W niniejszej pracy pragnę zając się dwoma kwestiami, które są wzmiankowane w jej tytule. Rozpocznę od udzielenia odpowiedzi na pytanie: "Czy człowiek dorosły może zrobić coś, żeby się nie zestarzeć?".
Odpowiedź wydaje mi się nader prosta. Człowiek dorosły, z w pełni ukształtowana osobowością, może pozostać młodym, ale jedynie duchem, gdyż proces starzenia się jest czymś, czego dotąd człowiekowi nie udało się nawet zatrzymać, nie mówiąc już o odwróceniu go. Co zaś tyczy naszej duchowości, nie widzę przeszkód, aby być wiecznie młodym.
Każdy z nas jest w stanie, mimo tego iż jest już w zaawansowanym wieku, czuć i działać jak człowiek młody, wystarczy odrzucić pewne normy kulturowe, które narzucają nam takie, a nie inne zachowanie.
Młodość jako taka jest kojarzona z szaleńczymi wybrykami, z podejmowaniem ryzyka nieadekwatnego do korzyści, jakie może ono przynieść, z tryskającą energią, itp. Niektórzy jednak spośród potrafią zachować owe młodzieńcze przymioty i na starość, inni zaś nie. Co jest tego przyczyną? Oczywiście, wiele zależy od nas samych, ale również od tego, gdzie nam przyszło żyć, w jakim otoczeniu społeczny.
Starzeją się pod względem duchowym przede wszystkim ci starsi ludzie, którzy przebywają wyłącznie w gronie swych rówieśników. To w pewnym sensie ich ogranicza, gdyż w takiej społeczności wytwarzają się mniej lub bardziej uświadamiane naciski, aby zachowywać się zgodnie z kanonem zachowania przystojącego "staruszkom". Przyjmując taką narzuconą rolę dany osobnik, oczywiście, zatrzymuje się w rozwoju, co w tym wypadku oznacza to, iż starzeje się on pod względem duchowym. W mym przekonaniu jest to najgorsza rzecz, jaka człowiek może sam sobie wyrządzić. Wszakże winniśmy do końca swych dni być twórczymi, szukać nowych wyzwań, nowych podniet, a nie dać się zamykać w jakieś zmurszałe tego, co wypada, i tego, czego nie wypada, robić.
Zupełnie inaczej ma się sprawa ludźmi starszymi, którzy przebywają w towarzystwie osób młodszych od siebie. Tu nie powstają takie ograniczenia, że coś należy robić, a czegoś nie wypada, wszakże młodość ma skłonność do szaleństw, do przekraczania wszelkich barier, i to się udziela. Ludzie starsi w towarzystwie młodszych zachowują się swobodniej, są bardziej otwarci na nowe możliwości, jakie podsuwa im życie, bardziej skłonni do podjęcia ryzyka.
W mym przekonaniu starszy człowiek może zdziałać wiele na polu, które można by określić mianem "przywracania utraconej młodości". Wszakże wystarczy pobyć w towarzystwie młodszych od siebie, od czasu do czasu zrobić coś szalonego, a przynajmniej coś, co wyrywałoby nas z rutyny dnia codziennego, powiedzieć sobie, że choć moje ciało się postarzało, to duch z pewnością nie.
Zabawa zdaje się być tu punktem kluczowym. Człowiek jest istotą, która niejako ze swej natury bawi się, co więcej, musi się bawić. Jakkolwiek można wyobrazić sobie człowieka, który się nie bawił przez całe swe życie, ale cóż to za życie? Beznadzieja. Zabawa wszakże to jeden z najistotniejszych czynników, które stymulują nasz rozwój intelektualny, a także emocjonalny. Johnan Huizinga utrzymuje, iż zabawa, gra, stanowi fundament naszego działania, które zawsze ukierunkowuje się na innych, oczekując na ich odzew.
Zabawa jako taka towarzyszy ludzkości od jej zarania. Nie odnaleziono dotąd żadnej społeczności ludzkiej, która nie wytworzyłaby swego rodzaju gier. Każda zabawa zawiera takie elementy jak: dobrowolność, wyodrębnienie, zamknięcie w określonych ramach czasu i przestrzeni, element niepewności, bezproduktywność, spora doza fikcyjności. Huizing wyróżnia jej cztery kategorie. Dwie pierwsze są właściwe przede wszystkim dla dzieci. Są to: mimikra, czyli naśladownictwo, oraz allea - zabawy, w których dominuje pierwiastek przypadku. Jeśli zaś chodzi o dwie pozostałe dwie kategorie, to są one właściwe starszym osobnikom naszego rodzaju. Agon, czyli współzawodnictwo, aby brać w niej udział, należy zdobyć określone umiejętności. Liux, czyli oszołomienie, ten rodzaj zabawy koncentruje się na stanach upojenia, transu. To właśnie dzięki zabawie stajemy się ludźmi. Bez niej nasze życie byłoby pustynią, pozbawiona wszelkiego sensu.
W mym przekonaniu nie możemy i nie powinniśmy obywać bez zabawy, bez względu na to ile mamy lat. To wszakże ona nadaje naszemu życiu sens, nadaje mu jego smak.
Bibliografia:
Sułkowski B. (1984) Zabawa: studium socjologiczne, wyd. PWN
Huizing J. (1967) "Homo Ludens. Zabawa jako źródło kultury", Warszawa