Spis treści:

Na czym polega efekt św. Mateusza? 

Efekt świętego Mateusza to termin, którym w 1968 roku Robert Merton opisał jedną z podstawowych zasad socjologii (artykuł). Zasada mówi, że losy jednostek mają tendencję do osiągania sukcesu społecznego lub ekonomicznego proporcjonalnie do ich początkowego poziomu popularności, bogactwa, czy sieci koneksji. 

Dość nietypowa nazwa, która przylgnęła do opisu tego zjawiska pochodzi z biblijnej przypowieści o talentach. W ewangelii św. Mateusza przedostatnie zdanie brzmi:

"Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma" (Mt, 25:29)

Trudno o lepsze wyjaśnienie mechanizmu, którego dotyczyć ma zasada nazwana na cześć ewangelisty. Inne określenie, które pojawia się w literaturze to zasada skumulowanej przewagi.

Poznaj: Efekt Pinokia – czy nos może zdradzić kłamcę?

Gdzie pojawia się efekt św. Mateusza?

Na dobrą sprawę można dopatrywać się go niemal wszędzie. Warto jednak pamiętać, że samo dostrzeżenie tego zjawiska nie mówi nam zbyt wiele o przyczynach – efekt św. Mateusza sam w sobie nie jest niczym złym. Często postrzega się go w negatywnym świetle, ze względu na najpopularniejszą ilustrację – kontrast pomiędzy biednymi i bogatymi, gdzie bogatym podświadomie przyklejamy łatkę "tych złych".

bogata i biedna dzielnia w brazylii
Świetną ilustracją efektu św. Mateusza są fotografie brazylijskich miast, gdzie tuż obok slumsów wyrastają wieżowce i wille bogaczy. Tu akurat wyraźną granicę wyznacza las /fot. dabldy/Getty Images

Przykładem środowiska, w którym bardzo łatwo zaobserwować efekt św. Mateusza są wszelkie rankingi i listy popularności. W dziesiątkach eksperymentów, w których na różny sposób manipulowano rankingami bestsellerów wśród książek, piosenek czy "liderów sprzedaży" w danym segmencie wykazano, że aktywność konsumentów jest wyraźnie powiązana z popularnością.

W pewnym uproszczeniu za możemy tu też wymienić internetowe virale – mem czy nagranie, które nagle wybija się spośród milionów innych i robi zawrotną karierę. Czasem faktycznie jest to coś spektakularnego, zasługującego na wielką uwagę, ale dobrze wiemy, że nie zawsze... Początkowe powodzenie może wynikać z czystego zbiegu okoliczności, po prostu "farta" – potem głównym czynnikiem napędzającym popularność jest sama popularność, a spirala zatacza coraz szersze kręgi.

Nikogo nie trzeba przekonywać, że początkową przewagę na niemal każdym polu daje wcześniejsza (pozytywna) obecność w świadomości decydentów –  "wyrobiona marka" w danym środowisku. Niestety nie da się też ukryć, że niezbyt uzasadnioną przewagę w wielu sytuacjach może dać "dobre" nazwisko...

Efekt św. Mateusza w nauce

Bardzo łatwo dostrzec ten aspekt efektu św. Mateusza w świecie nauki. Znani i cenieni naukowcy mają łatwiejszy dostęp do grantów oraz funduszy badawczych. Dzięki rozpoznawalności są częściej zapraszani do prestiżowych projektów naukowych, a ich prace publikowane w renomowanych czasopismach. To powoduje, że mniej znani badacze mają trudniej w zdobywaniu środków na swoje projekty.

W efekcie zjawisko może ograniczać rozwój nowych idei i innowacji, gdyż główny nurt badań koncentruje się wokół uznanych autorytetów. Efekt św. Mateusza w nauce pokazuje, jak istotne są wczesne sukcesy i jak bardzo mogą one wpływać na dalszą karierę naukową, jednocześnie marginalizując innych utalentowanych badaczy.

Sprawdź: Czy można ufać Wikipedii? Wiarygodność największej encyklopedii świata

Jednocześnie jeszcze raz trzeba podkreślić, że efekt św. Mateusza wcale nie musi być efektem niesprawiedliwości – większość naukowców zasłużyła sobie na zdobyty szacunek. Trzeba tylko uważać, żeby prestiż całkowicie nie przesłonił innych, bardziej konkretnych przesłanek – nazwiska prac nie piszą i badań nie prowadzą. 

Efekt św. Mateusza w edukacji

Efekt św. Mateusza jest również widoczny w edukacji, gdzie różnice między uczniami z różnych środowisk społecznych bywają bardzo jaskrawe. Dzieci z zamożniejszych rodzin częściej trafiają do lepszych szkół, co zapewnia im wyższy poziom wykształcenia i lepsze perspektywy na przyszłość. 

W edukacji możemy jednak znaleźć jeszcze jeden, nieco mniej oczywisty przykład zasady skumulowanej przewagi, który opisał Keith Stanovich. W tym kontekście dotyczy on umiejętności czytania.

Mechanizm działa następująco: wczesny sukces w nabywaniu umiejętności czytania zwykle prowadzi do późniejszych sukcesów na kolejnych etapach nauki i rozwoju ucznia. Z kolei późne opanowanie sztuki czytania (wg Stanovicha po 4. r.ż.) skutkuje trudnościami w uczeniu się nowych umiejętności przez całe późniejsze życie. 

W skrócie możemy przyjąć, że najpierw "uczymy się czytać", a potem "czytamy, by się uczyć". Dzieci, którym czytanie przychodzi łatwo, szybko wyprzedzą na ścieżce edukacji rówieśników z problemami, co doprowadzi do powstania pogłębiającej się przepaści. Dobrze, że socjologowie są w stanie identyfikować i klasyfikować takie problemy. Najważniejsze jest jednak, żeby nauka nie zatrzymywała się w pół kroku i oprócz identyfikowania znajdywała także sposoby naprawiania różnych wypaczeń – zasypywania przepaści.

Źródła: sciencedirect.com; science.org; medium.com

Marcin Szałaj

Czytaj także:

Tajemnicze zaburzenie poznawcze. Czym jest zespół Capgrasa?

Wykonujesz kilka czynności jednocześnie? To tylko złudzenie

Historia mycia rąk. "Ręce dżentelmena zawsze są czyste"