Doświadczenie XX wieku jest doświadczeniem klęski człowieka, spowodowanej triumfem systemów politycznych negujących wartość człowieka jako indywidualności. Najbardziej skrajnymi ideologiami "kolektywistycznymi" w zeszłowiecznej Europie były nazizm i komunizm. Mentalną podstawę dla tego drugiego najpełniej wyraża utwór rosyjskiego poety komunistycznego, Włodzimierza Majakowskiego "Jednostka - zerem, jednostka bzdurą / sama - nie ruszy pięciocalowej kłody / choćby i wielką była figurą / cóż dopiero podnieść dom piętrowy". Jak widać, człowiek jako jednostka nic nie znaczył, miał być trybikiem w wielkiej społecznej maszynie. Kolektywizacja, negując indywidualność, unifikowała ludzi do jednej formy, narzucając z góry ustalone normy zachowań i standardy myślenia. Każdy, kto odstawał od przyjętej "społecznie" prawidłowości był w najlepszym razie wyrzucany poza nawias życia publicznego - w najgorszym, jak w hitlerowskich Niemczech, swoją odmienność przypłacał życiem. Pragnienie, by z ludzkości uczynić gigantyczne mrowisko, pozbawione indywidualnych cech poszczególnych osobników, doprowadziło w efekcie do zbrodni totalitaryzmu. Kolejnym etapem działań systemów totalitarnych były zbrodnie ludobójstwa, usprawiedliwiane bądź odmiennością ofiar wobec struktury ideologicznej lub politycznej, bądź samą odmiennością narodową. W efekcie, zarówno nazizm jak i komunizm spowodowały zagładę dziesiątek milionów ludzi. Obydwa systemy stworzyły system zorganizowanej dystrybucji śmierci i upodlenia, naziści w postaci obozów zagłady, komuniści w postaci systemu łagrów. Zarówno w jednych jak i drugich życie ludzkie było przedmiotem najwyższej pogardy, zaś przyrodzona godność człowieka była deptana na każdym kroku w sposób niezwykle brutalny. Dzięki relacjom tych, którzy przeżyli w tych ziemskich "ambasadach" najprawdziwszego piekła, możemy dziś się przekonać jak wyglądało to cywilizacyjne upodlenie. Tym, co niejednokrotnie uderza w literaturze powstałej wskutek tych apokaliptycznych doświadczeń, to ból połączony z całkowitą utratą wiary w człowieka. Tak jest w prozie Tadeusza Borowskiego, w której zza suchych, cynicznych w swojej rzeczowości opisów wyziera najczystsza rozpacz. Równie czarną refleksję odnajdziemy w "Medalionach" Zofii Nałkowskiej, dokumentujących hitlerowskie okrucieństwo. Odnosi się to również do tzw. "poezji ściśniętego gardła", w której Tadeusz Różewicz dawał świadectwo upadku człowieczeństwa w czasie wojennej zagłady.
Totalitaryzm sowiecki również pozostawił po sobie literacką dokumentację, stworzoną przez świadków jego zbrodni. Dziełem takim jest "Inny świat" Gustawa Herlinga - Grudzińskiego. "Inny świat" to relacja z łagrowego piekła, w którym człowiek stawał się na powrót zwierzęciem, okrutnym, bezwzględnym, pozbawionym zasad, zdeterminowanym jedynie, by przeżyć, choćby kosztem wyrzeczenia się ludzkiej godności. Ważną książką, traktującą o zbrodniach sowieckich, jest też "Na nieludzkiej ziemi" Józefa Czapskiego.
Dzieła te aż nadto sugestywnie dokumentują upodlenie i cywilizacyjny upadek, jaki dokonał się w latach II wojny światowej oraz w czasie dominacji ustrojów totalitarnych.
