Autor "Szkiców węglem" urodził się w 1846 roku w rodzinie ziemiańskiej. Ojciec- zubożały szlachcic- dzierżawił majątki, z czasem został właścicielem jednej z Warszawskich kamienic. Mały Henryk rozpoczął edukację w warszawskich gimnazjach. Naukę kontynuował później na studiach w Szkole Głównej. Historia rodziny (udział starszego brata w powstaniu styczniowym) wpłynęła na wykształcenie się w młodym Sienkiewiczu postaw i dążeń patriotycznych. Wola rodziców zadecydowała jednak, że Henryk nie wziął udziału w Powstaniu Styczniowym. Już w czasie studiów Sienkiewicz wykazywał duże talenty literackie. Jego debiut to powstające w tamtym czasie recenzje. Uznanie, jakie zdobyły te pierwsze pisarskie próby oraz rozgłos jaki przyczyniły przyszłemu nobliście skłoniły Sienkiewicza do porzucenia studiów i zajęcia się karierą dziennikarską. I tak, już w 1873 roku nawiązuje współpracę z dwoma publikatorami- "Niwą" i "Gazetą Polską", na której łamach ukazują się jego felietony.
Prawdziwy literacki debiut datuje się jednak na rok 1972. Jest do debiut podwójny: w tym samym roku ukazują się dwa dzieła młodego pisarza: "Humoreski z teki Worszyłły" i pierwsza powieść przyszłego mistrza tego gatunku: "Na marne".
W 1876 roku rozpoczyna się czteroletni pobyt Sienkiewicza poza granicami kraju. Początkowo przebywa w Stanach Zjednoczonych, dokąd wysyła go jego macierzysta gazeta, "Gazeta Polska", dla której pracuje teraz na stanowisku zagranicznego korespondenta. Po opuszczeniu Ameryki powraca do Europy, podróżując po Włoszech i Francji. Czas wojaży i praca korespondenta przyczyniają się do powstania wielu małych form literackich, potwierdzających talent prozatorski Sienkiewicza. Teksty nowel, w precyzyjny, chwytliwy i skondensowany sposób ujmujące interesującą autora problematykę przyczyniają się do powiększenia rosnącej ciągle sławy pisarza. Do końca lat siedemdziesiątych daje się Sienkiewicz poznać i zapamiętać swojej publiczności jako wytrawny nowelista.
Największą popularność przyniosły mu jednak większe formy literackie: powieści historyczne, które po dziś dzień zachwycają kolejne pokolenia czytelników. Najbardziej znane dzieła tego gatunku to słynna "Trylogia"(wyd. 1884-1886-1888 r.), na którą składają się "Ogniem i mieczem", "Potop" i "Pan Wołodyjowski" oraz powieści "Quo vadis" (1896) i "Krzyżacy" (1900 r.). W dowód uznania wielkiego talentu i zaskarbienia sobie miłości tysięcy czytelników, w 1900 odbył się wielki jubileusz 25- lecia pracy twórczej pisarza, który od wdzięcznego narodu otrzymał m.in. dworek w Oblęgorku. Stamtąd właśnie, po wybuchu pierwszej wojny światowej wyruszył do Szwajcarii, aby organizować Komitet Pomocy Ofiarom Wojny W Polsce. To najlepszy dowód na to, że sprawy społeczne nie były przez pisarza realizowane jedynie na papierze, że wartości, które propagował w swoich nowelach i opowiadaniach starał się wcielać i wcielał we własne życie.
Twórczość pisarza doczekała się najwyższego uznania- w 1905 roku, za powieść "Quo vadis" Sienkiewicz otrzymał Literacką Nagrodę Nobla.
Wielki polski noblista zmarł poza granicami kraju, w Vevey (Szwajcaria), w 1916 roku przy organizowaniu wspomnianego wyżej Komitetu. Zwłoki pisarza sprowadzono do ojczyzny w 1924 roku. Jego prochy spoczęły w Warszawie, w podziemiach katedry św. Jana.
