Z powodu ran odniesionych na wyspie zwanej Thanedd, Geralta leczyły driady z Brokilonu. Znajdowała się tam także łuczniczka o imieniu Milva, która również się o niego troszczyła, a także była jego wysłanniczką, czyli przynosiła mu wiadomości ze świata z narażeniem własnego życia. Kiedy Wiedźmin dowiedział się o tym, iż Ciri jest w nilfgaardzkim dworze, zdecydował się na odszukanie jej. Jak tylko wyzdrowiał wyruszył na wyprawę. Łuczniczka chciała mu towarzyszyć, lecz Geralt chciał sam znaleźć Dziecko Niespodziankę. Chęć wyruszenia z Geraltem, wyraził też poeta - Jaskier. Już wcześniej był częstym towarzyszem Geralta w wielu wyprawach. Trubadur podróżował na swoim wiernym Pegazie, a Wiedźmin na elfim koniu, którego nazwał Płotką. Aura nie była zbyt sprzyjająca - padał deszcz oraz wiał mocny wicher.
Kiedy dotarli do lasu, spotkali tam handlarza. Geralt i Jaskier starali się udawać Elfy, lecz w pewnej chwili zjawili się konno kusznicy. Zabiwszy handlarza, chcieli się wziąć za przebierańców. Gdy szanse Geralta i Jaskra na pokonanie jeźdźców zaczęły maleć, szybko przybyła Maria Barring, nazywana Milvą i ocaliła ich skóry. Teraz Geralt już nie mógł jej odmówić towarzyszenia mu w podróży. Kiedy wszyscy kusznicy byli już martwi, mutanta zaciekawiła trumna, znajdująca się na wozie handlarza. Był w niej żywy, nilfgaardzki wojownik imieniem Cahir, ten sam, który dręczył Ciri w jej snach. Geralt rozpoznał go przez szramę, którą zadała mu Ciri na wyspie Thanedd. Nilfgaardzki rycerz, został ich kolejnym druhem, chociaż początkowo nie chciał się ujawniać i podążał niezauważalnie ich śladem. Dalsza podróż okazała się bardzo trudna - po jednej stronie paliły się lasy, po innej natomiast, toczyła się walka. Maria postanowiła, że będzie przewodnikiem. Kiedy szli, ich oczom ukazywały się przerażające obrazy pola walki.
Któregoś dnia, ich uszu dobiegł śpiew. Okazało się, że jest to kilku krasnoludów. Dokładnie, było ich pięciu. Otaczali opieką ofiary wojny, a szczególnie kobiety i dzieci. Pomagali im. Po jakimś czasie krasnoludy też przyłączyły się do Wiedźmina i reszty. Teraz było ich w sumie dziewięcioro, pomijając Cahira oraz kobiet i dzieci.
W dalszej drodze, dotarli do wsi, gdzie panowała epidemia ospy. Zostali ostrzeżeni przed tą zarazą przez dziewczynę, która opiekowała się zarażonymi. Była jedyną zdrową osobą w tej wsi. Jednak jej ostrzeżenia nic nie pomogły, kiedy przybyło trzynastu jeźdźców. Zabili ją i splądrowali całą wieś. Wiedźmin nie mógł już dłużej przyglądać się niesprawiedliwej walce, dlatego postanowił zorganizować bitwę. Nie mieli żadnych problemów z pokonaniem jeźdźców, a sam Geralt zabił aż ośmiu z nich.
W trakcie dalszej drogi, Milva poczuła się bardzo źle. Szczęśliwie, napotkali cyrulika, od którego mocno pachniało rozmaitymi ziołami. Stwierdził on, że Barring jest w ciąży. Spotkany cyrulik, miał na imię Emhil Regis i okazało się, że jest on wampirem, ale - jak sam mówił - jest niegroźny, gdyż nie pił ludzkiej krwi. Zaczął on opiekować się Marią, a także udzielać niepotrzebnych rad mutantowi.
Któregoś dnia, krasnoludy odłączyły się od grupy Geralta. Teraz, w czteroosobowym składzie, kompania musiała sama sobie radzić. Również w czwórkę, musieli pokonać armię nilfgaardzką, która wzięła do niewoli poetę i Wiedźmina, aby ich przesłuchać. Bardzo pomocny okazał się wtedy Emhil, który ich uwolnił.
Nilfgaardzki wojownik - Casir, ciągle podążający za drużyną, także potem zaczął poszukiwać Dziecka Niespodzianki.
Nieprzyjaciel zmusił kompanię Wiedźmina do uciekania przed łodzią, silnym nurtem rzecznym. Nie obyło się bez ciosów, zadawanych grupie ze strony łuczników nilfgaardzkich, którzy ostrzeliwali łódź stojąc na brzegu rzeki.
Przypłynęli w końcu do mostu, gdzie toczyła się bitwa rycerzy z Rivii oraz Nilfgaardczykami. Geralt został poważnie ranny, także stan Milvy był krytyczny. Wiedźmin obronił władczynię Rivii, za to pasowała go ona na rycerza, poza tym otrzymał on z jej rąk przydomek: Geralt z Rivii.