Streszczenie szczegółowe
OSOBA
André Frossard rozpoczyna rozmowę z Janem Pawłem II od historii życia Karola Wojtyły. Papież podkreśla swoją niechęć do koncentracji na jego osobie, ale godzi się na ujawnienie informacji, których próżno szukać w skrótach biograficznych.
Na początku mówi o dzieciństwie naznaczonym utratą. Chodzi o matkę, która długo chorowała, jak i siostrę, która zmarła niedługo po urodzeniu. Mówi także o spełnionym marzeniu matki, by jej synowie zostali lekarzem i księdzem. Niestety brat również zmarł młodo, kiedy jako lekarz zaraził się szkarlatyną. Kluczową postacią stał się więc ojciec, który po utracie większej części rodziny pogłębił swoje życie duchowe, co nie pozostało bez wpływu na papieża. Ojciec jednak także odszedł szybko – zmarł w czasie II wojny światowej. Papież wspomina trudny okres podwójnej okupacji niemiecko-rosyjskiej, pracę w kamieniołomach, potem w fabryce.
Mówi także o powołaniu, które przyszło stosunkowo późno, mimo że wiele osób zakładało, że w jego przypadku tak właśnie będzie. Wojtyła wspomina o przerwanych przez okupację studiach z filologii polskiej na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, umiłowaniu słowa, które zaprowadziło go później do Teatru Rapsodycznego, gdzie ukonstytuowało się w nim przekonanie o powołaniu do stanu kapłańskiego. Mówi przy okazji sporo o porozumieniu z młodymi, o szacunku do miłości, jaka łączy kobietę i mężczyznę, o doniosłej roli rodziny i macierzyństwa.
Papież opowiada o historii tajnego seminarium kapłańskiego, które istniało w trakcie okupacji. Docenia rolę nauczycieli – świeckich i kościelnych – jakich spotkał na swojej drodze. Mówi także o roli studiów filozoficznych, które pozwoliły mu na uformowanie swojego światopoglądu. Pojawiają się także istotne wzory osobowe dla Jana Pawła II: św. Franciszek z Asyżu, brat Albert Chmielowski oraz ks. Francis Trochu, proboszcz z Ars.
Jan Paweł II więcej mówi o swojej funkcji niż osobie. Podkreśla doniosłe znaczenie Soboru Watykańskiego II, którego był uczestnikiem. O swoim wyborze na stolicę Piotrową mówi jako zwrocie Kościoła w stronę tradycji, której symbolem jest właśnie Piotr „przychodzący z daleka” tak, jak Karol Wojtyła „z Polski”, z przedmurza chrześcijaństwa, z narodu tułaczego. Ostatnia część poświęcona jest dynamice wiary papieża, jej naturalności, ale i konsekwentnej upartości. W końcu Jan Paweł II przyznaje, że u niego wiara i powołanie miało zawsze charakter „czynny”, nigdy więc nie myślał o życiu zakonnym.
