Wiersz Cypriana Kamila Norwida pod tytułem "Fortepian Szopena" powstał na przełomie 1863/1864 roku. Inspiracją do napisania utworu było zniszczenie tytułowego instrumentu przez żołnierzy rosyjskich w 1863 roku, podczas akcji odwetowej po zamachu na namiestnika carskiego, generała T. Berga.

"(...) przez ganki kolumn

sprzęt podobny do trumny

wydźwigają...runął...runął (...)".

Profanacja fortepianu znakomitego polskiego kompozytora, Fryderyka Szopena wywołała ogromne przeżycie u poety. Norwid znał osobiście Szopena, odwiedzał go i słuchał muzyki w jego wykonaniu. To wydarzenie zmotywowało poetę, zafascynowanego wirtuozerią mistrza fortepianu do napisania elegijnej przypowieści o sztuce.

Utwór jest przykładem liryki inwokacyjnej, gdyż autor zwraca się bezpośrednio do Szopena: "Byłem u Ciebie w te dni, Fryderyku (...)". Podniosły, uroczysty ton, jaki towarzyszy inwokacji jest utrzymany w całym dziele.

"Fortepian Szopena" to romantyczna wizja artysty wybitnego i jego dzieła, które w wielu przypadkach najpierw musi być wzgardzone i niedocenione, by mogło wejść na piedestał. Jednostka wybitna, obdarzona wyjątkowymi zdolnościami nigdy nie będzie zrozumiana przez sobie współczesnych. Dopiero następne pokolenia mają szansę dojrzeć pod względem intelektualnym i estetycznym do odczytania sensu przesłania twórcy.

Norwid przedstawia w utworze obraz znakomitego artysty i wytworu jego pracy, który symbolizuje piękno doskonałe. W metaforyczny sposób przedstawia wykładnię filozofii sztuki; jej idee oraz wartości. Sztuka jest "Dopełnieniem", "Duchem i Literą", "Doskonałym Wypełnieniem" zarówno w dziełach Fidiasza, Dawida, czy Szopena.

Twórczość artystyczna Szopena, która została przedstawiona w wierszu jest symbolem całokształtu sztuki; klasycznego piękna, dziedzictwa artystycznego poprzednich okresów kulturowych, wzbogaconego o polskie elementy narodowe.

" A w tym, coś grał: taka była prostota

Doskonałości Peryklejskiej,

Jakby starożytna która cnota

W dom modrzewiowy wiejski

Wchodząc, rzekła do siebie:

Odrodziłam się w niebie (...)"

"I była w tym Polska, od zenitu

wszechdoskonałość dziejów

(...)

taż sama, zgoła

złoto-pszczoła"

Muzyka Szopena łączy w sobie pierwiastki piękna i harmonii starożytnej klasyki, uroku prostoty i polskiej kultury ludowej oraz świętości religii chrześcijańskiej.

W słowach : "Emanuel już mieszka na Taborze!" poeta chce podkreślić sakralny wymiar sztuki, jej boski charakter, ideał bliski Bogu.

Twórca "białość alabastrowa" zlewa się "z klawiaturą z kości słoniowe" fortepianu. Kompozytor wnika w duszę instrumentu, zespala się z nią i wydobywa z niej "miłości profil" - idealny dźwięk. W ten sposób kreuje harmonijne piękno, którego treść jest wypełniona uczuciami i przeżyciami artysty. Dzieło Szopena zachowując równowagę między doskonałością formy i bogactwem treści, sięga ideału. Jego muzyka dociera do bytu absolutnego.

Ostatnie wersy utworu to smutna, gorzka refleksja. Wybitna jednostka nie może liczyć za życia na laury oraz słowa zachwytu i uznania, ponieważ jej twórczość spotyka się z negacją, niechęcią i odrzuceniem. Poeta podkreśla smutny fakt, że na artyście "zemści się (...) BRAK!" zrozumienia ze strony odbiorców. "Ideał", którym była dla Norwida muzyka polskiego kompozytora musi "sięgnąć bruku"- upaść, aby zmartwychwstać po latach w chwale.

Dlatego "ciesz się, późny wnuku!", że dana jest ci możliwość delektowania się doskonałymi dźwiękami fortepianu Fryderyka Szopena.