Człowiek to jednostka wyjątkowa - jako jedyna spośród Boskich istot, został obdarzony wolną wolą, potrafi myśleć, samodzielnie podejmować decyzje. To człowiek ma możliwość kreowania rzeczywistości, ingerowania nawet w siły natury, w celu ułatwienia sobie życia, by móc być szczęśliwym. Lecz ów "człowiek" jest zaledwie ogólnym symbolem całej ludzkości, nie zaś indywidualności, jest reprezentantem tylko głównych idei. Wszyscy jesteśmy jednostkami niepowtarzalnymi, wraz z naszymi, marzeniami, koncepcjami szczęścia lub pomysłami na bliższą czy dalszą przyszłość. Więc niemożliwym jest stworzenie świata idealnego, utopii.
We współczesnym świecie istnieje prawidło: "ktoś musi cierpieć, by ktoś był szczęśliwy". Ujawniała się ona już w starożytnej literaturze, w której bohaterowie naznaczeni cierpieniem przez los (lub rzeczywistość?), toczyli walkę z żelaznymi normami oraz akceptowanymi ideałami. Celem tych walk były takie idee, które zostały odrzucone, gdyż uznane za zbędne na drodze rozwoju. Były to np.: honor, miłość czy chwała. Bohaterowie nie zgadzali się na rzeczywistość, jaka została stworzona. Być może nie chcieli jej zmieniać, lecz na drodze protestu zapoczątkować nową, udoskonaloną ideę. Jako przykład może tutaj posłużyć Antygona - kobieta, która odważyła się złamać wszelkie zakazy władcy na rzecz honoru oraz miłości braterskiej. Usilnie pragnęła, by choć na moment świat nie stawał przeciwko niej oraz by pozwolił jej spokojnie wywiązać się z religijnych powinności. A przecież jej problemu mógłby wcale nie powstać. Jak już wcześniej nadmieniłam, to my jesteśmy kreatorami rzeczywistości. Lecz "my" oznacza czasem osoby będące na szczycie władzy, takie, które najbardziej ingerują w życie społeczności. To właśnie takie osoby mają największy wpływ na nasz rozwój i kierunek dążeń ogółu. Jednak nie możemy wkomponować się w jakiś wypaczony wzór. Odmienne poglądy, religia oraz kultura, wpływają na kształt naszej świadomości, a także osobowości. Podejmujemy decyzje dotyczące tego, co pragniemy w życiu osiągnąć, a rzeczywistość niekiedy pozbawia nas możliwości zrealizowania naszych zamierzeń. Podobnie stało się w życiu Wokulskiego. Ze wszystkich sił chciał zdobyć względy ukochanej Izabeli, ale przeszkodą w dotarciu do tego celu, okazał się jego status społeczny. Udało mu się jednak znaleźć rozwiązanie tej sytuacji, postanowił nie walczyć z rzeczywistością, tylko dać się porwać jej prądom. Wiedział bowiem doskonale, iż jego sprzeciw nie przyniósłby efektów. Miał świadomość tego, iż jego walka pozbawiłaby go szansy na zbliżenie się do ukochanej kobiety, dlatego musiał przystać na kompromis. Zgromadził majątek, zdobył poważanie, szacunek, odpowiednio wysoką pozycję, czyli wszystko czego potrzeba mu było do osiągnięcia celu. Lecz później dotarło do niego, że popełnił błąd udając osobę, którą wcale nie był - wkomponowywanie się w obcy mu wzorzec.
Niektórzy ludzie wahają się nad tym, czy przypadkiem nie okaże się dla nich lepsze zrezygnowanie i prowadzenie życia zgodnie z zasadami, nierzadko rygorystycznymi. Moim zdaniem warto. Walka sprawia, że stajemy się niezależni. Należy zastanowić się czasem nad sensem swojego życia, nad najważniejszymi dla nas sprawami, celem tego życia. Jeśli wszyscy porzucilibyśmy walkę, do dzisiaj tkwilibyśmy w kręgu religijnych zabobonów oraz w zacofaniu. Powinniśmy poszukać sensu swojego życia, by dostarczało nam ono radości i zadowolenia, choć czasem wiąże się to z walką.