Aż trzy lata trwała tułaczka Stefana Kardynała Wyszyńskiego po tym, jak w 1953 roku został aresztowany. Spędził te trzy długie lata z dala od ludzi, mając w swoim otoczeniu jedynie młodego księdza i siostrę zakonną, która dodatkowa współpracowała z organami władzy. Najwięcej czasu spędził w Komańczy, został uwolniony w 1956 roku, a swoim credo uczynił słowa "Non possumus - nie możemy", mające w domyśle dokończenie - powiedzieć o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy.
Przeniesienie na ekran fragmentu biografii tak wybitnej postaci z całą pewnością nie było rzeczą łatwą i stanowiło dla reżysera prawdziwe wyzwanie. Uważam jednak, że Teresa Kotlarczyk świetnie poradziła sobie z wyzwaniem i stworzyła naprawdę dobry, ciekawy i przejmujący obraz.
Film nie jest długi, trwa nieco ponad 100 minut i w tym czasie reżyserce udało się pokazać najważniejsze wydarzenia, przemyślenia Prymasa z czasu, kiedy był on więziony. Moim zdaniem zrealizowanie takiego właśnie filmu, którego głównym bohaterem jest człowiek tak wybitny, który jest symbolem dla całego naszego narodu, było doskonałym pomysłem. Wreszcie mieliśmy możliwość zobaczyć wspaniały obraz, oparty na faktach, przenoszący nie tylko wartości estetyczne, ale także moralne i duchowe. Poza tym jest sprawą niezwykle ważną, aby wszyscy poznali prawdę o wydarzeniach rozgrywających się w naszym kraju w latach 50 i 60 ubiegłego już wieku. Oczywiście coraz więcej informacji poznajemy na lekcjach historii, ale film jest chyba najlepszym sposobem dotarcia z prawdą do szerokiego grona odbiorców.
Przed panią Kotlarczyk zostało postawione trudne zadanie - musiała pokazać nie tylko zachowanie Prymasa, ale oddać także atmosferę tamtych dni, które spędził on w więzieniu. Scenografia jest bardzo uboga, wydarzenia rozgrywają się w klasztorze w Komańczy, przez większą część filmu panuje ponury nastrój, odzwierciedlający tajemnicę, grozę, a także atmosferę rozmodlenia. Prawdziwym światełkiem jest postać Prymasa (świetna rola Andrzeja Seweryna), który nie traci nadziei nawet w najtrudniejszych momentach, pokazuje nam on jak ufać i wierzyć bezgranicznie, jak wybaczyć to, co złe.
Jest mi trudno wybrać scenę, która wywarła na mnie największe wrażenie. Wydaje mi się to niemożliwe dlatego, że cały obraz jest niezwykły. Dotyka rzeczy bardzo istotnych i ważnych, o których nie powinno się nigdy zapomnieć. Pokazuje nam, że w tamtych czasach nie było wartości, które miały jakieś znaczenie. Nie wolno było wyrażać własnych opinii, a każda próba zachowania godności, własnego światopoglądu była traktowana jak zdrada państwa.
Oglądając film, dotykamy tajemnicy, która pozwoliła przetrwać w niezwykle trudnych warunkach z godnością i taką wiarą, która u nas może budzić tylko pokorę. Ten obraz powinien zobaczyć każdy Polak, niezależnie od wieku, wyznania, poglądów politycznych.