Debiut literacki Tadeusza Różewicza miał miejsce już ponad pół wieku temu. Poeta, urodzony w roku 1921, w czasie wojny walczył w oddziałach Armii Krajowej. Był zatem przedstawicielem pokolenia, którego młodość przypadła właśnie na okres koszmaru okupacji. Doświadczony przez wojnę stał się głosem całej generacji. Ta informacja ma istotne znaczenie dla zrozumienia całej jego twórczości. Wspomnienia i przeżycia tamtych czasów powracają bowiem także we współczesnych wierszach Różewicza. Część z nich, wraz z upływem czasu, traci swój dramatyzm, bowiem niechętnie pamiętamy to, co przykre. Co więcej pojawia się nawet jakby nuta nostalgii za przeszłością. Zobaczmy jak problem ten wygląda w utworze W świetle lamp filujących należącym do niedawno ogłoszonych wierszy Różewicza. Jak z tej perspektywy poeta ocenia czas miniony.
Wiersz ten możemy zaliczyć do liryki pośredniej, bowiem nie zauważamy obecności podmiotu lirycznego. Adresatem wiersza jest całe otoczenia. Obecność podmiotu lirycznego sygnalizują jedynie zaimki "on", "jego" oraz związanie z nimi formy czasownikowe, np. "rozpoznany", "jadł". Sygnalizują ją także bezokoliczniki (np. "znaleźć się", "spotkać") i formy bezosobowe (np. "nakręcano"). Swoją obecność podmiot liryczny zaznacza dopiero w zakończeniu wiersza. Pisze tam: "kiedy myślę o nim...". Ten dyskretny sygnał miał na celu podkreślenie jego stosunku do osoby i tematyki, przedstawionych w wierszu, którego bohaterem jest Bruno Schulz.
Odzwierciedleniem przeżyć podmiotu lirycznego jest sposób opisu świata przedstawionego, to tam zamykają się jego uczucia, emocje oraz przeżycia wewnętrzne. Zauważalny jest brak interpunkcji oraz dbałość o to, żeby wypowiedź była zwięzła i precyzyjna. To jakby "asceza językową", która wyraża się także w krótkości wersów. Nie mogą ujść uwadze także zaskakujące metafory, oparte często o emocjonalne kontrastowe zestawienia. Różewicz zrezygnował z tradycyjnych środków poetyckiej ekspresji, jego utwór ma dziewięć strof, w tym aż trzy to zwrotki dwuwersowe. Każda z nich to swego rodzaju poetycki obraz, luźno związany z innymi.
Wiersz składa się wyraźnie z trzech części. Pierwsza to wspomnienie o czasie minionym, utrzymane wyraźnie w nastroju nostalgii za tym pełnym arkadyjskiego szczęścia czasem. O jego niezwykłości świadczą chociażby oksymoronów (np. "twarze żywych umarłych", "z trumną i kołyską" lub "nieskończoność była skończona"), zaznaczających wyjątkowość tamtego świata. O ważnej roli tamtego okresu świadczy paralelizm w początkowych wersach poszczególnych strof: pierwsza ("w świetle lamp filujących"), czwarta ("w świetle lamp kopcących"), piąta ("w świetle lamp filujących"), siódma ("w świetle lamp naftowych"). "Lampy kopcące" pojawiają się także w zakończeniu utworu i są swego rodzaju puentą wiersza. Chociaż tamten świat należy już do czasu minionego, to odżywa on w świecie przeżyć emocjonalnych podmiotu litycznego.
Dziś już nie widzimy wokół siebie "lamp filujących". To element czas minionego, zapomnianej przeszłości. Takimi są też w oczach podmiotu lirycznego, to jakby symbol wszystkiego co, odeszło i czego nie odnajdziemy już wokół nas: "w świetle lamp filujących świat wyglądał inaczej". Wydaje się, że inaczej znaczy tu tyle co lepiej. Czytamy między innymi "człowiek był zadomowiony mocniej w radości, głębiej w trosce", a zatem to znak tęsknoty i nostalgii do minionych dni, które zgasły jak blask "lamp filujących". Dziś na próźno szukac wokół nas tamtej radości, nie ma też takiego smutku. Taka interpretację uzasadnia także paralelizm treściowy: "świat wyglądał inaczej" i "słowa były cieplejsze". To ewidentny sygnał nostalgii. Wiersz W świetle lam filujących to poetycki wyraz lęków i obaw wobec świata, który otacza podmiot liryczny. Chociaż jego obecność nie jest wyeksponowana, to nie sposób nie wyczuć towarzyszącego mu lęku. Związane to jest z obecnością licznych, wyrazistych epitetów (np. "młode głowy" i "cienie rozchwiane"), wyraźnie wskazują one na to, jaki nastrój ma po podmiot liryczny.
