Człowiek początku XXI wieku jest za bardzo pochłonięty swoimi codziennymi sprawami by dostrzegać ból i cierpienie innych. Obojętniejemy na los drugiego człowieka. Czas i pieniądz wyznacza nam dziś tempo życia. Ważne jest osiąganie sukcesów, rozwój własnych możliwości i kwalifikacji. Ale w tej "bieganinie" człowiek zatraca powoli samego siebie, gubi swoje człowieczeństwo, traci z oczu prawdziwy sens życia. W czasach, w których najważniejszą wartością stały się pieniądze, człowiek coraz rzadziej potrafi "dawać", jest nastawiony na "branie". Nauczono nas, że niczego nie ma za darmo, a my skrupulatnie wcielamy w życie tą naukę. "Wyścig szczurów", walka o sukcesy i korzyści pochłaniają nam cały czas. Rodzi się jednak pytanie: czy w dzisiejszych czasach można żyć inaczej? Czy dziś można mieć jakieś wartości? Czy nie będą one stanowiły zbędnego balastu w dążeniu do sukcesów? Czy człowiek XXI wieku ma jakieś ideały? Myślę, że tak, ale są one głęboko w nas ukryte. W świecie, w którym rządzi "prawo silniejszego" trudno okazywać emocje, bo one są oznaką słabości. Jednak każdy kieruje się jakimiś zasadami. Najważniejsze jest, aby pozostać wiernym wobec nich. Młody człowiek jest pełen nadziei na to, że uda mu się zmienić świat. Ale gdy napotyka na pierwsze trudności zaczyna się zastanawiać nad celowością swoich działań, aż w końcu całkowicie z nich rezygnuje. Ludzie są niezwykle słabymi istotami, a utrzymanie swoich marzeń, ideałów i wartości wymaga zaciętej walki ze światem. Co gorsza, nigdy nie ma gwarancji wygranej. Możemy pozostać wiernymi sobie, ale stracić najbliższych a nawet swoje życie. Bo walka o "siebie" to nieustanne buntowanie się przeciwko zastygłym konwenansom i układom społecznym, to dobrowolny wybór samotności. Jednak kiedy się wytrwa w tej walce jest się człowiekiem silnym wewnętrznie. A największą nagrodą jest zachowanie "siebie" i swojego człowieczeństwa. Warto o tym pamiętać właśnie w dzisiejszych czasach, w których tak mało jest miejsca dla prawdziwego człowieka.

Literatura poruszała motyw buntowników i bojowników o swoje wartości od zarania dziejów. Wierność sobie, ideałom, drugiemu człowiekowi to przede wszystkim wierność sobie i walka o swą godność.

Już w czasach antyku spotykamy wielu bohaterów, którzy buntowali się przeciwko światu i jego okrutnym prawom. Tytułowa bohaterka dramatu Sofoklesa - Antygona - jest młodą bezkompromisową kobietą, która walczy o swoje miejsc w świecie i o swoje racje. Wbrew rozkazowi swojego władcy grzebie ciało swojego brata Polinejkesa, który został uznany za zdrajcę. Antygona chce być posłuszna prawom boskim, które nakazywały jej urządzenie godnego pochówku dla swoich najbliższych. Za czynami Antygony stoi miłość. Ona sama mówi o sobie: "Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić". Nie kierowała się ani chęcią zysku, ani bezpodstawnym buntem wobec swojego króla. Uważała prawa boskie za nadrzędne w stosunku do tych, które stanowi człowiek. Jej decyzja była lekcją powszechnej miłości i wierności swoim zasadom. Zdawała sobie sprawę, że urządzając pogrzeb bratu występuje przeciwko woli króla i będzie za to musiała przypłacić życiem. Mówi:

"Bom śmierci ja pewna

Nawet bez urazu, a jeśli wcześniej śmierć przyjdzie

Za zysk to poczytam..."

Nie mogła jednak postąpić inaczej, bo wtedy przegrałaby walkę o swoją godność i sens swojego życia.

Sofokles kieruje do odbiorcy dramatu ważne przesłanie: trzeba walczyć o swoje wartości, nawet za cenę własnego życia, trzeba "współkochać" tak jak Antygona, bo tylko miłość ma moc ocalania przed nicością. Antygona nie jest postacią przegraną. Umiera w samotności, ale jest moralnym zwycięzcą. Wygrała swoje człowieczeństwo, bo do samego końca pozostała wierna sobie.

