Strepsjades i jego syn Fejdippides śpią w domu. Ojciec budzi się zmęczony zamartwianiem o długi, powstałe z powodu zachcianek syna. Młodzieniec nawet przez sen mówi o wyścigach koni, które są jego wielką pasją. Ojciec ma pretensje do syna, że ten nie interesuje się długami, których nie ma z czego spłacać. Wspomina, jak poślubił pannę z miasta, z rodu Megaklesów, co było jego wielkim błędem. Dodaje, że on – jak przystało na wieśniaka – pachniał serem i winem, a żona – pachnidłami. Przyznaje, że małżonka była pracowita, ale wypomina, że z jej winy syn dostał imię, które w części niesie w sobie konia. On proponował po dziadku, Fejdonida, a ona wymyślała: Kalippida, Chryzippa, Melanippa, aż doszli do kompromisu i dali mu imię Fejdippides. Przez to imię syn czuje tak dużą pasję do koni.
Strepsjades wpada na pomysł, aby wysłać syna na nauki. Budzi go i przekonuje, aby poszedł uczyć się do filozofów, ale młodzieniec ma o nich fatalne zdanie i za nic nie chce się zgodzić. Ojciec mówi, że znajomość argumentów pomoże mu wyjść z długów, ale syn nawet pod groźbami nie chce się zgodzić. Strepsjades nie daje za wygraną i postanawia sam zostać uczniem.
Bohater idzie do domu Sokratesa i wali w drzwi. Otwiera mu Student, który już po chwili zachwala mu mądrość Sokratesa: opowiada, jak filozof mierzył susy pcheł oraz przytacza wywód na temat tego, czy komary bzyczą przodem, czy zadem. Wspomina też o przypadku, gdy podczas medytacji kot z dachu narobił Sokratesowi do buzi. Strepsjades jest coraz bardziej zachwycony postacią filozofa i obserwuje studentów w różnych dziwnych pozycjach w dumalni. Zachwycają go przyrządy astronomiczne, służące do pomiarów, oraz mapy (obawia się, że Sparta leży za blisko Aten).
Wreszcie pojawia się Sokrates, spoglądający na słońce z góry (w górze lepiej mu się medytuje). Strepsjades tłumaczy, po co przyszedł. Filozof po wielu prośbach schodzi na dół i zgadza się nauczać starca. Pokazuje mu boginie – chmury, do których składa modlitewne prośby.
Chór odpowiada w imieniu chmur, które przybywają na wezwanie. Sokrates wyjaśnia, że to głos chmur, które uczą krętactw. Wyjaśnia jakie moce w nich drzemią, dziwiąc się, że starzec o tym dotychczas nie wiedział. Opowiada o tym, że chmury mogą przybierać różne kształty. Strepsjades próbuje rozmawiać z chmurami. Sokrates wyjaśnia mu, że Zeus i inni bogowie nie istnieją, a wszystkie przypisywane im moce należą do chmur. Tak jest z grzmotem (podobne słychać także w żołądku, gdy ktoś za dużo się nażłopie, a potem puszcza gazy) i z piorunem (gdy chmury na siebie wpadną). Chmury chwalą starca za chęć do nauki i obiecują spełnienie obietnic pod warunkiem ich wielbienia. Sokrates wyjawia, że Trójcą jest Chaos, Język Obrotny i Chmury.
Strepsjades chce posiąść umiejętność krasomówstwa, ale ma słabą pamięć, a o umiejętności wysławiania mówi:
„W wymowie półgłówek,
Lecz za to majster od fint i wymówek”.
Sokrates także przyznaje:
„umysł masz, starcze, tępy i zbyt prosty”.
Mimo wszystko podejmuje próbę nauki. Sokrates każe się starcowi rozebrać przed wejściem do dumalni (rodzaj inicjacji dla nowicjuszy). Strepsjades wnosi tapczan.
