Tytuł, który nadał Milos Forman swojemu filmowemu przedsięwzięciu: "Amadeusz", jest według mnie zupełnie nie adekwatny do treści. Ci wszyscy, którzy są nastawieni na pasjonujące przedstawienie barwnej biografii Mozarta będą na pewno nieco zawiedzeni, bo mało tu pozostaje z filmu biograficznego. Reżyser skupia się bardziej na osobowości kompozytora, jego osobistej i indywidualnej walce ze światem duchowym, Bogiem, jego fobiach związanych z ziemskim życiem, próbie pokonania własnej słabości. Jest to obraz człowieka, który zdecydowanie nie mógł odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości, był nieakceptowany i niezrozumiany przez nią, a sam czuł w sobie swoją niezwykłość, geniusz, nadczłowieczeństwo i to pragnął innym udowodnić, co zakończyło się popadnięciem przez niego w ostry obłęd i utratę zmysłów.
W adaptacji Formana kluczową postacią nie jest bynajmniej sam Amadeusz, ale Antonio Salieri, który zajmował posadę nadwornego kompozytora austriackiego cesarza Józefa II. Ten Włoch umiłował muzykę już w okresie dzieciństwa, pragnął poświęcić się jej, w niej realizować swe marzenia. Jednakże na tej drodze stał mu jego ociec, który wymarzył sobie inną karierę dla swego potomka, sprzeciwiał się jego grze i jego marzeniom. Salieri postanowił walczyć o swe pragnienia, modlił się nawet o wsparcie do samego Boga, któremu zaprzysiągł, że jeżeli ten mu dopomoże, to on- Antonio zostanie jego najwierniejszym ziemskim apostołem. Zaraz po tym ślubowaniu zmarł ojciec Salierego, co ten odczytał za znak od samego Pana: usunięcie największej przeszkody na drodze do jego szczęści, i szybko wyjechał do Austrii by tam szukać sławy i spełnienia. Wreszcie osiągnął sukces na austriackim dworze.
Salieri znał Mozarta, słyszał o jego geniuszu i nieprzeciętnym talencie. Zazdrościł mu tego, że jego rodzina nie sprzeciwiała się jego zamiłowaniu, że ojciec podróżował z nim po całym świecie, by na jego grze zarabiać pieniądze. Kiedy Salieri wspominał o tym własnemu ojcu, ten nazywał Mozarta "tresowaną małpką" i tym bardziej zabraniał synowi podjęcia takiej kariery, jednakże młody Antonio zrobiły wszystko, by stać się takim "widowiskiem", by móc zaprezentować swój talent i możliwości tak wielkiej publiczności, takim znamienitym personom, dla jakich miał sposobność grania młody Amadeusz. Później, kiedy sam doszedł do sławy zapomniał niemalże o słynnym kompozytorze, aż do chwili, w której ten pojawił się w Wiedniu. Wówczas staje się nieco zazdrosny, w pewien sposób przeklina Mozarta, który odebrał mu triumf i przewodnictwo: "Wszystkim się podobałem. Podobałem się sam sobie. Byłem najbardziej cenionym muzykiem w Wiedniu - i najszczęśliwszym. Aż zjawił się on. Mozart" lamentował Salieri. Ale z drugiej strony ciekawość tej postaci była większa, przecież kiedyś sam go podziwiał, zazdrościł, teraz zapragnął go poznać osobiście, przekonać się gdzie leży klucz do wielkiej sławy tego człowieka. Dlatego robi wszystko by dotrzeć do osławionego kompozytora. Jednakże spotkanie z nim wywołuje jeszcze większe zdumienie, niż mógłby się tego spodziewać, i to zdumienie spowodowane było jego wulgarną, dziecinną i nieprzyzwoitą postawą. Ten wielki geniusz okazuje się infantylny, nieokrzesany, wręcz pozbawiony odpowiednich manier, który wciąż zajmuje się kolejnymi flirtami i romansami. To dobija Antoniego. Nie może zrozumieć, dlaczego opatrzność boska jest tak niesprawiedliwa, dlaczego taki człowiek, który nie szanuje siebie i innych został wyposażony w niewyobrażalny geniusz?! To niezrozumienie powoduje początki jego buntu, złości, wręcz nienawiści w stosunku do Boga, który