Cały świat dowiedział się o wspaniałym

odkryciu, jakiego dokonali dwaj podróżnicy.

Kandyd i Kakambo odnaleźli legendarną krainę

Eldorado. Razem z ekipą poszukiwawczą, która

poszła w ślad za podróżnikami, zabrała się również

nasza dziennikarka.

Niestety dotarcie do tej krainy nie było takie proste. Można tam dostać się tylko małą rzeczką, którą uprzednio trzeba odnaleźć wśród gór, terenów leśnych i strumyków. Dodatkowo przemieszczanie się tą rzeką nie należało do zbyt bezpiecznych. Na początku była bardzo malutka, wydawało się, że jest to niemalże strumyczek, lecz później się znacząco zwiększała, zaczęły pojawiać się niebezpieczne głazy. Musieliśmy się bardzo namęczyć, aby ją pokonać, ale myślę, że było warto. Płynęliśmy przeszło dobę, z czego większość czasu w otoczeniu mrocznych skał. W końcu zobaczyliśmy wspaniały widok. To było coś niesamowitego, była to kraina pełna ogarniającego piękna. Chyba najwspanialsze były świecące wozy, które ciągnęły baranki. Były one zdecydowanie szybsze niż nawet rumaki andaluzyjskie.

Początkowe kroki

Na początku zwróciliśmy się w stronę pobliskiej karczmy. Zostaliśmy tam przyjęci bardzo wykwintnie. Stoły uginały się pod przeróżnym jedzeniem, szczególnie były tam wyśmienite zupy, ogromna pieczeń z orła, osiemset skowronków, siedemset przepiórek i chyba z trzydzieści różnych ciast i ciasteczek. Wszyscy goście znajdujący się w karczmie byli bardzo mile nastawieni do nas, żartowali, aczkolwiek czuło się trochę jakiś dystans. Po skończeniu posiłku piękna kareta zawiozła nas przed oblicze króla, który potraktował nas jak najlepszych znajomych. Ugościł nas jeszcze bardziej niż wcześniej w karczmie.

Obawa przed ludźmi

Patrząc na to, że mieszkańcy Eldorada trochę z rezerwą do nas podchodzą, zdecydowaliśmy się spytać króla, co powoduję ich obawę? Król odpowiedział, że "Mieszkańcy Eldorada gardzą złotem i srebrem. Nie przywiązujemy do nich żadnej uwagi. To są dla nas najzwyklejsze kamyki. Nasza obawa wynika stąd, że gdy wrócicie do siebie, będziecie mogli opowiedzieć o wszystkim co tutaj widzieliście i w ten sposób zaczną przybywać tutaj inni, chcący się wzbogacić. Możemy nawet stracić życie, gdy będą prześcigać się w zdobyciu złota. U nas wszyscy są prości i zarazem równi. Nie posiadamy więzienia, nie doprowadzamy do konfliktów, chcemy tak pozostać".

Codzienność

Korzystając z okazji, że jesteśmy wśród ludzi zamieszkujących Eldorado, chcieliśmy poznać ich kulturę i obyczaje. Dlatego zwróciliśmy się do bardzo poważanego w całej krainie starca, liczącego sobie 167 lat, o opowiedzenie ich życia. "Każdy z nas wierzy w Boga, któremu każdego dnia dziękujemy za wszystkie łaski, którymi nas obdarzył, nigdy nie prosimy, aby spełnił nasze pragnienia. Wcześniej naszą krainę zamieszkiwali Inkasi, lecz zostali zabici przez Hiszpanów, jak wyjechali stąd poznawać świat. Pozostali książęta wraz z narodem przyjęli zasadę, że nikt nie będzie opuszczał już nigdy Eldorada. Dzięki temu mogliśmy zachować czystość i wszelką pomyślność". Postanowiliśmy jeszcze porozmawiać z właścicielem karczmy, w której zostaliśmy na samym początku ugoszczeni. Powiedział nam, że "niezmiernie rzadko gościmy tutaj całkowicie obcych. W naszej krainie zawsze zwycięża dobro, każdy jest uczynny dla innych, a najważniejszymi wartościami są przede wszystkim miłość, oraz przyjaźń. Nikt nie pragnie i nie dąży do bogactwa". Dowiedzieliśmy się także tego, że wszystkie karczmy finansowane są przez państwo, dlatego każdy może jeść dowoli i nie musi za to płacić.

Czas pożegnania.

Nasza wizyta w krainie szczęśliwości pomału dobiegała końca. Musieliśmy już wracać. Jest tutaj wspaniale, ale według porzekadła: "wszędzie dobrze, lecz w domu najlepiej". Chcieliśmy się jakoś odwdzięczyć królowi za gościnne przyjęcie nas, nawet myśleliśmy o jakimś podarunku. Jednak technologia była tutaj zdecydowanie bardziej zaawansowana i nic nie mogło być żadną atrakcją. Przeprosiliśmy więc go i pożegnaliśmy się z nim. Wówczas powiedział nam, że najwspanialszym prezentem będzie to, że nikomu nie opowiemy gdzie jest Eldorado. Później, za pomocą jakiejś dziwnej maszyny, pomogli nam wydostać się z ich krainy.

Normalne życie

Wracając, niemalże się nie pokłóciliśmy, bowiem mieliśmy odmienne zdanie wobec prośby króla. Ustaliliśmy w końcu, że nie zdradzimy nikomu gdzie ta kraina leży. Pewnie niejedna osoba czytająca to opowiadanie troszkę się zawiedzie. Nie chcieliśmy jednak zburzyć spokoju i piękna tam panującego. Kończąc ten artykuł pozwolę sobie zacytować psychologa, który brał udział w tej eskapadzie. "Człowiek jest istotą dosyć słabą, pragnącą przede wszystkim zdobyć jak największą pozycję w społeczeństwie i bogactwa. Taka postawa jest ogromnym zagrożeniem dla mieszkańców Eldorada. Ludzie mogliby pozabijać ich, a także siebie nawzajem, aby tylko jak najwięcej zdobyć. W końcu zapanowałaby tam wojna i jeden wielki chaos".