WIARA
Papież przywołuje historię spotkania z młodzieżą w Paryżu, kiedy młody człowiek, deklarujący się jako ateista, zadał mu pytanie: „Ojcze Święty, w kogo wierzysz? Co jest warte daru naszego życia i kim jest ten Bóg, którego wielbisz?”, na które wtedy nie zdążył odpowiedzieć. Pytanie to staje się pretekstem do rozmowy o istocie wiary, o której nie da się szybko i prosto dyskutować. Wiara dla papieża nie jest tylko przyjęciem założenia o istnieniu Boga, ale i odpowiedzią na to Boże Słowo. Wiara zakłada więc interwencję obecności Boga w sferę myśli i woli człowieka. Wiara bowiem nie oznacza źle rozumianego dogmatyzmu. Wiara jest dobrowolną i świadomą odpowiedzią umysłu na słowo Boga Żywego. I tak, zdaniem Jana Pawła II, wygląda nawrócenie, które zmienia orientację światopoglądową i pozwala odkrywać inną „geografię” świata. Papież, odpowiadając o tym, odwołuje się do zapisu doświadczenia nawrócenia samego André Frossarda, który napisał o tym książkę („Spotkałem Boga”). Mówi przy okazji o wierze odziedziczonej i przejętej od rodziców, która stała się jego udziałem. Mówi o poznaniu Boga przez wiarę i rozum. Rosnący problem agnostycyzmu religijnego polega, zdaniem papieża, na podporządkowywaniu problematyki ontologicznej (dotyczącej istoty rzeczy) problematyce epistemologicznej (skupionej na sposobie poznania). Ponieważ Boga nie można dotknąć ani zobaczyć, podważa się możliwość mówienia o jego istocie, a to błąd. To wynik odcięcia człowieka współczesnego od tego, co pozamaterialne, do czego powrót chce zainicjować papież. Źródłem Objawienia ma być przede wszystkim Pismo Święte, dlatego tak ważny jest powrót do jego lektury. Tutaj papież przechodzi do mówienia o obecności Boga jako warunku ludzkiej historyczności, która pozwala zatrzymywać przeszłość, uwieczniać istotę ludzką i przemijać, zachowując tożsamość. To w ludzkiej tożsamości, w człowieku, „na wzór i podobieństwo Boga” kryje się sam On. Odkrycie tego, pozwala na wychodzenie człowieka ku Bogu. Wiara jednak dla papieża zawsze pozostaje w najściślejszym związku z Objawieniem. W tym sensie jest ona również darem Boga, który pozwala nam odpowiedzieć na swoją obecność, odkryć ją wokół siebie. Ona umożliwia powierzenie się Bogu i twórczą odpowiedź na powołanie do wiary, która przejawia się w naszej codziennej aktywności. Czyny człowieka, według papieża, sięgają̨ dużo dalej niż jego otoczenie, krąg społeczny lub polityczny. To, co robię, dobrego lub złego, innemu człowiekowi – robię przede wszystkim Chrystusowi. Ewangelia jest zaś olbrzymim źródłem mobilizacji dla tych, którzy chcą zwalczać zło na świecie.
OBYCZAJE
Rozmowa na ten temat rozpoczyna się od refleksji dotyczącej spójności osoby papieża i jego ogromnej popularności. Jego stabilność jest czymś nieoczekiwanym w świecie bardzo dynamicznym i zmiennym, w którym próby ograniczania wolności ludzkiej kojarzone są natychmiast z panującym na Wschodzie systemem totalitarnym. Pojawia się więc pytanie, jak dalece Kościół ma prawo interweniować w życie wolnej przecież jednostki.
Papież odpowiada, że moralność jest rodzajem napięcia o charakterze duchowym, definiującym całą złożoną podmiotowość człowieka. Jan Paweł II uważa, że człowieczeństwo oznacza wezwanie do przekraczania siebie w sobie samym. Jego zdaniem chodzi o przekraczanie własnych granic, aby pójść dalej i wyżej. Zwraca także uwagę na odróżnienie języka filozofii świadomości, która zajmuje się uczuciami, emocjami, stanami podmiotu, od filozofii bytu, która próbuje odpowiedzieć na pytanie, czym jesteśmy.
Na pytania dotyczące miejsca Kościoła we współczesnym świecie, odpowiada zwracając uwagę na niebezpieczeństwa tkwiące w materializmie praktycznym, który w XX wieku, jego zdaniem, funkcjonuje na zasadzie serii impulsów i atrakcji, jakimi wartości zmysłowe i doczesne atakują sferę pożądań i afektów człowieka. Jednocześnie podkreśla, że totalitaryzm, jako cel sam w sobie, nieustannie również próbuje zniewolić człowieka i odciąć go od jego głębi, podobnie jak robią to różnego rodzaju „atrakcje”.
