Akcja noweli rozpoczyna się na niemieckim statku płynącym do Ameryki. Stary, polski gospodarz Wawrzon Toporek i jego młoda córka płyną do odległego kraju szukać szczęścia. Przez upór ojca, który nie chciał zapłacić trzech rubli, stracili prawie cały majątek i teraz muszą opuścić rodzinna wieś. W dodatku Wawrzon, podkuszony przez jednego Niemca w karczmie, zdecydował się na opuszczenie nie tylko Lipniec, ale i Polski, a nawet Europy. Usłyszał bowiem o odległym kraju, gdzie rozdają za darmo ziemię i można szybko się na niej wzbogacić. Nie myśląc wiele kazał córce spakować się i razem ruszyli do owego, cudownego miejsca.
Jednak już na statku ogarnęły ich pierwsze wątpliwości. Burza morska sprawiła, że omal nie stracili życia. To wydarzenie skłoniło Wawrzona do refleksji. Stary gospodarz cieszył się na myśl o nowej ziemi, ale jednocześnie tęsknił za życiem, które zostawił w Polsce. Zastanawiał się, czy jeszcze kiedykolwiek tam wróci. Jeszcze smutniejsza była Marysia. Dziewczyna nie potrafiła cieszyć się z wyjazdu. We wsi zostawiła swojego ukochanego Jaśka. Tęsknota i żal zatruwały teraz jej serce. Podobały jej się nowe, piękne widoki, ale przede wszystkim tęskniła za lasami i łąkami rodzinnych stron.
Na statku Wawrzon zapoznał się z majtkiem, który jako jedyny mówił po polsku. Kuba poradził Wawrzonowi co powinien robić i pomógł mu wymienić pieniądze.
Wreszcie dotarli do celu swojej podróży. Niemiec obiecał Wawrzonowi, ze jak tylko przybiją do portu, zgłosi się po nich komisarz. Później to on się nimi zajmie. Skieruje we właściwe miejsce i pomoże nabyć ziemię. Niestety komisarza nie było. Wawrzon i Marysia długo na niego czekali. Przemarzli i przemokli. Niestety okazało się, że Niemiec ich oszukał. Nikt tutaj na nich nie czekał, nie było żadnego komisarza. Znaleźli się sami w obcym kraju. Teraz musieli liczyć wyłącznie na siebie. Marysia pragnęła wracać do Polski, jednak Toporek nawet nie chciał o tym słyszeć.
Postanowił, że jakiś czas zostaną w Nowym Yorku. W najuboższej dzielnicy znaleźli tanie lokum i Wawrzon zaczął szukać pracy. Niestety nigdzie nie potrzebowali starego chłopa, który w dodatku nie mówi po angielsku. Z każdego miejsca odsyłano go. Pieniądze przywiezione z Polski szybko się kończyły. Przybyszom z Lipienic zaczęła doskwierać bieda. Już od dłuższego czasu jedli to, co udało im się znaleźć na ulicy. Nie mieli też za co opłacić nory, która służyła im za mieszkanie i znaleźli się na ulicy, bez dachu nad głową.
Spali w porcie na gołych deskach przystani. Sytuacja doprowadziła Wawrzona do obłędu. Chciał nawet utopić własne dziecko, byle tylko Marysieńka nie cierpiała takiej strasznej nędzy. W porę się jednak opamiętał i odratował dziewczynę. Kiedy wydawał się, że nie ma już dla nich nadziei, na ich drodze pojawił się bogaty pan. Okazało się, że też jest Polakiem, ale jemu udało się osiągnąć wielki sukces. Kiedy wysłuchał historii rodaków, przygarnął ich do siebie. Zabrał do domu, poczęstował kolacją i pomógł zorganizować dla nich pracę. Wskazał gdzie mogą zacząć życie na nowo. Kupił dla nich ziemie i wysłał ich do ich nowego miejsca zamieszkania. W dodatku dał Marysi kartkę z adresem. Powiedział, że jeżeli tylko kiedykolwiek będzie potrzebowała pomocy, ma się zgłosić do niego lub jego syna.
Po okresie straszliwej niedoli wreszcie życie Wawrzona i jego córki zaczęło się układać. Kupili kawałek ziemi i zbudowali dom. Niestety ich nowe życie nie było proste. Musieli ciężko pracować, a zyski wcale nie były kolosalne. Nadal żyli na granicy ubóstwa. Do tego Wawrzon czuł, że jest coraz słabszy. Bal się, że niedługo odejdzie i zostawi Marysie samą, a dziewczyna z pewnością sobie nie poradzi. Uważał, że jedynym ratunkiem dla córki będzie małżeństwo z Czarnym Orlikiem. Młodemu mężczyźnie bardzo podobała się Marysieńka, jednak panna nie chciała słyszeć o zamążpójściu. Kiedyś ślubowała wierność Jaśkowi i teraz nie chciała łamać danego słowa. Ciągle wierzyła, że los połączy ja jeszcze z ukochanym.
Tymczasem doszło do tragedii. Nagła, silna ulewa sprawiła, że osada, w której żyli, została całkowicie zalana i zniszczona. Cała praca Wawrzona i jego córki poszła na marne. W dodatku musieli walczyć o życie. Tratwa, którą płynęli po spiętrzonej rzece ledwo utrzymywała się na powierzchni. Marysia, Toporek i Czarny Orlik dryfowali i resztkami sił wzywali pomocy. Udało im się wydostać z lasu, ale stary Wawrzon nie przeżył. Umarł na oczach córki. Czarny Orlik dostrzegł nagle łódź i widząc szanse na ratunek rzucił się do wody. Pasażerowie łodzi zobaczyli to i podpłynęli do ich tratwy. Udało się im uratować Marysię, ale niestety mężczyzna walczący o ich ocalenie zginął w nurtach wezbranej rzeki.
Marysia nie wiedziała co ma ze sobą począć. Postanowiła, że poszuka pomocy u bogatego pana, który kiedyś okazał im tak wiele serca. Niestety okazało się, że dobroczyńca już nie żyje, a jego rodzina opuściła Nowy York.
Marysia codziennie przychodziła na przystań i błagała kapitanów statków, żeby wzięli ją do Polski. Nikt jednak nie chciał spełnić tej prośby. W końcu dziewczyna nie przyszła. Tego samego dnia podano, że w porcie znaleziono ciało młodej, nikomu nieznanej kobiety.