Obojętnie przejście obok krzywdy drugiego człowieka nie jest dziś obrazem tak rzadkim jakby się mogło pozornie wydawać. Pozory w końcu mylą, a my niejednokrotnie mylimy się w ocenie współczesnego świata. Jak bowiem często słyszymy o przypadkach, kiedy ktoś został pobity na oczach natrętnych "gapiów" i nie udzielono mu żadnego wsparcia, żadnej pomocy? Powszechna znieczulica zagarnia coraz szersze żniwo. Nie reagujemy ze strachu o własne zdrowie, czy życie, świadomie i swawolnie ryzykując jednak życiem innych. Przyjmujemy bierną postawę wobec potencjalnych zagrożeń, nie zważając na cierpienie drugiego człowieka. Powszechne wygodnictwo w pełni nam odpowiada, a dążenie do realizacji własnych marzeń i przyjemności kompletnie zaślepia nas na potrzeby innych. Coraz rzadziej kierujemy się zasadami etyki i moralności, zastępując je zasadami konsumpcji i zdobywania jak największych dóbr materialnych, gubiąc jednocześnie gdzieś po drodze wartości prymarne i najbardziej istotne.
Warto się tutaj zastanowić jakimi zasadami kieruje się człowiek XXI wieku, jakie wnosi wartości, jakie idee? Wnioski nasuwające się powyższym wstępie z pewnością nie są budujące. Pogoń za pieniądzem, kłamstwo, kradzież, skrajny egoizm, przeradzający się w społeczną znieczulicę wydają się dominować w mentalności współczesnego człowieka. Młodzi ludzie, pełni ambicji, zapału i planów, a przy tym niezwykle wrażliwi mogą w pewnym sensie obalić ową negatywną diagnozę postawioną dzisiejszemu światu. To oni bowiem najczęściej potrafią efektywnie przeciwstawić się piętrzącym się wokół trudnościom, stawić im czoło, wykazać się również wielką odwagą. Dopóki pozostanie w nich nadzieja i wytrwałość, dopóty konformizm i wygodnictwo ustąpią na rzecz wierności sobie, własnym zasadom moralnym i etycznym. Nie jest to oczywiście zadanie proste, ale też nie niemożliwe. Ceną jaką czasem przyjdzie zapłacić za zachowanie owej wierności swoim przekonaniom może być wyobcowanie. Walczący bowiem staje się swego rodzaju wyalienowanym buntownikiem, broniącym swej odrębności. Czyni to nierzadko nie zważając na konsekwencje, a te mogą być zgubne nawet - a może przede wszystkim - dla niego samego.
Literatura wielokrotnie obsadza w roli głównych bohaterów właśnie takie zbuntowane, pełne samozaparcia jednostki, broniące swych idei bez względu na ewentualne skutki.
W starożytności odnajdziemy takie cechy w tytułowej bohaterce dramatu Sofoklesa - Antygonie. Jest ona młodą kobietą, która nade wszystko ceni dobro własnej rodziny. Potrafi nawet złamać nakazy ustanowione przez władców, by tylko zapewnić spokój i szczęście najbliższym. Antygona decyduje się potajemnie pochować, zmarłego w bitwie, brata Polinejkesa, powszechnie uznanego jednak za zdrajcę. Siostra pragnie pogrzebać brata zgodnie z obrządkiem religijnym, lecz władca - Kreon ostro się temu sprzeciwia. Antygona świadoma jest niebezpieczeństwa i swojej ewentualnej kary - kary śmierci. Mimo to decyduje się podjąć ogromne ryzyko i złożyć ciało Polinejkesa we właściwym obrządku. Niestety wkrótce zostaje pojmana i skazana na śmierć. Przeciwstawiając swoje racje racjom Kreona pozostaje nieustannie wierna sobie, swoim przekonaniom, a przede wszystkim daje znakomite świadectwo swej ogromnej miłości i przywiązania do brata, do rodziny. Można dywagować, czy sprzeciw wobec nakazów króla był aktem niezwykłej odwagi, czy może zwykłej głupoty, nierozsądku i nieposłuszeństwa. Istotne jest jednak, że Kreon wydając swój wyrok nie spojrzał na Antygonę przez pryzmat jej ogromnego poświęcenia, wytrwałości i niezłomności. Poświęcenia, którego raczej na próżno szukać w dzisiejszym świecie.
Średniowiecze przynosi więcej posłuszeństwa i pokory niż buntu. Przynosi wierność Bogu i postawę wyraźnie teocentryczną. To On bowiem pojawi się w centrum zainteresowań człowieka średniowiecznego, Jemu zostaną podporządkowane wszelkie aspekty ludzkiego życia.