W bogatym dorobku twórczym Sienkiewicza wyróżnić można trzy najistotniejsze i najbardziej wyraziste nurty:
1. nowelistyka- gatunek ten zdominował pierwsze dziesięciolecie jego pracy twórczej. Do tej grupy utworów należą m. in. "Hania", "Szkice węglem", "Bartek Zwycięzca", "Za chlebem", "Janko Muzykant", "Sachem", "Latarnik".
2. Powieści: największy rozgłos przyniosły pisarzowi: "Ogniem i mieczem", "Potop" i "Pan Wołodyjowski" tworzące "Trylogię", "Quo vadis", "Krzyżacy", "Bez dogmatu", "Rodzina Połanieckich"
3. Bogata twórczość publicystyczna (m.in. felietony, kroniki itp.)
"Szkice Węglem"- streszczenie i problematyka utworu.
Rozdział pierwszy: Wprowadzenie bohaterów. Wieś Barania Głowa, kancelaria wójta Franciszka Buraka. Pisarz gminny- Zołzikiewicz, ubrany z wielką starannością, odmawia wykonania polecenia wójta, który każe mu napisać pismo do wójta sąsiedniej wsi. Zołzikiewicz uznaje pisanie do chłopa za ujmę dla swojej pozycji i wykształcenia. Czuje, że jest stworzony do wyższych celów i do kontaktów z wyższymi sferami. Do podjęcia pracy skłania go jednak list napisany i odczytany przez wójta- prostego chłopa. Zamiast do naczelnika lub komisarza, którzy w pełni docenili by jego kunszt i wykształcenie kleci pismo do wójta- półanalfabety. Obaj mężczyźni rozmawiają o chłopach- mieszkańcach podległej im wsi Barania Głowa, którzy nie dość, że dzień w dzień topią smutki i biedę dnia codziennego w alkoholu to jeszcze nie dają na składkę. Zachowanie chłopów wywołuje niezadowolenie naczelnika. Zołzikiewicz wskazuje na prowodyra pijaństwa i ogólnego rozprężenia mieszkańców Baraniej Głowy. Według pisarza najlepszym rozwiązaniem całej sytuacji i środkiem do zadowolenia naczelnika jest pozbycie się niewygodnego chłopa. Aby uczynić swój pomysł atrakcyjniejszym Zołzikiewicz podsuwa wójtowi Burakowi pomysł, aby Rzepę (bo tak nazywał się buntowniczy chłop) posłać do wojska, w zamian za syna Buraka. Okrągłymi słówkami nakłania wójta do przyjęcia tego pomysłu, szantażując go wyjawieniem prawdy o ciemnej przeszłości Buraka. Ten ostatni doskonale wie, dlaczego Zołzikiewiczowi tak bardzo zależy na usunięciu Rzepy ze wsi. Pisarz chce pozbawić opieki i oparcia żonę chłopa- młodą i ponętną Rzepową, która od dłuższego czasu podoba się pisarzowi. Po doprecyzowaniu swojego plany Zołzikiewicz wychodzi z kancelarii zostawiając zastraszonego wójta samego ze swoimi myślami. Życiowym mottem Zołzikiewicza jest prawda, do jakiej doszedł podczas Powstania Styczniowego, do którego przyłączył się po ukończeniu drugiej klasy w szkole w Osłowicach. Owa życiowa wskazówka wryła się w pamięć Zołzikiewicza równie mocno, jak razy batem, które otrzymał przebywając w szeregach powstania streszczała się w słowach: "Każdy powinien służyć ogółowi taką bronią, jaką włada najlepiej: inteligencja powinna więc służyć głową nie plecami, bo głowę ma nie każdy a plecy każdy, więc niepotrzebnie swoją narażał". Od tej pory Zołzikiewicz stara się własnym sprytem zapewnić sobie wygodne życie. Powstanie czyni z niego hipokrytę, który tworzy własne prawa