Wysoki Sądzie, Ławo Przysięgłych…

Zebraliśmy się tutaj, aby osądzić tego oto człowieka - Zenona Ziembiewicza. Chciałbym dowieść Państwu, że oskarżony jest człowiekiem pozbawionym jakichkolwiek zasad moralnych, że swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem przyczynił się do krzywdy wielu osób. Przybliżmy sobie niektóre fakty z jego życia i wtedy zobaczymy, że on winny zarzucanych mu czynów.

Wszyscy doskonale wiemy o tym, że uwiódł Justynę Bogutównę i, mimo iż nie traktował tego związku poważnie, to oszukiwał tę zapatrzoną w niego dziewczynę. Na dodatek, wplątując się z nią w romans, okłamywał swoją narzeczoną, a potem żonę - Elżbietę Biecką.

"Słuchaj Elżbieto, nie powinnaś patrzeć na to tak, jak to wygląda. Powiesz, co zechcesz - i tak będzie, jak będziesz chciała. Ale musisz zrozumieć, ty właśnie musisz, że to nie jest takie pospolite, że tam ona, a tutaj ty.

Tak często bywa, ja wiem, ale to tylko pozór jest taki… A dno jest inne. "

Bulwersującym jest fakt, iż Zenon Ziembiewicz nie widział w swoim postępowaniu czegoś niewłaściwego, złego. Oskarżony zapewniał nas, że przez całe życie starał się nie popełniać błędów ojca, który również oszukiwał żonę i romansował ze służbą. Widzimy tymczasem, że powielał schemat postępowania swojego ojca, z którym rzekomo walczył. Nie dajmy się zwieść pozorom. Temu człowiekowi nie można wierzyć. Przyznał się swojej żonie do romansu z Justyną i chciał, aby ona mu wybaczyła, tak jak jego matka wybaczała ojcu kolejne zdrady. Zrobił to z czysto egoistycznych pobudek. Otóż, szanowni Państwo, chciał w ten sposób uciszyć swoje sumienie. Gdy okazało się, że jego kochanka zaszła w ciążę, dał jej pieniądze na usunięcie tego dziecka - jego dziecka! Namawiając biedną dziewczynę do tego, przyczynił się do jej późniejszej choroby psychicznej. I to ma być człowiek odpowiedzialny?

Przypomnijmy sobie teraz jego zadziwiającą karierę dziennikarską i polityczną. Wszystko, co osiągnął w życiu zawodowym, zdobył, idąc na ciągłe kompromisy. Wchodząc w dorosłe życie, zakładał sobie szczytne cele, wyznawał pewne zasady, którymi chciał się w życiu kierować. Czas pokazał, że bardzo szybko to wszystko zarzucił. Coraz bardziej wyzbywał się wyznawanych wcześniej wartości moralnych. Szalę przeważyło wydanie rozkazu strzelania do manifestujących robotników. Czy tak postępuje człowiek odpowiedzialny, któremu powierzono sprawowanie najważniejszego urzędu w mieści?

Myślę, że przywołane przeze mnie fakty, są wystarczające, aby dowieść, że oskarżony jest winny zarzucanych mu czynów. Zwracam się teraz do Was, członkowie Ławy Przysięgłych, abyście jeszcze raz sobie wszystko przemyśleli i wydali sprawiedliwy wyrok, kierując się literą prawa.

Dziękuję.