Człowiek jest istotą niezwykle skomplikowaną. Jak wiemy z Biblii, Bóg tworząc go, chciał, aby był on ukoronowaniem całego aktu stworzenia jego największego dzieła, czyli świata. Pierwsi ludzie, Adam i Ewa, zostali ukształtowani na obraz i podobieństwo Stwórcy. W zamierzeniu mieli być istotami najdoskonalszymi, jakie tylko zostały stworzone. Niestety popełnili wielki błąd i zawiedli zaufanie Boga. W wyniku dopuszczenia się przez nich niewybaczalnego czynu na świecie pojawił się grzech pierworodny. Okazało się, że nikt nigdy do końca nie jest w stanie zrozumieć natury człowieka, gdyż jest ona bardzo złożona i w istocie swojej nieprzewidywalna. Być może dzieje się tak z tego powodu, że Bóg dał człowiekowi wolną wolę, czyli prawo wyboru. Miał on sam decydować o swoim postępowaniu i ponosić konsekwencje swoich decyzji. W ciągu tych kilkunastu wieków naukowcy skrupulatnie badali ciało (pierwsze sekcje zwłok miały miejsce w renesansie) i duszę człowieka. O ile udało im się zbadać każdą najdrobniejszą nawet cząstkę budującą organizm ludzki, o tyle wiele problemów nastręcza im do dnia dzisiejszego ludzka psychika. Psychologowie dowodzą, że każdy człowiek jest mieszaniną różnych emocji, z którymi radzi sobie lepiej lub gorzej. Próbują badać tę trudną a zarazem pociągającą naturę oraz wyciągać ogólne wnioski. Nie jest to jednak łatwe zadanie, gdyż nigdy w stu procentach nie jest się w stanie przewidzieć czyjegoś zachowania i czyichś reakcji. Bardzo często człowiek postępuje pod wpływem chwili, w wyniku jakichś nagłych, nieprzemyślanych decyzji, które nie zawsze są trafne. Zdarza się, że potem żałuje swojego zachowania, ale czasu cofnąć się nie da. Dlatego zawsze powinno się uczyć na własnych błędach i po raz drugi danej rzeczy nie robić. Czas pokazał, że człowiek to natura nie tylko nieprzewidywalna, ale również pełna sprzeczności. I to właśnie tak pociągało badaczy, którzy od zarania dziejów przyglądali się jej i próbowali ją opisać.
Człowieka stać na wielkie poświęcenie i wiele może on przeżyć, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Najważniejszą rzeczą w jego życiu jest przede wszystkim nadzieja. Od dawien dawna człowiek ma nadzieję na różne rzeczy: na lepsze jutro, na dotarcie do obranego celu, na to, że godnie przeżyje swój czas na ziemi itp. I właśnie ona daje mu chęć do życia, do walki o swoje i o siebie samego. Wszyscy doskonale pamiętamy mit o Syzyfie. Uparcie toczył on kamień pod górę, który już przy samych wierzchołku zawsze staczał się w dół. I tak miało być aż do końca dni Syzyfa. Nie tracił on jednak nadziei i za każdym razem zaczynał od nowa. Uparcie dążył do celu. Wielu z nas, dzisiejszych ludzi, za pewno by się poddało, nie widząc sensu w takiej pracy, gdyż nie przynosiła ona owoców. Ale nie Syzyf. On do końca miał nadzieję. Dla nas jego bezsensowny trud oznacza poniesienie porażki, ale czy tak jest w istocie? Albert Camus w swoim eseju dotyczącym tej mitologicznej postaci zauważył, że klęską Syzyfa byłaby dopiero świadomość, że nigdy nie dane mu będzie osiągnąć szczytu, czyli utrata nadziei. Uświadomienie sobie braku sensu wykonywanej pracy, powoduje utratę motywacji i wiary we własne siły. Nie bardzo współcześni ludzie mogą sobie wytłumaczyć absurdalność losów Syzyfa, w wypadku którego: "jasność widzenia, która powinna być mu udręką, to jednocześnie jego zwycięstwo […]. W każdej z owych chwil, kiedy ze szczytu idąc ku kryjówkom bogów, jest ponad swoim losem… jest silniejszy niż jego kamień". Wydaje mi się, że postawy Syzyfa nigdy do końca nie zrozumiemy. Podobnie zresztą jak i Edypa. Czy ktoś z nas umiałby, choć po części, zrozumieć, co on czuł, gdy dowiedział się, że przyczynił się do śmierci własnego ojca i poślubił matkę? Dopóki sami tego nie przeżyjemy, to nie jesteśmy w stanie sobie tego uświadomić. Bo człowiek posiada niezwykle złożoną naturę, na którą ogromny wpływ mają różne okoliczności i czynniki zewnętrzne. Przypomnijmy sobie także losy tytułowego bohatera powieści Josepha Conrada "Lord Jim". Gdy dowodzona przez niego "Patna" idzie na dno, Jim jako kapitan powinien zejść ze statku ostatni. Tymczasem pod wpływem impulsu skacze do wody, nie dbając o resztę załogi oraz pasażerów i pozostawiając wszystkich na pewną śmierć. Wprawdzie ratuje własne życie, ale w istocie okazuje się zwykłym tchórzem. Wyznawane przez niego ideały w ułamku sekundy gdzieś odeszły. Tragedia "Patny" spowodowała, że okrył się hańbą. Od tej pory przez resztę życia będzie uciekał przed spojrzeniami ludzi, a przede wszystkim przed samym sobą. Za wszelką cenę próbuje naprawić swój błąd. Udaje mu się dokonać tego przynajmniej częściowo w czasie pobytu na Patusanie. Wielu z nas na pewno ma w pamięci słowa Szymborskiej, która mówiła, że znamy się na tyle, na ile nas sprawdzono. Dopóki sami nie znajdziemy się w jakichś konkretnych okolicznościach, to w stu procentach nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak byśmy się w nich zachowali.