SZOPKA AKTUALNA
Przodownica chóru przemawia w imieniu poety i opowiada, ile trudu kosztowało go stworzenie tej sztuki. Wspomina o zdobytej niegdyś nagrodzie za sztukę wystawioną pod cudzym nazwiskiem (był wówczas za młody, aby osobiście publikować). Podkreśla, że autor dokonał wszelkich starań, aby jego dzieło spodobało się publiczności i odchodzi od znanych motywów i wątków, szukając wciąż nowych. Krytykuje tych, którzy odwrócili się od wiary w Zeusa i wykorzystują w swoich utworach takie chwyty. On swoje dzieła kieruje do innych odbiorców, którzy kiedyś staną się „znawcami”. Przodownica chóru wyraża prośbę do chmur, by zamilkły i zajęły się swoją pracą, nie mącąc już w głowach nikomu. Półchóry wzywają bogów.
KONIEC SZOPKI
Sokrates nie widzi efektów nauki i mówi wprost:
„Jeszcze mi taki nie trafił się tuman”.
Każe wziąć mu tapczan i wyjść na dwór. Usiłuje rozmawiać ze starcem o miarach (Strepsjades za miarę ma garniec), rytmach (trochej i daktyl to obce słowa dla starca – myśli, że rozmawiają o daktylach do jedzenia) i słowach (Sokrates poucza, że w odniesieniu do płci, należy stosować różne formy, np. ptak i ptaszka). Wreszcie filozof każe Strepsjadesowi położyć się znów na tapczanie i medytować, ale kompletnie mu to wychodzi, ponieważ cały czas myśli o pluskwach, które go gryzą. Sokrates próbuje go zmotywować do szukania argumentów i analizowania sytuacji, ale be skutku. Starzec wymyśla jedynie, że gdyby usunął z nieba miesiąc, wówczas nie płaciłby odsetek, albo gdyby spalił skargi, wówczas dług by zniknął. Na pytanie, co pocznie, gdy przegra proces, odpowiada, że zostanie mu stryczek, ponieważ ze zmarłego nie da się ściągnąć długu. Sokrates nie wytrzymuje i wygania Strepsjadesa ze szkoły.
Chmury podpowiadają zrozpaczonemu starcowi, by szykował syna do szkoły. Strepsjades widzi w tym swoją ostatnią nadzieję. Idzie pewny siebie do Fejdippidesa i nakazuje mu iść na nauki do Sokratesa. Wykłada, że nie ma Zeusa, który został przepędzony przez wir powietrza. Syn nie wierzy w mądrość Sokratesa i nie daje wiary szalonym słowom ojca, zastanawiając się, czy powinien go dać w ręce kuratora, czy szykować już grób. Strepsjades nie przestaje i dalej mówi o ptaku i ptaszce. Jakimś cudem przyprowadza syna przed oblicze filozofa, który nie jest zbyt chętny, aby przyjąć do siebie ucznia. Oddaje głos Argumentom.
INTERLUDIUM
„WYCHOWANIE DAWNE A OBECNE”
Następuje wymiana argumentów pomiędzy staroświeckim Argumentem Prawym i nowoczesnym Argumentem Nieprawym. Słowna utarczka zamienia się w wymianę wyzwisk i rzucanie oskarżeń. Prawy twierdzi, że przeciwnik mąci w głowie młodym i sprowadza ich na złą drogę. Wreszcie przodownica chóru przerywa kłótnię i nakazuje rzeczowe wystąpienia obydwu stron.
Przemowę zaczyna Argument Prawy. Mówi o tradycyjnym wychowaniu, opartym na systemie kar. Chłopcy potrafili się wówczas zachować, uczyli się muzyki i literatury, byli wysportowani i dbali o przyzwoite zachowanie, nikogo nie kusząc wzrokiem czy gestem. Pierwszeństwo młodzi oddawali starszym i nie hałasowali. Potrafili mężnie bronić ojczyzny i oddawać za nią życie. Prawy broni tradycyjnych wartości, ucząc jak szanować rodziców i starszych, nie sprzeciwiać się ojcu, unikać łaźni i wszelkich nieprzyzwoitości, dbać o dobre imię. Dodaje, że takie wychowanie sprawia, że młodzieniec nie jest gadatliwy, ma zdrową cerę, wysportowane ciało, duży zad i małe przyrodzenie, w przeciwieństwie do efektów nowoczesnego wychowania, które tworzy bladych i mizernie wyglądających młodzieńców, wygadanych, z zapadłą piersią, kaczym kuprem i dużym przyrodzeniem.