Ale wojna tworzyła literaturę nie tylko dokumentacyjną. Przykładem pisarstwa, dla którego cierpienie spowodowane wojenną zawieruchą było swoistym katalizatorem jest poezja Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, który w swojej twórczości wyraźnie nawiązywał do pisarzy okresu romantyzmu, szczególnie do Juliusza Słowackiego. Nieprzypadkowo przylgnęło do niego określenie "Anhelliego XX wieku", co wskazuje na inspirację mrocznym poematem wieszcza. Wiersze Baczyńskiego osadzone są bardzo silnie w kontekście czasów, w jakich przyszło mu żyć. Wyraźnie był on świadomy tego, że apokalipsa, zapowiadana przez pokolenie katastrofistów nastąpiła. Nieszczęście jego pokolenia, któremu przyszło żyć w czasach zagłady, stanowiło dlań bodziec do ekspresji poetyckiej. Dlatego Baczyński stał się głosem swojego pokolenia, co zresztą najlepiej obrazuje wiersz pt. "Pokolenie", który stanowi poetycki opis mentalności ludzi, których świat rozpadł się w trakcie wojennego doświadczenia. Początek wiersza ukazuje nam obraz Arkadii, od czasu do czasu zakłócany przebłyskami mrocznych wizji, które z czasem niszczą go zupełnie. Upadek Arkadii równoznaczny jest z nastaniem "czasu kalekiego", oznaczającego konieczność rezygnacji z kultywowania podstawowych wartości humanistycznych, takich jak: miłość, sumienie, litość czy współczucie. Upadek wartości oznacza też upadek granic moralnych, mówiących co wolno, a czego nie wolno czynić. Aby przeżyć, musieli nauczyć się zabijać, szybko, sprawnie i bez wyrzutów sumienia. Doświadczenie wojenne przewróciło do góry nogami ich skalę wartości, zniszczyło ja tak samo, jak zniszczyło ich świat. Baczyński dostrzegł w historii ludzkiej pewne prawidłowości, choćby taką, że historia to cały ciąg wojen, z których każda tak samo niszczy świat ludzki. Jak pisze, (...)to krew ta sama spod kity czy hełmu". Apokalipsa pożera poukładany dotychczas świat, systemy wartości, a wreszcie - samo życie. "Z głową na karabinie" to inny, bardzo reprezentatywny wiersz. Ten utwór przedstawia dwie różne, skontrastowane ze sobą przestrzenie. Jedna z nich jest przestrzenią czasu minionego, czasu spokoju i spełnienia, druga jest już przestrzenią destrukcji, wszechobecnej śmierci. W jej centrum znajduje się istota ludzka, której wojna odebrała wszystko - godność i zasady, pozostawiając jedynie instynktowną chęć przeżycia za wszelką cenę. Podmiot liryczny ukazuje jednakże perspektywę nieuchronnej śmierci - zarówno swojej, jak i pokoleniowej, śmierć młodych ludzi, którzy zmuszeni byli "spać z głową na karabinie".
Relacja Tadeusza Borowskiego nie jest natchnioną, liryczną podróżą przez pejzaż śmierci, wprost przeciwnie - jest beznamiętną, rzeczową relacją z miejsca zagłady. Borowski, dla uzyskania bardziej wstrząsającego efektu, zrezygnował z wartościującego komentarza, oddając pole metodzie behawiorystycznej. Jedynym, co mówi w imieniu ludzi, są ich czyny. Borowski nie uwzniośla cierpienia, nie szuka odkupienia w refleksji, jedynie obrazuje. Rezygnacja z tłumaczenia mechanizmów psychologicznych powoduje, że zostajemy postawieni wobec czystych faktów, nie obciążonych mogącą fałszować obraz prawdy interpretacją. A obraz faktów w takich tekstach jak: "U nas w Auschwitzu", "Ludzie, którzy szli", "Proszę państwa do gazu" sam w sobie jest wyjątkowo wstrząsający, ukazujący nędzę ludzkiego istnienia, którego potrzeby zredukowano do czystego instynktu samozachowawczego. Jakakolwiek analiza staje się w zasadzie zbędna, gdyż tłumaczenie takich zachowań, jakie opisuje autor mogłoby tylko wprowadzić "błąd w odbiorze". Rzeczywistość obozowa rządzi się prawami, które polegają na zaprzeczeniu jakichkolwiek zasad moralnych, zaś jedynym kryterium słuszności danego postępowania jest jego wymiar pragmatyczny - to znaczy to, czy pozwala przeżyć, choćby jeden dzień dłużej. Dlatego ludzie wydają na śmierć własnych rodziców, dlatego matki nie przyznają się do swoich dzieci. Przestrzeń bezwzględności jest też przestrzenią nieludzkiego okrucieństwa, przestrzenią, w której człowiek zostaje zredukowany do kawałka