W średniowieczu rozwinęła się literatura paranetyczna, która wskazywała społeczeństwu wzory osobowościowe. Na ich wytworzenie się wywarły wpływ dwa dominujące czynniki: kościół i dwór królewski. Pisano o idealnym rycerzu (Roland, Lancelot, Zawisza Czarny) i wzorowym władcy ( Karol Wielki, Bolesława Chrobry, król Artur). Kościół natomiast propagował ideał świętego. Literatura hagiograficzna, czyli żywoty świętych, rozpowszechniała model życia oparty na nieustannym dążeniu do doskonałości poprzez walkę ze swoimi słabościami. Najbardziej "popularnym" sposobem osiągnięcia świętości była asceza. Legenda o św. Aleksym to historia człowieka, który poświęcił Bogu całe swoje bogactwo i życie. W noc poślubną porzucił swoją małżonkę. Dobrowolnie zrezygnował z wszelkich przyjemności życia ziemskiego. Przywdział żebraczą szatę i cierpiał głód, różne niewygody, poniżenie. Z pokorą znosił ludzką pogardę a każde swoje cierpienie ofiarowywał Bogu. Konsekwentnie dążył do świętości pokonując wszelkie słabości swojego ciała. Życie Aleksego przypomina upokorzenia Chrystusa, jednak cierpienie Jezusa służyło innym, a postawa Aleksego służyła tylko jemu. Po śmierci jego ciało wydaje cudowną woń, która ma moc uzdrawiania innych. Aleksy osiągnął świętość i do końca swego życia pozostał wierny swojemu zamierzeniu. Kochał Boga i Jemu poświęcił siebie. Wybrał trudną drogę, ale nie zboczył z niej, do końca wiernie podążał jej torem.

Czasy rozwoju romantyzmu to okres walk Polaków o odzyskanie wolności swojej ojczyzny. Powstało wtedy wiele utworów o tematyce patriotyczno - moralnej. Bohaterowie romantyczni to idealiści uwikłani w losy historii, którzy dla ojczyzny są gotowi na największe poświęcenia. Wierność narodowi, wierność wobec swojej ojczyzny to największa powinność człowieka. Takim bohaterem jest tytułowa postać powieści poetyckiej Adama Mickiewicza - Konrad Wallenrod. Mickiewicz snuje historie rycerza, który poświęcił swoje osobiste szczęście i rycerski kodeks honorowy dla uratowania ojczyzny. Walter Alf był małym chłopcem, gdy Krzyżacy napadli na wioskę, spalili jego rodzinny dom i pomordowali jego rodzinę. Alf przeżył i został zabrany na wychowanie do zakonu krzyżackiego. Pozostała w nim jednak chęć zemsty. Tam nauczył się kodeksu rycerskiego i przyjął chrześcijaństwo. Nie udało mu się tylko zagłuszyć duszy litewskiej.

"Słodyczy wyraz nad wszystko,

Wyraz miłość, któremu

Nie ma równego na Ziemi

Prócz wyrazu ojczyzna."

Dla tej wartość Walter Alf wstępuje na drogę kłamstwa i cynicznej walki "lisa". Porzuca swoją ukochaną żonę Aldonę ("szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie") i udaje się do Krzyżaków. Na wojnie z Maurami podszywa się pod Konrada Wallenroda i wraca z Hiszpanii jako wielki zwycięzca. Dzięki temu zostaje wybrany Wielkim Mistrzem Zakonu Krzyżackiego. Wiedział, że otwarta walka na polu bitwy nie pomoże Litwinom wygrać wojny. Tylko konspiracyjne knowania, psucie zamierzeń zakonu może dać zamierzony efekt. Ale taka decyzja jest przyczyną wewnętrznych rozterek bohatera: musi zrezygnować ze swego honoru. Rozdartemu wewnętrznymi sprzecznościami Konradowi udaje się dochować wierności wobec najwyższej dla niego wartości, czyli ojczyzny. Dzięki decyzjom Wielkiego Mistrza zakon przegrywa z Litwinami a ojczyzna Konrada jest wolna. Cel został uzyskany, ale koszta, jakie musi ponieść Konrad są ogromne. Dręczony wyrzutami sumienia popełnia samobójstwo. Jednak do końca był wierny swojej ojczyźnie, swojej miłości do żony i litewskiego narodu. Wallenrod jest postacią tragiczną, która trudno jednoznacznie ocenić. Był bohaterem i zdrajcą, dobrym politykiem i szaleńcem. Złamał kodeks rycerski, ale pozostał wierny względem "siebie".

