Marek Hłasko jest człowiekiem - legendą powojennej literatury polskiej. Jego twórczość zrewolucjonizowała polską prozę, zapewniła mu miano odnowiciela czy nowatora powieści. Jego życie w kraju i za granicą oraz śmierć w dziwnych okolicznościach w Niemczech sprawiły, iż stał się postacią niemal kultową. Jego życiorys to temat na film sensacyjny. Ja pragnę skoncentrować się na jego twórczości - równie niezwykłej i nietuzinkowej. Wielką popularność przyniosły Hłasce jego opowiadania: "Baza Sokołowska", "Następny do raju", "Ósmy dzień tygodnia" czy "Pierwszy krok w chmurach".

"Pierwszy krok w chmurach" jest opowiadaniem o utraconej niewinności. Młodzi kochający się ludzie pragnęli aktu miłosnego zjednoczenia. Miał to być ich "pierwszy krok w chmurach" na który czekali od dawna i którego, co zrozumiałe, trochę się obawiali. Tuż przed zbliżeniem zostali brutalnie sprowadzeni na ziemię przez grupę tępych, prymitywnych pijaczków, którzy nudzili się popołudniową porą i postanowili rozerwać kosztem zakochanych. Przerwali ich miłość, używając przy tym wiele brutalnych i grubiańskich słów. Zniszczyli to, co piękne, wzniosłe i szlachetne. Być może, że zabili na zawsze coś, co dopiero kiełkowało i wymagało wiele taktu i delikatności.

W innym z kolei opowiadaniu pt. "Śliczna dziewczyna" Marek Hłasko jeszcze mocniej posługuje się kontrastem. Oglądamy oto niezwykle uroczy obrazek. Na ławce, w parku siedzi para, dziewczyna jest śliczna, przechodnie oglądają się za nią. Gdy jednak zbliżamy się do głównych bohaterów i gdy możemy ich usłyszeć obrazek przestaje być uroczy. Rozmowa obnaża wewnętrzną brzydotę młodych ludzi. Piękna dziewczyna żąda bowiem od mężczyzny pieniędzy na zabieg usunięcia ciąży. Chłopak z kolei uważa, że nie jest ojcem dziecka, bo, jak twierdził "było przecież ich kilku". Między nimi nie ma miłości, raczej nieskrywana nienawiść, wulgarne wyzwiska zamiast normalnej rozmowy. Tylko postronnym obserwatorom mogło się wydawać, że na ławeczce kwitnie między młodymi coś pięknego i wzniosłego. Pozory czasem mylą i to porzekadło jak najbardziej pasuje do sytuacji nakreślonej przez polskiego pisarza.

Szczególnie przygnębiającym utworem Hłaski jest "Pętla". Tematem opowiadania są zmagania głównego bohatera o imieniu Kuba z problemem alkoholizmu. Kubie pomagała kobieta - Krystyna. Mężczyzna postanowił, iż przestanie pić. Umówił się nawet na popołudniową w wizytę w specjalistycznej poradni. Rozpoczyna się więc jego męka. Najpierw więc seria telefonów od różnych przyjaciół, gratulujących mu odważnej decyzji. Jednocześnie boleśnie przypominali mu, iż jest alkoholikiem. Ostatecznie Kuba uciekł z domu, coś w nim pękło, nie wytrzymał. Plątał się po różnych knajpach, jego wiara w życie została poważnie zachwiana. O umówionej godzinie Krystyna zastała go wiszącego - popełnił samobójstwo, które stało się dla niego ucieczką zarówno od nałogu, jak również od świata.

Akcja kolejnego opowiadania pt.: "Ósmy dzień tygodnia" rozgrywa się w stolicy - Warszawie, którą Hłasko pokazuje w wyjątkowo czarnych kolorach. Widzimy więc obskurne ulice i takie same kamienice, brudne knajpy, wszędzie brud oraz rozprzestrzeniająca się beznadzieja. Na takim oto tle pokazuje miłość Agnieszki i Piotra. Ich miłość pełna jest jednak cierpienia, potęgowanego dodatkowo faktem, że nie mieli własnego mieszkania, gdzie mogliby spędzać życie. Ostatecznie zdesperowana Agnieszka zdecydowała się w przypływie rozpaczy na przypadkowe zbliżenie seksualne z dopiero co spotkanym dziennikarzem. Kiedy spotkała następnie Piotra okazało się, że udało mu się zdobyć klucze od mieszkania, w którym mogliby być razem choć przez jakiś czas.… .

Powyższy, pobieżny oczywiście przegląd opowiadań Marka Hłaski, pozwala innymi oczyma spojrzeć na rzeczywistość ówczesnego socjalistycznego państwa, które w zakłamanej propagandzie przedstawiało jego całkiem inny obraz. Hłasko miał tendencje do przerysowywania, nie mniej jednak jego proza pokazuje kawałek prawdziwego życia PRL-u oraz stanowi wielkie osiągnięcie literatury polskiej.