daje ludziom niewłaściwym, a zabiera tym, którzy mogliby to wykorzystać, uczynić z tego wielki pożytek. Jego złość nasiliła się jeszcze bardziej wówczas, kiedy Amadeusz wplątuje się w romans z kobietą, którą kochał Salieri a później ostentacyjnie obraża go podczas kostiumowego balu, nie wiedząc, że Antonio również na nim się znajduje. To przechyla szalę goryczy włoskiego muzyka, całkowicie zrywa przymierze z Bogiem, wyklina go i postanawia się zemścić na nim i na Mozarcie, pragnie go pogrążyć, zniszczyć, doszczętnie upokorzyć. Dlatego zaczyna wymyślać intrygi, które mają mu pomóc w ostateczny sposób zniszczyć swego konkurenta, który w dodatku w mniemaniu Salieriego był niegodny tego miana. Pomaga mu w tym krnąbrność Mozarta, jego sposób życia i fakt, że ten bez błogosławieństwa ojca poślubia Konstancję Weber. Życie Amadeusza upływa na zabawie, hulace, na co trwoni coraz więcej pieniędzy i powoli staje się bankrutem. Przy tym nie zgadza się na podjęcie jakiekolwiek pracy, bo to ograniczyło by jego czas, który powinien poświęcić na kompozycje nowych utworów. Salieri nie próżnuje wprowadza do domu Amadeusza człowieka, który staje się jego szpiegiem. Kiedy Antonio odkrywa początki psychicznej choroby rywala i jego manię na punkcie zmarłego już ojca, wykorzystuje to by pognębić kompozytora, udaje jego postać, nawiedza go nocami w jego przebraniu. Przygotowuje sobie grunt do oddania wieńczącego jego misję uderzenia….
Zdecydowanie mogę stwierdzić, że wielkim atutem tego filmu jest jego wyśmienita obsada i wspaniała gra aktorska. W postać Antonia wcielił się F. Murray Abraham, który według mnie w genialny sposób odtwarza człowieka, którego jedyną pasją w życiu stała się zemsta i ostateczne pogrążenie rywala, jakim stał się dla niego Mozart. Amadeusza odtworzył Tom Hulce, który także wywiązał się ze swej roli wyśmienicie. Bardzo naturalnie i przekonującą odgrywa wulgarnego i ekscentrycznego młodzieńca, który nie liczy się z nikim i niczym. Amadeusz w tej postaci jest nawet nieco uciążliwy, wzbudzający potępienie u widza, ale w końcowych momentach wzbudza nieoczekiwanie litość i współczucie. W postać Konstancji wcieliła się natomiast Elizabeth Berridge, która wzrusza swym oddaniem i głęboką miłością wobec Mozarta, mimo, że jako kobieta jest nieporadna, nie potrafi umiejętnie wywiązywać się ze swoich obowiązków, nie umie gospodarować pieniędzmi i odpowiednio zająć się domem.
Największym jednakże walorem "Amadeusza" jest wyśmienita muzyka, która dodaje mu pikanterii i blasku, właściwie bez niej cały film nie miałby większego sensu. Ona jest wszechobecna, pojawia się jako podkład do myśli i przeżyć bohaterów, ona obrazuje nienawiść Antoniego do Mozarta i ona towarzyszy końcowej agonii Amadeusza. Jest sednem tego filmu, nadaje mu wyniosłości i wpływa na wrażenia widza. Wyraża wszelkie gwałtowne namiętności ukazane w tej ekranizacji: miłość, nienawiść, smutek, żal- wszystko mieści się właśnie w niej.
Pomimo nieadekwatnego do treści tytułu uważam ten film za genialny. Nie mam wątpliwości, że w pełni zasłużył na wszystkie siedem Oskarów w kategoriach, w których został doń nominowany. Jestem w stanie powiedzieć nawet, że swym kunsztem i wymową przewyższa prestiż tych nagród, że nie ma jeszcze statuetek, które były by godne przyznania temu arcydziełu. To film, który jeszcze długo po seansie pulsuje w naszej świadomości, wgryza się w naszą psychikę i zmusza do nieustannej kontemplacji i przeżywania wciąż na nowo jego treści. Dlatego najmocniej i najszczerszej jak tylko potrafię zachęcam do oglądnięcia tego filmu i gwarantuję, że nie będzie to czas stracony.