mięsa, któremu nie przynależą żadne prawa. Kaleka dziewczynka zostaje, jak pamiętamy, wrzucona żywcem do pieca krematoryjnego… Jak się okazuje, nie ma takiej podłości, której nie dopuściłby się człowiek, by przeżyć, nie ma takiego okrucieństwa, którego nie zaakceptowałby, żeby nie oszaleć. Borowski, w przeciwieństwie do Baczyńskiego, nie heroizuje ludzi uwikłanych w wojnę - wprost przeciwnie. Ukazuje porażające zobojętnienie na zło, pokazuje mechanizmy przyzwalania na zbrodnię. W opowiadaniu "Pożegnanie z Marią" okupowana stolica pogrążona jest w stagnacji, całkowitym zobojętnieniu. Nie ma żadnych przejawów heroizmu, nie ma bohaterstwa, w postawie mieszkańców Warszawy jest jedynie chęć przetrwania i stworzenia sobie pozorów normalnego życia. Niestety, aby to się stało, trzeba zamknąć oczy i nie dostrzegać zła… Borowski ukazuje w sposób całkowicie bezlitosny najgorszy skutek wojny, którym było takie pokierowanie sumieniem człowieka, by doraźna potrzeba przetrwania stała się ważniejsza niż całe osiągnięte dotąd zasady i kodeksy moralne, ważniejsza od jakichkolwiek wartości, na których oparta była dotychczasowa rzeczywistość. Bohaterstwo, solidarność i poświęcenie zostały wykluczone jako przede wszystkim niepotrzebne. Jak się okazuje, podobne zło, zło przyzwolenia tkwi w każdym człowieku - potrzeba tylko stworzyć odpowiednie warunki, by mogło ono się rozwinąć. Na podobnym mechanizmie oparty jest reportaż Hanny Krall pt. "Zdążyć przed Panem Bogiem". Mówi ona o zagładzie getta żydowskiego. Jej lektura utwierdza jedynie w przekonaniu, że wojna prowadzi nie tylko do śmierci fizycznej i materialnej destrukcji, ale sięga o wiele głębiej - ruguje istotę ludzką z duszy, z wartości, z nadziei. Nie można pozostać obojętnym wobec relacji, opisującej przypadki kanibalizmu, jakich dopuszczali się ludzie (np. matka, zjadająca własne dziecko) oraz walki nie o przetrwanie, ale o bardziej godną, mniej bolesną śmierć. Istnieje wiele relacji wojennych, jednakże ich lektura wymaga od czytelnika niebywałej odporności psychicznej, wymaga wiedzy mogącej człowiekowi pozwolić zachować elementarną wiarę w drugiego człowieka, bez której pozostaje tylko rozpacz. Bo czyż nie doprowadza do rozpaczy świadomość, że jeden człowiek może żywić do drugiego człowieka szacunek mniejszy niż do zwierzęcia, że człowiek może walczyć nie o życie, ale o "lepszą śmierć"?
Równie intrygująca i wstrząsająca jest w tym kontekście poezja Tadeusza Różewicza. Jest on jednym z tych, którym udało się przeżyć zagładę, choć odbyło się to niewyobrażalnym wręcz kosztem spustoszenia wewnętrznego, z którym poeta bardzo długo po wojnie nie mógł sobie poradzić. Ten stan zwątpienia w niemal wszystko widać doskonale w jego lirykach z okresu powojennego. Apokalipsa wojenna wywróciła do góry nogami wszelkie systemy wartości, a wraz z nimi wszystkie w miarę optymistyczne filozofie człowieka, czemu zresztą trudno się dziwić. "Furgony porąbanych ludzi, którzy nie zostaną zbawieni" to widok, który nie pozostawia miejsca na jakikolwiek filozoficzny optymizm, to widok, który neguje jakiekolwiek poczucie sensu istnienia. Dlatego poezja Różewicza to poezja "Ściśniętego gardła" - poezja słów bezradnych wobec bezmiaru zła i cierpienia, poezja świadoma swojej bezradności i nieadekwatności. Paradoksalnie, o jednak poezja jest tym, co sprawia, że człowieczeństwo i wrażliwość mogą się w człowieku odrodzić Ważne jest także utrwalenie doświadczenia wojennego, aby stanowiło przestrogę dla następnych pokoleń. Poeta postuluje jedynie, aby "zapomnieć o jego pokoleniu", pokoleniu, które zwątpiło w człowieka, w religię, w filozofię, o pokoleniu, które dla społeczeństwa, chcącego budować gmach humanistycznej cywilizacji będzie tylko bolesnym wyrzutem sumienia, niezdolnym do kreowania nowych, wspaniałych wartości. Mówi o tym wiersz "Zostawcie nas", wyraz skrajnej rozpaczy wywołanej poczuciem, że ludzkie istnienie może być mniej warte niż kamień bądź szczur. Życie ludzkie nie ma już ceny. Nie dlatego, że jest bezcenne. Dlatego, że stało się bezwartościowe.