Głos dodaje Argument Nieprawy, który mówi o sobie, że potrafi zmienić prawdę w nieprawdę. W odpowiedzi na zarzuty Prawego rzuca szereg swoich argumentów. Twierdzi, że w łaźniach nie ma nic zdrożnego ani nie tworzą tam tchórzy, ponieważ sam odważny Herkules z nich korzystał. Dodaje, że nie ma też nic złego w przebywaniu na rynku, na którym przemawiają przecież mędrcy. Gani też umiarkowanie, które nikomu nie wyszło na dobre. Prawy daje przykład Peleusa, który dzięki tej cnocie zdobył serce Tetydy, ale Nieprawy dodaje, że nie utrzymał jej przy sobie, bo marnym był kochankiem.
Nieprawy mówi Fejdippidesowi, jak wiele miłostek i igraszek go ominie przy tradycyjnym wychowaniu. Dzięki Nieprawemu będzie mógł robić, co chce, a oskarżony o cudzołóstwo powinien powiedzieć, że sam Zeus cudzołożył. Prawy przestrzega, że w takiej sytuacji może mu ktoś wsadzić rzodkiew w zadek, na co Nieprawy odpowiada, że przecież to nic złego i pyta, kto rządzi w trybunałach, pisze tragedie i dowodzi wojskami. Prawy zrezygnowany odpowiada, że buzeranci i pedały, oddając tym samym zwycięstwo w słownym pojedynku Nieprawemu.
Nieprawy pyta Strepsjadesa, czy ma nauczyć jego syna krasomówstwa, czy go oddać, ale ojciec zdecydowanie chce, by Fejdippides się uczył.
KONIEC INTERLUDIUM
Przodownica chóru przestrzega starca przed podjęciem złej decyzji i wieszczy, że jeszcze będzie tego żałował.
Pozostają dwa dni do spłaty długu. Strepsjades idzie zapłacić Sokratesowi za nauczanie syna. Pyta go:
„Czy zna krętactwa wszystkie, jak się patrzy?”.
Filozof potwierdza, a starzec tańczy ze szczęścia i odbiera Fejdippidesa z dumalni. Cieszy go bladość syna i przekonany jest o jego umiejętności krętactwa. Młodzieniec od razu podsuwa ojcu sposób na pozbycie się długu, mówiąc, że ostatni dzień spłaty nie może być jednocześnie pierwszym.
Do Strepsjadesa przychodzi pierwszy wierzyciel – Pazjasz ze świadkiem i żąda zwrotu pieniędzy, żałując, że udzielił kredytu. Starzec wypiera się długu, przysięgając na bóstwa. Dodaje stanowczo, że nie zamierza oddawać pieniędzy, twierdząc, że nie jest nic winien komuś, kto nie wie, że należy mówić „pederasta”, jak „niewiasta”. Pazjasz odchodzi, grożąc sądem.
Następny przychodzi Amyniasz – handlarz, który został bankrutem. Również on chce odzyskać od starca swoje pieniądze, ale Strepsjades go przepędza, wypierając się również tego długu. Amyniasz prosi choć o zapłatę odsetek, ale bez skutku. W końcu ucieka.
Chór przestrzega starca przed konsekwencjami jego zachowania:
„[…] dołki kto kopie, ten sam do nich wpadnie […]”.
