Mam na imię Tom i jestem uczniem szkoły podstawowej. Jest rok 3225, dziś obchodzę swoje 12 urodziny. Postanowiłem, że opowiem Wam o jednym dniu ze swojego życia.

Dziś niestety jest poniedziałek, co oznacza, że muszę iść do szkoły. Tak, jak wszyscy bardzo nie lubię poniedziałku. Lekcje zaczynamy dość późno - koledzy przychodzą po mnie koło 1400 i razem idziemy do szkoły, która jest naprawdę bardzo zmechanizowana. W szkole podstawowej, do której chodzę, nie ma prawdziwych nauczycieli, tylko androidy, które prowadzą z nami lekcje.

W szkole spędzam tylko 2 godziny, a mimo to uczę się więcej niż moi rówieśnicy na początku XXI wieku. Plusem szkoły, do której chodzę jest to, że lekcje są bardzo krótkie, bo trwają zaledwie 20 minut. W czasie przerw przebywamy najczęściej przy szkolnym basenie, a niektórzy decydują się na to, by w nim popływać.

Po lekcjach gromadzimy się na stołówce, aby coś zjeść. Obiad podają roboty-kucharki, które w ciągu 5 minut przygotowują to, co dany uczeń chce zjeść. Bardzo się nam podoba, że każdy może wybrać takie danie, na jakie akurat ma ochotę. Dziś jem ziemniaki, kurczaka i surówkę z kapusty pekińskiej.

Gdy wróciłem do domu, rodzice powiedzieli, że mają dla mnie niespodziankę. Zawiązali mi oczy, wzięli za ręce i zaprowadzili do mojego pokoju. Nie mogłem się doczekać, żeby się dowiedzieć, jaki prezent od nich dostanę! Okazało się, że czekają na mnie naprawdę świetne upominki. Dostałem najnowszy model robota RWX, który pomaga mi w odrabianiu lekcji oraz wspaniały komputer z nowoczesnym monitorem. Bardzo się ucieszyłem z tych prezentów, a zwłaszcza z robota, bo odrabianie zadań to prawdziwa zmora każdego ucznia. Jego umiejętności mogłem sprawdzić od razu, bo akurat miałem bardzo dużo zadań domowych. Ponieważ z zadaniami poszło mi bardzo szybko, zjechałem do piwnicy po rower. Rower, tak jak wszystko, co mnie otacza, jest zmechanizowany i sam nie muszę robić właściwie niczego. Przy kierownicy znajduje się komputer, który pokazuje plan całego miasta. Wystarczy, że wskażę ulicę, na którą chcę jechać, a rower mnie tam zawozi. Potrafi jeździć z prędkością 60 km/h! Tym razem postanowiłem odwiedzić babcię i dziadka. Rower pozostawiłem na podwórku, a sam z radością pobiegłem do drzwi. Wejścia do każdego domu pilnują androidy - strażnicy, gdyż drzwi nie są zamykane na klucz. Jednak aby je otworzyć trzeba znać tajne hasło. Okazało się, że dziadkowie już na mnie czekali, przywitali mnie gorącymi buziakami, a babcia podała moje ulubione domowe ciasteczka. Kiedy już się nagadaliśmy, podała propozycję, by jechać do nowo otwartego centrum handlowego. Dziadek, nie kryjąc radości, od razu poszedł po samochód, który tak jak mój rower posiada komputer i sam jedzie tam, gdzie mu powiemy.

Nowe centrum handlowe jest naprawdę ogromne, ma chyba ponad 100 wind, a jeżdżenie nimi w górę i w dół jest moją ulubioną zabawą. Dziś miałem szczęście, bo ochroniarze nie krzyczeli na mnie, że wymyślam głupie zabawy. Choć chciałem zostać tam dłużej, to dziadkowie nie wyrazili zgody, tłumacząc mi, że będę zmęczony, bo jest już ciemno, a następnego dnia muszę przecież iść do szkoły.

Kiedy wróciłem do domu rzeczywiście byłem tak zmęczony, że nie miałem nawet siły sprawdzić nowy komputer. Wykąpałem się, umyłem zęby i poszedłem spać.

Staram się, aby każdy mój dzień wyglądał inaczej, ale czasem mi się to nie udaje.