"To jest sprawiedliwe, co jest sprawiedliwe w interesie silniejszego" Trazymach.
Do osiągnięć sofistów z Trazymachem na czele - należy zaliczyć - stworzenie nurtu filozoficznego, mówiącego o człowieku. Tym samym zainteresowanie filozofów przeniosło się ze świata przyrodniczego na świat ludzki. To przyczyniło się -z kolei- do poszerzenia horyzontów myślowych i stworzenia podwalin moralności opartej na umyśle. Sofistyczny punkt widzenia nie był pozbawiony kontrowersji, o czym świadczy jego potępienie przez Sokratesa i jego ucznia Platona, a także szkołę cynicką. Poglądy sofistów doprowadziły do rewolucji umysłowej, albowiem głosili oni tezę o braku wartości moralnych i zanegowali absolutyzm ( szczytem wartości jest moralność). Nie uznali też relatywizmu moralnego, a opowiadali się za nihilizmem. W sposób otwarty mówili o tym, że natura ludzka jest przewrotna. Filozofia sofistów to inaczej "sztuka życia". Sofiści nauczali innych ( oni pierwsi pobierali opłaty za swoją naukę) poprawnej mowy i pozyskiwania odbiorcy, zbijania argumentów oponenta, umiejętności kierowania zatargami, uzasadniania swojego zdania w sytuacji, gdy nie mamy racji. Szkoła sofistów zyskała wielu zwolenników, co miało związek ze społeczną sytuacją w Grecji. Aby stać się obywatelem i pełnić obowiązki publiczne ( w zgromadzeniach i sądach) należało posiadać przygotowanie w zakresie odpowiedniego wysławiania się i wypowiadania pewnych myśli. Sama umiejętność czytania, pisania i rachowania oraz pobieżna znajomość Homera już nie wystarczały. Do narzędzi politycznych zaczęto też zaliczać retorykę, gładką wymowę, zdolność odnalezienia się w nowych sytuacjach, Do aktywnego życia publicznego takie przygotowanie było niezbędne, bowiem, ile znaczyliby obywatele, którzy podczas Zgromadzenia Ludowego, nie potrafiliby w sposób zwięzły i klarowny wyłożyć swoich przekonań i uwag. Posiadanie interesujących poglądów nic nie znaczyło, jeśli nie były one poparte umiejętnym, a wręcz ponad przeciętnym posługiwaniem się mową. Poprzez odpowiednie zestawienie argumentów wszystko było do uzasadnienia. To wszystko decydowało właśnie o popularności nauki, którą zajmowali się sofiści.
Jednym z najwybitniejszych sofistów - obok Gorgiasza- był Trazymach. Miejscem jego narodzin był Chalcedon, ale popularność zyskał w 427 roku p.n.e. w Atenach. Przypisuje się mu autorstwo traktatu "Wielka sztuka wymowy. O państwie", zachowanego tylko fragmentarycznie. Trazymach uważał, że to jest sprawiedliwe, co za takie uchodzi w interesie silniejszego. Platon, którego nauczycielem był Sokrates, wyraził o nim zdaniem, że potrafił on wywołać uczucie litości i gniewu u słuchających go ludzi. Ów soficki myśliciel, w oczach Platona był nieprzeciętnym i dowcipnym mówcą, który potrafił manipulować ludzkimi uczuciami, tak jak chciał. Jednocześnie widział w nim niszczyciela wszystkich wartości moralnych i pod żadnym względem nie podzielał jego poglądów. W platońskim traktacie pt. "Państwo", Trazymach występuje jako rozmówca. Uczeń Sokratesa zawarł w nim przekonania sofisty, a zatem; według Trazymacha prawa są ustanawiane dla interesu rządu, ale ten ogłaszając je poddanym stwierdza, że służą one rządzonym, a co tak naprawdę leży w interesie grupy rządzących. Każdy, kto nie przestrzega uchwalonych przepisów uznany zostaje za tego, który złamał prawo i nie jest sprawiedliwy. To w rękach rządzących spoczywa siła, a tym samym sprawiedliwości jest utożsamiana z interesem strony mocniejszej. Zwykły człowiek i jego problemy nie interesują bogów, toteż ludzie nie posiedli od nich największej wagi dobra, a takim jest sprawiedliwość. Stąd też, zdaniem Trazymacha : ""krzywda i niesprawiedliwość robiona, jak się należy, jest oznaką wielkiej mocy i jest czymś bardziej szlacheckim i pańskim, niż sprawiedliwość".
Prawem silniejszego posługiwano się o wiele wcześniej przed sofistą z Chalcedonu. Jednak to on, jako pierwszy zaczął otwarcie wygłaszać taki pogląd, który znalazł się w pismach Platona i dzięki temu przetrwał do czasów dzisiejszych. Gdyby ta osobą nie był Trazymach, z pewnością pojawiłaby się inna.