moralne, usprawiedliwiające wszelkie postępki urzędniczyny. Donosami na różnych ludzi, w których wykorzystywał wiedzę o powstańcach, jaką zdobył w czasie swojej partyzantki, pozyskiwał zaufanie i przychylność carskich władz. Pomału piął się po szczeblach kariery, dochodząc do posady pisarza gminnego. A w marzeniach sięgał jeszcze wyżej. Umiał zastraszyć, zaszantażować, przypochlebić się i te umiejętności przysporzyły mu szacunek, a przynajmniej bojaźliwy respekt tak wśród chłopów, jak i szlachty. Były też niezłym źródłem dodatkowego dochodu. Wszyscy we wsi wiedzieli, że o ile wójta można przekupić jedzeniem czy wódką, tak pisarza Zołzikiewicza zadowala jedynie żywa gotówka. W tym punkcie kariery znajduje się Zołzikiewicz, kiedy wychodzi z biura wójta Buraka. Lekceważy służalcze ukłony chłopów, cieszą go płochliwe i pełne zachwytu spojrzenia prostych wiejskich dziewcząt. Czuje się Zołzikiewicz panem życia i śmierci Baraniej Głowy i jej mieszkańców, na których padł strach wywołany przez nakazy wcielenia do armii, a które to nakazy może Zołzikiewicz "anulować" za odpowiednią zapłatą. Zołzikiewicz traci jednak rezon i władcze maniery, gdy spotyka ludzi zamożniejszych i lepiej postawionych od siebie. Gorąco nienawidzi krewniaka państwa Skorabiewskich, spędzającego w Baraniej Głowie letnie wakacje. Zachowuje się wobec niego, z przymusu, służalczo, ale widzi, wykształcony młodzieniec kpi sobie bezlitośnie z gminnego pisarza.
Ścieżka prowadzi Zołzikiewicza do zagrody Rzepów. Tam, pod nieobecność Rzepy, w niewybredny sposób napastuje jego zagubioną i onieśmieloną postacią gminnego pisarza żonę, w której obronie staje jedynie pies Kruczek. Robi to jednak na tyle skutecznie, że obolały pisarz zostawia Rzepową w spokoju, poprzysięga jej jednak zemstę.
Rozdział drugi: Po powrocie z pracy przy wyrębie lasu Rzepa zastaje w domu spłakaną żonę. Rozpaczająca kobieta nie mówi mężowi o prostackich zalotach urzędnika, ale informuje go o groźbie wezwania do wojska, którą straszył Rzepów Zołzikiewicz. Rzepa uspokaja żonę, że przykaz go nie obejmuje zarówno z racji wieku, jak i posiadanej ziemi i rodziny. Wie jednak, że Zołzikiewicz ma jednak informacje o powstańczej przeszłości chłopa. Rzepa postanawia zabezpieczyć się przed wcieleniem do wojska i przekupić pisarza. Chłop bierze pieniądze i wychodzi do domu Zołzikiewicza. Tym czasem wszechwładny pisarz, okładając rany po walce z Kruczkiem, tkwi w literackim świecie ulubionego romansu. Jego rozmarzenie brutalnie przerywa nadejście Rzepy. Przerażony Zołzikiewicz, przekonany, że Rzepa przyszedł odpłacić mu za napastowanie żony odzyskuje formę, gdy dowiaduje się, że Rzepa, nieświadom zachowania pisarza wobec Rzepowej nie tylko nie przyszedł grozić, ale jeszcze przyniósł pieniądze dla Zołzikiewicza, aby ten pomógł mu uniknąć poboru. Poczuwszy znów twardy grunt i władzę pod nogami Zołzikiewicz bez mrugnięcia okiem wyrzuca Rzepę za drzwi.
Rozdział trzeci: Zołzikiewicz zmienia okłady i knuje plan pozbycia się niewygodnego Rzepy ze wsi, a przede wszystkim z domu Rzepowej. Po kilku dniach plan jest gotowy.
