Kiedy kilka lat temu na ekrany kin wchodziła najnowsza ekranizacja najbardziej znanej tragedii Szekspira, ludzie z niedowierzaniem kręcili głowami. Mało kto wierzył, że Baz Luhrman stworzy dzieło, na które będzie się patrzeć z przyjemnością. Oczywiście nie mówię tu o walorach estetycznych filmu, a zwłaszcza jego głównych bohaterów, gdyż w roli Romea możemy zobaczyć tu Leonardo di Caprio, który w tym właśnie czasie był bożyszczem nastolatek oraz Claire Danes, śliczną i przykuwającą uwagę wszystkich.
Reżyser postanowił przenieść historię o nieszczęśliwych kochankach w czasy współczesne, akcja toczy się więc nie we włoskiej Weronie, ale w Verona Beach, gdzie o władzę walczą ze sobą dwa zwaśnione rody. Tym, co przyciągnęło do kin miliony młodych ludzi nie tylko w Ameryce jest współczesna muzyka, szybkie zwroty akcji, zaskakujące nieraz rozwiązania. Mimo tego, iż akcja dzieje się w XX wieku, bohaterowie posługują się językiem znanym z szekspirowskiego dzieła. Dzięki temu film zyskuje na atrakcyjności, choć momentami współcześnie ubrani bohaterowie, wypowiadający swoje kwestie wierszem, mogą nieco śmieszyć. Jednak ten zabieg pozwolił przybliżyć piękno literackiego języka wielu ludziom na całym świecie.
Ten "pomysł na Szekspira" budzi kontrowersje, jednak moim zdaniem jest to jedna z najlepszych ekranizacji. Przyciąga młodych nietuzinkowymi rozwiązaniami, pokazuje dzięki temu, że Szekspir i literatura piękna naprawdę mogą zaintrygować.