Baczyński przyszedł na świat wtedy, gdy Polska po latach niewoli znowu wróciła na mapy Europy. Wydawało się, że był w czepku urodzony, bo miał doskonałą sposobność do własnego rozwoju. Jednak historia miał swoje prawa i nie sposób było z nią walczyć. Wojna zniszczyła wszelkie marzenia i spowodowała gwałtowne zmiany w życiu wielu osób szczególnie boleśnie dała ona znać wszystkim młodym ludziom. Oni dopiero wkraczali w życie, a tu już musieli podejmować ważne decyzje i liczyć się z utratą zdrowia. Reprezentowali pokolenie Kolumbów, którym zgotowano ciężki los. Wielu z nich zginęło. A ci, którzy przetrwali musieli poradzić sobie z wojennym bólem, a nie było to łatwe

Właśnie o tych bolączkach swych rówieśników pisze Baczyński. Ma świadomość, że wojna stanęła im na przeszkodzie i uniemożliwiła realizację wzniosłych idei. Nawet o swoich marzeniach musieli zapomnieć, bo inne sprawy były ważniejsze. Wiersz "Pokolenie" najszerzej ujmuje tą problematykę. Zawiera on bolesne wyznanie sformułowane w imieniu młodych wojowników, którzy podjęli trud walki o wolność swojej ojczyzny: "Tak się dorasta do trumny, jakeśmy w czasie dorośli". Z tych słów przebija świadomość tego, że w każdej chwili mogą twarzą w twarz spotkać się ze śmiercią, a z tego spotkania mogą wyjść pokonani. Praktycznie ich egzystencja dopiero się zaczynała, a tu już mógł nastąpić jej kres. Na pewno trudno żyć z taką myślą. Jednak ci młodzi nie rozpaczali, ale czynnie włączyli się w działania konspiracyjne, tak jak Baczyński.

Najtragiczniejsze było to, że bezpowrotnie utracona została beztroska młodość. Do dawnych czasów nie było już powrotu. O tym między innymi mówi "Elegia o... (chłopcu polskim)". Bohater z prawdziwą determinacją stawia czoło rzeczywistości. Co więcej opuszcza dziecięcy świat, pełen ładu i harmonii i u boku dorosłych walczy mężnie o wolność. Wszystko poznajemy z relacji matki, która opowiada o stracie syna. Ona najlepiej wie, co znaczy ból. Przecież wiązała z dzieckiem liczne nadzieje, ale one uleciały niczym dym. W konfrontacji z okrutną wojenną rzeczywistością nie ma miejsca na uczucia. Jest tylko bolesna konieczność wypełniania pewnych działań.

Katastrofizm generacyjny jednak najdobitniej widać w tekście "Z głową na karabinie". Tam zderzone zostały czasy beztroskiego, sielankowego dzieciństwa z teraźniejszym światem, w którym wojna odgrywa najważniejszą rolę. O perspektywie śmierci nie można zapomnieć. Takie kontrastowe zestawienie obrazów umierania z wizją Arkadii ma ważną rolę do spełnienia. Widać, w jak różnych światach przyszło żyć młodym ludziom.

Jest wiele spraw, o których pisze Baczyński. Warto jeszcze wspomnieć chociażby o destrukcyjnym wpływie wojny na los poszczególnych ludzi. Aby przetrwać, należało nierzadko naruszać ustalone wcześniej normy i stworzyć nowy kodeks, który uwzględnia nowe realia. Ci, którzy widzieli śmierć bliskich, nie potrafili z litością podchodzić do innych. Co gorsze coraz trudniej było odróżnić w świecie przejawy dobra od znaków zła. Wszystko znacznie się skomplikowało i w tej nowej rzeczywistości szczególnie bezradnie czuli się młodzi. Stają się narzędziami walki, chociaż nie chcą tego. Tracą niewinność i boją się, że ich śmierć nie będzie miała sensu. Nawet przyszłe pokolenia mogą mieć problem ze zrozumieniem, co Kolumbami kierowało. Takie generacyjne dylematy przedstawiał Baczyński.