Każdy z nas dąży w swoim życiu do osiągnięcia szczęścia. Jest to dla każdego człowieka cel nadrzędny. W dzisiejszych czasach, w których świat przepełniony jest przemocą, terroryzmem, ustawicznymi walkami wrogich sobie nacji, katastrofami itp., osiągnięcie szczęścia jest coraz bardziej utrudniane. Problem szczęścia ludzie pojmują przeróżnie. Dla jednego człowieka pełnią szczęścia jest zdobycie dużego majątku, dla drugiego zrealizowanie marzeń lub bycie zdrowym itd. Aby odpowiedzieć na zadane pytanie, odwołam się do dwóch wybitnych poetów żyjących w różnych wiekach, którzy także próbowali znaleźć receptę na to, w jaki sposób żyć szczęśliwie. Mam tutaj na myśli twórczość Horacego i kilkanaście wieków późniejszą twórczość Jana Kochanowskiego. Obaj poeci wiele miejsca w swoich utworach poświęcili na rozważanie tego problemów i wydaje się, że znaleźli oni dobre rozwiązanie w tej kwestii.

Już w starożytności Horacy zauważył, że podstawowym warunkiem szczęśliwego życia jest po prostu docenianie każdej chwili, jaka jest nam dana. Każda z nich jest takim małym szczęściem i nie wolno nam ich lekceważyć. Ludzie jednak nie potrafią dostrzec, jak wiele dobra ich otacza, bo nie cieszą się tym, co mają, lecz ciągle zazdroszczą czegoś innym. W wierszu "Do Leukone" Horacy za starożytnymi epikurejczykami namawia do czerpania uroków z życia, ponieważ "co ma być to będzie" i nie ma więc powodów, aby tracić cenny czas na zamartwianie się. Nikt z nas nie zmieni przeznaczenia, więc po co się mamy zadręczać. Cieszmy się życiem, ale róbmy to z rozsądkiem. Nie znamy dnia ani godziny naszego odejścia, więc traktujmy każdą chwilę jak prezent od losu. Horacy namawiał również czytelników do tego, aby nie bali się mądrości, bo drzemie ona w każdym człowieku.

Horacjański punkt widzenia na osiągnięcie życiowego szczęścia przejął nasz najwybitniejszy poeta renesansowy, czyli Jan Kochanowski. W swoich pieśniach (fraszkach zresztą także) poszukiwał on odpowiedzi na pytanie, jak żyć, aby być szczęśliwym. Głosił on podobnie jak rzymski poeta zasadę złotego środka. Uważał, że należy czerpać z życia jak najwięcej, żyć każdą chwilą (słynne epikurejskie "carpe diem"), ale wszystko trzeba robić rozsądnie i z umiarem. W "Pieśni IX" wyraźnie można zauważyć apel o korzystanie z radości, jakie dają nam poszczególne minuty naszego życia. Poeta przyjmuje postać mędrca, który dostrzega beztroskę życia, ale który również ze spokojem jest w stanie znieść wszelkie wyroki losu, nawet te tragiczne. Według niego ludzie nie powinni popadać w ciągły pesymizm, bo to powoduje, że przestają odczuwać radość z otaczającego ich świata. Przez całe swoje życie Kochanowski starał się postępować zgodnie z tymi postulatami. Żył chwilą i cieszył się z tego. Los jednak dotkliwie go doświadczył, gdyż odebrał mu dwie ukochane córki: Urszulkę i Hannę. Po tym tragicznym wydarzeniu Jan z Czarnolasu utracił wiarę w głoszoną przez siebie filozofię. Okazało się, że niesłychanie ciężko jest znieść śmierć ukochanych osób, a co dopiero własnych dzieci. Pocieszenie znalazł dopiero w wierze w Boga. Chrześcijanizm pozwolił mu godnie przeżyć i pokonać to cierpienie oraz na nowo odnaleźć szczęście.

Uważam, e postawy przyjęte przez Horacego i Jana Kochanowskiego są warte polecenia ludziom szukającym szczęścia w swoim życiu. Powinniśmy nauczyć się dostrzegać radość w każdej chwili naszego życia, a wówczas szczęście nie będzie już tak nieosiągalne, jak się nam to wydaje. Przede wszystkim należy jednak postępować zgodnie z samym sobą, ze swoimi przekonaniami. Sądzę, ze to jest w życiu najważniejsze.