– Cześć! Kucharzewski, gniewasz się na mnie? – zapytał nieśmiało Wroński.
– Nie, nie, tylko mi wstyd przed klasą – szczerze przyznał Kucharzewski.
– W tej sprawie właśnie przychodzę. Mógłbym ci przyprawić głowę – powiedział rozbawiony Wroński.
– Ty, kurczaczku? Co ty mi możesz zrobić, ledwo mi do pasa sięgasz – odrzekł rubasznie klasowy olbrzym.
– Mam taki pomysł, że na następnej lekcji religii zgłosisz się i powiesz rozdział z pisma świętego na pamięć – wypalił Wroński.
– Aleś wymyślił! Ja się tego przez całe życie nie nauczę, a co dopiero do przyszłego wtorku! – roześmiał się Kucharzewski.
– Napiszemy dużą kartkę na biurku wcześniej, będziesz recytował z ławki. Po prostu wszystko przeczytasz! – z dumą mówił o swoim pomyśle Wroński.
– No dobra… – niechętnie zgodził się Kucharzewski. – Może się uda.