Jan Paweł II uważa zaś, że człowiek jest wolny tylko w ten sposób, w który myśli o swojej wolności. Jednocześnie zaś rozumie swoją wolność jedynie na tyle, na ile jest wolny. Ta dwukierunkowość wolności zakłada, że jest ona ściśle powiązana ze zdolnością do poznawania świata. I w tym sensie Kościół, zdaniem papieża, nie jest opresyjny wobec człowieka, ponieważ nie stara się go ograniczać, a pozwala mu przejść od poznania do działania i się samo ustanowić. Zdaniem Jana Pawła II Bóg jest ostatecznym gwarantem ludzkiej wolności, ponieważ to on ocala człowieka od determinizmu. Kościół zaś afirmuje prawdziwą wolność człowieka, jednocześnie stając się pośrednikiem i pomocą w poznaniu.
Na pytania o zmianę etyki chrześcijańskiej pod wpływem rozwoju nauk, papież odpowiada, że Kościół uważnie śledzi dokonania naukowe, ponieważ mogą one wpływać na zmianę oceny moralnej czynów konkretnego człowieka, ale nie zmienią koncepcji moralności samej w sobie. Moralność ostatecznie jest bowiem sprawą sumienia i decyzji wnętrza ludzkiego. Jeśli nauka pokazuje, że coś jest niezależne od nas, może to zmieniać kwalifikację oceny moralnej konkretnego czynu, ale sama moralność pozostaje niezmienna. Kościół nie wchodzi w spór, jaki jednostka (w swoim sumieniu) wchodzi sama ze sobą. Kościół jest jedynie pośrednikiem w dialogu, jaki ludzkie sumienie toczy z Chrystusem.
Na koniec tego rozdziału Frossard rozmawia z Janem Pawłem II na temat rodziny i jej ogromnie doniosłej roli w życiu i Kościele, w budowaniu jego wspólnoty. Papież wskazuje na ważną rolę kobiety w życiu społeczeństwa i Kościoła, podkreśla doniosłość małżeństwa, a także chrztu dzieci, których chrzest jest naturalnym wynikiem ukonstytuowania się małżeństwa i rodziny w Kościele. Za bezzasadne traktuje więc pomysły przesuwania sakramentu chrztu na późniejszy etap życia człowieka (oczywiście poza uzasadnionymi wyjątkami).
KOŚCIÓŁ
Frossard rozpoczyna ten rozdział od przypomnienia ewolucji, jaką, jego zdaniem, kościół przeszedł przez jeden wiek, kiedy to w 1870 roku upadło jako takie państwo papieskie i we władzy Kościoła pozostał tylko Watykan do lat 80. XX wieku. Chodzi tutaj jednak nie o osłabienie polityczne, a o zmianę ceremoniału, o stopniową rezygnację z pompy, z jaką jeszcze przed wiekiem wiernym prezentowali się papieże. Frossard zwraca uwagę na stopniowe upraszczanie ceremoniału, w którym Jan Paweł II także (i to w znaczący sposób) wziął udział. To zaś rodzi pierwsze pytanie, o to, gdzie obecnie jest Kościół, jakie zajmuje miejsce, co oznacza, że sytuuje się po stronie biednych. I czy Kościół może być pośrednikiem między biednymi i bogatymi, a jeśli to posłannictwo się nie uda, to co wtedy.
Papież odpowiada fragmentami swojego przemówienia wygłoszonego podczas pielgrzymki do Rio de Janeiro. Odwołując się do ośmiu błogosławieństw, podkreśla, że Kościół zawsze stoi po stronie ubogich, bo oni też są najbardziej otwarci na drugiego człowieka. Podkreśla jednak, że jest głową Kościoła uniwersalnego, który mówi do każdego. Podkreśla, że bogactwo to też zobowiązanie, wiedza to obowiązek dzielenia się nią. Chodzi bowiem zawsze o to samo: aby służyć innym. Jan Paweł II wprost zwraca się do rządzących, którzy stoją przed wyzwaniem sprawiedliwości, ochrony najuboższych, uczciwego podziału dóbr i tworzenia państwa, które chroni. Kościół jest strażnikiem koncepcji sprawiedliwości społecznej, której źródłem jest sama Ewangelia.