Nagle Strepsjades wybiega z domu, uciekając przed synem, który go bije. Kłócą się, ale Fejdippides wprawnie i bezczelnie odpowiada na każde słowo ojca. Twierdzi, że ma prawo dać mu lanie. Sprzeczają się o tradycyjne i nowomodne utwory. Syn broni sprośnych strof i na nic zdają się ojcowskie wspomnienia z czasów dzieciństwa Fejdippidesa. Syn za nic ma dawne obyczaje i przekonany jest, że ma prawo bić ojca w takiej samej trosce, jak on bił go w dzieciństwie. Dodaje, że nawet na matkę podniesie rękę.
Strepsjades orientuje się, jak wielki błąd popełnił, wierząc Sokratesowi i chmurom. Widzi jedyne wyjście w zemście. Fejdippides stoi po stronie filozofa, za nic ma słowa ojca, nie wierzy w Zeusa, do którego zwraca się ojciec, rozumiejąc swoją wcześniejszą naiwność. Strepsjades prosi bogów o wybaczenie. Wspina się na dach domu Sokratesa i podkłada ogień. Patrzy z góry, jak studenci się duszą i płoną. Śmieje się z Sokratesa, mówiąc, że teraz on „napowietrzne odbywa podróże”. Sokrates się dusi. Strepsjades przekonany jest o słuszności kary, którą zadał filozofom za ich dociekania, a przede wszystkim za obrazę bogów.
Arystofanes w „Chmurach” obnaża naiwność tez stawianych przez filozofów i ich destrukcyjny wpływ na młode społeczeństwo. Krytykuje upadek tradycyjnych zwyczajów, brak szacunku dla starszych i promowanie hulaszczego trybu życia młodych ludzi, którzy u filozofów uczą się tylko krętactwa i nieprzyzwoitości w codziennym życiu.
Autor przestawia prostego bohatera, który wierzy w moc filozofów. Sądzi, że nauczą go takiej sztuki wymowy, dzięki której będzie mógł swobodnie kręcić i oszukiwać, by ostatecznie mógł się wymigać się od płacenia długów. W taki sposób podsumowuje filozofów jako kłamców, którzy potrafią obrócić kota ogonem i użyć takich argumentów, aby każdego zbić z tropu. W „Chmurach” na próżno szukać teorii retoryki jako sztuki pięknej wymowy, krasomówstwa i dyskusji. Retoryka staje się tu synonimem kombinatorstwa.
Arystofanes idzie dalej i z pomocą chóru krytykuje tych, którzy porzucają wiarę w bogów i odrzucają Zeusa. Podkreśla także swoje starania jako poety, który szuka nowych tematów dla swych utworów, aby nie nudzić widzów oklepanymi scenami i rekwizytami (również tymi sprośnymi, choć prawdę mówiąc – autor nie pozbył się ich całkowicie):
„Nikt nie wychodzi tutaj – ku uciesze gminu –
Z dyndającą u przodu, czerwoną machiną”.
W „Chmurach” Arystofanesa bez trudu można znaleźć fragmenty dość nieprzyzwoite, np. porównanie grzmotów do puszczania gazów czy cały wywód na temat „buzerantów i pedałów”, przeprowadzony w dyskusji Prawego (zwolennik starego ładu) i Nieprawego (zwolennik nowego porządku, głoszonego przez sofistów). Autor pokazuje zalety tradycyjnego wychowania i przeciwstawia im współczesnego lekkoducha, dla którego cwaniactwo, zabawa i uciechy cielesne są najważniejsze w życiu.
Komedia sprzed tysięcy lat niespodziewanie porusza tematy, które można bez większego trudu osadzić w dzisiejszych realiach. Upadek wartości, nadmierny konsumpcjonizm i nadmierne seksualizowanie życia publicznego (reklamy, telewizja, social media) okazują się nad wyraz podobne do obśmianych przez Arystofanesa przywar współczesnych mu beztroskich sofistów.
