"Czym jest odwzajemniona miłość? To dwa marzenia, które przypadkiem do siebie pasują, szczęsliwe nieporozumienie oczywiście, oczywiście obustronne…"

/Eric Larsen/

Większość z nas zapewne ma jeszcze w pamięci wyjątkowo nagłośnione widowisko kabaretowe, które na podstawie tekstów i muzyki Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego przygotował niedawno zespół białostockiego Teatru Dramatycznego. Tym razem na deskach tegoż teatru zaproponowano widzom coś zgoła odmiennego. Nowy dyrektor sięgnął po sztukę dla dwóch aktorów. W zasadzie to przeniósł gotowe już przedstawienie z teatru zakopiańskiego im. Witkacego i dokonał tylko nielicznych zmian. W "Wariacjach enigmatycznych" Erica-Emanuela Schmitta (w przekładzie Barbary Grzegorzewskiej), bo o nich tu mowa, ponownie mieliśmy okazję zobaczyć mistrzostwo formy aktorskiej Macieja Wstępniaka, który wcielał się w jedną z głównych postaci. Drugiego bohatera zagrał sam dyrektor białostockiego teatru, czyli Piotr Dąbrowski.

Wystawiana sztuka jest opowieścią o Ablu Znorko (w tej roli Piotr Dąbrowski) - pisarzu - nobliście. Niedawno ukazał się jego nowa pozycja wydawnicza, a on postanowił uciec od wszystkiego i udać się do swojej samotni znajdującej się na końcu świata, niedaleko koła podbiegunowego - chodzi o willę na wyspie Rosvannoy. W ślad za nim podąża młody człowiek - Eric Larsen (Maciej Stępniak). Twierdzi, że jest dziennikarzem i usiłuje przeprowadzić wywiad z autorem, którego - jak się później okazuje - zna doskonale. Erica najbardziej interesuje, co sprawiło, że Abel zdecydował się napisać tak odmienną od pozostałych utworów książkę. Do tej pory czytelnicy znali go jako autora rozpraw filozoficznych, a teraz dostają do ręki dzieło o miłości, o związku z kobietą itp. Cała ta sytuacja jest tylko wstępem do właściwej rozmowy, w której emocje będą momentami brały górę nad słowami.

Znorko, człowiek samotny, niesłychanie zjadliwy i uszczypliwy, cały czas był przekonany, że to on dyktuje warunki innym, że to on narzuca im swoje zdanie. Konfrontacja z Larsenem burzy jego pewność siebie. Początkowo wygrywa z domniemanym dziennikarzem słowne potyczki poruszające tematy światopoglądowe. Prawie miażdży go zwracającymi uwagę, wyrachowanymi sentencjami, przy czym cały czas ironizuje. Widz odnosi wrażenie, że ironia i sarkazm płyną Ablowi we krwi.

Tego, jak kończy się spotkanie dwóch bohaterów, nie można zdradzić, gdyż odebrałoby się widzom całą zabawę. Niespodzianki, które tak obficie zgotowuje ludziom życie, także i tutaj dadzą o sobie znać. O wspaniałości sztuki decydują również nagłe i nieprzewidywalne zwroty akcji, zadziwiające pointy i ciągłe zmiany napięcia. Ogromną rolę odgrywa także tytuł spektaklu. "Wariacje enigmatyczne" to ulubiona przez bohaterów kompozycja Edwarda Elgara, która notabene towarzyszy przedstawieniu (muzyka - Jerzy Chruściński na motywach kompozycji Elgara).

Sztuka Erica-Emanuela Schmitta to nie tylko przewrotny utwór o miłości. Bohaterowie w swojej rozmowie poruszają wiele istotnych tematów i wątków. Jest to więc także dramat o literaturze (jakżeby inaczej, skoro jeden z panów jest pisarzem), kłamstwie, prawdzie, śmierci, strachu, bólu i bezradności wobec osób i zdarzeń. Nagle wszystko okazuje się być inne, niż się to do tej pory wydawało. Dodatkowym atutem tego przedstawienia jest wplatanie inteligentnych i efektownych dowcipów, które w jakiś sposób rozładowują atmosferę i wywołują uśmiech na twarzach odbiorców. Całość można podsumować w kilku słowach: dobry scenariusz i rewelacyjne wykonanie aktorskie. Polecam wszystkim, ponieważ warto czasami oglądnąć świetną sztukę.