To wszystko rodzi pytania Frossarda o naturę kapłaństwa, jego istotę i potencjalną samotność. Dla Jana Pawła II Chrystus w Ewangelii, szczególnie w Ostatniej Wieczerzy, prezentuje się jako sługa, i takimi sługami Ewangelii czyni Apostołów, których następcami są księża. Papież definiuje także ofiarę jako największy dar oblubieńczej miłości, której symbolem jest Ukrzyżowany Chrystus.
Papież obala mit samotności księży, ponieważ pokazuje, jak mocno osadzeni są oni w samej wspólnocie, w Kościele, w Chrystusie. Posługa, którą niosą, nie pozwala im być samotnymi. Są bowiem wśród ludzi i dla ludzi. Celibat postrzega on jako znak oczekiwania na Oblubieńca. Jedynego Oblubieńca, z którego początek bierze każda miłość.
Papież wyraźnie podkreśla także rozdzielność Kościoła i jakiejkolwiek formy polityki. Przypomina tutaj rozmowę Chrystusa z Piłatem, stwierdzając, że ustanowione wtedy przez Chrystusa rozróżnienie nadal jest żywe, mimo że historia zna moment, kiedy relacje państwa i kościoła splatały się zbyt mocno. Jest jednak jednocześnie przekonany, że do pewnego stopnia z Ewangelii można wyprowadzić politykę, rozumianą przede wszystkim tak, jak chciał tego Arystoteles, czyli jako etykę społeczną. Nie miesza się jednak Kościół do sprawowania władzy, a tak dzisiaj najczęściej niestety przede wszystkim rozumie się politykę. Mówiąc o historii, podkreśla, że Bóg jest obecny w historii, ale przede wszystkim jako ten, który tworzy historię człowieka w najbardziej wewnętrznym wymiarze, historię zbawienia, co ustawia perspektywę zupełnie inaczej, niż popularny materializm historyczny, bilans zysków, strat, dominacji i podległości.
W rozmowie dotyczącej relacji między Kościołem a współczesnością papież bardzo mocno kładzie nacisk na konieczność ewangelizacji i katechezy odpowiadającej jednak na wyzwania świata i dynamicznie zmieniający się obraz nowoczesności. Chodzi o dostosowanie się do tych, do których się przemawia, dostrzeżenie ich perspektywy, problemów, bolączek i opowiedzenie o Bogu tak, aby mogli go oni zobaczyć. Wraca także uwagę na ogromnie istotny, wewnętrzny wymiar sakramentów, ale i myślenie o sakramentalnym wymiarze Kościoła, został on bowiem na sakramencie przecież zbudowany. To sakramenty pozwalają bowiem odkryć ciało mistyczne Chrystusa, co pozwala także jeszcze inaczej spojrzeć na Kościół jako wspólnotę. Istotne jest dla papieża przywrócenie u jak największej liczbie chrześcijan świadomości i głębokiego znaczenia mszy świętej i obcowania z Ciałem Chrystusa.
Papież dużo uwagi przywiązuje do misji Kościoła we współczesnym świecie. Dostrzega zagrożenia, przekonuje jednak, że wspólnota wiernych uczestniczy w misji Chrystusa – kapłana, proroka i króla. Uczestnictwo oznacza również świadczenie. Świadectwa wiary można bowiem wymagać od każdego chrześcijanina, w każdym momencie, ponieważ świadczy się nie tylko słowami, ale całym swoim życiem. Jan Paweł II zdaje się wyraźnie dostrzegać ten misyjny wymiar Kościoła. Jednocześnie ujawnia świadomość zagrożenia, jakim dla wspólnoty są systemy totalitarne, materialistyczne, różnego rodzaju niebezpieczne ideologie. Dlatego też bardzo mocno akcentuje rolę Kościoła w walce o jedność chrześcijan. To jedna z jego najważniejszych misji. Odejść od walki, a zastąpić ją dążeniem do zasypywania przepaści niezrozumienia i braku wzajemnego szacunku. Dążyć do jedności chrześcijan, być otwartym tak na prawosławnych, jak i protestantów, razem budować opór wobec zagrażających istocie człowieka ideologii.