Pytania i odpowiedzi z podręczników, w których omawiana jest ta lektura, znajdziesz na stronie Skul.pl
Język polski. Oblicza epok. Klasa 1. Podręcznik. Zakres podstawowy i rozszerzony- rozwiązania i odpowiedzi
Język polski. Przeszłość i dziś . Klasa 1. Podręcznik. Część 1 - rozwiązania i odpowiedzi
Język polski. Ponad słowami. Klasa 1. Część 1. Poziom podstawowy i rozszerzony. Podręcznik - odpowiedzi i rozwiązania
Strepsjades martwi się długami, które zaciągnął, aby jego syn Fejdippides mógł realizować swoją pasję związaną z wyścigami koni. Za wszystko obwinia swoją żonę z wyższych sfer, która wymarzyła synowi zainteresowanie końmi. Sąsiadem starca jest Sokrates. Strepsjades pojmuje jego nauki jako sztukę takiego manewrowania słowami, aby sprawnie kłamać i kombinować, a przy tym zyskiwać. Wymyśla, aby wykształcić syna na krasomówcę, aby ten wybronił go z długów. Fejdippides nawet nie chce o tym myśleć.
Zrozpaczony Strepsjades postanawia osobiście pobrać nauki w szkole Sokratesa, aby wykpić się z niespłaconych zobowiązań. Spotkany Student opowiada o wielkiej myśli filozofa i pokazuje starcowi dumalnię. Gdy przychodzi do spotkania z Sokratesem, okazuje się, że starzec jest dość oporny na wiedzę. Filozof przekonuje go jednak do porzucenia wiary w bogów na rzecz chmur, które posiadają szereg mocy, przypisywanych wcześniej światu boskiemu. Pierwsza próba medytacji nie przynosi efektów, druga – na tapczanie – prowadzi myśli Strepsjadesa do pluskiew, zamieszkujących łóżko, zamiast do konstruktywnych myśli. Kiedy wreszcie wydaje się, że starzec wpadł na pomysł, jak wymigać się od długów, okazuje się, że jego pomysł prowadzi donikąd, bo do stryczka. Sokrates wyrzuca go, nie widząc nadziei na rozwój mężczyzny.
Z radą przychodzą Strepsjadesowi chmury, podpowiadają, aby jeszcze raz spróbował wysłać do szkoły syna. Z trudem udaje mu się przekonać Fejdippidesa. Opowiada mu o wiedzy, ją posiadł u filozofa: rozprawia o chmurach, zapomnieniu o bogach i o żeńskich formach słów, których należy używać. Gdy syn wraca po naukach, od razu daje ojcu sposób na przechytrzenie wierzycieli. Pierwszego – Pazjasza starzec odprawia więc z kwitkiem, wypierając się długu, a Amyniasza wręcz przegania ze swojego domu.
Skutki zachowania Strepsjadesa są opłakane. Chmury widzą błędy starca, jego nieuczciwość i pazerność. Wkrótce starzec dostaje karę, która niespodziewanie spada na niego z ręki syna, który zaczyna go bić i traktować jak dziecko. Długa wymiana zdań prowadzi do przegranej Strepsjadesa, a zarazem do porażki tradycji (analogicznie dyskusja Argumentu Prawego z Nieprawym prowadzi do zwycięstwa nowoczesnych przekonań, dalekich i starych obyczajów). Załamany starzec rozumie, że był naiwny i zbłądził. Błaga bogów o wybaczenie i postanawia podpalić szkołę Sokratesa. Tak, jak filozof medytował na wyżynach, tak w zakończeniu Strepsjades patrzy z góry na płonący budynek i ucieczkę zdezorientowanych studentów.
