Każdy z nas, każdy myślący człowiek musi zadać sobie pytaniem - co stanie się ze mną po mojej śmierci. Czy istnieje życie po życiu? A jeśli tak to jak ono wygląda? Podobne pytania zadawali sobie ludzie żyjący w poprzednich epokach, takie same pytania stawiać sobie będą ci co przyjdą po nas. Bo to wieczne pytania i odwieczny problem.

Antyk kochał życie i wszelkie jego przejawy. Kochał człowieka takiego jakim on był trochę świętego a trochę grzesznego. Kochał go dla niego samego i nim się nieustannie zachwycał. Życie jego doskonalenie, korzystanie ze wszystkich zmysłowych dobrodziejstw, które ze sobą przynosi. A śmierć to temat odległy i nie zbyt ciekawy. Ważniejsze było życie dla sławy i chwały, ale tu i teraz nie po śmierci. Starożytna Grecja wielbiła wspaniałych herosów, zwycięzców, nie interesował ja los tych, którzy przegrali. Inaczej jest jednak w przypadku Hektora, który ginie i jego ciało zostaje przez zwycięzcę Achillesa pohańbione. Grecki wojownik znieważył ciało swego pokonanego przeciwnika. Takie zachowanie nie może być zaakceptowane przez żadnego człowieka. Tym bardziej, jeśli w grę wchodzi rycerski honor. Każdy rycerz bez względu na czasy, w których żyje musi przestrzegać pewnych ludzkich obowiązujących zasad. Achillesa nic nie tłumaczy. Takie pastwienie się nad pokonanym człowiekiem nie może zostać bez odpowiedzi. Wymaga bezzwłocznego potępienia.

Średniowieczni twórcy szczególnie chętnie zajmowali się tematyką śmierci. Wiek XII i XIII skłaniał w sposób szczególny do tego rodzaju refleksji. Problem powrócił ze szczególną siłą w początkach XIV i połowie XV wieku. Są to szczególnie trudne czasy pełne napięć społecznych, wojen, dziesiątkujących ludność epidemii i chorób. Śmierć jest nieodłącznym, towarzyszącym nieustająco aspektem życia. Aspektem mającym ogromny i decydujący wpływ na jakość powadzonego życia.

Człowiek stając wobec takich nieuniknionych wydarzeń niewątpliwie zastanawiał się na czasem jego odejścia z tego świata do świata w którym jak zapewniał go Kościół czekać na niego powinien sprawiedliwy Bóg. Potrzebny był wobec tego taki wzorzec zachowań, który gwarantowałby że po śmierci człowiek szedłby prosto do nieba. Bo śmierć jest tylko początkiem czegoś niezwykłego jak twierdził wielki filozof, twórca filozofii dramatycznej święty Augustyn. Człowiek nie da rady osiągnąć tu na ziemi zadowalającego go szczęścia, bo niespokojne jest jego serce póki nie spocznie w Panu.

Dlatego tez do tego najważniejszego, przełomowego momentu w życiu należy się odpowiednio przygotować. Jak, najlepiej przez dobre i pobożne życie. Stąd też bardzo popularna w średniowieczu postać świętego Aleksego, doskonałego przykładu ascetycznego życia, pełnego wyrzeczeń i umartwień.

Aleksy zrezygnował z posiadanego bogactwa i rozdał go ubogim, sam stając się do końca swego życia nędzarzem. Niezrozumianym i pogardzanym, wiodącym tułacze życie. Śmierć przynosi wybawienie i ukazuje ludziom jak piękna i trudną drogę wybrał Aleksy i jakim wielkim był człowiekiem. Jego śmierci towarzyszą niezwykłe wydarzenia jak samoczynne bicie dzwonów czy liczne uzdrowienia. W ręce Aleksego jest list, który trafić ma do rąk żony świętego. Wszystkie cudowności świadczą o tym, że udało mu się dostać do nieba. Takie życie ma sens i na pewno zostanie wynagrodzone przez Boga. Poprzez swoje ascetyczne życie , poprzez umartwianie się aż do granic możliwości zasłużył sobie w pełni na życie wieczne.

Bywali jednak również w średniowieczu tacy ludzie, którzy nie zostawali świętymi poprzez ascezę i umartwienia ale osiągali niebo poprzez wierne wypełnianie swego jakże trudnego powołania.