Znamienne dla tego okresu jest piśmiennictwo hagiograficzne, opisujące żywoty świętych. Wśród tych tekstów odnajdziemy "Legendę o św. Aleksym" - niezwykłą historię równie niezwykłego człowieka. Aleksy pochodził z dosyć zamożnej rodziny, ożenił się, ale bardzo szybko - już podczas nocy poślubnej - porzucił młodą małżonkę, a swoje skarby rozdał ubogim. Pragnął bowiem poświęcić się w pełni Bogu. Przyjmując skrajnie ascetyczny tryb życia Aleksy staje się żebrakiem poniewieranym przez innych. Nieustannie pozostaje wierny Bogu, będąc jednocześnie wierny wyznawanym przez siebie zasadom i przyjętym wartościom: miłości ogromnej zarówno do Absolutu, jak i do bliźniego.
Kolejne okresy literackie również nie stronią od postaci hołdującym wierność sobie, innym ,bądź tez określonym ideom. Romantyzm jest epoką niezwykle burzliwą, wprowadzającą na swą scenę jednostki buntownicze, niejednokrotnie waleczne. Warto w tym miejscu przywołać postać stworzoną przez Adama Mickiewicza - Konrada Wallenroda. Wallenrod jest postacią kontrowersyjną, bowiem dla ocalenia własnej ojczyzny decyduje się na ryzykowny podstęp, przechodząc na stronę wroga i osłabiając jego pozycję. Rezygnuje on ze szczęścia rodzinnego, osobistego, łamie zasady kodeksu rycerskiego, zasady etyczne i moralne. A wszystko dla ocalenia ukochanej ojczyzny, bowiem:
"Słodyczy wyraz nad wszystko,
wyraz miłość, któremu
nie ma równego na Ziemi
prócz wyrazu ojczyzna."
Konrad Wallenrod zgodnie z mottem Machiavelego, otwierającym utwór postanawia być po trosze lisem, a po trosze lwem. Broniąc jednak własnego kraju ponosi ostatecznie cenę najwyższą - to cena życia. Zachowuje wierność ojczyźnie, ale przy tym odnosi się do podstępu, a zatem łamie własne zasady moralne i etyczne. Czy jest to postawa słuszna, pozostaje kwestią dyskusyjną i w gruncie rzeczy trudno rozwiązywalną.
Pozytywizm również nie stroni od wyborów między wiernością sobie, a wiernością innym. Ludzie często kierowali się charakterystycznymi hasłami tego czasu: pracy organicznej, pracy u podstaw, rozwoju szkolnictwa itd., starając się zachować wierność tym ideom, wierność sobie przy ich realizacji i - co ważne - innym.
Młoda Polska natomiast przynosi mnogość bohaterów zmagających się z wyborem pomiędzy osobistym szczęściem, a poczuciem swoistej misji społecznej i realizacji społecznych celów. To postaci często spotykane na kartach twórczości Stefana Żeromskiego: doktor z Piotr z noweli o tym samym tytule, doktor Judym z "Ludzi bezdomnych". Ten ostatni poświęca się innym, poświęca się przywracaniu im zdrowia, ratowaniu życia. Tym samym rezygnuje z własnego szczęścia, z miłości, z związku z ukochaną Joasią. Judym dokonuje trudnego wyboru między egoistycznym , ale jakże potrzebnym każdemu z nas poczuciem bycia kochanym, a poczuciem bycia potrzebnym i niezastąpionym tym najbardziej potrzebującym. Zbliżony motyw odnajdujemy w "Siłaczce". Stasia Bozowska i Paweł Obarecki - centralne postacie utworu, połączone silnym uczuciem miłości, podejmują decyzję o rozstaniu, by pełnić swą powinność wobec innych, by służyć im swą pomocą. Ona - altruistka, on - oportunista, razem mają wzniosłe plany, ambicje i pragną realizacji ideałów, którym pozostają wierni. Podczas, gdy Paweł doznał ogromnego rozczarowania na skutek zetknięcia z rzeczywistością zacofanej wsi, Stasia brnęła dalej, szerząc oświatę wśród prowincjonalnych mieszkańców. Ona czuła się szczęśliwą, widząc uśmiech na innych twarzach, przekazując im swą wiedzę. Poświęciła szczęście osobiste na rzecz realizacji wzniosłych ideałów, pozostając zarazem wierną sobie i innym.
Z obszaru literatury przenieśmy się na teren współczesnego kina, by pokazać, jak film doskonale obrazuje motyw wierności sobie, bądź innym, rozpatrując go w kategoriach szansy lub ewentualnego obowiązku.