ŚWIAT
Rozmowa Frossarda i Jana Pawła II rozpoczyna się od dostrzeżenia upadku wiary, także wiary w humanizm, postęp człowieka we współczesnym świecie. Frossard pyta więc papieża, czy w tym świecie nie trzeba więc mocniejszej ewangelizacji, bardziej wprost, jednoznacznej. Papież jeszcze raz podkreśla rolę katechezy i ekumenizmu, jednocześnie wskazując, że świadczenie o Jezusie odbywa się każdego dnia, u każdego katolika. Krzyczenie o Bogu nie zawsze przynosi zaś dobre rezultaty, ponieważ wiarę najczęściej spektakularnie tracili ci, którzy o niej najgłośniej krzyczeli. Papież zdaje się zwolennikiem czynienia świadectwa, a nie tylko mówienia o wierze. Jan Paweł II zwraca uwagę na krzyż, jako symbol tego, że świat od początku był przeciwko Jezusowi, przeciw prawdzie i drodze, którą ten ze sobą przyniósł. Jednocześnie podkreśla, że ten sam Krzyż jest symbolem tego, że został on w świecie, cały czas jest w nim obecny i trwa. Z wiarą jest podobnie – część ludzi jej nie chce, natomiast z drugiej strony ma w sobie ogromne jej pragnienie.
Jan Paweł II nie zgadza się na proste przejście między kontemplacyjnym średniowieczem a współczesnością, która jest mgławicowa i zmierza ku katastrofie. Podkreśla, że przede wszystkim trzeba sobie uświadomić różnorodność światów, choćby tych dotyczących Europejczyka i mieszkańca Ameryki Południowej. Papież wskazuje na potrzebę otwarcia się Kościoła na wszystkie te światy, uczynienia go bardziej „ludzkim”, dostrzegania wielkiej ewolucji, jaką przechodzi w bardzo dynamicznym tempie współczesny świat.
Jan Paweł II jest przekonany, że współczesny świat jest zarazem mocny i słaby, zdolny zarówno do najlepszego jak i do najgorszego. Dzisiaj ma bowiem otwartą drogę do wolności i do niewolnictwa, do braterstwa i nienawiści, rozwoju i zacofania. Szala wyboru jeszcze się nie przeważyła. Dlatego tak ważne jest dla niego umacnianie i utwierdzanie w wierze wszystkich braci i sióstr.
Papież tłumaczy się także z pytania o jego nadmiarową aktywność, jeśli chodzi o pielgrzymowanie. Przywołuje tutaj Pawła VI jako papieża, który pierwszy tak wyraźnie włączył tę aktywność do swojego pontyfikatu. Mówi jednak także i o osobistych doświadczeniach, wizytacji biskupich, które utwierdziły go w przekonaniu, że nawiedzanie to jeden z najważniejszych elementów posługi kapłańskiej. Papieskie pielgrzymowanie, gromadzenie wspólnoty wierzących, wspólne celebrowanie Święta to więc logiczna konsekwencja połączenia własnych doświadczeń i nauki wyniesionej od poprzedników, tak Pawła VI, jak i Jana XXIII. Pojawia się dyskusja na temat znaczenia pielgrzymek do Polski, Francji, Brazylii. Papież wspomina także zaskakująco dobre przyjęcie, jakiego nie spodziewał się w Anglii.
