Wiersz "Sur le Pont d'Avignon" Baczyński napisał w szpitalu, będąc w nim w kwietniu 1941 roku. Nie ma w nim typowego katastroficznego i pełnego mroku obrazowania.

Ten wiersz jest żyłką słoneczną na ścianie

- stwierdza sam poeta. Wydaje się, że poeta chce odpocząć od bólu, od okrucieństw wojny. Szpitalne otoczenie nie budzi w nim strachu. Raczej znajduje w nim ciszę, ukojenie, jest pod troskliwą opieką lekarzy, ktoś się o niego troszczy, nie musi walczyć o każdą sekundę życia jak to zazwyczaj jest na wojnie. Można sobie wyobrazić, że Baczyński leży na szpitalnym łóżku i obserwuje tańczące na ścianie świetlne refleksy. Może jest to pierwszy dzień wiosny, pierwszy tak słoneczny - wiersz został napisany, przypomnijmy, w kwietniu. Widok słonecznych refleksów wesoło skrzących się na ścianie wywołuje w poecie przyjemne skojarzenia z wszystkimi wiosnami, które przeżył i widział.

Same słowa, którymi posługuje się Baczyński budzą w czytelniku przyjemne skojarzenia: "kantyczki deszczu" , czyli drobne piosenki, "nutki".

Te świetlne refleksy migające na ścianie przynoszą skojarzenia z tańczącymi na moście w Avignon ludźmi. To przywołuje czasy spokoju, zabawy, lekkości, staroświeckości:

Zielone, staroświeckie granie

Pojawia się w Baczyńskim tęsknota za tym utraconym światem. Światem, który odszedł w niepamięć. Światem, o którym nie myśli się podczas wojny, w ferworze walk i huku armat, ale gdy tylko przychodzi chwila wytchnienia, chwila ciszy i zadumy, człowiek budzi się pewnego słonecznego dnia i pojawiają się wspomnienia.

W utworze pojawia się również zwrot do czytelnika, który zdaje się być towarzyszem niedoli poety. Baczyński mówi:

Odetchnij drzewem, to usłyszysz

jak promień - naprężony ton.

Poeta chce powiedzieć - zatrzymaj się na chwilę, zauważ świat. Mimo wojny drzewa, rośliny, nieba są takie same jak zawsze, tak samo piękne. W tym szale wojny, cierpienia, dzikim pędzie, by zabić wroga i ocalić siebie zapominamy o świecie, o jego naturze.

Wszystko zdaje się być w wierszu nacechowane z jednej strony nostalgią, pojawiającymi się co chwilę skojarzeniami, obrazami z przeszłości, z starych, dawnych czasów, z drugiej strony te obrazy nie wywołują skurczu serca w poecie. Fakt - odrealniają jego szpitalno - wojenny świat, ale ma to też swój wymiar terapeutyczny - szybciej się dochodzi do zdrowia myśląc o przyjemnych rzeczach. Wyobraźnia Baczyńskiego zdaje się być przepełniona tymi obrazami przeszłości.