"Dziady" Adama Mickiewicza to jedno z najważniejszych dzieł polskiego romantyzmu. Jest tak zapewne dlatego, że autor stworzył dramat bardzo oryginalny pod względem formalnym, ale i wypowiedział się w nim na bardzo wiele ważkich, i - co ważne - wciąż aktualnych, tematów. Najważniejszym ich elementem jest zapewne kwestia patriotyzmu, sposobu walki o wolność Polski. Nie mniej ważnym wątkiem jest również zaprezentowana w drugiej ich części tematyka moralna. Tutaj Mickiewicz postanowił przedstawić obrzęd dziadów, czyli przywoływania dusz zmarłych osób, by pomóc im - w miarę możliwości - odkupić swe grzechy i dostąpić łaski boskiej. W akcję tych wydarzeń wplótł bardzo ważne przesłanie moralne, które wydaje się tym bardziej wartościowe, że do dnia dzisiejszego nie straciło nic na swej aktualności.
W wydarzeniach ukazanych przez poetę wpierw obserwujemy, guślarz wywołuje duchy lekkie, takie których przewinienia były niewielkie albo na przykład przez całe życie nie zaznały żadnego braku, zawsze miały wszystkiego pod dostatkiem. Były to zjawy, którym pomóc we wstąpieniu do nieba mogła chociażby gorczyca. Wtedy mogły spokojnie odejść do królestwa Boga, jak czytamy:
"Kto nie doznał goryczy ni razu
ten nie dozna słodyczy w niebie".
Kolejnym etapem było wzywanie dusz osób, które błąkały się po świecie żywych za karę, za swe większe przewinienia, których dopuszczały się z premedytacją wiedząc, że czynią źle. Tak jest w przypadku ducha młodej dziewczyny, która za życia flirtowała z wieloma młodzieńcami, a później łamała im serca. Wiedziała, że ich nie kocha, a mimo to mamiła ich swym uczuciem. Takie duchy musiały odpokutować jakiś czas na ziemi, a później trafiały do nieba, jak pisze poeta:
"Kto nie dotknął ziemi ni razu ten nigdy nie może być w niebie".
Trzecią grupę stanowią duchy i widma, które za życia charakteryzowały się wielkim okrucieństwem, złem i zachowaniem pełnym pychy i wyniosłości. Takim duchem jest mara bogatego pana, który za życia bardzo źle traktował mu podległych i nigdy nie uczynił nic dobrego. Takim duchom nie można było pomóc w żaden sposób. Jak pisał Mickiewicz:
"Kto nie był ni razu człowiekiem temu człowiek nic nie pomorze".
Przedstawiony przez Mickiewicza obrzęd dziadów, który mamy w II części jego dzieła, nie jest tylko przedstawieniem starego, zapomnianego rytuału. Wydarzenia te stają się wyjściem do rozleglejszych i filozoficznych przemyśleń autora. Zastanawia się on nad moralnością i etyką ludzi. Nad tym jak postępują i jak kara może ich za to spotkać. Jest to również refleksja nad tym, co człowiekowi jest potrzebne do życia. Z jakich składników składa się nasza egzystencja. Tak jest chociażby w przypadku dwojga pierwszych duchów. Są to dzieci - Rozalka i Józio. Dzieci te umarły w bardzo młodym wieku, dlatego nie było im dane zaznać wszystkiego co, może dać życie i świat. Ich dziecięce życie było idealne, spokojne. Niczego im nie brakowało i o nic nie musieli się martwić. Dlatego też proszą o gorczycę, która ma symbolizować ból i cierpienie, którego nie zdążyły dzieci zaznać. Mickiewicz porusza tu bardzo ważną sprawę, a mianowicie to, że żywot człowieka nie składa się jedynie z uciech i chwil przyjemnych. Do jego pełni potrzebne są też chwile gorzkie i smutne. Dlatego dzieci proszą o gorczycę, która dopełni ich żywot i pozwoli wstąpić do nieba. Kiedy otrzymują to, po co przyszły padają z ich ust słowa: "Kto nie doznał goryczy ni razu ten nie dozna słodyczy w niebie".
Drugą grupą duchów, jaka pojawia się podczas obrzędu, są duchy średnie. Ich reprezentantką jest Zosia, która za życia była pasterką. Była ona postrzegana we wsi jako piękna i dobra dziewczyna. Wszyscy zachwycali się jej urodą. Spowodowało to, że Zosia zaczęła uważać się za lepszą od innych. Kiedy jakiś kawaler się do niej zalecał ona przez jakiś czas flirtowała z nim, a później łamiąc mu serce porzucała. Za takie działania spotkała ją surowsza kara niżeli duchy dzieci. Skazana ona była na kilkuletnie tułanie się po ziemi, pomiędzy światem żywych i umarłych. Uczestnicy misterium mogli ją tylko pocieszyć i wysłuchać jej żali, pomodlić. Dziewczyna opuszczając ich powiedziała: "Kto nie dotknął ziemi ni razu ten nigdy nie może być w niebie".
Po zjawie Zosi do zebranych przybywa duch, który ma na swym sumieniu grzechy najcięższe. Jest to trzecia kategoria grzechów, które nie mogą być odkupione i taki duch musi się tułać po świecie przez całe życie wieczne. Tak jest w przypadku mary złego i bogatego pana. Pojawia się ono w przerażających okolicznościach, towarzyszy mu stado czarnych ptaków. Jak się okazuje panem tym jest człowiek, którego poddani zorganizowali właśnie misterium. Ptaki, które mu towarzyszą, symbolizują jego poddanych, którzy umarli w wyniku jego złych działań. Jest to duch, który nie może otrzymać pocieszenia od żadnej istoty ziemskiej. W mękach może ulżyć tylko sam Bóg. Ptaki pojawiające się wraz z duchem i symbolizujące dusze zmarłych poddanych pana, mają jedno ważne zadanie - nie mogą dopuścić, by ktokolwiek pomógł mu i ulżył w cierpieniach.
Pod postacią przybyłych duchów poeta chciał pokazać, co może czekać ludzi, którzy są źli, którzy nie chcą pomagać inny w potrzebie. Miała być to wielka lekcja moralności dla narodu walczącego o swą wolność, lecz nie tylko. Wymowa drugiej części "Dziadów" jest uniwersalna i może dotyczyć każdego okresu historii. Tak, jak za czasów Mickiewicza, tak i obecnie idee te powinny mieć duży rozdźwięk. Moralność jest rzeczą właściwą całej ludzkości, w każdym jej punkcie historycznym winna być realizowana i akceptowana.