W pozytywizmie i modernizmie zostało stworzonych wiele portretów bohaterów idealistów, którzy dla spełnienia swoich ideałów byli gotowi do wszelkich poświęceń. Dobro ogółu przedkładali nad swoje i realizowali postulaty pracy organicznej i pracy u podstaw. O takich bohaterach pisał bardzo często Stefan Żeromski. Byli to nauczyciele lub lekarze, dla których misja zwalczania problemów najbiedniejszych była najważniejsza. Tak, więc bohaterka Siłaczki, doktor Piotr z opowiadania o takim samym tytule czy Tomasz Judym - bohater modernistycznej powieści Ludzie bezdomni, to postacie, dla których dobro innych jest najwyższą wartością.

Stanisława Bozowska i Paweł Obarecki to główni bohaterowie opowiadania Siłaczka. Poznali się będąc studentami. Oboje pochodzili z biednych rodzin i o los najbiedniejszych chcieli walczyć. Stasia została nauczycielką, Paweł zaś lekarzem. Jeszcze na studiach połączyło ich uczucie, ale misja naprawy świata była dla nich priorytetowa. Rozstając się obiecali sobie walkę o obrane wartości. Paweł wyjeżdża pełen zapału i chęci do pracy, ale jego nadzieja na możliwość dokonania zmian szybko gaśnie. Widzi, że jego zabiegi nie przynoszą pożądanych rezultatów, chłopi nie interesują się higieną i nie chcą wprowadzać w życie propozycji doktora. Oprócz tego wciąż naciskali na doktora skorumpowany aptekarz i fleczer. Piotr szybko zapomina o swych młodzieńczych ideałach i zaczyna żyć wygodnie, opływając w dostatku. Tymczasem Stanisława pozostaje wierna wyznawanym wartościom. Całe swoje życie poświęciła nauczaniu biednych dzieci, dla nich napisała nawet podręcznik do fizyki. Nie liczyły się dla niej korzyści materialne. Chciała pomagać i pokazywać dzieciom, jaki jest świat. Czuła się szczęśliwa spełniając tą misję, nic więcej nie było jej potrzebne do życia. Dawała od siebie wszystko, nie patrzyła na swoją fizyczną kondycje i zdrowie. Doktor spotyka się ze Stasią, gdy kobieta jest już umierająca. Podziwia ją za upór i konsekwencję, za wierność obranym ideałom, nie rozumie jednak, dlaczego Stasia dla idei poświęciła całą siebie. On już zatracił tą iskrę nadziei i nie wierzył, że jednostka może cokolwiek zmienić. Bozowska natomiast do końca była wierna sobie, choć kosztowało ją to wiele trudu i wyrzeczeń. Rodzi się tylko pytanie: czy warto tak całkowicie się zatracić w wyznawanej idei? Czy życie w cierpieniu i wyrzeczeniu ma sens? Wydaje mi się, że jeśli się realizuje w tym samego siebie, i to przynosi szczęście, walka o wartości ma olbrzymi sens.

Buntownicy i idealiści walczący, pomimo wielu trudności, o wierność sobie są także częstymi bohaterami filmów. Nie dawno widziałam bardzo interesujący film. Była to historia kilkunastoletniego chłopca, który postanowił naprawić świat, bo nie mógł znieść niesprawiedliwości i zła, które rządzą ludzkim życiem. Naprawić świat? - z niedowierzaniem zapyta ktoś. Przecież świata naprawić się nie da, dopowiadamy sobie pomni oświeceniowych nauk Woltera czy Krasickiego, którzy nauczali, że najlepiej "ograniczyć się do uprawy własnego ogródka". Całego świata nie da się uleczyć, najlepiej przeprowadzać zmiany u siebie a nas przykład może być dla kogoś nauką. A jednak mały Trevor przystępuje do realizacji swojego projektu. Film Podaj dalej w reżyserii Mimi Leader jest historią o nadziei, jakiej potrzebuje każdy człowiek. Nauczyciel Trevora, człowiek skrzywdzony i odrzucony przez ludzi ze względu na swoje blizny po oparzeniu, skłania chłopca do wykonania zadania. Prosi: "Pomyśl jak mógłbyś zmienić świat i zrób to."