Do tego typu ludzi należy hrabia Roland, będący przykładem doskonałego rycerza. Jego śmierć jest przykładem ars moriendi czyli sztuki dobrego umierania. Ostatnia chwila jego życia zwrócona jest do Boga, przeprasza go za popełnione winy i grzechy. Prosi o miłosierdzie dla siebie i swoich towarzyszy broni.

Oddaje Bogu rękawicę co ma się stać symbolem zupełnego poddania się Bogu jako jedynemu władcy. Wspomina swoją ojczyznę i Hiszpanię, miejsce jego spektakularnych zwycięstw. Umiera a po jego nieśmiertelną duszę zstępują Archanioł Michał i Archanioł Gabriel. Ostatniemu momentowi jego życia towarzyszy myśl o swoich podległych mu rycerzach, którzy tak jak i on ponieśli męczeńską śmierć. Do miłosiernego Boga zanosi za nich modlitwę prosząc Go, aby przyjął ich wszystkich do siebie, wybaczając im wszystkie grzechy. Ten piękny ostatni moment życia nie mógłby wyglądać inaczej bo całe życie Rolanda było życiem niezwykle pięknym, podporządkowanym najwyższej wartości jaką dla Rolanda był oczywiście Bóg. On podobnie jaki Aleksy osiągnął to co zamierzał po przez pokorne wypełnianie swego powołania.

Średniowieczna rzeczywistość dla zwykłych, prostych ludzi była niezwykle trudna. Bogaci korzystali z uroków życia w zbytkach topiąc strach przed śmiercią, a ubodzy, nędzarze często wypatrywali śmierci jako jedynego źródła ich wybawienia. Społeczeństwo zróżnicowane stanowo jednakowo podlegało rządom śmierci. Dla niej na szczęście wszyscy byli równi. "Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią" są tego najlepszym dowodem. Wielki uczony okazuje się być przy śmierci jedynie niedouczonym głupcem. To ona decyduje kto kiedy i dlaczego odchodzi z tego świata. Jest sprawiedliwa i nieprzekupna. Przedstawiona jako trup rozkładającej się kobiety z kosą w ręku wszystkich bez względu na stan i status społeczny zaprasza do tańca śmierci. Tylko prawe życie może uwolnić człowieka przed strachem, może pozwolić na prawdziwą radość. Trzeba żyć tak aby w każdej chwili z czystym sercem stanąć przed Bogiem i zdać relacje z całego swojego dotychczasowego życia.

Jedynym ratunkiem dla człowieka jest prowadzenie pobożnego i sprawiedliwego życia.

Dla Antyku śmierć jest przede wszystkim konsekwencją dokonywanych wyborów. Przykładem jest niezwykła kobieta Antygona. Postawiona przez los w niezwykle trudnej sytuacji, gdyż jej brat Polinejkes uznany za zdrajcę umiera, a ona wbrew zakazowi władcy - Kreona grzebie go. Łamie prawo państwowe zachowując wierność boskim prawom. Zostaje za swój czyn skazana na śmierć. Sama jednak kończy ze swoim życiem przez popełnione samobójstwo.

Zawsze po śmierci wielkich , najbliższych osób pozostaje nieutulony przez długi czas żal i smutek. To znane nam wszystkim doświadczenie. Cierpiała Antygona, pozostała w nieutulonym smutku Ismena, cierpiał wydawałoby się, okrutny Kreon.

Najdotkliwszy ból musi zapewne przeszywać serce matki po stracie swego jedynego umiłowanego syna. Przykładem najpełniejszym jest tu Maryja. Ta, która w "Lamencie Świętokrzyskim" stała pod krzyżem umęczonego Jezusa. Nawet Jej, Bogurodzicy nie zostało oszczędzone to doświadczenie. Do końca musiała być wierna swemu powołaniu do cierpienia. Jej sytuacja wzbudza ogromne współczucie bo cierpienie które przeżywa jest niczym nie zawinione. Reprezentuje tu wszystkie samotnie cierpiące matki, którym pęka serce gdy patrzą na cierpienia swoich dzieci.

Starożytnym bohaterom o dziwo udało się oszukać śmierć. Tego niezwykłego przecież wyczynu dokonał znany z mitów greckich Syzyf przechytrzając greckiego boga śmierci Tanatosa.

Istnieli nawet tacy ludzie którym wspaniałomyślność greckich bogów pozwalała na powrót do świata żywych. Udało się to Eurydyce ukochanej Orfeusza. Wzruszeni wielka miłością kochanków pozwolili Orfeuszowi wyprowadzić miłość swojego życia z zaświatów. Ułomny człowiek nie podał powierzonemu zadaniu i ukochana kobieta nie wróciła do swego kochanka.