Rozdział czwarty: Do realizacji podstępnego planu Zołzikiewicza dochodzi kilka dni później. Pomagają mu w tym wójt Burak i ławnik Gomuła. Zaciągają Rzepę do osobnej izby w karczmie i częstują dużą ilością alkoholu. Rozochocony chłop dyskutuje z współbiesiadnikami o polityce i nie zauważa, że tylko on wypija swoje porcje. Pozostali tylko udają, że piją. W którymś momencie, kiedy Rzepa jest już dobrze pijany, w izbie pojawia się sam Zołzikiewicz z wiadomością, że las należący dotąd do dworu ma być sprawiedliwie podzielony między mieszkańców Baraniej Głowy. Jedynym warunkiem otrzymania swojej części jest złożenie podpisu na odpowiednim dokumencie, który Zołzikiewicz akurat ma przy sobie. Chłop jest jednak bardzo nieufny. Nauczony doświadczeniem nie chce podpisać niewiadomego dokumentu. Jednak zachęcony wizją ogrodzonej zalesionej ziemi i pieniędzmi, które otrzyma na to z urzędu- podpisuje przy świadkach papier. Zołzikiewicz wręcza Rzepie pieniądze i zostawia go śpiącego na stole w karczmie. Dopiero rano Rzepa dowiaduje się co tak naprawdę podpisał. Półprzytomny rozmawia z Żydem, który uświadamia nie pamiętającego dokładnie wydarzeń wczorajszej nocy Rzepie, że pieniądze otrzymał od Zołzikiewicza nie na las, ale w zamian za przyjęcie na siebie obowiązku wstąpienia do wojska w zastępstwie wójtowego syna. A podpisany dokument był pisemną zgodą Rzepy na tę zamianę. Wściekły chłop, uświadomiwszy sobie rozmiar własnej naiwności, nie widząc już dla siebie nadziei wpada w rozpacz. Po powrocie do domu opowiada o całym zajściu swojej żonie.
Rozdział piąty: Ukazane zostaje prawdziwe oblicze gminnych sądów. W mocno groteskowym posiedzeniu w rolę ławników wcielają się chłopi, szlachta, wyznająca zasadę nieinterwencji nie miesza się w ich rozgrywki. Interesów szlachty pilnuje, za pobraną wcześniej opłatą, sam Zołzikiewicz. Za zgłoszenie sprawy każdy interesant musi wpłacić opłatę. Jednak tylko jej część jest wpisana do rachunków kancelarii, reszta idzie do kieszeni pisarza, ławnika i wójta, na ich "dodatkowe wydatki". Sprawy i wyroki są równie niewiarygodne jak sam sąd. Najpierw decydują się losy naprawy drogi. Chłopi co prawda nie chcą jej przeprowadzać, bo korzystają z przejścia przez łąkę państwa Skorabiewskich. Jednak wystąpienie wypowiadającego się w ich imieniu pisarza gminnego doprowadza do zatwierdzenia naprawy i obciążenia jej kosztami samych chłopów, z wyłączeniem wójta i ławnika. W drugiej kolejności omawiana jest skarga niejakiego Środy, którego woły zdechły po wejściu w szkodę panu Flossowi, gdzie najadły się zgubnej dla siebie koniczyny. Sąd, po stwierdzeniu, że gdyby pan Floss zamiast koniczyny hodował zboże to do śmierci wołów by nie doszło, zarządza wypłacenie przez sprawcę (Flossa) odszkodowania Środzie. Po sprawach cywilnych przychodzi czas na rozpatrzenie spraw kryminalnych. Pod koniec posiedzenia na sali pojawiają się Rzepowie. Rzepowa składa przed urzędnikami skargę na nich samych, za upicie i skłonienie jej pijanego męża do podpisania dokumentu. Poza tym, zrozpaczony swoją sytuacją, bezradny Rzepa doprowadzony niemal do obłędu groził samej Rzepowej i ich dziecku. Ławnicy przyznają Rzepowej rację co do niewłaściwie przeprowadzonej procedury, jednak zastraszeni przez Zołzikiewicza, który wykorzystując swoją znajomość i chłopską ignorancję w kwestiach prawnych, straszy ich karą finansową za wtrącanie się w warunki spisanej dobrowolnie przez wójta i Rzepę umowy wycofują swój werdykt. Po tym, jak sąd nie uwzględnia skargi Rzepowej, Zołzikiewicz tak przedstawia jej wypowiedź, że za winnego grożenia żonie uznany zostaje jej mąż. Rzepa zostaje skazany na dwa dni aresztu (umiejscowionego w chlewiku) i karę pieniężną na rzecz kancelarii w wysokości pięćdziesięciu kopiejek. Chłopi wyprowadzają wściekłego Rzepę. Rzepowa rozpacza po uwięzieniu męża.