Zarazem ten nastrój zadumy jest zdynamizowany poprzez animizacje (np. "dym kołysał się"). Ale warto zauważyć, że nawet te środki poetyckie obarczono zadaniem wyrażania nostalgii do minionych dni. Za czym tak podmiot liryczny tęskni?
Przecież dawniej życie właściwie było takie samo. Ludzie jak i dziś rodzili się , a potem umierali ("dym kołysał się odpływał z trumną i kołyską"), a jednak więcej dało się odczuć wzajemnego zrozumienia. "Człowiek był zadomowiony mocniej w radości/ głębiej w trosce...", a więc zauważalne było większe otwarcie na świat przeżyć i emocji, radości, ale także smutku. Właśnie ta naturalna intensywność przeżywania otaczającego świata wyróżniała dawnych ludzi. Świat był niczym wielka rodzina, w której z szacunkiem odnoszono się do wszystkich. "Wystarczyło zamknąć oczy aby znaleźć się w czwartym wymiarze", dziś już nic nie jest tak proste. To, że to już odeszło, przeminęło podkreśla czas przeszły osobowych form czasownika "być", a także inne czasowniki w tym czasie (np. "wracały", "kołysał się"). To wyraźny sygnał, że opisywana rzeczywistość to już tylko wspomnienie, która przepadła w przeszłości, tak jak zniknęły w niej owe "filujące lampy". Trudno pogodzić to, co minęło, z tym co jest wokół nas.
W wierszu Różewicza nie odnajdujemy środków poetyckich, które najczęściej wykorzystywane są do wyrażania przeżyć, mowa tu o między innymi o anaforach, a także urywanych zdaniach oraz wykrzyknikach. W tym wierszu pozwalają o nich wnioskować jedynie powtórzeń. Dzięki nim można odczytać ważne znaczenie wypowiadanych tu sądów (np. "wystarczyło zamknąć oczy", "wystarczyło otworzyć drzwi"). Dziś zamknięcie oczu nie pozwala tak łatwo powędrować w niematerialny świat fantazji. Nie tak łatwo dostrzec także bezinteresowność w stosunku do innych. Podstawą wszystkiego jest prawo opłacalności i zysku. Tymczasem warto pamiętać, że "życie przeżywa się idąc spotykając". Bez otwartości na drugiego człowieka nie możemy nawet marzyć, że nasze życie pełne i udane. Niestety, takie wiedzy i umiejętności nie posiadają ludzie współcześni. Świadomość tego towarzyszyła natomiast Brunonowu Schulzowi, bohaterowi trzeciej części wiersza:
"Kiedy myślę o nim
i jego księdze
wiedzę go
jego okiem
w świetle lampy kopcącej(...)".
To on zdaniem podmiotu lirycznego wiedział jaki jest sens życia ("o tych lampach, prawie wszystko wiedział poeta z Drohobycza"). Wymieniona tu zamieszkałe głównie przez Żydów miasto w Galicji to rodzinne miasto Brunona Schulza. Podjął on studia na wydziale architektury we Lwowie. Jego specjalizacją była litografia oraz rysunek. Powrócił do Drohiczyna, gdzie pracował jako nauczyciel rysunku w gimnazjum. Do prac Schulza nawiązuje w swoim wierszu Różewicz ("pojawiły się na ścianie znaki / poezja rysowana Bruna"). Przypomnijmy, że Schulz słynął ze swej niezwykłej wyobraźni, a zarazem na życie w prowincjonalnym środowisku. Przez dłuższy okres nie publikował swoich utworów. Jego debiutem były ogłoszony w 1934 roku tom opowiadań Sklepy cynamonowe, dzięki któremu zyskał uznanie i literacką popularność. Także w tym roku ogłosił drukiem Sanatorium pod Klepsydrą. To cała jego zachowana twórczość, pracował jeszcze nad powieścią Mesjasz, jednak jej rękopis zaginął. Jego proza jest bardzo liryczna, ogranicza swoją fabułę na rzecz poetyckiego ukazania świata dawnych galicyjskich miasteczek, a jego opisy bardzo często nabierają cech marzenia sennego. Stąd tak liczne w prozie Shulza odwołania do mitów i symboli, oraz obecność groteski i ironii. Różewicz przypomniał także tragiczne okoliczności śmierci Schulza w czasie wojny: "z ogromnym cieniem przestrzelonej głowy na ścianie".