1. Poranek – bezsenność Strepsjadesa z powodu długów.
2. Beztroska Fejdippidesa i końska pasja.
3. Strepsjades wspomina żonę – źródło wszystkich nieszczęść.
4. Strepsjades szuka sposobu na uniknięcie długów.
5. Strepsjades chce wysłać syna na nauki do filozofów, ale Fejdippides nie chce się uczyć.
6. Ojciec idzie do filozofów, by nauczyć się sztuki argumentacji.
7. Student wprowadza Strepsjadesa do szkoły i opowiada o mądrości Sokratesa.
8. Dumalnia studentów.
9. Sokrates medytuje na wysokości.
10. Strepsjades prosi Sokratesa o naukę krasomówstwa.
11. Sokrates modli się do chmur, które odpowiadają głosem chóru.
12. Sokrates opowiada o mocy chmur i ich kształtach.
13. Rozmowa z chmurami, Sokrates zaprzecza istnieniu Zeusa.
14. Moce chmur, a nie moce boskie: grzmot, błyskawica, wiatr.
15. Nowa Trójca Sokratesa: Chaos, Język Obrotny i Chmury.
16. Strepsjades oddaje się mocy chmur.
17. Strepsjades wchodzi rozebrany do dumalni (początek studiów, poszukiwanie myśli).
18. Chór w imieniu poety chwali jakość dzieła i krytykuje porzucenie wiary w Zeusa przez niektórych; wezwanie bogów.
19. Sokrates przepytuje Strepsjadesa z miar, rytmów i słów.
20. Sokrates o żeńskiej odmianie słów.
21. Strepsjades ma medytować na tapczanie, ale myśli tylko o pluskwach.
22. Strepsjades doznaje pozornego olśnienia. Sokrates wyrzuca go ze szkoły, nie widząc efektów.
23. Chór podpowiada, by Strepsjades jednak posłał syna do szkoły.
24. Strepsjades mówi synowi, że nie ma Zeusa i opowiada o naukach, jakie zdobył.
25. Strepsjades przyprowadza Fejdippidesa do Sokratesa niemal siłą.
26. Spór Prawego i Nieprawego odnośnie do wychowania i wymiana argumentów.
27. Zwycięstwo Nieprawego.
28. Nadchodzi dzień spłaty długu.
29. Strepsjades płaci Sokratesowi za nauki syna.
30. Fejdippides kończy naukę i znajduje argument dla uniknięcia płatności przez ojca.
31. Pazjasz przychodzi po odbiór długu i zostaje odprawiony z niczym.
32. Amyniasz przychodzi po dług, ale zostaje przegoniony.
33. Chór gani postępek ojca.
34. Fejdippides bije ojca.
35. Kłótnia ojca i syna, wymiana argumentów.
36. Strepsjades rozumie swój błąd, przeprasza bogów.
37. Fejdippides pozostaje wierny Sokratesowi, nie słucha ojca.
38. Strepsjades podpala szkołę.
Strepsjades – pochodzący ze wsi, prosty bohater poślubia kobietę z wyższych sfer (z Megaklesów) i w tym upatruje źródło swojego nieszczęścia. Popada w długi z powodu największej pasji własnego syna Fejdippidesa, którą są konie (o pasję do koni Strepsjades obwinia żonę). Ze względu na brak środków do spłaty zobowiązań, szuka sposobu, aby się od nich wymigać. Wpada na pomysł, aby pomocy szukać u filozofów, i chce wysłać do nich na nauki swojego syna. Początkowo nie udaje mu się go przekonać do swojego planu i sam próbuje zgłębić tajniki mowy (sztuki retorycznej, a szczególnie odpierania zarzutów).
Fejdippides – syn Strepsjadesa. Jego imię jest zlepkiem imienia Fejdonides (imię dziadka) i Charippos (związanego z końmi). Wielki miłośnik koni, który swoją pasję odziedziczył po dziadku Megaklesie (zgodnie z pragnieniem matki). Nie robią na nim wrażenia długi ojca, które ten zaciągał na kolejne zachcianki młodzieńca, i nie czuje się zobowiązany do tego, by pomóc w ich spłacie. Gdy nieoczekiwanie trafia na nauki do Sokratesa, wychodzi z nich odmieniony, ale wcale nie w taki sposób, jakiego życzyłby sobie Strepsjades.