Rozdział szósty: Zołzikiewicz, mimo oczywistego pożądania, jakie budzi w nim młoda Rzepowa, darzy głębokim uczuciem inną kobietę. Zainsprowany czytanymi romansami, na damę swego serca wybrał dziedziczkę majątku Skorabiewskich- Jadwigę. Miłość jest tajemnicą serca Zołzikeiwicza, jednak służba jest świadkiem jego dziwnych, romansowych zachowań, np. całowania suszącej się sukni Jadwigi, co zostaje poczytane przez świadkującą temu prostą pomywaczkę za "wycieranie nosa w spódnicę panienki". Na szczęście dla pisarza gminnego nikt nie daje wiary słowom dworskiej dziewki. Romanse i miłość do nieosiągalnej panny wpływają znacząco na zachowanie pisarza, który próbuje przypodobać się wybrance między innymi wyszukanym strojem, pochlebstwami i ciągłymi staraniami o awans, który, w mniemaniu Zołzikiewicza, otworzyłby mu drogę do serca Jadwigi. Książkowa miłość nie zagłusza jednak pociągu do Rzepowej. Zołzikiewicz postanawia złamać upór chłopki, dać upust swojemu pożądaniu i pomścić w ten sposób przegrane starcie z Kruczkiem. W tym czasie Rzepowa stara się znaleźć ratunek dla męża. Szuka pomocy w kościele u księdza, który jednak nie przejmując się losem chłopów i stojąc po stronie szlachty, każe się kobiecie modlić, bogobojnie znosić cierpienie, a przypadek Rzepy uznać za Bożą karę za grzechy ich obojga.
Rozdział siódmy: Od pomocy umywa ręce także dwór, gdzie po odmowie księdza udaje się Rzepowa. Przed swoją zagrodą spotyka pannę Jadwigę spacerującą z kuzynem. Młodzi rozmawiają o literaturze oraz o tym, jak ojciec dziewczyny, nie chcąc więcej mieć z chłopami nic do czynienia, zamyka wybudowaną dla chłopskich dzieci ochronkę. Rzepowa, widząc panną Jadwigę i Wiktora opowiada im całe zajście, jednak Jadwiga przypomina jej o wyznawanej przez szlachtę zasadzie nieinterweniowania w sprawy chłopów, którzy teraz sądzą się sami. Poleca jej jednak udać się do jej ojca- pana Skorabiewskiego. Rzepowej trudno jest jednak dostać się przed oblicze dziedzica, który w tym czasie akurat przyjmuje gości. Zdesperowana kobieta, z dzieckiem na kolanach cały dzień czeka na dworze na spotkanie z Skorabiewskim, który w ogóle zapomniał o tym, że kobieta ciągle czeka. Kiedy wieczorem Rzepowa ma wreszcie okazję do złożenia przez Skorabiewskim skargi, ten twierdzi, że nie jest w stanie jej pomóc, ponieważ obiecał sobie, że w sprawy chłopów nie będzie się mieszał. Rzepowa natomiast powinna udać się ze swoją sprawą do naczelnika gminy.
