Michał Anioł powiedział: "Żadne morze nie zgasi cierpień, co są upragnione, chyba sam ogień tylko". Zadajmy więc sobie pytanie skąd bierze się cierpienie? Jasne jest, że zadają nam go czasem inni ludzie celowo, dotyka nas wtedy ból fizyczny albo smutek, który trawi nasze serce, czy myśli. Jednak nie zawsze cierpimy z czyjejś winy. Tak jest wtedy, gdy umiera ktoś bliski, nie winimy go za to, ale żałujemy, że go nie ma, rozpaczamy po jego stracie. Jest też trochę prawdy w stwierdzeniu, że opłakujemy wówczas siebie, własny żal i smutek. Prawdą jest też to, że cierpienie jest wpisane w nasze życie.

O cierpieniu, które kształtuje w pewien sposób myśli i psychikę człowieka, pisze Jan Kochanowski w "Trenach". Powodem do ich napisania stała się śmierć córki poety. Jest to cykl, składający się z dziewiętnastu utworów, skomponowanych według starożytnych składników: przedstawienie straty, żal, pochwała zmarłej, bunt, pocieszenie.

Kochanowski w swojej poetyckiej wizji cierpienia, przedstawia zachowanie, które łatwo zrozumieć, ponieważ jest takie samo, jak innych ludzi. W chwili, gdy dociera do niego myśl o stracie, nie może się z nią pogodzić. Zastanawia się, dlaczego go to spotyka, nie wyobraża sobie, jak będzie wyglądało jego życie przepełnione bólem:

"Wszytki a wszytki za raz w dom mój niesiecie,

A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomożecie,".

Czuje, że stało się coś niesprawiedliwego. Cały czas wspomina Kochanowski swoją córkę, tworząc jej dokładny obraz. Ludzie w sytuacji śmierci kochanej osoby czują niekłamany i wszechogarniający strach, czują się zagubieni.

Cierpienie jest siłą weryfikującą nasze dotychczasowe życie. Można powiedzieć, że zmienia nasz system wartościowania, w taki sposób, że nie potrafimy już cieszyć się z tych samych rzeczy, co wcześniej. Naszą udrękę potęguje świadomość, że jesteśmy skazani na życie bez tej osoby, że jest to stan nieodwracalny.

Takie właśnie dręczące uczucie uwięzienia we własnym bólu, powracania do niego poprzez ciągłe wspomnienia, opisuje Jan Kochanowski w tych "Trenach", w których opisuje dawne zachowanie Urszulki; tera wszystkie one widziane są przez pryzmat bólu: "Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory".

Naturalną reakcją na cierpienie jest poszukiwanie jego przyczyny i powodu, chcemy, by ktoś poniósł za nie odpowiedzialność. Mamy bowiem nadzieję, że to nam ulży. Nie chcemy sami zmagać się ze swoim cierpieniem, dlatego wbrew zdrowemu rozsądkowi oskarżamy innych ludzi, albo sytuację, ponieważ ból ogranicza naszą zdolność racjonalnego oceniana faktów. W "Trenach" wiadomo, że nikt nie jest winny śmierci dziecka, ale to wcale nie pomaga poecie.

Najgorszy i najbardziej spotęgowany jest czas, kiedy zaczyna się bunt. Zachwiana zostaje wiara w Boga, którego winimy za nasze cierpienie. U Kochanowskiego jest to jeden z istotniejszych miejsc, ponieważ odczytujemy w nim kryzys humanistycznej etyki, czyli całkowite zwątpienie w wyznawaną dotąd filozofię epikurejską, stoicki spokój, czy optymistyczną wiarę w boski ład. Poeta neguje swoje wcześniejsze osiągnięcia, ponieważ nie przystają one w ogóle do prawdziwego bólu i zmartwień. Załamuje się cały system myślowy w momencie osobistej rozpaczy. Z rozżaleniem pyta:

"Kogo kiedy pobożność jego ratowała?

Kogo dobroć przypadku złego uchowała?"

Wynika z tego, że Kochanowski zupełnie zwątpił w sens wiary i filozofii.

Po najtrudniejszych chwilach, kiedy zdajemy sobie sprawę, że już bardziej cierpieć się nie da przychodzi oczyszczenie. Często przynoszą je łzy. Kochanowski w "Trenie XIX" daje tego wyraz. We śnie odwiedza go matka, która przekonuje go, że Urszulka jest w niebie:

"Tu troski nie panują, tu pracej nie znają,

tu nieszczęście, tu miejsca przygody nie mają"

takie przekonanie uspakaja. Przychodzi także zrozumienie losu człowieka, pogodzenie się z nim:

"(...) ludzkie przygody

Ludzkie noś! Jeden jest Pan smutku i nagrody."

Wniosek jest taki, że musimy przyjąć to, co życie nam przynosi, bo to dopełni naszego człowieczeństwa. Bóg we wszystkim ma swój plan i cel. W nasze ziemskie życie wpisane jest również cierpienie. Każdy musi je przeżyć, a ukojenia najlepiej szukać w wierze w Boga i ufności w jego zamiary.

Tą refleksję na temat ludzkiego cierpienia i jego obecności w naszym życiu, trafnie komentuje cytat z wiersza Adama Asnyka:

"Nie pomogą próżne żale...

Ból swój niebu trza polecić,

A samemu wciąż wytrwale

Trzeba naprzód iść... i świecieć."