Z prawem silniejszego ( czy też "prawem pięści" można się było spotkać od początku istnienia świata. W ten sposób nasi przodkowie współzawodniczyli ze sobą: byli to członkowie prymitywnych plemion, koczowniczych plemion azjatyckich, antycznych cywilizacji śródziemnomorskich, indiańskich państw amerykańskich, państw europejskich- tak w średniowieczu, jak i dzisiaj ( łącznie ze współczesnymi demokratycznymi rządami bogatych krajów).
Prawo pięści budzi uzasadniony sprzeciw słabego człowieka, w którego interesie rząd nie występuje. Jego zdanie nie jest najczęściej uwzględnione, a jeśli nawet do tego dojdzie, to wybrane rozwiązanie bardziej służy stronie rządzącej. Kiedy wyłaniane są rządy, a wraz z nimi politycy, zawsze dokonujemy wyboru pomiędzy mniejszym a większym złem.
Nie będzie sytuacji, w której rząd pochodzący z wyborów uczyni wszystko, co możliwe w obronie słabszej strony. W tym przypadku sprawdza się zdanie Trazymacha: sprawiedliwym i dobrym jest wszystko to, co niesie korzyści silniejszej stronie. Taką stronę zawsze stanowi władza, ponieważ to ona uchwala prawo, któremu podlegają wszyscy bez wyjątku i nieważne jest, czy komuś to odpowiada lub nie i czy wywołuje to sprzeciw strony poddanej.
Gdyby to jednak mi było dane znaleźć się w sytuacji silniejszej strony (rządzącej), to z pewnością robiłabym wszystko to, co byłoby korzystne dla mnie. Jednak moje poczynania nie kierowałby się wyłącznie w stronę zabezpieczenia moich interesów, albowiem dobrze znane jest mi poczucie słabości i bezładności. Korzystając z tej wiedzy, moje poczynania byłyby pożyteczne nie tylko dla mnie, ale też i dla innych. Z drugiej jednak strony żaden człowiek nie może przewidzieć jak naprawdę zachowa się w takiej sytuacji, o ile się w niej nie znajdzie. Mogę tylko wyrazić nadzieję, że pozostałabym wierna swoim ideałom.
Nurtujące jest zadanie pytania, dlaczego władzą parają się Ci, których działalność budzi kontrowersje? Dlaczego o prawie decyduje ten, kto jest sprawiedliwy nie dla każdej grupy społecznej, ale tylko dla siebie? To w końcu my dysponujemy głosem wyborczym i wskazujemy kandydata do pełnienia rządów, a więc winniśmy wskazać na osoby, które opowiedzą się za nami, za tymi, którzy są słabi, i którzy są w większości. I taki właśnie jest nasz wybór! Głosujemy na tego, który zapewnia nas o zmianie prawa z korzyścią dla pokrzywdzonych, który przekonuje, że uczyni w tej kwestii wszystko co możliwe. Gdyby poglądy głoszone przez takie osoby były realizowane, wówczas nasze życie przypominałoby Eden. Kiedy jednak osoby te uzyskają mandat poselski, w jednej chwili doznają amnezji w sprawie swoich deklaracji.
Wówczas staje się jasne, że z ich strony był to czysty chwyt marketingowy i przeważnie mają na myśli poprawę własnej sytuacji, a nie sytuacji innych. W tym momencie po raz kolejny zdanie Trazymacha jest prawdziwe, jakoby los zwykłego człowieka nie obchodził tak bogów, jak i tych, którzy sprawują władzę.
Także wśród niektórych światowych mocarstw, widać ich przeświadczenie o tym, że są nieomylne i słuszne jest tylko ich stanowisko. Dobro i sprawiedliwość wyraża się tylko w tym, co one mają do zaoferowania wszystkim ludziom na ziemi. Stanowisko państw słabszych nie jest brane pod uwagę, o ile nie jest zgodne z wizją nakreśloną przez kraje najsilniejsze. Co też mogą uczynić kraje słabsze w sytuacji konfrontacji z lepszą i silniejszą armią, będącą zwiastunem nowego, lepszego porządku? Ów porządek jest słuszny i najlepszy, ale tylko w oczach mocarstw. Słabszy stracił głos w dyskusji na swój temat, ponieważ argument tego silniejszego jest nie do przebicia. A to u sofistów odnaleźć można stwierdzenie, że umiejętność dobrej argumentacji ma kluczowe znaczenie. Nie do innych metod odwoływano się w czasie wojen religijnych. Pod hasłami prawdziwego dobra i sprawiedliwości słabsi zmuszani byli do przyjmowania nowych wierzeń, czemu towarzyszyły ogromne zdobycze materialne tych silniejszych. Takie hasła opierały się najczęściej na sile armii. Ponieważ hasła te miały -niejednokrotnie- szlachetny wydźwięk, to dzięki nim przyjmowano władzę na coraz to nowych ziemiach i wprowadzano własny porządek.
