"Sklepy cynamonowe" są zbiorem opowiadań, które tak naprawdę bardzo trudno streścić. Nawet jeśli uda się tego dokonać, to niewiele będzie z tego wynikać. W świecie przedstawionym przez pisarza nie ma rzeczy mniej lub bardziej ważnych. Wszystko wydaje się tak samo ważne i wszystko tworzy jedną, spójną całość. Świat "Sklepów cynamonowych" rządzi się odrębnymi, wewnętrznymi prawami. Nie są to prawa fizyczne, lecz psychologiczne. Całość przypomina surrealistyczny obraz, w którym wszystko jest możliwe i którego elementy ciągle się zmieniają.
Akcja utworów dzieje się, jak to określił sam autor "w trzynastym, nadliczbowym i niejako fałszywym miesiącu". Czas ma więc wymiar poetycki i fantastyczny. Nie nosi on znamion realizmu. Jest to czas marzenia sennego, czas podświadomości pisarza ciągle powracającej do okresu dzieciństwa. Wydarzenia dzieją się o bliżej nieokreślonej porze dnia, w jakichś "niekompletnych godzinach". Nie jest to czas liniowy, zachowujący kolejność zdarzeń. Możemy poruszać się także w innych kierunkach, przede wszystkim w głąb. Mamy tutaj do czynienia z czasem cyklicznym. Rytm życia bohaterów współgra z rytmem natury i cyklem dobowym. W świecie przedstawionym nie istnieją granice między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością.
Konstrukcja czasu warunkuje ukształtowanie przestrzeni. Czytelnikowi może się wydawać, ze akcja opowiadań rozgrywa się w realistycznej scenerii małego miasteczka, często utożsamianego z rodzinnym Drohobyczem pisarza. Jednakże wspomniane przez niego miejsca rzeczywiste, jak np. mały rynek z kamienicami, sklep bławatny ojca, kamienica Schulzów, ulica Krokodyli, gimnazjum czy zakład fryzjerski, zostają przetworzone w jego wyobraźni i nabierają cech nadrealnych, zaskakujących i mitycznych. Jego pamięć i psychika niejako przepuszczają wszystkie wspomnienia przez specjalny filtr, który zniekształca przestrzeń i rozbudowuje ją do kosmicznych rozmiarów. I tak np. w opowiadaniu "Wiosna" pokój, w którym bohater rozmawia z Bianką, może zmienić się w las, a las w pociąg, a w "Nocy wielkiego sezonu" przestrzeń sklepu "rozszerzyła się w panoramę jesiennego krajobrazu, pełną jezior i dali". Na wygląd świata przedstawionego wpływ mają również stany emocjonalne, uczucia, pragnienia i kompleksy autora. Często dochodzi do zwielokrotnienia przestrzeni. Obrazy mieszają się między sobą, nakładają się na siebie i wtedy ciężko jest określić ich kolejność. Przedstawione miasteczko ciągle zmienia swój układ architektoniczny, budynki i ulice przemieszczają się, tworząc swego rodzaju labirynt, w którym cały czas się błądzi, odkrywa nowe drogi i w którym łatwo się zgubić. To, co realne miesza się z tym, co fantastyczne.
W tak niezwykłej przestrzeni muszą się dziać rzeczy nieprawdopodobne, bo innej możliwości nie ma. Czymś zupełnie naturalnym jest znikanie w tym świecie różnych przedmiotów, a nawet ludzi. Często podlegają oni również różnego rodzaju metamorfozom, np. ojciec. W wyobraźni syna ten zwyczajny kupiec bławatny staje się magiem, czarodziejem. Chwilami przypomina on proroka. Jego kupieckie gesty nabierają cech świętego rytuału. Jest on również człowiekiem lubiącym eksperymentować. Na strychu hoduje kolorowe, egzotyczne ptaki, które Adela potem wypędzi. Z kolei w cyklu traktatów o manekinach Polda i Paulina przypominały mechaniczne lalki, które się nakręca, by raz na jakiś czas wykonywały jakieś ruchy. W ogóle ludzie w opowiadaniach Schulza przypominają manekiny pozbawione cech człowieczeństwa, które są symbolami bezduszności i komercjalizmu. Są oni depersonalizowani.
Warto zwrócić również uwagę na technikę opisu przyrody ożywionej i nieożywionej. Opiera się ona na animizacji i personifikacji (uosobieniu, czyli nadaniu cech ludzkich) oraz bardzo dynamicznych porównaniach. Widoczna jest również skłonność pisarza do sensualistycznego opisu kreowanej rzeczywistości.
Tworząc nieprawdopodobną i fantasmagoryczną przestrzeń, w której każdy element zostaje odrealniony i zdeformowany, Brunonowi Schulzowi chodziło przede wszystkim o możliwość kreowania nowych światów, światów niepodobnych do codziennej rzeczywistości, która go otaczała. Nie chciał budować logicznej fabuły z chronologicznym następstwem zdarzeń. Interesował go jedynie akt twórczy, bo wtedy mógł się poczuć prawdziwym artystą, który niczym Bóg - Stworzyciel tworzy własny świat, świat rządzący się własnymi prawami.