Przez wieki człowiek nieraz musiał zmagać się z trudnymi przeciwnościami losu. Było wiele sytuacji, kiedy musiał walczyć o przetrwanie. Tylko zdecydowana postawa uchroniła go przed śmiercią i pozwoliła dalej trwać. Oczywiście kiedyś były znacznie trudniejsze warunki egzystencji. Nawet zdobycie wystarczającej liczby pożywienia przez warstwy najuboższe, stające najniżej w hierarchii społecznej, nie był takie łatwe. Także warunki, w których mieszkano dużo pozostawiały do życzenia. Począwszy do XIX wieku sytuacja szybko się zmieniała na korzyść jednostki. Uporano się z najgroźniejszymi epidemiami, które wcześniej dziesiątkowały mieszkańców Europy. Podniesiono standard życia poprzez liczne wynalazki. Niemniej jednak zawsze są pewne niepokojące zdarzenia, które burzą dotychczasowy rytm życia i wymuszają postawy zachowawcze. Tak było podczas kolejnych wojen światowych. To, co wcześniej wydawało się stabilne, okazało się niezwykle kruche. Nie można był tak łatwo znajdować wsparcia. Jednak po raz kolejny można było zobaczyć jak uparcie człowiek walczy o przetrwanie. W każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji szuka sposobów na przeżycie. W niektórych sytuacjach nie waha się wybrać drogę niemoralną, bo wychodzi z założenia, że cel uświęca środki. Dokonuje nieetycznych czynów, bo chce przedłużyć czas swego życia. Tylko to się liczy.
II wojna pokazała jak bardzo jednostka musi się podporządkować okolicznościom. Co więcej, na wszystko co go otacza patrzy z własnej perspektywy. Ten indywidualny punkt widzenia uwarunkowuje dalsze postępowanie. Wtedy nie kieruje się rozumem, czy emocjami, ale głównie instynktem samozachowawczym. Chcę potwierdzić to założenie w dalszej części pracy. Oczywiście zawsze znajdą się jakieś wyjątki. Jednak kiedy czyta się w literaturze o epoce pieców, widzimy potwierdzenie ogólnej tezy.
Skoncentruję się na opowiadaniach Tadeusza Borowskiego, bo pokazują one przekonywujące argumenty na poparcie mego założenia. Być może niektóre sytuacje są przejaskrawione, ale bardzo prawdziwe. Zwłaszcza w "Pożegnaniu z Marią" znajdziemy mnóstwo dowodów na umiejętność przystosowania się człowieka niemal do każdych warunków. Powszedni dzień życia w latach okupacji wymuszał właśnie takie postawy. Niezależnie o tego, czy mieszkało się w getcie czy obozie zawsze trzeba było dostosować się do okoliczności. Terror, cierpienie można było spotkać w każdej chwili i nie było przed nimi żadnej ucieczki. Pokazuje to wyraziście tytułowe opowiadanie. Wiele w nim miejsca zajmuje opis różnych profesji, których podejmowali się warszawiacy, aby zdobyć pożywienie. Niektórzy nawet handlowali bimbrem, bo to dawało największe zyski i gwarancję przetrwania. Jeśli chodzi o ochronę ludzkiego istnienia to nie cofano się przed niczym. W pewien sposób uwzględniano zarządzenia okupanta, ale przede wszystkim nauczono się prowadzić podwójne życie. Oficjalnie funkcjonowano tak, jak życzyliby sobie tego Niemcy, jednak w rzeczywistości pomagano Żydom w ucieczce z getta, ukrywano podejrzanych. Wiele razy naruszano zasady dekalogu, ale zawsze w imię wyższych wartości. Najważniejsze było zachowanie tożsamości narodowej i uchronienie przed zagładą jak największej grupy ludzi. Wobec tego z premedytacją sięgano do najróżniejszych metod. Niektóre z nich z dzisiejszej perspektywy należałoby potępić, ale wtedy właściwie nie było innego wyjścia. Trzeba było oszukiwać, przekraczać normy społeczne, bo inaczej szansę na przetrwanie byłyby równe zeru. W ten sposób zasady stosowane przez okupanta chcąc czy nie chcąc przyjmowali Polacy. Upodobniali więc się do własnego wroga. To może niepokoić, ale taka była konieczność dziejowa. Bez przyjęcia tej brutalnej taktyki nie można było mieć nadziei na przetrwanie najgorszego okresu. Autor dawał liczne przykłady, które świadczyły o tym. Normy społeczne, moralne były odrzucane, a ludzie szybko się przystosowali do otaczających warunków. Wcześniej jednak musieli dokonać wielu wewnętrznych przewartościowań. To był niezbędny etap tej drogi.