Omawiane do tego punktu dzieła wynikały głównie z doświadczeń spowodowanych działaniem hitleryzmu. Ale nie wolno zapominać o tragedii, jaka dokonała się na wschodzie Europy i w Azji za sprawą działania systemu stalinowskiego. Mówi o tym oczywiście "Inny świat" Grudzińskiego, która również każe wątpić w człowieka i sens starań mających poprawić życie ludzkości. Łagry, obozy pracy przymusowej, były stalinowską odmianą obozów zagłady, miejscami, gdzie człowieka niszczono i zabijano nie za pomocą gazu, ale katorżniczej pracy w nieludzkich warunkach. Człowiek był zużywany do cna, wysysano z niego całą energię, by po wszystkim pozwolić mu umrzeć w poniżający sposób. Łagry były swoistą "czarną dziurą" - wciąż pochłaniały kolejne ofiary, nie mogąc się nimi nasycić. Ludzie przebywający w obozach powoli zatracali typowo ludzkie cechy, stając się złowrogimi karykaturami ludzi, podobnie jak stosunki panujące w obozie były karykaturą funkcjonowania normalnego społeczeństwa. Jak bowiem zauważa Grudziński, w nieludzkich warunkach człowiek zatraca swoje człowieczeństwo. Nie sposób odmówić racji temu spostrzeżeniu. Obóz pracy był cmentarzyskiem człowieczeństwa w niemal każdym jego aspekcie. Najwyższym statusem istoty ludzkiej było być jedynie narzędziem, które można wyrzucić, gdy się zużyje. O takich wartościach jak litość czy współczucie nie mogło być mowy, liczyło się tylko własne "tu i teraz", cokolwiek, co pozwoliłoby przeżyć. Najbardziej absurdalne wydaje się to, że w takich warunkach można było się znaleźć z powodu błahego podejrzenia, powiedzianego kiedyś żartu czy niewłaściwego gestu. W wymyślaniu zarzutów i przymuszaniu oskarżonych do podpisania się pod aktem oskarżenia specjalizowało się NKWD, specjalna policja polityczna, tworzona przez ludzi, którzy umiejętność niszczenia psychiki oskarżonych doprowadzili do perfekcji. Charakter przesłuchań w totalitarnym ustroju oddaje wiele utworów literackich, choćby wiersz "Przesłuchanie Anioła" Zbigniewa Herberta albo "Rok 1984" George Orwella. Powieść ta stanowi zresztą najgłębszą chyba analizę mechanizmów działania systemu totalitarnego, a także przekazuje refleksję o tym, że jakikolwiek ustrój przekładający kolektywizm nad poszanowanie indywidualności ludzkiej jest w swej istocie systemem zbrodniczym i nieludzkim. Zresztą wystarczy przyjrzeć się historii III Rzeszy i ZSRR, a także niektórych krajów współczesnych, jak na przykład Korei Północnej, która jest współczesnym piekłem na Ziemi.
Funkcjonowanie północnokoreańskiego reżimu pokazuje też, że wbrew temu, co głoszą niektórzy optymiści, epoka totalitaryzmów nie skończyła się, zaś bezradność, z jaką państwa demokratyczne przyglądają się funkcjonowaniu niszczącej ludzką godność maszyny państwowego terroru świadczy o tym, że mimo dziesiątek lat, jakie upłynęły od europejskich katastrof terroru hitlerowskiego i komunistycznego, w skali globalnej w gruncie rzeczy niewiele się zmieniło.