Odnosząc się do miejsca Kościoła we współczesnym świecie, papież podkreśla, że Ewangelia nie jest ideologią, a także że nie odpowiada jej też żaden ustrój polityczno-społeczno- ekonomiczny. Nigdy bowiem nie jest ona ograniczona do doczesności. Nie jest więc „trzecią drogą”, a jedynym sposobem pełnego istnienia człowieka, które przekracza materialne „tu i teraz”. Kościół ma zaś pomóc wejść na tę drogę Ewangelii, a także w niej wytrwać. Krytycznie patrzy zarówno na kapitalizm, jak i socjalizm, wskazując, że prawdziwe wyzwolenie człowieka wymaga głębokich i trwałych przeobrażeń́ w sposobach myślenia, wartościowania, działania. Papież widzi jednak próby podniesienia się ludzkości, choćby po dramacie II wojny światowej. Ustanowienie „Karty Praw Człowieka” uznaje za wydarzenie bardzo doniosłe, które stanowi dowód odnajdywania drogi. Natomiast podkreśla, że jest to dopiero początek walki o zejście z tragicznego kursu, jaki ludzkość obrała za sprawą materializmu i jeszcze wiele spraw, nierówności, problemów, tragedii wspólnot oraz społeczeństw jest do rozwiązania i dotyczy to całego świata. Docenia pracę, jaką na rzecz walki z cierpieniem i nierównościami, zagrożeniami dla życia ludzkiego toczy ONZ, FAO, UNESCO i wiele innych organizacji. Papież zwraca uwagę choćby na klasę robotniczą, w stronę której kościół powinien także skierować część swojej uwagi.
Ostatnia rozmowa poświęcona jest lękom i strachom współczesnego człowieka. Jan Paweł II identyfikuje, że ze wszystkich ich najbardziej niebezpieczny i znamionujący XX wiek jest lęk przed zaangażowaniem. Wyleczyć z niego może właśnie wiara i przebywanie w Bogu.
ZAMACH
13 maja 1981 roku – zamach na papieża Jana Pawła II, którego dokonał Ali Agca, to temat, wokół którego koncentruje się ostatnia część rozmów, zamykających książkę Frossarda „Nie lękajcie się”. W przeciwieństwie do pozostałej części tutaj Frossard nie rozmawia przede wszystkim z Papieżem, a innymi osobami: Polką, która była na placu św. Piotra w momencie zamachu, kardynałem Stanisławem Dziwiszem, profesorem Tresaltim, który przyjmował papieża w klinice Gemelli, profesorami Crucittim i Mannim, którzy operowali papieża, a także opiekującą się nim siostrą ze zgromadzenia „Maria Bambina”.
Opowieści dotyczące zamachu rekonstruują wiele szczegółów: od szoku i niedowierzania na placu Świętego Piotra, przez ogromną determinację lekarzy, którzy robili wszystko, aby uratować papieża, późniejsze modlitwy, oczekiwanie na powrót do zdrowia, kolejne zakażenie, drugą operację, po wspólne świętowanie z wiernym powrotu do zdrowia 15 sierpnia, w święto Wniebowzięcia. Wszyscy podkreślają, że to, co się wydarzyło, było cudem: to, że kula nie uszkodziła żadnego kluczowego organu, że udało się wykryć wirusa i go zwalczyć, w końcu przywrócić papieżowi sprawność dzięki drugiej operacji. Pojawia się także wiele uwag dotyczących jego spokoju, podporządkowania, przyjęcia roli normalnego pacjenta, ale i wielkiej chęci możliwie najszybszego powrotu do pełnej sprawności i pracy.
Dopiero na końcu Frossard opowiada o swojej wizycie w Castel Gandolfo, gdzie papież wracał do zdrowia po dwóch operacjach i ciężkiej infekcji wirusowej, która pojawia się po pierwszej operacji. Na koniec pojawiają się zdania papieża, który mówi, że nie było momentu, kiedy zwątpiłby w boską opiekę, a za cud (za który uznawał życie) podziękował rok później we Francji. Przypomina bowiem, że do zamachu doszło w rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie.