Miłość to słowo tak często używane, że niemal zupełnie zatraciło swoją głębię, bardzo się banalizując. Jednakże nad jej fenomenem ludzie cały czas się zastanawiają, gdyż pozostaje ona wciąż jednym z najważniejszych aspektów ludzkiego życia. Liczni myśliciele rozważają jej istotę, usiłując odpowiedzieć sobie na pytanie czym ona jest i czy w ogóle jest. Miłość jest podstawą większości religii, nakazujących żywić ją wobec wszystkich ludzi, nawet wobec wrogów. Powiedzenie o miłości czegokolwiek nowego i odkrywczego graniczy z niemożliwością gdyż jej temat, obecny w literaturze niemal od początków jej istnienia, został niezwykle dokładnie przestudiowany. Mimo to postaram się zaprezentować własny sąd na temat roli miłości w świecie, zaś za podstawę rozważań posłużą mi dzieła literatury, tak polskiej jak i światowej.

Miłość ma wiele aspektów, zarówno fizyczny, jak i duchowy. Oczywiście, najpełniejszą formą miłości dwojga dorosłych ludzi jest połączenie wymiaru cielesnego, erotycznego z emocjonalnym, uczuciowym. Owocem takiej pełnej miłości jest nowe życie, nowa dusza, jaką sprowadza się na świat. Czyż to nie wspaniałe? Miłość w dążeniu do czynienia dobra poprzez dawanie życia nie zna przeszkód i potrafi być bardzo cierpliwa. Przykładem tego jest historia starotestamentowych bohaterów, Abrahama i Sary oraz ich syna, Izaaka. Abraham i jego żona nie mogli się doczekać potomstwa. Sytuację dodatkowo pogarszał fakt, że przybywało im lat, w związku z czym ich szanse systematycznie spadały. Jednak zawierzyli Bogu, zaś ten obiecał wysłuchać ich próśb i spełnić ich marzenie. I tak Sara, pomimo dojrzałego wieku, urodziła mężowi syna, Izaaka. Miłość i zrodzona z niej wytrwałość pozwoliły im przetrwać trudny, bezpotomny czas. Abraham mógł bowiem mieć dziecko z inną kobietą, nie byłoby w tym nawet nic złego, gdyż w tamtych czasach posiadanie potomka było obowiązkiem mężczyzny Jednakże Abraham, kierowany miłością do żony, zdecydował, że nie opuści jej, wiedząc, że każda inna decyzja sprawiłaby jej ogromny ból. Ich cierpliwość została wynagrodzona, zaś miłość doczekała się swoich owoców. Jak pamiętamy bowiem z "Hymnu do miłości" św. Pawła "Miłość cierpliwa jest".

Innym rodzajem miłości jest miłość rodzicielska, miłość właśnie do dziecka. Wyrazy takich uczuć często możemy odnaleźć w literaturze. Czasami powstają one w bardzo dramatycznych okolicznościach, jak na przykład "Treny" Jana Kochanowskiego, napisane w rozpaczy po stracie córki. Utwory tworzą cykl, w którym poeta przywołuje postać zmarłego dziecka, wspomina je, zastanawia się nad sensownością jego tragicznej śmierci i usiłuje odnaleźć ukojenie spowodowane tą niewypowiedzianą w istocie stratą. "Ucieszna moja śpiewaczko! Safo słowiańska!/ tę nadzieję po sobie już okazywała/ owe piosnki sobie tworząc , nie zamykając/ Ustek nigdy, ale cały dzień przyśpiewując...". Każde wspomnienie dziecka potęguje rozpacz ojca, tym bardziej, że Urszula wydawała się mu być utalentowaną poetycko dziewczynką. Oczywiście, nie to jest najważniejsze, gdyż strata dziecka zawsze boli tak samo, niezależnie od tego, jakie przymioty się temu dziecku przypisuje... Z naszego punktu widzenia możemy natomiast stwierdzić, że miłość, tak ogromna, jaką była miłość Kochanowskiego do córki, stała się dla niego pośrednio bodźcem do stworzenia jednego z największych arcydzieł literatury polskiej, wciąż aktualnego dowodu na to, że uczucie miłości jak mało co inspiruje do wspinania się na wyżyny swojego talentu, zmusza wręcz do odkrywania swojej osoby i przetwarzania jej według literackich konwencji. Gdyby Kochanowski nie kochał swojej córki tak bardzo, "Treny" z pewnością nie byłyby tak poruszającym utworem. Dziwi wprawdzie fakt, że drugiej zmarłej córce, Hannie, poświęcił ledwie jedno krótkie epitafium, ale z drugiej strony, trudno mierzyć miłość ilością poświęconych komuś utworów. Najważniejsze jest, że dzięki "Trenom" możemy niemalże przeżyć tragedię Kochanowskiego osobiście, odczuć jej znaczenie i zrozumieć, czym jest najprawdziwsza, najczystsza miłość.

