To Gabriel Garcia Marquez wyczarował przed naszymi oczami świat rodu Buendia, którzy mieszkali w niewielkim miasteczku Macondo. Wszystko to opisał w książce zatytułowanej "Sto lat samotności". Pisarz ukazuje skomplikowane koleje losów poszczególnych bohaterów. Oni rodzą się, dorastają, a później wyruszają w świat w poszukiwaniu szczęścia, czy też zaspokojenia własnych ambicji. Ku zaskoczeniu ich samych często ten daleki świat napawa ich rozczarowaniem i niesie z sobą wiele smutku, cierpienia. W końcu każda podróż się kończy. Nawet jeśli marzeń nie udało się spełnić, to pewną ulgę przynosi myśl o rodzinnym domu. To on zawsze stoi otworem i przyjmie zbłąkanych wędrowców.
Trzeba przyznać, że to szczególny dom, w którym azyl znajdują nie tylko członkowie rodziny Buendia, ale również ludzie całkiem obcych. Tym samym jest to przestrzeń o niebagatelnym znaczeniu dla rozwoju fabuły powieściowej. Tam właściwie każdy może znaleźć ostoję, a także pomoc materialną, czy duchową. Jest to możliwe ponieważ wszyscy domownicy z wielką otwartością i życzliwością podchodzą do nawet niespodziewanych gości. Służą radą, wsparciem i często pomagają w odnalezieniu prawdziwego sensu życia. Co więcej szanują prawo jednostki do prywatności i nie ingerują zbytnio we wszystko. Wspomniany dom wręcz emanuje ciepłem i gwarantuje poczucie bezpieczeństwa oraz stan pewnej równowagi wewnętrznej. Każdy może także znaleźć tam pewne odosobnienie, jeśli takie będzie jego życzenie. Chociaż tyle osób tam się przewija, to jednak panuje wszędzie ład i porządek.
Dom Buendiów wręcz posiadał magiczne właściwości. Chronił wszystkich mieszkańców przed codziennym zgiełkiem i zapewniał każdemu intymne miejsc. Jednak co ważniejsze w jakiś tajemniczy, bliżej nieokreślony sposób osłaniał przed niebezpieczeństwem, które przychodziło z zewnątrz. Wystarczy przypomnieć tu historię Arkadia, który był przekonany, że zostanie złapany. Przecież żołnierze wkroczyli do posiadłości i rozpoczęli poszukiwania. Jednak dzięki działaniu magicznej siły poszukiwany nie został dostrzeżony, pomimo że znajdował się w widocznym miejscu.
Budynek właściwie najlepiej obrazował historię ich mieszkańców. Każdy przedstawiciel rodziny Buendiów pozostawiał w nim niezatarty ślad swojej obecności. Było to tym łatwiejsze, że każdy miał do swojej dyspozycji jeden pokój i mógł go urządzić w dowolny sposób, zgodnie ze swoimi upodobaniami. W ten sposób kolejne sale pokazywały naturę danego lokatora, a zwłaszcza jego zwyczaje, sukcesy czy porażki. Nawet po śmierci danej osoby szanowano do tego stopnia jego prywatność, że zaglądano rzadko do jego pokoju. W ten sposób zostawała rodzinna pamiątka. Przez kolejne pokolenia tam było także miejsce wytężonej pracy. Tu Jose Arkadio po założeniu miasta przeprowadzał niezliczone eksperymenty. Po nim działkę przejęli jego synowie.
Trzeba podkreślić, że posiadłość Buendiów rozkwitała wraz ze swoją rodziną. Z pierwotnej skromnej chatki służącej za schronienie, miejsce do spożywania posiłków powstała wspaniała budowla. Po jakimś czasie błyszczał blaskiem i wielkością swoich właścicieli. Oczywiście były zarówno dobre jak i złe chwile w historii tego budynku i wszystkie odcisnęły na nim swoje niezatarte piętno. Jednak niezależnie od tego jak tragiczne wydarzenia czy kataklizmy nawiedzały miasto, nie zdołały zniszczyć rodzinnej ostoi.
Co więcej zjawiska nadprzyrodzone, które miały miejsce w domu czy w jego bliskim sąsiedztwie traktowano jako coś zwyczajnego. Domownicy niczemu się nie dziwili. Ani wniebowstąpieniu Remedios ani zaplanowanej śmierć Amaranty. Także za coś "normalnego" uważano ducha Cygana krążącego po domu. Wszak Melkiades zajmował się spisywaniem skomplikowanych dziejów rodziny, więc nic dziwnego, że po śmierci usilnie nawoływał do poznawania spisanej historii. Jednak to głównie dzięki Urszuli dom przetrwał. Co więcej ta kobieta był niedościgłym wzorem dla mieszkańców i potrafiła stworzyć niepowtarzalny klimat w domu. Dzięki niej zarówno domownicy, stali bywalcy jak i goście przeżywali tam wspaniałe chwile.
W książce "Sto lat samotności" dom rodzinny przedstawiony jest jako ostoja. Zapewnia on schronienie zarówno domownikom jak i obcym. Pełen ciepła przetrwał wiele burz, ewoluował z mieszkańcami. Tam toczyły się ludzkie tragedie i zwykła codzienność. To nie tylko miejsce pracy ale i świadek problemów nękających poszczególnych członków rodziny. Ród Buendiów zgodnie z dawną przepowiednią wyginął. Także dom zniknął z powierzchni.