Trevor postanawia nieść pomoc każdemu napotkanemu człowiekowi. Najpierw pomaga bezdomnemu, swojej matce a także nauczycielowi Eggene Simonetowi. Każdego z nich prosi, aby pomogli kolejnym trzem osobom. Projekt "Podaj dalej" coraz bardziej się rozprzestrzenia, coraz więcej ludzi zaczęło sobie pomagać, aż w końcu całkowicie wymyka się spod kontroli małego Trevora. Cały kraj jest teraz zaangażowany w realizację projektu. Idea niesienia pomocy innym sprawia ludziom przyjemność, stają się weselsi, milsi i bardziej szczęśliwi. To, co wydawało się nie realne, zostało zrealizowane. Jednak Trevor jak każdy idealista musi zapłacić za swą walkę o dobro swoim życiem. Podczas bójki, która się wywiązała, gdy Trevor chciał pomóc koledze, chłopak wbija w serce bohatera nóż. Trevor umiera, ale jego idea naprawy świata poprzez niesienie ludziom nadziei i szczęścia przetrwa w sercach ludzi. Ten pełen ciepła film ukazuje prostą prawdę: tak niewiele potrzeba, by zmienić świat. Ludzie są jednością i jako jedność mogą nieść bezinteresowną pomoc i walczyć o dobro i miłość. Tak więc okazuje się, że Wolterowski Kandyd nie miał racji. Można zmienić świat, ale tylko wtedy, gdy ludzie są zjednoczeni w tym pragnieniu i jego realizacji.

Każdy bohater, który odważy się walczyć w obronie swoich wartości, każdy który jest wierny swoim ideałom musi zapłacić za tą wierność swoim życiem. Bohaterowie jednej z najsłynniejszych tragedii Wiliama Szekspira - Romeo i Julia, to młodzi idealiści miłości. Ich miłość jest silniejsza od śmierci, nic nie jest w stanie jej pokonać. Jednak muszą zapłacić za nią swoim życiem. Wierność sobie, swojej miłości oznaczała bunt przeciwko rodzicom, konwenansom i przeciwko nienawiści. Musieli zginąć, bo dla takich jak oni w świcie bez wartości nie ma miejsca.

Jednak warto wierzyć w to, że walka o nasze wartości, że wierność sobie może przynieść nam szczęście. Dowodem na to jest film Czekolada w reżyserii Lasse Halströma, który został nakręcony na podstawie powieści Joanne Harris. Świetne kreacje stworzyli Juliette Binoche, Johnny Depp i Alfred Mollina, który wcielił się w rolę nieszczęśliwego burmistrza miasta. Do małego francuskiego miasteczka, żyjącego od wieków według tradycyjnych reguł przybywa młoda kobieta w czerwonym kapturze. Wędruje ona po świecie wraz ze swoją córeczką. W miasteczku pragnie otworzyć cukiernie, w której będzie sprzedawała czekoladki swojego wyrobu. W mieście panuje jednak ścisły post i Vianne dostaje od burmistrza zakaz otwarcia cukierni. Jednak Vianne się nie poddaje. Na wystawie sklepu układa najbardziej smakowite czekoladki, które swoich wyglądem zmuszają mieszkańców do odwiedzenia sklepu. Każdemu, kto odwiedza sklep Vianne proponuje inną czekoladkę. Specjalnie ją wybiera i dostosowuje do osobowości klienta. Dzięki swemu ciepłu i wrażliwości stopniowo zaczyna zjednywać sobie mieszkańców miasteczka. Nawet nieustępliwy burmistrz okazuje się być człowiekiem bardzo wrażliwym, lecz nieszczęśliwym. Vianne znajduje go pewnego ranka śpiącego na wystawie sklepu, wśród tabliczek czekolady. Tytułowa czekolada jest symbolem dobra, które tkwi w człowieku. Wystarczy je tylko wydobyć na zewnątrz, a można zmienić losy człowieka, miasteczka i świata. Vianne pokazuje, że warto walczyć pomimo trudności, bo cel jest godny wszelkich środków. Szczęście i miłość człowieka to najwyższe dobra.

Czy wierność sobie i swoim ideałom to szansa dla człowieka czy trudny obowiązek? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje mi się, że to zależy do charakteru człowieka. Według mnie wierność sobie jest sensem życia ludzkiego i należy uczynić wszystko by udało się nam zachować swoją godność i człowieczeństwo. Pomimo tego, że wielu buntowników jest skazanych na śmierć, warto wierzyć, że nasza walka o samego siebie i o prawdę ma sens. Bycie wiernym sobie nie jest łatwym zadaniem, ale nagrodą może być szczęście nasze i innych ludzi, zachowanie godności i swojego człowieczeństwa. Gdy się walczy o wierność ideałom można z dumą patrzeć na swoje odbicie w lustrze. Ta walka pomaga nam być silniejszymi i wzmacnia naszą wiarę w to, że świat nie jest zły, a człowiek może go ulepszać.