Oprócz miłości ważne jest też miłosierdzie. W tym miejscu należy koniecznie wspomnieć o "Dżumie" Alberta Camus. Jej główny bohater, doktor Rieux, jest człowiekiem niezwykle obowiązkowym i choć sytuacja dotkniętego epidemią miasta napawa go rozpaczą, to jednak nie poddaje się on i walczy z chorobą, ratując ludzi. Siłę daje mu zarówno współczucie wobec cierpiących jak i płynące z niego poczucie obowiązku, ale także miłość do żony, tęsknota za nią. Zostali bowiem rozdzieleni jeszcze przed epidemią, a kiedy po jej wybuchu miasto zostało zamknięte, nie mogli się kontaktować inaczej, niż telefonicznie. Tęsknota jest dla bohatera zarówno źródłem udręki, jak i motywacją do działania, gdyż nadzieja, że piekło epidemii kiedyś ustanie i że będzie mógł wtedy zobaczyć się z ukochaną działają na niego mobilizująco, pomimo całego ogromu cierpienia, z jakim się spotyka. Miłość pozwala mu wytrwać pomimo tego, że tragedie, z jakimi się spotyka, odbierają poczucie sensowności istnienia. Nieco inaczej zachowuje się dziennikarz Lambert, jednakże nawet on, mając okazję na opuszczenie Oranu, decyduje się jednak pozostać i towarzyszyć w niedoli pozostałym ludziom. W pewnym sensie Lambert poświęcił swoją miłość dla innych ludzi, ważniejsze okazało się dla niego miłosierdzie, jakie czuł się w obowiązku okazać. A zatem miłość została przedstawiona w "Dżumie" dwojako: z jednej strony została ukazana jako uczucie zdolne dać człowiekowi siłę do walki z okrutną rzeczywistością, z drugiej jest czymś, z czego składa się ofiarę dla dobra innych. To najwyższe poświęcenie, gdyż miłość jest najważniejszym i najpiękniejszym, co można w życiu mieć.

Skoro mowa o poświęceniu, to nie można też zapominać o poświęceniu płynącym z samej miłości i o jego konsekwencjach. Najlepszym przykładem będzie z pewnością mit o Prometeuszu, który kierowany miłością do ludzi wykradł bogom ogień, czym naraził się na ich gniew i okrutną karę. Prometeusz z pewnością wiedział, jakie będą konsekwencje jego postępowania, jednak tak ukochał ludzi, że ich dobro stało się dla niego ważniejsze niż jego własne bezpieczeństwo. Nie był tak wszechpotężny jak bogowie, jednakże to właśnie jego miłość i poświęcenie pomogły ludziom wznieść się na wyższy poziom rozwoju. A zatem, gdyby nie miłość, być może ludzie nie mogliby się rozwijać? Miłość Prometeusza wprawiła świat ludzki w ruch. Historia mitologicznego bohatera to oczywiście tylko metafora, ale metaforą nie jest postawa wszystkich tych ludzi, którzy w imię dobra innych wyrzekają się szczęścia lub igrają z siłami silniejszymi od siebie, częstokroć ponosząc za to najwyższe konsekwencje. Czyż nie najwyższą miłością była na przykład postawa św. Maksymiliana Kolbe, który oddał swoje życie za innego więźnia obozu zagłady?

Myślę, że w zdaniu, że świat bez miłości umiera jest bardzo dużo prawdy, której nie można zaprzeczyć. Miłość motywuje do czynienia dobra, a co za tym idzie, do takiego działania, które popycha ludzką cywilizację do przodu, na wyższy poziom, nie tylko technologiczny, ale i duchowy. Nawet, jeśli nie kierujemy się w życiu "miłością globalną", to zawsze istnieje w nas miłość do drugiej osoby, która daje nam wiele siły do zwykłego, codziennego, czasami trudnego życia. Oczywiście, są ludzie do miłości niezdolni lub zdolni jedynie do kochania samych siebie, jednakże, jak wiemy, zbyt często przyczyniają się oni do tragedii i nieszczęść innych ludzi. Człowiek niepotrafiący kochać jest w pewnym sensie potworem, zagrażającym zwykłym ludziom. Pamiętajmy też, że miłość napędza naszą kulturę, będąc niewyczerpaną inspiracją dla artystów. Trudno sobie wyobrazić świat bez miłości, a nawet jeśli nam się to uda, szybko stwierdzimy, że w takim świecie nie chcielibyśmy mieszkać.