Przykłady można zapewnie mnożyć, ale warto zwrócić uwagę na film "Podaj dalej", który jest znakomitą opowieścią o losach dwunastoletniego chłopca Trevora. Trevor wytyczył sobie bardzo ważny i raczej niełatwy w realizacji cel - pragnął bowiem naprawić i pokonać tak bardzo rozprzestrzeniające się zło. Pragnął uzdrowić świat porażony chorobą niesprawiedliwości, kłamstwa i oszustwa. Teoretycznie to zadanie karkołomne, skazane na niepowodzenie. Czy jednak rzeczywiście? Młody Trevor pełen zapału i ambicji nie zamierzał się poddać, przejmuje rzucone przez nauczyciela hasło "Pomyśl, jak mógłbyś zmienić świat i zrób to!" i przystępuje do aktywnego działania. Nastolatek pomaga swojej mamie, nauczycielowi, a nawet bezdomnemu. Nie pragnął niczego w zamian, robił to zupełnie bezinteresownie, prosił tylko, by osoby, którym służył nieocenioną pomocą uczyniły to samo wobec innych potrzebujących. Po prostu, by pomagali innym z potrzeby serca i by w zamian nie wymagali zapłaty. Tą drogą miał powstać tzw. łańcuszek szczęścia, a więc w konsekwencji szczęście, dobro i piękno miały zatryumfować. Wydawać by się mogło, że to idea granicząca z utopią, ale szybko okazuje się, że plan Trevora działa. Ludzie stają się dla siebie bardziej życzliwi, milsi, pomocni. I z pewnością byłaby to arkadyjska w swej wymowie historia, gdyby nie tragiczna bójka w wyniku której nasz dzielny młodzieniec traci życie. Idea dobra jednak została zaszczepiona w sercach i umysłach ludzkich i pozostaje nadzieja, że będzie nadal realizowana. Trevor konsekwentnie dążył do upragnionego celu, pozostał wierny sobie i swojej idei. Prowokując łańcuszek szczęścia dał ludziom szansę na pokonanie zła, a przynajmniej szansę na próbę jego pokonania.
Ciekawym filmem, niosącym nieco podobną ideę jest "Czekolada" z Juliette Binoche w roli głównej. Bohaterka przybywa wraz z córeczką do małego miasteczka, otwierając w nim sklep z przeróżnymi rodzajami czekolady. Początkowo niechętni wobec nowej lokatorki mieszkańcy - na czele z zasadniczym burmistrzem - z czasem nabierają do niej coraz więcej zaufania i sympatii (jedynie burmistrz pozostaje niereformowalny). Czekolada wytwarzana przez główną bohaterkę ma magiczny wpływ na konserwatywnych mieszkańców, przywraca im uśmiech, jednoczy i czyni szczęśliwymi. Pozostają wprawdzie nieliczni, którzy uważają, że sklepik z czekoladą to przede wszystkim źródło nieodpartych pokus, ale ostatecznie również ich serca zmiękną. W filmie finiszuje szczęśliwa miłość i niezwykły optymizm bijący z twarzy każdej postaci. Kobieta produkująca leczniczą w swej istocie czekoladę dzielnie realizowała swą ideę obdarowywania innych szczęściem poprzez łyk, czy kęs słodkości. Chciałoby się wykrzyknąć - tak niewiele, a tak wiele!!! Wierna swoim zasadom, przekonaniom i wartościom zaszczepiła w małym, zapomnianym miasteczku życzliwość i dobro.
Podsumowując warto się zastanowić nad kwestią szansy i obowiązku, wpływających z wierności sobie, innym, czy też ideom. Bezsprzecznie dochowanie wierności sobie nie jest zadaniem prostym, ale dochowanie wierności ideom jest jeszcze trudniej. Często zdarza się - o czym świadczy przywoływana literatura i film - , że musimy stanąć w obliczu niełatwych wyborów. Wybieramy między szczęściem własnym, a cudzym, między kodeksem własnych wartości moralnych, etycznych, a kodeksem wymuszonym przez okoliczności, przez kontekst. Musimy zawsze być przygotowani, że kiedyś taki wybór może stać się również naszym udziałem. Nie będzie to może decyzja na miarę Antygony czy Konrada Wallenroda, lecz nie oznacza to, że przypadnie nam w udziale sytuacja prosta i klarowna. Czasem wierność sobie może stanowić dla nas, dla innych niepowtarzalną szansę, może zaowocować epidemią dobra i szczęścia (to jednak w dzisiejszym świecie wariant nader optymistyczny), może jednak być przede wszystkim obowiązkiem - nie zawsze przynoszącym satysfakcję. Bez względu na opcję powinniśmy zawsze kierować się dobrem innych, nie zaś własnym, nie przekraczając wytyczonych granic etyki i moralności.