Ludzie w więzieniach znajdują się w celu resocjalizacji. Społeczeństwo ma nadzieję, iż przestępca po opuszczeniu zakładu karnego nie wrócił już nigdy na przestępczą drogę. Natomiast w Związku Sowieckim ustanowiony specjalny rodzaj kary dla więźniów - łagry. Tylko że obok pospolitych przestępców umieszczały w nich ludzi całkowicie niewinnych skazanych na wieloletni pobyt w łagrze na podstawie zmyślonych i absurdalnych zarzutów.

W obozach sowieckich zmuszano ludzi do ciężkiej i katorżniczej pracy. Kto wykonywał większą normę - otrzymywał większe racje żywnościowe. Oczywiście wiązały się z tym przeróżne sposoby zakłamywania wypracowanych norm, aby tylko dostać dodatkową porcję jedzenia. Grudziński pisze, iż niektórzy więźniowie nie godzili się na ten system obozowego racjonowania żywności. Woleli więc pracować mało i niewiele jeść, uważając, iż wysiłek włożony w wyrobienie ileś tam procentowej normy był niewspółmierny do nagrody żywieniowej. Pisarz jednak dodaje szybko, iż takich ludzi nie było dużo. Większość zrobiłaby niemal wszystko, aby otrzymać dodatkową łyżkę obozowej strawy. Wszyscy więźniowie zgodnie przyznają, że panował w łagrze wszechobecny głód, który dotykał każdego zeka. Dodatkowe racje budziły także zazdrość i nienawiść innych więźniów, którzy musieli obejść się smakiem i obserwować tych, którzy otrzymali dodatkowy przydział jedzenia.

Panowało więc w obozie współzawodnictwo pracy. Niedościgłym wzorem był komunista Stachanow, śrubujący normy do niebotycznych granic. Dla więźniów dodatkowo jeszcze duże normy w pracy wiązały się z lepszym wyżywieniem. Współzawodnictwo wkradało się więc praktycznie wszędzie. Do czego może taka sytuacja doprowadzić pokazuje przykład byłego enkawudzisty Gorcewa, zdemaskowano w łagrze i skazanego przez samych więźniów na katorgę. Brygada, w której przyszło mu pracować - postanowiła go zamęczyć, władze przymykały oko na ten proceder. Przez całą dniówkę w lesie dostawał do zrobienia najcięższą pracę. Nic dziwnego, iż praca wykańczała go bardzo szybko i skutecznie, w końcu stracił przytomność podczas pracy. Następnie, niby to przypadkiem został zgubiony podczas drogi powrotnej z lasu do obozu. Kiedy go "odnaleziono" był zamarznięty i już nie żył.

Co robił łagier z ludźmi możemy zaobserwować na przykładzie Jegorowa - lekarza obozowego oraz innych, którzy nie byli w stanie żyć poza obozem. "Zona" była dla nich całym światem i nie wyobrażali sobie życia poza nią. Dlatego po "odsiedzeniu" wyroku - osiedlali się najczęściej niedaleko łagru już jako ludzie wolni Jednak trzeba tutaj wspomnieć i o tych, którzy całkowicie się załamywali gdy się dowiadywali, iż władze bezterminowo przedłużyły im czas pobytu w łagrze. Niektórzy z rozpaczy popełniali nawet samobójstwa.

Życie w sowieckich obozach nastawione było na eksploatację i wyniszczenie człowieka, który stanowił tanią siłę roboczą. Gustaw Herling-Grudziński nazwał świat obozów "innym światem", gdzie nie przystają żadne normy i wzorce postępowań ze świata tzw. normalnego, pozaobozowego. Człowiek za wszelką cenę chciał tam przeżyć. Jednak aby dopiąć tego celu musiał decydować się na postępowanie, które z naszej perspektywy może wydawać się głęboko niemoralne. Dojmujący głód, przeraźliwe zimno i wykańczająca praca ponad siły zbierały codziennie swoje obfite żniwo. Nikt nie dbał o więźniów. Władze miały świadomość, iż jeśli umrze jeden, na jego miejsce zostanie posłany kolejny. Człowiek był wart tylko tyle, ile mógł wypracować swoimi rękami. Dlatego książka polskiego pisarza Gustawa Herlinga-Grudzińskiego pt.: "Inny świat" jest ostrzeżeniem i przestrogą przed systemami totalitarnymi dla ludzi wszystkich czasów. Czy będziemy mieli z tego pouczenia skorzystać - czas pokaże.