Bardzo wiele lat temu, na dalekiej planecie, wiódł życie pewien Cybermag. Zamieszkiwał on pałac, zbudowany z elektroczekolady, a nade wszystko pragnął mieć dla siebie wszystkie słodkości znajdujące się na jego planecie. Z tej przyczyny, przyjął do pracy wynalazcę - konstruktora, jakiego zamknął w wiekowej komnacie w lochach swej posiadłości. Rozkazał, aby konstruktor wymyślił dla niego urządzenie, które potrafiłoby zbierać do jego obszernego skarbca wszystkie istniejące słodycze. Konstruktor początkowo miał opory przed wypełnieniem polecenia, lecz kiedy Słodkowicz, gdyż tak brzmiało nazwisko Cybermaga, zapowiedział mu, iż za każdy dzień swojej pracy dostanie jednego czekoladowego batonika, zgodził się natychmiast. Nie zmrużył oka przez całą noc, gdyż sen z powiek spędzały mu rozmyślania nad urządzeniem, które miał zbudować dla Słodkowicza, jednak nic nie mógł wymyślić. Zastanawiał się tak przez cztery dni oraz cztery noce, aż wreszcie wymyślił maszynę gromadzącą wszelkie słodkości, na które tylko przyjdzie ochota. Maszyna ta została nazwana Fedel od imienia jej konstruktora. Słodkowicz, w celu przetestowania nowego urządzenia, zażyczył sobie od niego pączka z różaną konfiturą i bitą śmietaną. Urządzenie zaczęło zgrzytać, skrzypieć, a w końcu podała Cybermagowi smakowitego pączka. Słodkowicz wziął go do ręki, na jego twarzy pojawił się uśmiech szczęścia, lecz po chwili zniknął. Cybermag podał otrzymanego pączka swojemu służącemu imieniem Elmer. Ten zatopił w nim swe zęby, a na jego obliczu pojawił się uśmiech zachwytu. Gdy chciał ugryźć kolejnego kęsa, Cybermag wyrwał mu słodkość z dłoni. Sam skosztował, a potem pochłonął resztę w całości. Był pod takim wrażeniem Fedla, iż zażyczył sobie jeszcze trzydziestu tysięcy cukierków oraz pół miliona czekoladek. Fedel prawie natychmiast zaczął wyrzucać z siebie cukierki oraz czekoladki na ziemię. Słodkowicz nakazał Elmerowi, aby podawał mu słodycze do tronu. Cybermag połykał słodkości, zaś papierki i złotka, w które były one owinięte, wyrzucał obok. Podnosił je oddany służący i zanosił do ogromnego pudła, wykonanego z waniliowych i bananowych lodów. Należał bowiem do Stowarzyszenia Bałaganiarstwa Przypadkowego. Słodkowicz siedział na swoim tronie, nie zamierzając schodzić ani na minutę. Siedział tak i połykał. Połykał i nakazywał maszynie wydawanie coraz to wykwintniejszych słodyczy. Pod wpływem swojego obżarstwa, utył bardzo mocno. W niedługim czasie osiągnął już tak wielkie rozmiary, iż nie był w stanie wyjść ze swego pałacu. Nie przykładał jednak do tego zbyt wielkiej uwagi i tylko pożerał ciągle coraz to większe porcje swoich kochanych ciasteczek i batoników. Nastał dzień, gdy w oknach pałacu Słodkowicza pojawiły się ręce oraz nogi Cybermaga, z kolei w dachu jego głowa. Mieszkańców planety ogarnęła trwoga, gdyż przeczuwali zbliżającą się katastrofę. Ich przeczucie szybko się sprawdziły. Pewnego dnia rozległo się potworne BUUUUM!!! Olbrzymi słodki pałac z elektroczekolady i przy okazji cała planeta rozprysnęła się w drobny proszek.