17 września 2002 roku wybrałem się do kina "Feniks" na głośny ostatnio film w reżyserii Romana Polańskiego- "Pianista". Teraz mogę stwierdzić, że jest to rzeczywiście film warty obejrzenia, nad którego zrealizowaniem pracowała obszerna ekipa specjalistów wywodzących się z Wielkiej Brytanii, Francji i Polski. Można uznać, że należy on do gatunku biograficzno- historycznego, gdyż prezentuje autentyczną historię życia Władysława Szpilmana, jak i obraz życia mieszkańców Warszawy (i samą Warszawę), zwłaszcza jej części żydowskiej w latach 1939-1945.
Ekranizacja Polańskiego przedstawia życie kompozytora, który znalazł się w warszawskim getcie, ale udało mu się uniknąć wysłania do obozu koncentracyjnego. Jest to wzruszająca opowieść o człowieku, który podczas działań wojennych musi nieustannie ukrywać się przed Niemcami i ich prześladowaniem wymierzonym w żydowską społeczność Warszawy. W tej ciągłej ucieczce niewątpliwą pomocą dla Szpilmana jest jego wielka chęć życia, miłość do niego oraz do muzyki, ale i wsparcie ze strony niemieckiego żołnierza, który został oczarowany grą i muzyką kompozytora.
Akcja filmowej adaptacji losów Władysława Szpilmana toczy się podczas okupacji polskiej stolicy w latach drugiej wojny światowej, przede wszystkim na obszarze warszawskiego getta, ale i po części poza jego granicami.
Wspaniałą kreację odegrał tu francuski aktor: Arien Brody, który wcielił się postać Szpilmana. Matkę kompozytora zagrała Maureen Lipman, a rolę ojca odtworzył Frank Finlay. Filmową Halinę odegrała Jessica Meyer, Julia Rainer zagrała Reginę a Ed Stoppard wcielił się w postać Henryka. Właściwie wszyscy aktorzy wywiązali się ze swych ról wyśmienicie, zostali bardzo dobrze dobrani do odtwarzanych przez siebie postaci przez reżysera.
Mnie zafascynowała w tym filmowym obrazie sama treść w nim przedstawiona. Losy tytułowego bohatera są świetnie ukazane tak, że naprawdę nie ma czasu na znużenie. Akcja jest dynamiczna, szybko zmieniają się kolejne obrazy i sytuacje, nie ma niepotrzebnych epizodów, dygresji, nudnych dialogów, które by ją spowalniałyby. Rzecz dzieje się wartko. Widz trzymany jest w odpowiednim napięciu właściwie od początku do końca filmu.
Na szczególną pochwałę zasługuje fenomenalna muzyka skomponowana na rzecz filmu przez Wojciecha Kilara. Również scenografia Alana Sitarskiego zapiera dech w piersiach a i zdjęcia Pawła Edelmana są znakomite. Wszystkie te elementy składowe zamykają się w świetnie zmontowanej całości, gdzie wszystko do siebie pasuje i współgra.
Mnie najbardziej przekonało rzeczywiste i realne ujęcie tematyki ludności, warunków jej życia w tamtych latach w okupowanej Warszawie, a zwłaszcza motyw żydowski. Widać tu dbałość o szczegóły, dołożeniu wielu starań by obraz ten był autentyczny. Świetnie zagrane przez aktorów role uświadamiają nam emocje, odczucia, myśli, które targały Żydami, ich chęć życia i ciągły niepokój o swoją przyszłość.
Mnie ten film bardzo się podobał, chętnie obejrzę go kiedyś po raz drugi, dlatego polecam go także innym.