Pomimo faktu, że Fiodor Dostojewski napisał "Zbrodnię i karę" więcej niż sto lat temu, nie traci ona na aktualności. Czasy się zmieniają, przychodzi postęp, ale ludzka psychika i nasze sumienia wciąż są takie same. Genialna powieść Dostojewskiego to wnikliwe studium obu tych aspektów człowieczeństwa i to jest powód, dla którego do dziś dnia chętnie po nią sięgamy. Zajmiemy się teraz głównym bohaterem "Zbrodni i kary", ponieważ to właśnie stał się tematem rozmowy, którą przeprowadziłem z psychologiem. Poniżej przytoczyłem jej fragment.

- Rodion Raskolnikow z pewnością nigdy nie udał się po poradę do psychologa?

- Raskolnikow to postać barwna i bardzo złożona, ale przede wszystkim to młody, inteligentny, sprytny i niezwykle odważny człowiek. Pragnęłabym się dowiedzieć, dlaczego w jego umyśle zrodziła się idea dokonania mordu. Interesuje mnie co albo kto był źródłem teorii zbrodni, jakie powstały w głowie tego chłopca. Moim marzeniem byłaby rozmowa z nim już po jego metamorfozie. On byłby wyjątkowo interesującym rozmówcą, jestem tego pewna.

- Czy kiedy człowiek się rodzi jest już w jakiś sposób ukierunkowany na popełnianie zbrodni?

- Absolutnie nie! Kiedy dziecko przychodzi na świat nikt nie zakłada z góry, iż wyrośnie z niego kiedyś morderca. Moim zdaniem że każdy człowiek nosi w sobie zarówno elementy dobre jak i złe. To jak one się rozwiną zależy od sposobu wychowania, środowiska, sytuacji materialnej. Po części są za to odpowiedzialne także nasze geny, a więc my sami wybieramy to, co może zawładnąć naszym życiem. Większość z nas panuje nad tym, który fragment osobowości okaże się silniejszy i wygra odwieczną walkę.

- W jakim środowisku dorasta ktoś, kto jest zdolny do tego aby popełnić zbrodnię?

- Mordercą może zostać każdy. Nie ważne czy będzie to bogaty, zazdrosny kochanek, człowiek biedny, osoba z chorą psychiką - opcji jest naprawdę wiele.

- Jeżeli chodzi o Raskolnikowa to mieszkał on w biedniejszej części miasta Petersburg. Wizerunek Petersburga ukazany przez pryzmat życia jego mieszkańców i strasznych warunków, w jakich przyszło im mieszkać. W dzielnicach nędzy - tych obskurnych kamienicach, gdzie właściciele wynajmują zarówno pokoje jak i całe mieszkania. Dodajmy do tego widok odrażających podwórek z biegającymi po nich głośnymi i obdartymi dziećmi i niesympatycznymi stróżami. To wszystko razem składa się specyficzną i niezbyt wyszukaną moralność, która przypada w udziale ludziom wyniszczonym biedą. Tego typu miejsca przedstawione w powieści są wylęgarnią prostytucji, złodziejstwa i pijaństwa. Tu rodzi się i urzeczywistnia idea dokonania zbrodni. W szynkach, traktierniach, domach publicznych, spelunkach, podrzędnych hotelikach, mieszkankach , ulicach, zaułkach, podwórzach, placach - w każdym z tych miejsc powstaje przestępczy pomysł Raskolnikowa i kreśli on kolejne fazy tej wewnętrznej batalii.

- Czy można zatem powiedzieć, że Raskolnikowa pchnęło do popełnienia zbrodni ubóstwo i środowisko, w jakim dorastał?

- Raskolnikow to młody dwudziestokilkuletni student, który jak większość jego znajomych ma problemy natury finansowej. To właśnie był powód, dla którego przerwał studia prawnicze. Mieszkał w malutkim, ciasnym, ciemnym mieszkanku, które sprawiało bardzo przygnębiające wręcz żałobne wrażenie. Stało tam niewiele mebli, o które w dodatku nikt nie dbał potęgowały wrażenie ubóstwa. Taki ktoś jak Raskolnikow idealnie wręcz nadawał się do roli lokatora zamieszkującego te zaniedbane wnętrza. Nie można jednak powiedzieć, że ubóstwo było przyczyną myśli o zamordowaniu człowieka. Ta idea zrodziła się w jego umyśle dużo wcześniej.

- Rodion chciał się przekonać czy może popełnić zbrodnię doskonałą?

- Owszem, w pewnym sensie. Gdy był jeszcze studentem napisał artykuł "O zbrodni", w którym sklasyfikował ludzi, podzielił ich na przeciętnych i na jednostki wyższe, wybitne, które mogą łamać wszelkie prawa i zasady etyczne i moralne, jeżeli przyświeca im jakiś wyższy cel i pod warunkiem, że działają dal korzyści całej ludzkości, a nie dal własnego szczęścia. Powodem stworzenia takiego tekstu był sprzeciw przeciwko cierpieniu niewinnych i troska o przyszłość najbiedniejszych.