W opowiadaniu "Chłopiec z Biblią" autor koncentruje się na
przekazaniu pewnych ważnych odczuć. Z wielką mocą akcentowana jest atmosfera niepewności. Właściwie wszyscy wplątani w wir wojny mieli ogromne poczucie nietrwałość, tymczasowości i przypadkowości swego istnienia. Świadomość przemijania dotykała każdego, niezależnie od wieku, zajmowanej pozycji w społeczeństwie. Widać więc jak ciężko jest w takich okolicznościach budować swoje codzienne życie. Wielu ludzie nie widzi przed sobą perspektyw na przyszłość. Są całkowicie zagubieni i nie mogą się uwolnić od rozdarcia wewnętrznego. Nie chcą działać niemoralnie, krzywdzić innych , ale też wiedzą, że taki jest nakaz chwili. Nam trudno nawet sobie wyobrazić i zrozumieć, jak w takich warunkach można w ogóle funkcjonować. Stres był na porządku dziennym. Oczywiście literatura wojenna pokazuje różne postawy wobec takiej sytuacji. Jedni próbowali umiejscawiać swoją nadzieję w bliżej nieokreślonej przyszłości, kiedy wszystko się zmienia, a koszmar zniknie. Inni z kolei tworzyli w wyobraźni własną, zamkniętą wizję świata i tam uciekali ilekroć rzeczywistość nie dawała im żyć. Jednak takie uciekanie w myślach mogło być dobre na krótka metę, bo nie rozwiązywało żadnych problemów. Dawało tylko wytchnienie. Pewną ostoją były tez wspomnienia z własnej przeszłości. W czasach młodości, dzieciństwa sprzed wojny wszystko było wręcz idylliczne. Takie obrazy zachowali w swej pamięci uwięzieni i do nich wielokrotnie wracali. O przystosowaniu świadczy też zewnętrzna bierność. Nikt nie miał sił, aby walczyć ciągle. Trzeba też wziąć pod uwagę, że wojna trwała kilka lat. Ta długość trwania pewnego stanu też wymusiła na mieszkańcach okupowanych krajów podporządkowanie się narzuconym prawom. Trzeba było w tych warunkach jakość egzystować. W ludziach silna jest bowiem potrzeba trwania.
Według mnie najdobitniej sposób przetrwania ukazany został w opowiadaniu "U nas w Auschwitzu". Nawet takie sformułowanie tytułu jest znaczące, bo pokazuje, że więźniowie utożsamili się z obozem koncentracyjnym. To może szokować. Pojawia się pytanie, jak to możliwe, by w tak strasznym miejscu uwięzieni czuli się jak u siebie? Oczywiście to nie oni wybierali właśnie tą przestrzeń, zostali tam przetransportowani. Kiedy okazało się, ze nie ma żadnego innego wyjścia jak przez komin pieca krematoryjnego należało chociaż stworzyć ułudne pozory normalnego życia. Bohaterowie opowiadania idą do pracy, wracają do baraków, które są im domem. Zbici na niewielkiej przestrzeni potrafili stworzyć jakiś azyl dla siebie. Byli w stanie też osiągnąć jakiś stan znieczulenia. Warunki więc w największym stopniu kształtują człowieka, a także formują jego świadomość. Zmieniają motywację do działań i wpływają na ocenę zjawisk zachodzących wokół danej jednostki. Wreszcie powodują, iż brutalne zjawiska, traumatyczne przeżycia traktuje się jak coś normalnego. Właśnie te wszystkie aspekty pokazuje wspomniany tytuł opowiadania.
Tekst pokazuje dobitnie, że człowiek jest bardzo zmienny i szybko przewartościowuje zakorzeniony w świadomości obraz świata. Kiedy przychodzi mu żyć w prawdziwym piekle, może nawet tam się zaaklimatyzować. Adaptuje się do okoliczności bardzo szybko, przybiera jakąś maskę, by zakryć dawne przekonania. Równocześnie buduje nowy system wartości, który będzie mu służył głównie do przetrwania. Właściwie staje się jakimś innym człowiekiem. Gdyby żony, czy matki zobaczyły swoich mężów, synów za drutami obozu i mogły przyrzec się ich zachowaniu, pewnie byłyby przerażone. Zobaczyłyby zupełnie innych ludzi, a nie swoich bliskich, z którymi przez wiele lat prowadziły wspólne życie. Z dawnej serdeczności niewiele zostało. W obozie nie ma miejsca na praktykowanie takich cnót jak miłość, czy dobroć. Można powiedzieć , że człowiek człowiekowi wilkiem jest. Radykalna zmiana w ludzkim wnętrzu jest widoczna na zewnątrz poprzez szereg zachowań. Właściwie nie było jednostki, która byłaby nietknięta przez wspomniany system totalitarnego zniewolenia. Często byli to ludzie wykształceni, pełniący ważne role w swoich społecznościach lokalnych, a teraz w Oświęcimiu zachowywali się bardzo prymitywnie. Zapomnieli o swoim dawnym życiu, wyrzekli się wartości i jedynie myśleli o przetrwaniu, nawet za wszelką cenę. Zrozumieli, że skoro czegoś nie można w żaden sposób pokonać, to należy to zaakceptować. Niestety, nierzadko trzeba też było deptać ludzką godność.
W opowiadaniach Borowskiego znajdziemy wiele przykładów przystosowania się do warunków życia obozowego. Więźniowie podporządkowali się panującym w Oświęcimiu "zwyczajom". Zaakceptowali przerażającą rzeczywistość. Nawet nad masowością zbrodni przechodzili do porządku dziennego. Znieczulenie na krzywdę innych było powszechnym zjawiskiem. Człowiek przeszedł pewna granicę wytrzymałości psychicznej, a wtedy jeśli chce dalej żyć, musi się przystosować. Nie chce ciągle walczyć z dawnymi własnymi przekonaniami. Siła, która go przygniatała, w końcu wymusiła dostosowanie się do koszmarnej rzeczywistości.