Interesujący jest sposób przedstawiania wizerunku śmierci w literaturze i malarstwie. Antyk wypracował sobie koncepcję śmierci utożsamianej z bogiem śmierci Tanatosem. Ów syn bogini Nocy był na początku wielkim i przystojnym mężczyznom który wchodził do człowieka, który miał umrzeć i obcinał mu pukiel włosów na znak przeznaczenia go dla bóstw podziemi. Później ukazywano go pod postacią chłopca o urodzie Erosa, ze smutnym obliczem, z pochodnią w ręku i skrzydłami u ramion. Nie okazywano mu wielkiej czci, tylko miasto Sparta uczciło go świątynią, gdyż ludzie bali się nawet wypowiadać głośno jego imienia, by przypadkiem nie zawitał do ich domostw.

Tanatos zajmował się przyprowadzaniem ludzkich dusz do świata podziemi. Aby się do niego dostać należało przedostać się przez rzekę Styks i być na tę podróż wyposażonym przez bliskich w dwa obole, które trzeba wręczyć przewoźnikowi Charonowi. To bardzo ważne aby posiadać te pieniądze bo w przeciwnym razie Charon nie przewiezie zmarłej duszy i będzie się ona mu przez cała wieczność nieustannie błąkać po zaświatach.

Zmarły stawał przed majestatem trzech królów Minosa, Ajakosa i Radamantysa. Oni ogłaszali wyrok informujący go dokąd odchodzi. Pokutujący szli do Tartaru miejsca niewyobrażalnych kaźni. Dla szczęśliwców przeznaczone były Wyspy Błogosławionych i Pola Elizejskie.

Za sprawą Dantego i jego "Boskiej komedii" możemy zobaczyć jak Średniowieczni wyobrażali sobie zaświaty do których wędruje się po śmierci. Dante dokonał podziału na trzy stany. Piekło, Czyściec i Raj . Piekło zostało ukazane jako stożek, który zwęża się ku dołowi. Zbudowany jest ów stożek z przedpiekla i dziewięciu kręgów. Każdy z tych kręgów posiada dziewięć tarasów. W zależności od popełnionych złych czynów zajmuje się odpowiedni w stosunku do winy taras. Każdy który raz wchodzi do tego strasznego miejsca musi pożegnać się z wszelką nadzieją. Podobnie sprawa wygląda z Czyśćcem, on również ma specyficzny kształt. Tym razem to góra. Składa się ona z siedmiu tarasów, przedsionka i raju ziemskiego. Prawdziwy raj umieszczony jest według dantejskiej koncepcji zaświatów na planetach i składa się z dziewięciu niebios oraz siedziby Boga jakim jest Empireum.

Tak wygląda obraz śmierci i życia pozagrobowego w dwóch opisanych przeze mnie epokach. Myślę, że wcale nie oswoiliśmy się z myślą o śmierci. Jest ona dla nas zaskoczeniem i niewiadomą. Nikt nie jest na nią wystarczająco dobrze przygotowany. Nikt na szczęście i na nieszczęście nie zna godziny swojej śmierci. Myśl o niej pojawia się też niezwykle rzadko. Nie lubimy o niej mówić, nie chcemy a może nie umiemy już towarzyszyć śmierci naszych najbliższych, to dziwne.... Umieranie dokonuje się w szpitalach, hospicjach gdzie ci najbliżsi samotnie stają oko w oko z nieuniknionym. A przecież tak lubimy mroczne thrillery i fascynują nas bowiem pełne przemocy filmy gdzie trup na ekranie ściele się gęsto. Przecież tak lubimy przyglądać się wszelkim tragediom, gdzie pełno jest bólu i smutku. "wiadomości" i "fakty" zaspokajają tę nasza potrzebę zaspokajania naszej wiedzy o świecie. Ten rodzaj umierania nas nie dotyczy, my przecież nie tak zginiemy, a może będziemy żyć wiecznie? Gdzie podziała się cała sfera sacrum tego wydarzenia, zostaliśmy, nie sami się z niego obdarliśmy....

Być może jednak się mylę, bo w kwietniu 2005 roku cały świat skierował swe oczy, myśli i serca ku jednemu wielkiemu Człowiekowi. Człowiekowi, który na naszych oczach odchodził do swego umiłowanego Ojca. Ten niezapomniany obraz pojawia się przed moimi oczami kiedy myślę coraz częściej o własnej nieuniknionej śmierci..........