Wywiad z Janem Kochanowskim

Jędrzej Tyliński: Witam panie Janie. Czy mógłbym zadać panu kilka pytań?

Jan Kochanowski:Witam serdecznie. Bardzo proszę.

J.T.: Kiedy i gdzie pan się urodził?

J.K.: Urodziłem się w 1530 roku w Sycynie (koło Zwolenia).Pochodziłem ze szlacheckiej rodziny Kochanowskich herbu Korwin, byłem synem Piotra Kochanowskiego, sędziego ziemskiego sandomierskiego i Anny Białaczowskiej herbu Odrowąż.

J.T.: Co robił pan w latach 1544 – 1552?

J.K.: W 1544 rozpocząłem studia na Akademii Krakowskiej. W latach 1551-1552 studiowałem na uniwersytecie w Królewcu, skąd wyjechałem do Włoch, do Padwy. Na tamtejszym uniwersytecie zetknąłem się z takimi umysłami jak Francesco Robortelo, jak i ze studiującymi tam Polakami: Łukaszem Górnickim, Andrzejem Trzecieskim i Andrzejem Patrycym Nideckim. Na uniwersytecie padewskim zostałem nawet konsyliarzem nacji polskiej, tocząc spór o samodzielność z żakami niemieckimi. Studia, podróże i kontakty z uczonymi i humanistami dały mi wiedzę filologiczną, humanistyczną oraz ogładę i wprawę literacką.Pisałem już we Włoszech drobne utwory po łacinie. W tamtym okresie powstała także Pieśń XXV (Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary).

J.T.: Podobno w latach 1555 – 1556 gościł pan w Królewcu?

J.K.: Tak. W latach 1555-1556 przebywałem ponownie w Królewcu na dworze arcyksięcia Albrechta Hohenzollerna, by następnie w latach 1556-1559 odbyć dwie kolejne podróże do Włoch. Stamtąd drogą poprzez Francję (gdzie zetknąłem się z Ronsardem) i Niemcy wróciłem już na stałe do Polski.

J.T.: Na jakich dworach zamieszkiwał pan w Polsce?

J.K.: Przebywałem w kraju na dworach, m.in. Tarnowskich, Tęczyńskich i Jana Firleja oraz biskupa krakowskiego Filipa Padniewskiego. Dzięki poparciu podkanclerzego koronnego Piotra Myszkowskiego dostałem się na dwór Zygmunta Augusta, gdzie ok. 1564 r. mianowano mnie sekretarzem królewskim. Dzięki Myszkowskiemu dostałem też prebendy kościelne: probostwo poznańskie i zwoleńskie.J.T.: Kiedy pomagał pan królowi?

J.K.: Służyłem królowi podczas burzliwych sejmów, zajmowałem się działaniami politycznymi, czego ślady widać w moich utworach. W 1567 towarzyszyłem królowi w wyprawie radoszkowickiej, będącej próbą demonstracji zbrojnej przeciwko Rosji. Oddałem znaczne usługi w trakcie przygotowań do wyprawy na Moskwę w 1568 r. 

J.T.: Do kiedy pan usługiwał na dworze królewskim? Czym pan się tam zajmował?

J.K.: Przy dworze Zygmunta II Augusta służyłem do 1574 r. Opisywałem ważne dla Rzeczypospolitej wydarzenia, w tym hołd pruski księcia Albrechta II Fryderyka Hohenzollerna u stóp Zygmunta II Augusta, unię Korony i Litwy (1569).

J.T.: Co się z panem działo po śmierci króla Zygmunta II Augusta?

J.K.: Po śmierci Zygmunta Augusta byłem zwolennikiem Henryka Walezego, którego elekcję podpisałem, uczestniczyłem też w jego koronacji w katedrze wawelskiej w 1573. Po ucieczce króla wycofałem się z życia dworskiego. Na dwór królewski już nie wróciłem, choć popierałem Stefana Batorego; brałem udział w sejmie elekcyjnym i zyskałem łaski kanclerza Jana Zamoyskiego.

Osiedliłem się w 1574 roku w odziedziczonym po ojcu majątku w Czarnolesie (Czarnym Lesie). W 1575 r. poślubiłem Dorotę Podlodowską herbu Janina, z którą miałem sześć córek (trzy zmarły w dzieciństwie) oraz syna. Pędziłem w Czarnolesie bukoliczny żywot ziemianina. W maju 1575 wziąłem udział w zjeździe szlacheckim w Stężycy, który obradował nad wyborem nowego władcy. W listopadzie tego roku wygłosiłem przemówienie na polu elekcyjnym pod Warszawą.

J.T.: Jakie dzieła powstały w tym okresie?

J.K.: W tym okresie powstała "Odprawa posłów greckich", a wkrótce po niej parafraza "Psałterz Dawidów" (1579), zaczerpnięta z Wulgaty. Największą pamięć zyskałem dzięki Trenom, napisanym po śmierci ukochanej córki Urszulki Kochanowskiej w 1579. W trenach opisywałem zmarłą córkę Urszulę jako dziecko idealne. Pisałem, że śpiewała i układała krótkie wiersze.

J.T.: Bardzo dziękuję za wywiad. To zaszczyt rozmawiać z jednym z najwybitniejszych polskich poetów Odrodzenia.

J.K.: Cała przyjemność po mojej stronie. Również dziękuję.