolicy kostek, zmiany w strunach głosowych, nieobecność charakterystycznego skoku wzrostowego. Po drugie zespół Wernera nie występuje u żadnych innych zwierząt, poza człowiekiem. Nie ma więc jednego modelu zwierzęcego, na którym byłoby możliwe prowadzenie badań nad tą jednostką chorobową. Osoby chore na progerię są więc ze wszystkich stron atakowane przez naukowców o umożliwienie przeprowadzenia badań, w szczególności pobrania kawałków ciała.
W kwietniu 1996 roku po raz pierwszy udało się sklonować gen WNR. Jest to bardzo istotne, ponieważ gen ten jest uważany za przyczyną zespołu Wernera. Czasami odkrycie genu odpowiedzialnego za daną chorobę znacznie przyspiesza prace nad nią i wyjaśnieniem jej mechanizmów, a co za tym idzie znalezieniem skutecznych metod leczenia. Jako dowody można podać między innymi mukowiscydozę. Naukowcy, którym udało się odkrycie geny WRN stwierdzili z zaskoczeniem, że odpowiada on za kodowanie białka podobnego do helikazy DNA. Na razie trudno jest ocenić, czy białko kodowane przez odkryty gen rzeczywiście ma aktywność helikazy. Wątpliwości dodaje fakt, że są inne choroby spowodowane mutacjami w genach kodujących helikazy, a nie prowadzą one do postępujących procesów starzenia się. Takimi chorobami się na przykład xeroderma pigmentosum (skóra pergaminowata barwnikowa) czy zespół Cockayne'a. Zaburzenia w tych zespołach powodują dużą wrażliwość komórek osoby chorej na promieniowanie ultrafioletowe. W tych przypadkach światło UV działa mutagennie, a mechanizmy naprawcze są uszkodzone na skutek uszkodzeń helikazy.
Jednakże komórki osób chorych na zespół Wernera nie wykazują takiej wrażliwości na promieniowanie ultrafioletowe. Nie wiadomo więc właściwie w jaki sposób uszkodzenie genu WNR wpływa na działanie komórek osób chorych. Teraz, kiedy znamy już sekwencję genu WRN możliwe będzie stworzenie transgenicznego zwierzęcia. Wówczas możliwe będzie jego wykorzystanie do badań laboratoryjnych jako modelu choroby. Do tej pory jednak nie udało się stworzyć myszy mającej uszkodzony gen WNR. Wielką zagadką jest, czy, kiedy się to uda, powstałe myszy także będą wykazywały przyspieszenie procesów starzenia się. Kolejnym etapem będzie sprawdzenie, czy objawy chorobowe u myszy są analogiczne do tych u ludzi. Będzie to o tyle trudne, że właściwie nie wiadomo jakimi kryteriami się kierować. Nie wiadomo bowiem dokładnie jakie są procesy molekularne związane z procesami starzenia oraz jakie wskaźniki świadczą o starzeniu się u zwierząt. Nie wiadomo też gdzie są zlokalizowane w organizmie zmiany procesu starzenia się - czy tylko w układzie odpornościowym, czy tez w hormonalnym, czy raczej jest to kwestia skumulowania się niezależnych zjawisk odbywających się w różnych komórkach, tkankach, narządach i układach. Jedno jest pewne - bez zwierzęcego modelu choroby Wernera praktycznie nieosiągalne będzie ustalenie przyczyn starzenia się i czy jest to właściwie tylko przyspieszone starzenie się.
Zespół Wernera jest chorobą dziedziczną, występuje jednak niezwykle rzadko. Częstotliwość występowania tej choroby to jeden na sto tysięcy czy nawet jeden do miliona. Jest to choroba recesywna.
W 1992 roku Dennis Dryna razem z innymi naukowcami zlokalizowani gen odpowiedzialny za zespół Wernera na chromosomie 8. W 1996 roku udało się go sklonować, a dokonali tego Gerard Schellenberg i inni naukowcy z Seattle. Jak już zostało wspomniane, gen ten koduje białko podobne do helikazy. Człowiek ma wiele genów kodujących helikazy i najprawdopodobniej każda z helikaz odpowiada za inne procesy rozkręcania DNA czy RNA.
Nie znamy dokładnie roli helikazy kodowanej przez gen WRN. Wiadomo jedynie, że u osób chorych na zespół Wernera brakuje tej helikazy. Występują za to liczne uszkodzenia DNA. Co dziwne jednak, u osób dotkniętych progerią wszystkie systemy naprawcze DNA działają w sposób prawidłowy. Być może jednak nie znamy wszystkich mechanizmów naprawczych, albo zachodzi jakiś dodatkowy proces wpływający na zwiększenie ilości zniszczeń DNA. Naukowcy cały czas szukają odpowiedzi na te pytania.
Symptomy i diagnostyka
Symptomy są niezbędne do postawienia pewnej diagnozy. Co więcej, uważa się, że ludzie chorzy na progerię będący w tym samym wieku powinny być do siebie podobni. Dotyczy to zarówno wyglądu zewnętrznego, jak i innych elementów. Należy jeszcze pamiętać, że niektóre symptomy ujawniają się dopiero w późniejszym wieku.
Dzieci chore na progerię w momencie urodzenia mają zazwyczaj prawidłową masę ciała. W pierwszym roku życia obserwuje się już wyraźne zmiany skórne w rejonie klatki piersiowej oraz brzucha. Występuję liczne wypryski na skórze, która jest sucha i zaczerwieniona. Następuje też formowanie się niewielkich elementów tłuszczowych. Zmiany te są przez dermatologów określane mianem sklerodermii. Poza tymi objawami, które nie ustępują, nie widać innych wyraźnych objawów mogących budzić niepokojenie. W drugim roku życia dzieci najczęściej niewiele przybierają na wadze, rosną powoli i są bardzo delikatne. Dzieci w tym wieku cechuje mała twarz z dużymi, wystającymi oczami i niewielkie wymiary szczęki, w której często nie mieszczą się zęby. Włosy są słabe i rzadkie, albo nie ma ich wcale. Skóra głowy jest podatna na uszkodzenia. Żyły są dobrze widoczne, szczególnie w okolicy głowy. Pojawiają się także wyraźne cienie pod oczami i plamy skórne, które są już związane z procesami starzenia się.
Kolejnymi etapami choroby i ich objawami, są: szerokie i krótkie paznokcie, akroostyleosis, czyli końce palców ostro zakończone. Charakterystyczny jest sposób ułożenia nóg - lekko przykurczone kolana, na zdjęciu rentgenowskim obserwuje się zmiany kąta szyjek kości udowych (coxa valga). Niewłaściwie są też zbudowane kości ramion i karku. Artretyzm i arterioskleroza powodują usztywnienie stawów. Pojawiają się także problemy reumatyczne. Zaczynają się także zmiany w krwioobiegu całego ciała, co w konsekwencji powoduje problemy krążenia i stwardnienie żył.
Rozwój
Progerii nie da się na dzień dzisiejszy zahamować. Jest to jednak z chorób nieuleczalnych. Możliwe jest jedynie łagodzenie niektórych z jej dolegliwości. Przeciętnie, osoby chore na tą chorobę umierają w wieku piętnastu lat. Połowa przy tym umiera przed ukończeniem trzynastego roku życia na chorobę towarzyszącą progerii.
Nie ma jednak jednego schematu przebiegu choroby. Ma na to wpływ między innymi odporność dziecka i jego indywidualne środowisko życiowe.
Umysłowy rozwój dziecka przebiega zupełnie prawidłowo. Czasami obserwuje się nawet przyspieszony rozwój umysłowy i ponadprzeciętne uzdolnienia i mądrość.
Stwierdzenie progerii jest szokiem nie tylko dla osoby chorej, ale także dla całego jej otoczenia, w szczególności dla najbliższych. Często mija wiele czasu, zanim rodziny zaczną wykorzystywać czas dany dziecku i razem z nim cieszyć się życiem.
Chore dzieci muszą zaakceptować siebie i swoją chorobę. Pomimo wszelkich problemów i różnych reakcji środowiska na chorobę, nie należy się poddawać i być odważnym. Niezwykle istotne jest zapewnianie dziecka na każdym kroku, jak bardzo jest kochane.
Często dzieci chore na progerię są ciekawostką na ulicy. Konieczne jest odpowiednie reagowanie w takiej sytuacji zarówno ze strony samego chorego, jak i całej jego rodziny.
Znane są sprytne i humorystyczne odpowiedzi na bezmyślne uwagi gapiów. Np. na pytanie "kiedy umrzesz?" odpowiedział: "a kiedy Ty umrzesz?".
Jako przykład odważnej walki z chorobą można podać Bena, który urodził się w lipcu 1980 roku w Holandii, a zmarł w styczniu 1993 roku. Ben był chłopcem ładnym, pogodnym, zawsze pełnym życia. Zawsze miał cierpliwość do wszystkich ludzi. Progerię odkryto u niego już w pierwszym roku życia. Było to spowodowane zatrzymaniem się rozwoju fizycznego dziecka, utratą włosów i rozwojem artretyzmu, przez co jego ruchy były utrudnione. Pomimo tego Ben prowadził szczęśliwe życie, korzystał z niego w piękny sposób i wierzył, że wszystko jest możliwe. Był podziwiany za to przez każdego, kto miał z Benem do czynienia. Dzięki spotkaniom rodzin organizowanym przez fundacje Sunshine na Florydzie Bez zobaczył, że nie jest sam i zyskał większą pewność siebie. Sesje ze specjalistami pozwoliły mu też zrozumieć dlaczego jego wygląd zewnętrzny jest inny niż innych ludzi i jak reagować na zainteresowanie innych jego osobą. Na tych spotkaniach dawano mu wiarę, że jest kimś wyjątkowym.
W wieku 11 lat zaczęły się poważne problemy z sercem Bena. Było to przyczyną silnych bólów. Ben jednak jeszcze przez dwa lata nie poddał się. Ostatecznie przegrał z chorobą w styczniu 1993 roku. Ostatnie miesiące były bardzo trudne, ale do końca nie poddał i nie załamał się. Był do końca dzieckiem słońca.