Sokrates – grecki filozof czasów antycznych. Jest autentyczną postacią historyczną, ale występuje tu, jako jeden z bohaterów komedii. Jest mistrzem w dumalni (szkole filozofów) i ma pod opieką studentów, którzy wiedzy szukają w trakcie medytacji. Sokrates twierdzi, że nie ma bogów i nie ma samego Zeusa, a światem władają chmury i pęd wiatru. W utworze przedstawiony jest jako postać negatywna: kłamca, krętacz i kombinator. Jego nowoczesne teorie są ośmieszone przez rozwój zdarzeń.
Studenci – uczniowie Sokratesa, medytujący w dumalni.
Pazjasz i Amyniasz – wierzyciele Strepsjadesa, od których pożyczał pieniądze. Żądają spłaty długu i grożą sądem.
Argument Prawy – reprezentuje tradycyjny model wychowania i przedstawia szereg argumentów, potwierdzających słuszność wiernego trwania w sprawdzonych zwyczajach i zasadach postępowania.
Argument Nieprawy – symbolizuje młodzież i nowy model wychowania przypisywany sofistom. Odbija argumenty Prawego, udowadniając, że beztroski tryb życia i korzystanie z jego uciech jest najwłaściwszą drogą.
Arystofanes w treści nie określa konkretnych ram czasowych ani dokładnej lokalizacji, jednakże dzięki obsadzeniu Sokratesa w roli jednego z bohaterów utworu, można domyślić się kilku szczegółów.
Czas akcji komedii „Chmury” przypada na okres antyczny około 423 r. p.n.e. (rok wystawienia sztuki w teatrze). W tych latach żył także Sokrates (469-399 r. p.n.e.), a wiele wskazuje na to, że sztuka powstała za jego życia. Opisane wydarzenia rozgrywają się bardzo szybko, jednakże trwają parę dni (na początku wiadomo, że zbliża się termin spłaty długów, następnie mowa o pozostałych dwóch dniach, aż wreszcie przychodzi pierwszy dzień miesiąca, czyli termin spłaty). Akcja ma miejsce najprawdopodobniej w Atenach w Grecji, gdzie żył i nauczał słynny filozof.
„Chmury” Arystofanesa powstały około 423 r. p.n.e., jeszcze w czasie życia Sokratesa. Jest to o tyle ważne, że utwór stanowi krytykę sofistów i filozofii Sokratesa, który przedstawiony zostaje jako ten, który sieje w głowach młodych ludzi zamęt, niszczy tradycję i szerzy zepsucie. Trzeba jednak zauważyć, że konserwatywne stanowisko Arystofanesa wobec filozofii Sokratesa nie musi wynikać z krytyki wielkiego filozofa. Należy pamiętać, że Sokrates był w oczach współczesnych mu Ateńczyków dziwakiem, głoszącym niezbyt zrozumiałe teorie, dlatego świetnie nadawał się na wyrazistego bohatera komedii. Nie jest jednak jasne czy Arystofanes faktycznie nie doceniał geniuszu jednego z największych myślicieli czasów starożytnych.
O ile inne komedie Arystofanesa cieszyły się niesłabnącą sympatią widzów, to „Chmury” miały tylko jedną inscenizację, ponieważ podczas Wielkich Dionizji (święto Dionizosa – m.in. opiekuna dramatu) jego sztuka zajęła trzecie i ostatnie miejsce. Z jednej strony krytyka sofistów, a z drugiej – eksperymentowanie ze strukturą utworu, mogły mieć wpływ na porażkę. Arystofanes zastosował bowiem dwie parabazy (zawieszenie akcji i występ chóru) zamiast jednej, co mogło być niezrozumiałe dla ówczesnej widowni. Komedia nie była już ponownie wystawiana.
