"Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić" to myśl Antygony, głównej bohaterki dramatu Sofoklesa, myśl, która była przewodniczką w krótkim i (w ostatnim czasie) pełnym trosk życiu tej wspaniałej osoby.
Antygona była młodą i pękną dziewczyną, której szczęście i spokój zniszczyło pasmo nieszczęść. Cała historia zaczęła się gmatwać wiele lat wstecz, kiedy to Edypowi, synowi Lajosa - ówczesnego króla Teb, nie udało się uniknąć straszliwej przepowiedni o zabiciu własnego ojca i późniejszym poślubieniu rodzonej matki. Z nią doczekał się potomstwa: córek Antygony i Ismeny oraz synów Polinejkesa i Eteoklesa. Bracia toczyli między sobą zacięty spór o władzę, który zakończył się bratobójczą walką i śmiercią obu. Lecz na tym nie było końca nieszczęść. Następca tronu Kreon zabronił pochówku jednego z braci - Polinejkesa, mówiąc o nim jako o zdrajcy i złoczyńcy. Antygona jednak, mająca "współkochać, nie współnienawidzić" złamała prawo Kreona i kierując się sercem pogrzebała Polinejkesa jako brata, a nie wroga i tym samym skazała siebie na śmierć. W życiu Antygona kierowała się swoją zasadą i nie odstąpiła od niej nawet w obliczu śmierci, przyjmując karę bez jakiegokolwiek sprzeciwu. Jej wielka braterska miłość odniosła zwycięstwo nad prawami ziemskimi.
Jeżeliby rozpatrzyć postawę Antygony w perspektywie teorii zawartej w "Sztuce miłości" Ericha Fromma jej postać syntetyzuje wszystkie fazy miłości wyznaczone przez tego autora. Najbardziej postawa bohaterki koncentruje się w trzeciej fazie Caritas. Polega ona na ukształtowanym poczuciu odpowiedzialności za drugą osobę. W przypadku Antygony jest to troska o wieczny spokój duszy brata po śmierci. Jednak druga faza Eros także znajduje swoje odzwierciedlenie w postawie Antygony. Według Fromma miłość wyraża się w pragnieniu czyjegoś dobra tak mocno, jak swojego. Jest niemal pewne, że Antygona pragnęła tego, aby po śmierci pogrzebano ją z należytym szacunkiem, więc zrozumiała jest jej postawa wobec brata.
"Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić" to słowa, które przez całe wieki znajdywały swoich kontynuatorów. Ludzie tacy jak Antygona całe swe życie poświęcali innym, czasem ponosząc za nich śmierć. Wśród przykładów takich osób należy wymienić postać z religii chrześcijańskiej - Jezusa Chrystusa. On, ze względu na człowieka zrezygnował z życia u boku swojego Ojca w niebie i zstąpił na Ziemię, aby głosić Dobrą Nowinę. Jezus oddał swoje życie na krzyżu Golgoty dla zbawienia wszystkich ludzi. Swoją postawą za życia i w momencie śmierci dał wielki dowód temu, że miłością można pokonać wszelkie zło i nienawiść, i że najwyższą formą miłości jest ta, gdy ktoś odda dla niej swoje życie. Mimo, iż ta historia, w myśl wiary chrześcijańskiej, wydarzyła się przed wieloma wiekami, to do dzisiaj Jezus pozostaje nie tylko dla chrześcijan wzorem do naśladowania. Tym bardziej, że Chrystus był synem Boga i jego osoba pozostaje do dziś bezprecedensowa.
Franciszkanin - ojciec Maksymilian Kolbe, w czasie drugiej wojny światowej oddał swoje życie za obcego człowieka. Franciszek Gajowniczek - ojciec wielodzietnej rodziny został skazany na śmierć głodową, a ojciec Maksymilian zdecydował się przyjąć jego karę na siebie. Przez długi okres czasu cierpiał męczarnie w ciemnicy bez pokarmu i bez picia, aż w końcu Niemcy uśmiercili go zastrzykiem trucizny. Wydarzenia te miały miejsce w 1941 roku w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. W październiku 1982 roku Jan Paweł II wynagrodził dzielnemu franciszkaninowi jego poświęcenie i zaliczył go w poczet świętych.
Ludwika Wawrzyńska była nauczycielką. Swoje życie poświęcone nauczaniu zakończyła w 1955 roku bezinteresownie, ratując czwórkę cudzych dzieci z płonącego budynku płacąc za to życiem. Hołd tej dzielnej kobiecie oddała polska noblistka - Wisława Szymborska w swoim utworze "Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej. Szczególnie poruszyły moje serce słowa:
"Nie żegnająca, nie żegnana
na pomoc dzieciom biegnie sama".
Słowa te w bardzo prosty sposób ukazują, jak niewiele jest na świecie osób, które są gotowe nieść pomoc narażając przy tym własne życie.
Janusz Korczak był pedagogiem, lekarzem i pisarzem. Zasłynął tym, że założył żydowski Dom Sierot w Warszawie. Wydaje się, że nie jest niczym trudnym niesienie pomocy takim dzieciom, jednak nie w tym sedno sprawy. Korczak w 1942 roku wraz ze swoimi podopiecznymi poniósł śmierć w obozie koncentracyjnym w Treblince. Mimo tego, że miał szansę uciec i uratować się nie zostawił tych maluchów w potrzebie.
W poczet tych zasłużonych osób należy dodać również papieża Polaka Jana Pawła II, który pielgrzymował po świecie głosząc naukę o Bogu i zbawieniu człowieka. On jako pierwszy wyciągnął rękę zgody do ważnych przedstawicieli innych religii i odwiedzał kraje niechrześcijańskie. Także matka Teresa z Kalkuty przez wiele lat niosła pomoc najuboższym i chorym ludziom. Długo można by wymieniać postacie, które całe swoje życie poświęciły innym, czasem ponosząc za nich śmierć. Jednak te wyżej wymienione osoby dają dowód na to, że do dzisiaj istnieją ludzie, dla których, tak jak dla Antygony, słowa "współkochać przyszłam, nie współnienawidzić" są światłem przewodnim na całe życie.