Prawo silniejszego i rządy w jego interesie obejmuje niemal wszystkie dziedziny ludzkiej egzystencji. Funkcjonuje zarówno w rodzinie, szkole, pracy, urzędach, jak i kontaktach interpersonalnych. Sytuacją idealną jest taka, w której interes strony silniejszej jest taki sam, jak strony słabszej. Każdy z nas wie jednak doskonale na jakich zasadach działają powiązania między ludźmi w pracy i w szkołach ( tu wszystko jest uzależnione od osoby rządzącej). Doskonale taką sytuację obrazują- zwłaszcza - firmy prywatne, w których interes właściciela stoi ponad wszystkim innym. To właśnie właściciel ustala prawa, które są dla niego dobre i sprawiedliwe. W sytuacji, kiedy prawo opowiada się po stronie słabszych, to osoba rządząca (właściciel) i tak wykryje sposób, aby sytuacja stała się dla niego korzystna. Gdy osoba pracująca w firmie zechce bronić swoich praw, za próbę wystąpienia przeciw sprawiedliwym rządom właściciela może zostać ukarana. Odbywa się to za przyzwoleniem sprawiedliwego prawa mocniejszego. Różne sytuacje występują też w rodzinach. Część rodziców opiekuje się całą rodziną - łącznie z dziećmi. Taka opieka przynosi korzyść wszystkim członkom rodziny. Istnieją jednak rodzice, którzy wyżej cenią własne potrzeby od potrzeb swoich pociech. Taka postawa przynosi szkodę dzieciom, które nie są w stanie obronić się przed wpływem silniejszego rodzica. W takiej sytuacji niezbędna jest interwencja jeszcze silniejszych, czyli specjalnych jednostek, których celem jest ochrona bezbronnego dziecka. Działają one w imieniu prawa, które staje w obronie najsłabszych obywateli państwa.
Rządy silniejszego, często są powiązane z wyzbyciem się zasad moralnych. Wszystko to, o czym pisał Trazymach jest aktualne, także w dzisiejszym świecie. Według zasady : "sprawiedliwość jest po stronie silniejszego", postępują nie tylko elity rządzące, ale też coraz częściej przeciętni ludzie. Dbałość o własne interesy i własną osobę nie jest niczym wyjątkowym. '
Podsumowując, można powiedzieć, iż współcześni ludzie stają się coraz mniej moralni, a część z nich, śmiało mogłaby powalczyć o przynależność do klubu najsłynniejszych myślicieli antycznych sofistów greckich, a nawet przewyższyć ich. Można też dojść do przekonania, że władza zapewnia dobrobyt. W tym miejscu chcę posłużyć się słowami piosenki : "Ech, jak dobrze być cesarzem". Zestawiając je z powyższym tekstem, nie można tak uważać.
Aby uzupełnić poglądy Trazymacha, warto przytoczyć opinie pozostałych sofistów. I tak, Prodikos powiedział, że "Ręka rękę myje", a jeśli coś dasz, to cos otrzymasz. Z kolei Hippiasz z Elidy uważał, że prawo pozytywne jest ustanawiane dla oczu. Zdania te, bardzo wyraźnie oddają dzisiejszą polską rzeczywistość, a także sytuację znacznej części dzisiejszego świata. Zwykłemu człowiekowi trudne wydaje się zaakceptowanie powyższych zasad. W jego oczach są one niesprawiedliwe, wywołują sprzeciw i zdumienie, a nawet irytację. Te zasady potwierdzają jedynie, że starożytni sofiści nie mylili się i tak naprawdę, świat przez te wszystkie wieki nie poszedł wiele naprzód. Pomimo imponującego zasobu, jakim dysponuje wiedza i nauka, pomimo działalności organizacji humanitarnych, stających w obronie słabych i potrzebujących, pozycja silniejszego nie uległa zmianie - to on dalej ma rację. Przekonanie, że taka sytuacja wkrótce nie będzie miała miejsca ma bardziej charakter życzeniowy. W moim przekonaniu nie można liczyć na błyskawiczną zmianę, ponieważ musi być ona poprzedzona zmianą ludzkiej natury i mentalności, co przebiega niezwykle wolno.
BIBLIOGRAFIA
- Jan Legowicz "Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu", PWN, Warszawa 1989;
- "Mała encyklopedia kultury antycznej" pod red. Zdzisław Piszczek, PWN, Warszawa 1968.