Gatunek – komedia starożytna, komedia średnia. Utwór sceniczny, będący przeciwieństwem tragedii. Komedia przedstawia wady bohaterów w zabawny sposób, ma dynamiczną akcję i może być wielowątkowa. Komedia średnia (reprezentowana m.in. przez Arystofanesa) dotyczyła sytuacji codziennych i zwyczajnego życia. W tej odmianie komedii chór pomału odchodził w zapomnienie (choć w „Chmurach” nadal pełni ważną funkcję), podobnie jak tematyka polityczna i mitologiczna.
Arystofanes urodził się około 445 r.p.n.e. w Atenach. Wprawdzie w sprawie jego pochodzenia trwało wiele dysput, ale niezaprzeczalnie był czystej krwi Ateńczykiem. Był najwybitniejszym twórcą komedii staroattyckiej. Ostatnie dwie sztuki zalicza się już do „komedii średniej”. Niewiele wiadomo na temat życia Arystofanesa, a jego życiorys opiera się raczej na faktach związanych z twórczością.
Arystofanes żył w czasach, gdy Ateny przeżywały niesłychany rozkwit. To właśnie tu rozwijała się sztuka literacka i filozoficzna (np. Sokratesa). Na własne oczy obserwował zatem rozwój demokracji i przemiany społeczne.
Arystofanes tworzył głównie w czasie wojny peloponeskiej. Zaczął pisać jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności, dlatego pierwsze sztuki powstały pod cudzymi nazwiskami (przed 18. rokiem życia nie można było brać udziału w konkursach dramatycznych). Napisał 44 sztuki, ale zachowało się jedynie 11. W swoich utworach chętnie podejmował tematykę pokoju, na którym bardzo mu zależało. W komediach niejednokrotnie atakował Kreona, nie przejmując się możliwymi konsekwencjami. Stronnictwo wojenne miało jednak w jego czasach bardzo duże poparcie za sprawą licznych zwycięstw wojennych, toteż pokojowe postulaty poety nie cieszyły się dużą popularnością. W swoich utworach pokazywał zwyczajnych ludzi, dzięki czemu świetnie trafiał do ówczesnych odbiorców. Wykorzystywał fakt, że w komedii więcej tematów było dozwolonych, dlatego przemycał w nich nawet mniej wygodne tezy. W dwóch ostatnich sztukach poruszył problem feminizmu i ubóstwa. Był twórcą, a nie odtwórcą. Szukał nowych pomysłów i motywów, starając się nie kopiować innych autorów.
Arystofanes zmarł około 385 r.p.n.e.
Ważniejsza twórczość:
- „Biesiadnicy” (427 r.p.n.e.)
- „Babylończycy” (426 r.p.n.e.)
- „Acharnejczycy” (425 r.p.n.e.)
- „Rycerze” (424 r.p.n.e.)
- „Chmury” (423 r.p.n.e.)
- „Pokój” (422 r.p.n.e.)
- „Ptaki” (414 r.p.n.e.)
- „Sejm kobiet” (392 r.p.n.e.)
- „Plutos” (388 r.p.n.e.).
Tytułowe Chmury w komedii Arystofanesa można odczytać jako bujanie w obłokach, które w ramach medytacji uprawiał Sokrates i jego uczniowie. Wymownie mówi o tym Sokrates na widok Fejdippidesa:
„Toć to jeszcze dziecko
I jak w obłokach bujać, pewno nie wie”.
To właśnie uczniowie Sokratesa przypisywali chmurom na niebie właściwości i moce, które dotychczas należały do bogów. Co więcej, Sokrates w chmurach szukał natchnienia:
„[…] Napowietrzne odbywam podróże
I z góry patrzę na słońce […]
Kiedy tu wiszę
I rozum lekki na wietrze kołyszę,
Mogę rozwikłać te sprawy nadziemne,
Które tam, w dole, byłyby mi ciemne”.
Chmury można także interpretować, jako przejaw naiwności: prosty Strepsjades ślepo uwierzył filozofom jako mądrzejszym od siebie. Oddalił się od bogów i w dobrej wierze oddał syna na nauki do Sokratesa, za co gorzko zapłacił. Dopiero po czasie zrozumiał swój błąd.