Widząc, jak skomplikowana jest natura człowieka, pisarze różnych epok starali się dawać wskazówki, jak powinno się żyć i postępować, aby godnie przetrwać to życie doczesne. Chciałbym tutaj przywołać postawę Jana Kochanowskiego, gdyż uważam, że jego poglądy i przekonania są jak najbardziej słuszne. Szukając odpowiedzi na pytania dotyczące życia, Jan z Czarnolasu odwoływał się do antycznej filozofii epikurejczyków i stoików. Połączył elementy zaczerpnięte od wielkich myślicieli starożytnych z chrześcijanizmem i udało mu się stworzył własną filozofię życiową, tzw. filozofię złotego środka. Uważał on mianowicie, że człowiek powinien dążyć do szczęścia poprzez umiejętne korzystanie z radości życia. Zawsze powinien zachować spokój i rozsądny dystans wobec nieznanych i przewrotnych wyroków Fortuny: "Nie porzucaj nadzieje / Jakoć się kolwiek dzieje", gdyż "U Fortuny to snadnie, / Że kto stojąc, upadnie; / A który był dopiero u niej pod nogami, / Patrzajże go po chwili, a on gardzi nami". Jan Kochanowski kierował się w życiu stwierdzeniem, że trzeba umieć "szczęście i nieszczęście znosić", ponieważ "na szczęście wszelakie / Serce ma być jednakie". Życie to przeplatające się przez cały czas radości i smutki. Trzeba umieć zachowywać pogodę ducha i równowagę wewnętrzną, nie tracić nadziei i nie rozpaczać, gdy los okrutnie nas doświadczy. Należy cieszyć się każdym bieżącym dniem ("carpe diem"). Sam poeta został w późniejszym wieku srogo doświadczony przez los, gdyż utracił dwie małe córeczki: Urszulkę i Haneczkę. Napisał wówczas cykl dziewiętnastu bardzo przejmujących trenów, które do dnia dzisiejszego robią ogromne wrażenie na czytelnikach. Po trwającym przez jakiś czas kryzysie światopoglądowym zdołał jednak podnieść się z tego upadku i na nowo odbudował świat utraconych wówczas wartości. Widzimy zatem, że człowiek faktycznie wiele może znieść i wytrzymać. W gruncie rzeczy jesteśmy bardzo silni wewnętrznie, tylko nie zdajemy sobie z tego do końca sprawy.
Kimże więc jest człowiek? Jest to istota umykająca wszelkim definicjom. Człowieka nie da się określić kilkoma zdaniami, gdyż posiada zbyt złożoną i sprzeczną w sobie naturę. Raz jest rozsądny, miły, ufający i mający nadzieję, podczas gdy za chwilę staje się pewny siebie, dumny, bezwzględny i mściwy. Pierwsza połowa XX wieku pokazała, że stać go na niewyobrażalne okrucieństwo wobec innych ludzi, czego nikt do tej pory się nie spodziewał. Po raz kolejny człowiek zaskoczył siebie i innych i pewnie będzie tak jeszcze nie raz, bo jak twierdził Joseph Conrad: "człowiek jest zdumiewający, ale arcydziełem nie jest". Można by tutaj dodać: "i nigdy nie będzie, bo jest na to zbyt pewny siebie".
A co ty myślisz czytelniku? Jak uważasz, czy znamy sami siebie i czy człowiek jest osobą nieznaną? Ja uważam, że istota ludzka, jako bardzo skomplikowany organizm nigdy nie będzie wiedziała wszystkiego na swój temat. Zawsze znajdzie jakiś aspekt wiedzy, w którym są braki i luki na swój temat. Czy więc człowiek jest nieznany, czy go rozumiemy? Nie zawsze przecież wiemy co myśli druga osoba. Także nie zawsze umiemy znaleźć się w jego sytuacji. Uważam więc, że człowiek jest tak niesamowity w swojej budowie, że nie możliwe jest, aby był także i znany.