Raskolnikow rozważa postępowanie lichwiarki Aldony Iwanownej, która żerowała na ludzkiej biedzie i nikczemnie ją wykorzystywała, aby zdobyć pieniądze, które i tak ukrywała tylko i gromadziła, nie korzystając z nich w pełni. Uważał, że zabijając ją przyczyni się ludzkości i zrobi dobry uczynek. Przez jego głowę przepływały myśli w rodzaju: "Zabij ją i weź jej pieniądze, z tym, że następnie z ich pomocą poświęcisz się służbie dla całej ludzkości, dla dobra powszechnego: jak sądzisz, czy tysiące dobrych czynów nie zmażą tej jednej drobniuteńkiej zbrodni? Za jedno życie ...tysiące uratowanych od gnicia i rozkładu. Jedna śmierć w zamian za sto żywotów, przecież to prosty rachunek. Zresztą co waży na ogólnej szali życie tego suchotniczego, głupiego babsztyla? Nie więcej niźli życie wszy, karalucha a nawet mniej bo to sekutnica szkodliwa".

Jednak pomimo tak dokładnego planowania szczegółów, Raskolnikow nie wziął pod uwagę wszystkich nieprzewidzianych możliwości. Był zmuszony zabić nieoczekiwanego świadka. Nie liczył się z własnym sumieniem, nie przewidział, że będzie ono protestować. Nie mógł sobie poradzić z tym, że musiał zabić niewinną, uczciwą i dobrą Lizawietę, która niczym nie zawiniła. Była łagodna, ofiarna i uległa, a to z pewnością kojarzyło mu się z jego ukochaną Sonią. Po dokonaniu morderstwa Rodion udał się nad rzekę. To, co wydarzyło się nad Newą, dowodzi, że Raskolnikow był człowiekiem głęboko wierzący. Próbował zatopić siekierę w rzece i tym sposobem symbolicznie zmyć z siebie popełnione grzechy. Można to skojarzyć biblijnym obrazem Jana Chrzciciela zmywające z ludzi grzech pierworodny. Raskolnikow nie mógł się pogodzić z tym, co uczynił. Całymi dniami tylko spał, stracił poczucie rzeczywistości, obmyślał, jak pozbyć się pieniędzy, które zdobył przecież po to, aby przy ich pomocy czynić dobro. Wpędza się w chorobę, nie wytrzymuje psychicznie tego ciężaru winy, ciągle spodziewa się policji. Zachowuje się dziwnie i wzbudza zainteresowanie śledczego. Jego racjonalny umysł pragnął ukryć tajemnicę, ale podświadomie chciał wyznać swój sekret, bo czuł, że wtedy odczuje ulgę.

- Sądzi Pani, że Raskolnikowa można uznać za ofiarę zbrodni, którą popełnił?

- Jak już wspomniałam nasz bohater zaczął chorować na duszy. Zbrodnia sprawiła, że opanowała go paranoja, stopniowo popadał szaleństwo, katował swoją duszę, rozpamiętując przeszłe wydarzenia. Wszyscy wokół mówili o tym nieoczekiwanym podwójnym morderstwie, musiał więc stale wysłuchiwać opinii i komentarzy dotyczących jego zbrodni. W końcu popadł w całkowitą depresję, poddał się. Wyznał wszystko policji, nie potrafiąc dłużej prowadzić z nimi tej dziwnej gry. Tak więc sam zniszczył sobie życie, popełniając straszliwą zbrodnie.

- Na koniec może jeszcze kilka słów o Sonii - jak wpływała ona na Raskolnikowa?

- Sonia pokochała tego bezdusznego zabójcę. Była jedną z przyczyn przyznania się Raskolnikowa do winy. Morderca cierpiał w duszy, bo pragnął podzielić się z kimś ciężarem swojego cierpienia. Sonia była gotowa wziąć to na siebie, pragnęła się dla niego poświęcić, bo sama uważała się za grzesznicę i sądziła, że będzie to dla niej pokuta, którą powinna odbyć. Ale doprowadziła tylko do tego, że Rodion czuł jeszcze większe poczucie winy. Jej miłość sprawiła też jednak, że postanowił odkupić swoje złe uczynki. Odrodził się duchowo, czytając Ewangelię i pokładając nadzieję w uczuciu, jakie żywiła do niego Sonia. Zmienił się, przeszedł prawdziwą przemianę.

- Czy naprawdę uważa pani, że możliwa jest taka metamorfoza zbrodniarza w realnym świecie?

- Prawdziwie wierzę, że możliwe są tego typu głębokie zmiany w psychice i postępowaniu człowieka. Zapewne mają miejsce rzadko, ale jednak się zdarzają. W większości przypadków zbrodniarz odsiedzi karę w więzieniu. Istnieją jednak tacy, którzy wiedzą czym i dlaczego zawinili i pragną odbyć prawdziwą pokutę. Potem, gdy opuszczą areszt staną się na powrót uczciwymi ludźmi i wartościowymi członkami społeczeństwa. Warunkiem koniecznym jest jednak pomoc drugiej osoby, która będzie umiała dotrzeć do więźnia, będzie potrafiła go wesprzeć i zmobilizować, wskaże mu w życiu jakiś cel.