Z kolei piąta zwrotka to nawiązanie do znanych motywów biblijnych: uczniów Chrystusa, którzy spotykają Go idąc do Emaus, a także proroctwa upadku Babilonu:
"wystarczyło otworzyć drzwi
żeby znaleźć się
w drodze do Emaus
spotkać Jezusa żywego(...)".
Przypomniane zostaje spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem. Uczniowie przekonani, że ich Pan zmarł czują jedynie trwogę. Nie wiedzą, że w niedzielny poranek wydarzył się cud. Są przekonani, że nic nie może pokonać ich smutku i rozpaczy. To właśnie ten smutek i rozpacz sprawiły, że nie poznali swojego Mistrza, chociaż tak długo razem rozmawiali. Dopiero łamanie chleba stało się dla nich czytelnym znakiem, z kim mają do czynienia. To cenna lekcja także dla nas, współczesnych ludzi. Podmiot liryczny wspomina: "wystarczyło otworzyć drzwi (...) żeby spotkać Jezusa żywego". Dawniej więc o wiele łatwiej było wkroczyć na ścieżkę wiodącą do Eamus, a zatem zbudować w sobie wiarę w to, że uda się osiągnąć zamierzone cele. Najczęściej bowiem dzieje się tak, że nasze marzenia stopniowo się rozwiewają, coraz łatwiej i szybciej tracimy nadzieję na ich urzeczywistnienia. Dlatego wcale nie tak łatwo rozpoznać nam "Jezusa w Eamus". Dalej czytamy w wierszu Różewicza "Życie przeżywa się / idąc spotykając". Warto zwrócić uwagę, że akurat tę myśl chciał on podkreślić, zapisując ją jako osobny dwuwers. To jakby ostrzeżenie przed zamknięciem się otaczających nas ludzi oraz świat. Taka postawa musi doprowadzić do tego, że życie przepłynie obok nas, a my nigdy nie dowiemy się o tym, co ważne.
Dlatego jego wycieczka do czasów, kiedy rozbłyskało "światło lamp filujących" to próba przypomnienia sobie dawnej wiary w to, że uda się osiągnąć to, co się zamierzyło. To zatem wędrówka po "drodze do Eamus". Miał bowiem przekonanie, że posiadł całą wiedzę o życiu, które nie może go już niczym zaskoczyć. A jednak stało się inaczej. To postawa zamknięcia, taka, jaką okazali uczniowie podążający do Emaus, którzy jednak nie potrafili rozpoznać idącego z nimi Chrystusa. W świecie podmiotu lirycznego, oglądano dzięki "świełu lamp naftowych", nagle dokonały się zmiany, których w ogóle się nie spodziewał, to było tak dalekie od jego wyobrażeń. Różewicz pisze "nakręcono zegary", a więc nagle zaczął się liczyć upływ czasu, ale podmiot liryczny jakby tego nie spostrzegł. Zaślepiony swa wiedzą nie umiał odczytać znaków "poezji rysowanej Bruna". Poeta nawiązuje do znanych z Biblii słów "mane, tekel, fares", co oznacza "policzono, zważono, rozproszono". To nawiązanie do Księgi Daniela oraz zawartej w niej przepowiedni o upadku Babilonu. Przypomnijmy: taki napis wypisała tajemnicza ręka na ścianie w pałacu władców babilońskich w czasie legendarnej uczty Baltazara (był on synem ostatniego króla Babilonu - Nabonida). Miała ona miejsce w przededniu upadku tego potężnego państwa, który nastąpił w 539 r. p.n.e. I chociaż niebezpieczeństwo było o krok nie przerwano uczty. Takim samym ostrzeżeniem są dzieła Schulza. Zawarto w nich bowiem proroctwo kataklizmu, przed którym nie było ucieczki
Jaką więc ocenę wystawia podmiot liryczny dzisiejszemu światu? Co o nim można powiedzieć? Zależy on oczywiście przede wszystkim od ludzi. Tymczasem cechuje ich brak umiejętności porozumienia się z innymi, powszechna obojętność i poczucie osamotnienia. Przyczynia się do tego panujący wokół strach, doświadczany na różne sposoby chaos, rozbicie wartości. Zwłaszcza wypada to niekorzystnie na tle minionych czasów, bo przecież "w świetle lamp filujących / świat wyglądał inaczej". Zatem dzisiejszy świat to marna karykatura tamtej rzeczywistości. Doskwiera nam brak wrażliwości i dobra , panosząca się oschłość i egoizm. Być może dlatego, że nie umiemy się skupić na tym co dobre, chociażby były to rzeczy z pozoru nieistotne. Bo nie siadamy w świetle lamp.