Rozdział dziewiąty: Rzepa wychodzi z aresztu. Wściekły chłop udaje się ze skargą do pana Skorabiewskiego, ten jednak częstuje go znaną już zasadą nieinterwencji, co jeszcze bardziej rozjusza oszukanego Rzepę. Wawrzon zastanawia się nad pójściem do naczelnika. Ubiega go w tym jednak jego żona. Udaje się do naczelnika, ponieważ uważa, że jej ciągle pijany mąż może sobie u naczelnika jedynie zaszkodzić. Kobieta udaje się razem z dzieckiem do Osłowic. Drogę do miasteczka odbywa pieszo. Zmęczona chłopka dociera wreszcie do miasta, którego hałas, ruch onieśmiela kobietę, która nie wie jak się zachować, w którą stronę udać się po pomoc. Gdy udaje jej się wreszcie odnaleźć dom komisarza, okazuje się, że ten wyjechał z miasta. Kobieta nie daje jednak za wygraną i idzie do powiatu. Rzepowa znów nie potrafi się znaleźć, nie rozumie urzędowego języka rosyjskiego, gubi się w sieci korytarzy, dziesiątkach drzwi. Wreszcie ktoś wskazuje zagubionej chłopce właściwe drzwi, jednak naczelnik jest zajęty i nie może przyjąć Rzepowej. Ta czeka kolejne godziny, mając nadzieję, że naczelnik wreszcie wyjdzie z gabinetu. Kiedy jednak tak się dzieje, zmęczona, otumaniona Rzepowa rzuca się do nóg urzędnika, nie potrafi jednak wyjaśnić o co jej chodzi. Współpracownicy naczelnika uznają, że jest pod wpływem alkoholu, więc wysyłają zrozpaczoną i półprzytomną kobietę z powrotem do gminy. Nie załatwiwszy niczego Rzepowa jest bliska obłędu. Zrozpaczona wyrusza w powrotną drogę do Baraniej Głowy. Zmienia się jednak pogoda i zaczyna zanosić się na deszcz. Napotkany przez Rzepową pijany chłop usiłuje ją złapać, wreszcie rani ją w głowę rzuconym kamieniem. Ranna, głodna i zrozpaczona kobieta traci przytomność. Sił w dalszej drodze dodaje jej jedynie myśl o dziecku. Pomocy na wpół obłąkanej Rzepowej nie udziela także nadjeżdżający z dworu pan Ościeszyński, który śmieje się z kobiety i pozostawia ją samą z dzieckiem na drodze. Nieprzytomną kobietę znajduje w lesie, podczas szalejącej burzy Żyd Hereszek.
Rozdział dziesiąty: Żyd pomaga kobiecie wstać, wkrótce na drodze pojawia się Rzepa, który widząc zmieniającą się pogodę wyjechał na spotkanie żony. Cała wyprawa kończy się dla Rzepowej i dziecka chorobą. Rzepa, nie mogąc dać sobie rady z rzeczywistością ciągle pije, bluźni, zamyka się na ludzi i rodzinę. Jest milczący i zły. Sąsiedzi i inni mieszkańcy Baraniej Głowy odwracają się od rodziny Rzepów, pojawiają się różne plotki na ich temat. Mija trochę czasu. Rzepowa spotyka Szmula, Żyda, który radzi jej, że kobieta powinna udać się do pisarza, bo tylko on może zniszczyć dokument, od którego zaczęła się cała historia tragedii Rzepów. Zdesperowana Rzepowa słucha rady Żyda.
Rodział jedenasty: Rzepowa wraca od pisarza do domu. Jest późna noc. W domu czeka na nią mąż. Rzepowa opowiada mu po co poszła do Zołzikiewicza i jak to się skończyło. Pisarz wykorzystał kobietę w zamian za dokument, jednak po wszystkim, kiedy już pohańbił Rzepową, wyrzucił ją z domu nie dotrzymując obietnicy. Rzepa wpada w szał, w rozpaczy zabija żonę, po czym podkłada ogień pod dworskie zabudowania.
Epilog: Okazuje się, że podpisany przez Rzepę dokument był bez żadnej wartości prawnej. Zołzikiewicz o tym oczywiście wiedział, jednak wykorzystał niewiedzę chłopów, aby uwieść Rzepową. Wszystko kończy się dla Zołzikiewicza pomyślnie. Uniknął zemsty Rzepy, utrzymał swoją posadę. Ciągle myśli o awansie, który otworzy mu drogę do miłości panny Jadwigi...