Wiersz Juliana Tuwima zatytułowany "Wiosna", napisany w 1915 roku, a opublikowany w trzy lata później w czasopiśmie literackim "Pro arte et studio", stanowi nawiązanie do twórczości słynnego francuskiego poety modernistycznego Artura Rimbauda.
Podmiot liryczny w utworze przyjmuje rolę komentatora rzeczywistości, który zwraca się ze swoimi uwagami do tłumu, będącego adresatem zbiorowym w wierszu. Kontakt ten ma charakter żywy, dynamiczny, emocjonalny, o czym świadczą liczne wykrzyknienia, apostrofy, wyliczenia ("O Tłumie, Ty masz rację", "O tłumie, tłumie rozszalały").
Podtytuł wiersza Tuwima odsyła nas do symboliki wiosny w kulturze biorącej swój początek w tradycji śródziemnomorskiej, w której ta pora roku posiadała znaczenie szczególne ze względu na wiążący się z nią cykl wegetacyjny świata przyrody. W tym zaś sensie wiosna staje się również oznaką płodności, witalności, biologizmu, triumfu natury i życia nad śmiercią. To wszystko odsyła nas z kolei do obszarów w starożytności religijnie związanych z kultem greckiego boga płodności, wina, życia - Dionizosa, któremu poświęcano pochwalne pieśni zwane dytyrambami, do czego nawiązuje właśnie podtytuł wiersza. Dionizje - Święta, w czasie których oddawano cześć bogu poprzez rytualne śpiewy i taniec, miały charakter powszechny, orgiastyczny i transgresyjny. Tłum idący za kapłanami Dionizosa wprowadzany był w rodzaj ekstatycznego uniesienia za pomocą owych pieśni, by w ten sposób złączyć się z bóstwem. Dytyramb zatem ma nie tylko charakter pochwalny czy podniosły, jak wskazuje bardziej współczesna, popularna interpretacja tego słowa, ale wręcz sakralny. W tym sensie wiersz Tuwima jest jednocześnie parodią tego gatunku lirycznego, antydytyrambem, jak i paradoksalnie kontynuacją jego tradycji w pierwotnej postaci.
"Wiosna" jest zaprzeczeniem dytyrambu, ponieważ zamiast oddawać się radości, związanej z budzeniem się do życia sił natury, nastrój wiersza jest raczej pesymistyczny. Biologizm, w którym Grecy doszukiwali się źródeł kontaktu z sferą sakralną, staje się przyczyną moralnego upadku człowieka, co przynosi rozgoryczenie, nie zaś wyzwolenie.
Z drugiej jednak strony Tuwim kontynuuje tradycje ujmowania dytyrambu jako pieśni, w której człowiek przedstawiony jest w myśl naturalistycznej antropologii jako istota biologiczna, cielesna, seksualna wręcz, nie tylko duchowa. Wiosna jest okresem wzmożonej aktywności, jest swoistym wybuchem nieuświadomionych popędów, eksplozja zmysłowości. Tylko pozornie prowadzi to jednak do stworzenia "apoteozy" tłumu jako zjawiska, które podobnie jak erotyka podszyte jest działaniem potężnej, pierwotnej sfery instynktu. Wiosna bowiem to znak biologicznego rozpasania, rodzącej się deprawacji: "Och, sławię ja cię tłumie wzniosłymi słowami i ciebie wiosno za to, że się zbrodniarz płodzi". Związek pomiędzy zachowaniem masy a zachowaniami seksualnymi, widoczny jest w bezpośrednich zwrotach, jakich używa nadawca w wierszu do swego adresata: "Na ławce, psiekrwie, na trawce, Naróbcie Polsce bachorów, Wijcie się psiekrwie, wijcie, W szynkach narożnych pijcie, Rozrzućcie więcej". W takich zwrotach widoczna jest oczywiście ironia, podmiot liryczny w istocie nie dokonuje apoteozy tej erotyki, ale raczej przez jej wulgaryzację , wyraża swoją pogardę wobec pierwotnych, biologicznych zachowań człowieka znajdującego się w większej grupie. Kobieta jest ukazana w sposób uprzedmiotowiony, wyłącznie jako obiekt seksualny, używany w celu zaspokojenia żądzy: "I Ciebie się pochwali, Brzuchu w biodrach szerokich, Niewiasto." Początkowa fascynacja tłumem i seksualnością okazuje się być raczej świadectwem postępującej w kulturze degradacji pojęcia cielesności i zmysłowości człowieka, będącego przyczyną jego upadku moralnego.
Ten swoisty naturalizm Tuwima każe spojrzeć na człowieka jako na istotę na wskroś biologiczną, zdeterminowaną przez swoją cielesność i płciowość, ale jednocześnie już nieodwracalnie wykrzywioną, zdegenerowaną. Przyczyn upadku idei humanistycznych zdaje się poeta upatrywać w postępującym procesie urbanizacji przestrzeni życiowej jednostek, które w rozrastających się molochach zmuszone są do egzystencji jako masa, tłum. Miasto narzuca, jak twierdzi Tuwim, swoje bezwzględne prawa mieszkańcom, wykrzywiając ich i ograniczając ich indywidualność i czyniąc z nich w efekcie jedynie kopulujące zwierzęta. Obrazy fekaliów wyłaniające się z metafory miasta jako gnoju czy też animalistyczne epitety jak: "potwór porubczy" każą ujrzeć w modernistycznym miejskim stylu życia głównych źródeł degeneracji moralnej istoty ludzkiej.
Ekspresjonistyczna poetyka utworu powoduje, że wiersz staje się swoistym zapisem "krzyku duszy", który posługując się brutalizmami, wulgaryzmami i epatującymi brzydotą obrazami kreśli wizję wnętrza współczesnego człowieka żyjącego w przerażającej, potwornej przestrzeni miejskiej. Wrażenie sprzeczne z klasyczną zasadą harmonii, ładu, opierającą się na idei decorum (stosowności) spotęgowane jest poprzez kontrast wyłaniający się z zestawienia obrazów życia, budzącego się w przyrodzie na wiosnę i śmierci, która panoszy się w zdegenerowanej, odrażającej zgnilizną i brudem przestrzeni miejskiej.
Wiersz Tuwima jest odważnym i niebywale ekspresyjnym utworem, który, ze względu na swoją poetykę brutalizmu, wulgarności i dosłowności wzbudził wiele kontrowersji. Autor oskarżany był również o pornografię. Wszystko to sprawiło, że ostatecznie grono profesorskie Uniwersytetu Warszawskiego zrezygnowało z patronowania czasopismu literackiemu "Pro Arte et Studio", część studentów zaś odeszła z jego redakcji. Z drugiej jednak strony wiersz ten stał się swoistym manifestem poetyckiej grupy Pikadorczyków, która w przyszłości przekształci się w awangardową grupę Skamandra.