Czekanie na otwarcie bramy do nieba ciągnie się niemiłosiernie. Wydaje się, że to cała wieczność. Nie ma tłumów. Stoi niewielka grupa, powiedzmy, że wybrańców, może nawet świętych. W grupie słychać komentarze, że będą wpuszczać, ale musi nazbierać się więcej ludzi. A tu dochodzą tylko pojedyncze osoby. Ktoś rzuca, że do piekła walą tłumy, a bramy cały czas otwarte.

Poruszenie! Słychać trąby! Wpuszczają!

Krótkie powitanie ze świętym Piotrem, fasowanie białych szat, przymiarka skrzydeł. Zbliża się tłum starych mieszkańców nieba. Każdy wypatruje znajomych. Widać papieża, jest święty Mikołaj, dużo młodzieży, dziwnie mało dewotek. Śmiesznie wyglądają Murzyni ze swoimi czarnymi skrzydłami. Czy to na pewno święci? W koło jest pięknie, dominuje kolor niebieski we wszystkich swoich odcieniach. Wszyscy rozchodzą sie do swoich zajęć. Część śpiewa, jedni tańczą. Są rozgrywki piłkarskie  i gra w pokera, są imprezy, dla chętnych nieszpory.

Jest dobrze!!! Było warto!!!