Pewnego listopadowego popołudnia, postanowiłam wybrać się na film do kina. Nie pamiętam jego treści, gdyż miejsce obok zajmował przystojny chłopak, na którego bez przerwy zerkałam. Liczyłam, że zagadnie mnie podczas którejś z przerw, ale nic takiego nie nastąpiło. Jednak nieoczekiwanie, gdy opuszczaliśmy kino, zaproponował mi spotkanie następnego dnia. Mimo, że zupełnie się nie znaliśmy, bez wahania wyraziłam zgodę. Nie posiadałam się z radości, że on również zwrócił na mnie uwagę. Z niecierpliwością oczekiwałam następnego wieczoru.

Nasze spotkanie było niezwykle udane. Znaleźliśmy wspólny język i zaśmiewaliśmy się do łez. Mój nowy znajomy nazywał się Adam i jak mi wyjaśnił od niedawna mieszka w moim miasteczku. Był rok starszy ode mnie i wzbudzał we mnie respekt. Następne spotkanie wyznaczyliśmy za trzy dni, które zdawały mi się prawdziwą wiecznością.

Gdy wreszcie nadszedł wyczekiwany przeze mnie dzień, próżno oczekiwałam Adama w wyznaczonym miejscu. Nie przyszło mi do głowy, aby mógł być niesłowny, dlatego zamiast złości czułam ogromny niepokój i obawę, że przydarzyło mu się coś złego. Poszłam do domu po godzinie bezowocnego oczekiwania. W jakiś czas po moim powrocie zadzwonił telefon. Jak słusznie się domyślałam, dzwonił Adam, by usprawiedliwić swoją nieobecność. Odetchnęłam z ulgą, że nim mu nie dolega i zaczęłam robić mu wymówki. Jednak Adam tak bardzo mnie przepraszał i wyjaśniał, że musiał udać się pilnie do dentysty, że wybaczyłam mu, choć nie mogłam zrozumieć, dlaczego wcześnie nie uprzedził mnie telefonicznie, a dopiero zrobił to po fakcie. Ponieważ jednak wciąż byłam pod jego urokiem, zgodziłam się na wspólny spacer jeszcze tego samego dnia. Adam przyszedł z kwiatami, co zupełnie mnie ułagodziło, a na dodatek, po chwili milczenia poprosił, bym została jego dziewczyną. Zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć, ale czułam się niesamowicie szczęśliwa. Zaczęłam zdawać sobie sprawą, iż zaczynam się w nim zakochiwać.

Długo nie mogłam zasnąć pod wpływem wrażeń minionego dnia. Gdy w końcu usnęłam, śnił mi się Adam proszący mnie o rękę. W szkole zwierzyłam się ze swoich przeżyć swojej najlepszej przyjaciółce. Ze szczególną starannością przygotowywałam się do następnego spotkania. Umyłam włosy i zrobiłam makijaż, włożyłam też swoją najlepszą bluzkę. Tym razem Adam miał odwiedzić mnie w domu, lecz choć dawno minęła wyznaczona godzina mój chłopak wciąż nie nadchodził. Pojawił się wreszcie z godzinnym opóźnieniem i podbitym okiem. Tłumaczył, że wywrócił się wychodząc z domu i trwało nim się oczyścił i opatrzył. Adam znów miał ze sobą coś, żeby mnie przebłagać. Były to bilety na koncert miejscowego zespołu. Znów dałam się przeprosić i w dobrych humorach wyszliśmy z domu. Po koncercie była dyskoteka a Adam okazał się znakomitym tancerzem. Po skończonej zabawie odprowadził mnie pod dom i po raz pierwszy pocałował. Czułam się zupełnie jak w filmie. I znów śniłam o swoim niepunktualnym chłopaku, który był mimo to niezwykle uroczy.

Na następną randkę umówiliśmy się do kina. Tam gdzie spotkaliśmy się po raz pierwszy. Właściwie nie zdziwiłam się, gdy Adam znowu się spóźniał. Postanowiłam nie czekać tylko kupiłam bilet i poszłam sama na film, w nadziei, że Adam w końcu się pojawi. Kolejny raz z oglądania filmu nic nie wyszło, bo wciąż patrzyłam na drzwi, w których mój chłopak wcale się nie pojawił. Rozzłoszczona postanowiłam sama go odwiedzić, by zapytać o powód nieobecności. Drzwi otworzyła mi starsza kobieta, która od razu domyśliła się, że szukam Adama. Wyjaśniła, że jest jego babcią i że po Adama przyjechali rodzice, którzy zabrali go z sobą. Grzecznie się pożegnałam i przygnębiona wróciłam do domu. Przez tydzień nie miałam od niego żadnej informacji. Straciłam apetyt i ochotę na rozrywki. Nauka przychodziła mi z trudem, bo wciąż rozmyślałam jak niesłony jest Adam i jak naiwna ja sama, która właściwie nic o nim nie wiem. Nie znałam nawet jego nazwiska. Po tygodniu otrząsnęłam się z przygnębienia, a w jakiś czas później przyszedł do mnie list, w którym Adam objaśniał, że wcale nie jest z mojego miasta, tylko był tu z krótką wizytą u cioci. Nie mówił mi tego wcześniej, bo uznał, że wtedy nie chciałabym kontynuować znajomości. Przepraszał mnie i zapewniał, że wciąż o mnie myśli, ja jednak nie dawałam wiary tym pustym słowom i zastanawiałam się, jak mogłam nie dostrzec jego niedojrzałości i plułam sobie w brodę, że kiedykolwiek dałam się nabrać na jego czułe słówka. Okazało się, że Adam wciąż liczył na moją słabość do niego, bo po pewnym czasie znowu napisał z informację, że wkrótce kolejny raz odwiedzi moje miasto i marzy o spotkaniu ze mną. Roześmiałam się w duchu, widząc jego zadufanie w sobie i egoizm. Zupełnie nie zważał na uczucia innych i miał na uwadze jedynie własne dobro. Nie liczył się z tym, że zrobił mi przykrość i zranił moje uczucia. Chciał mieć tu miłą dziewczynę, z którą mógł spędzać czas, w czasie pobytu u rodziny. Nie byłoby w tym nic nagannego, mam przecież koleżanki, z którymi spotykam się raz do roku, gdy są w moim mieście. Po co jednak zapewniał mnie o swoich uczuciach, wiedząc, że wkrótce wyjeżdża i nie traktując poważnie naszej znajomości. Ciekawe w ilu miastach miał takie okazjonalne dziewczyny. Ja na pewno nie zamierzałam być jedną z nich. Zresztą jakiś czas temu poznałam Michała, chłopca z mojego liceum. Moja najlepsza przyjaciółka chodziła z nim do przedszkola, poza tym, jak się okazało nasi ojcowie pracują razem. Michał nie zarzuca mnie upominkami, jak Adam, ale ma jedną, bardzo ważną zaletę: jest bardzo punktualny. Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na nim w żadnej z drobnych spraw i mam nadzieję, że będę mogła także liczyć na niego w kwestiach poważnych. I jeszcze jedno: Michał nigdy nie kłamie.