Życie człowieka coraz częściej przypomina szaleńczą gonitwę bez określonego celu. Po drodze depczemy innych, którzy są być może słabsi od nas. Warto by się zastanowić, czy spiesząc się, człowiek nie próbuje zapomnieć o bezsensie swojego istnienia. Dlaczego właściwie wybuchają wojny? Czy nie po to, żeby nadać naszemu życiu choć chwilowy sens?

Wielu z nas demonstruje przynależność do określonej grupy ludzi bądź też swego rodzaju indywidualność - postawę wynikającą z niezgody na kształt świata, w którym przyszło nam żyć. Nasz bunt może być sprzeciwem wobec wojny, która odzwierciedla marzenia i plany taktyczne układane w umysłach dyktatorów, prezydentów, ministrów, żądnych władzy absolutnej, kierujących się najniższymi z instynktów. Tak naprawdę wojna jest pragnieniem milionów chorych obywateli, którzy łudzą się, że jej wybuch zmieni niesprawiedliwy świat w krainę mlekiem i miodem płynącą.

Życie człowieka jest dążeniem do śmierci. Bywa, że śmierć jest haniebna, okupiona równie haniebnym życiem. Taka śmierć spotyka wojennych zbrodniarzy, ale nie tylko ich. Sama wojna obezwładnia nas swoją brutalnością i okrucieństwem, pozbawia nas marzeń i zastępuje wyższe wartości chaotyczną walką o przetrwanie. Na wojnie trup ściele się gęsto, giną wszyscy, nawet małe dzieci. "Podczas wojny milkną muzy" - tak mawiali starożytni. Po zakończeniu drugiej wojny światowej pokolenie ocalonych błagało:

Zapomnijcie o nas

o naszym pokoleniu

żyjcie jak ludzie

zapomnijcie o nas

Piętno drugiej wojny światowej to budzące przerażenie statystyki, ale też dotkliwy ból wywołany wspomnieniami tych, którzy przeżyli. Wiersz Tadeusza Różewicza pt. "Zostawcie nas" stał się niejako manifestem pokolenia pamiętających wojnę "Kolumbów" - ludzi urodzonych w latach dwudziestych.

Odmienne stanowisko zajmuje powojenna proza. Tam nie ma nawoływania do zamilknięcia. Wręcz przeciwnie - rozdrapuje się w niej najbardziej bolesne rany. Utwory prozatorskie powstałe po 1945 roku są przerażającymi świadkami okrucieństwa, którego dopuścili się ludzie mający bronić swojej ojczyzny. Tadeusz Borowski tak pisał w opowiadaniu pt. "Kolacja": "Żyd z Estonii, który nosił wraz ze mną rury, przez cały dzień zapewniał mnie żarliwie, jakoby mózg ludzki naprawdę był tak delikatny, że można go jeść bez gotowania, zupełnie na surowo". Pisarstwo Borowskiego jest pewnego rodzaju dowodem bezsilności, w której obliczu stają osoby oszukane przez ideologię. Opowiadanie pt. "Kobieta cmentarna" ze zbiorku "Medaliony" Zofii Nałkowskiej traktuje o kobiecie, której żal jest ofiar powstania w getcie warszawskim, a mimo to dostrzega sens w likwidacji Żydów. Wyraża obawę, że Żydzi, którzy przeżyją, zaczną mścić się na Polakach. Żydzi, którzy ocaleli podczas zagłady, ukrywali się w piwnicach i opuszczonych kamienicach polskich miast, lękając się śmierci.

Wróćmy na chwilę do poezji. Jest ona swego rodzaju pamiętnikiem opisującym przeżycia tych, którym było dane ocaleć. Tadeusz Różewicz tak oto pisał w "Ocalonym":

Człowieka tak się zabija jak zwierzę

widziałem:

furgony porąbanych ludzi

którzy nie zostaną zbawieni.

Podmiot liryczny poczuwa się do winy z powodu tego, że ocalał, ponieważ okres wojny, którą odczuł na własnej skórze, stłumił w nim wszelkie wyższe potrzeby i ideały. Pragnie on odbudowania zniszczonego świata. Warto zwrócić uwagę na biblijne elementy światła i ciemności, a także "mistrza", który przywodzi na myśl Chrystusa:

Szukam nauczyciela i mistrza

niech przywróci mi wzrok słuch i mowę

niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia

niech oddzieli światło od ciemności.

Z kolei w wierszu Różewicza pt. "Lament" podmiot liryczny apeluje do młodego pokolenia. Jest przekonany, że wojna unicestwiła jego młodość:

Nie jestem młody

niech was smukłość mego ciała

nie zawodzi

ani tkliwa biel mojej szyi

ani jasność otwartego czoła

ani puch nad słodką wargą

ni śmiech cherubiński

ni krok elastyczny

Codzienny widok krwi poległych zniekształcił jego sposób patrzenia na świat:

Okaleczony nie widziałem

ani nieba ani róży

ptaka gniazda drzewa

świętego Franciszka

Achillesa i Hektora

Przez sześć lat

buchał w nozdrza opar krwi

Poza tym ów przerażający widok spowodował utratę wiary i spotęgował zagubienie w gąszczu zbrodni:

Nie wierzę w przemianę wody w wino

nie wierzę w grzechów odpuszczenie

nie wierzę w ciała zmartwychwstanie.

Dramat pokolenia "apokalipsy spełnionej" jest widoczny w poezji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Okrucieństwa, jakie jest zmuszony oglądać młody człowiek, zapadają w jego psychikę i powracają we wspomnieniach. W przejmującym wierszu "Pokolenie" poeta pisał:

Nas nauczono. Trzeba zapomnieć,

żeby nie umrzeć rojąc to wszystko.

Z całą pewnością "wojna jest czymś, co - jak powiedział Lesław Eustachiewicz - musiało być odreagowane, aby późniejsza twórczość rozwijała się bez ciężaru wspomnień". Nie pamiętam, bo nie mogę pamiętać wojny, ale dzięki powojennym wierszom i opowiadaniom moje życie nie będzie pozbawione tej mrocznej przeszłości. Nigdy nie będę obojętny na wspomnienia ocalonych. Mimo że nie musiałem patrzeć na zbrodnie wojennych oprawców, to jednak "przeżyłem" je podczas czytania literatury. Kiedy jeszcze raz odwiedzę Auschwitz, z pewnością wspomnę słowa: "Kto nie zna historii, skazany jest na jej powtórne przeżycie".