Wajdelota Halban zjawia się podczas krzyżackiej uczty dość niespodziewanie. Jest to sędziwy starzec o twarzy, na której zostały "wyryte lat i cierpień blizny". Ma długą "ubieloną" brodę, zaś reszta jego włosów jest zupełnie siwa. Patrząc na jego ubiór, uczestnicy biesiady stwierdzili, że jest Prusakiem albo Litwinem. Chyba nikt nie zwracałby na Halbana uwagi, gdyby nie to, że wyraził chęć zaśpiewania pieśni. Nie była to jednak zwyczajna pieśń. Konrad Wallenrod (Walter Alf) poprosił o pieśń, która będzie "tak dzika i twarda / Jak hałas rogów i oręża szczęki, / I tak ponura jak klasztorne ściany, / I tak ognista jak samotnik pijany". Mimo niechęci ucztujących do wajdeloty Halbana, Konrad Wallenrod daje mu sygnał zachęty słowami: "- Śpiewaj, stary wieszczu!".

Najczęściej cytowany fragment pieśni wajdeloty rozpoczyna się od słów:

"O wieści gminna! ty arko przymierza

Między dawnymi i młodszymi laty:

W tobie lud składa broń swego rycerza,

Swych myśli przędzę i swych uczuć kwiaty".

Tymi słowami Halban zaczyna swój wywód o wartości ustnego przekazywania tradycji i historii z pokolenia na pokolenie. Pieśń wajdeloty jest swego rodzaju hymnem rozsławiającym ludzi, którym nieobojętna jest przeszłość własnej ojczyzny. Halban akcentuje znaczenie przekazu ustnego, mówiąc że nie zniszczy ich ogień, nikt nie zdoła ich ukraść ani spustoszyć. Pieśń będzie żyła dotąd, dokąd ludzie będą chcieli ją śpiewać, powtarzając tym samym historię swojego narodu. Wajdelota porównuje pieśń gminną z arką przymierza, co nie jest przypadkowe. Tak jak biblijna arka ma ona uchronić to, co najcenniejsze: historię, tradycję, a przede wszystkim pamięć o czasach świetności. Dzięki pieśni łatwo sobie wyobrazić minione czasy, jeśli nawet nie istnieje żaden namacalny dowód z tamtego okresu.

Warto zwrócić uwagę na fragment opowiadający o marzeniach Halbana dotyczących ojczyzny. Zdaje sobie sprawę, że miniona rzeczywistość w niczym nie przypomina obecnej. Halban konstatuje z żalem:

Zniknęły lasy i ojczyste góry.

Myśl znużonymi ulatując pióry

Spada, w domową tuli się zaciszę;

Lutnia umilkła w otrętwiałym ręku,

Śród żałosnego spółrodaków jęku

Często przeszłości głosu nie dosłyszę!".

Za chwilę dodaje, iż ma w sobie "iskry młodego zapału", które w sprzyjających okolicznościach mogą zapłonąć. Stary wieszcz dostrzega beznadziejne położenie narodu litewskiego, przypomina sobie przeszłość, i stara się umotywować Litwinów do działania.

Odbiorcą pieśni jest Konrad Wallenrod. Halban pragnie obudzić w nim narodową dumę i chęć zemsty. Krzyżacy nie rozumieją z pieśni ani słowa, ponieważ jest ona śpiewana po litewsku. Wajdelota głęboko wierzy w to, że litewska pieśń da poczuć Litwinom "dawne serca bicie" i "dawną wielkość duszy". Śpiew Halbana zamyka stwierdzenie, że nie warto śpiewać o samej przeszłości,

"Bo jest mąż wielki, żywy, niedaleki,

O nim zaśpiewam, uczcie się, Litwini!".

Halban nie ma zamiaru mówić źle o teraźniejszości, ponieważ zdaje sobie sprawę, że pośród ucztujących znajduje się wyjątkowy człowiek, który ma szansę zmienić niekorzystną sytuację Litwinów. Wajdelota obiecuje głosić jego chwałę. Tym kimś jest właśnie Konrad Wallenrod.