Bunt jest dla człowieka rzeczą normalną. Każde społeczeństwo w historii miało swoich buntowników - mogli być nimi politycy, robotnicy, wyznawcy jakiejś religii czy, przede wszystkim, ludzie młodzi. Celem buntu są zwykle wady i ustalone schematy społeczeństwa, w którym przyszło żyć buntownikowi. Zwykle bunt kończy się porażką. Reformatorzy są za to buntownikami, którzy odnieśli sukces. Liczne są przykłady buntów, które obaliwszy stare normy wprowadziły nowe, jeszcze gorsze, są jednak bunty pożyteczne - przyczyniające się do postępu cywilizacyjnego. Wielu było udanych i nieudanych buntowników. Niektórzy zmienili świat. Przykłady znajdziemy wszędzie - na pierwszych stronach gazet, w historii opowiadanej słowem lub pokazywanej filmem, wreszcie w literaturze.

Albert Camus napisał: "Aby istnieć, człowiek musi się buntować" - potwierdził, że stan buntu jest dla człowieka naturalny. Napisał także: "Aby wypełnić ludzkie serce wystarczy walka prowadząca ku szczytom". Wywnioskować można, że bunt nie wpływa jedynie na świat, ale i na buntownika.

Każdy buntownik wierzy głęboko, że jego bunt ma sens. Liczni chcą także być podziwiani i naśladowani. Jedni buntują się, gdy obiekt ich buntu jest słaby, inni rzucają się przysłowiowo "z motyką na słońce". Wielu w drodze własnych prób i błędów przekonało się, że niektóre normy - jak na przykład prawa natury - nie mogą być zniesione. Bunt może być szlachetny i piękny, problem leży jednak w tym, że definicje szlachetności i piękna różnią się u różnych ludzi. Stąd buntownicy mogą być postrzegani różnie - jako wzory, wybawiciele lub przestępcy czy wariaci. Wielu buntowników poprzestaje na słowach - radzą, proszą i dopominają się, inni przechodzą do czynów. Jednak każdy buntownik, który lamie kodeks moralny swojej społeczności naraża się na opór dla swoich idei.

Omawianie literackich postaci buntowników wypada zacząć od najsłynniejszego z nich - Ikara. Na początek warto przypomnieć w skrócie mit o Dedalu i Ikarze. Dedal był wybitnym ateńskim budowniczym, architektem, mechanikiem i rzeźbiarzem. Oskarżony o zbrodnię uciekł na Kretę. W związku z tym, że Dedal był geniuszem i wielkim wynalazcą, król Krety Minos nie zamierzał wypuścić go ze swojego kraju. Dedal wykonał dla władcy kilka projektów, ale nie godził się na uwięzienie. Uwięziony wynalazca skonstruował z piór o wosku sztuczne skrzydła i przy ich pomocy chciał wraz z synem Ikarem uciec z niewoli. Przed startem ojciec ostrzegł chłopca, że konieczne jest utrzymanie odpowiedniej wysokości. W innym wypadku grozi katastrofa - przy byt małej wysokości - pióra nasiąkną morską wilgocią i przestaną spełniać swoją rolę, przy zbyt dużej natomiast - słoneczny żar roztopi wosk i skrzydła się rozpadną. Ikar tak zachwycił się wolnością i swobodą lotu, że pomimo przestróg i nawoływań poleciał zbyt wysoko. Słońce rozpuściło spoiny skrzydeł a nieszczęsny lotnik spadł i zginął. Ojciec nie mógł wrócić po niego i pomóc, gdyż sam by spadł. Wyspę, niedaleko której uderzył w wodę zwano odtąd Ikarią. Bunt Ikara miał swoje podłoże w pragnieniu wolności. Młodzieniec nie mógł powstrzymać się od chłonięcia przyjemności lotu - zbuntował się przeciw prawom natury stwierdzającym, że człowiek nie powinien latać. On zyskał taką szansę, lecz zbuntował się także przeciw ojcu - nie słuchał jego rad pomimo, że były dobre, a normy i "przepisy bezpieczeństwa" narzucone przez Dedala miały na celu jedynie ochronę bezpieczeństwa. Pierwszy bunt był słuszny - symbolizował rozwój cywilizacji i triumf myśli i ducha ludzkiego nad naturą. Drugi bunt prowadził do klęski - widzieć w nim można sprzeciw wobec doświadczenia innych i przekonanie o własnej wielkości. Jednak gdyby Ikar przeżył, zyskałby mądrość życiową, jednak śmierć nie pozwoliła mu się w pełni ukształtować.

Z mitologii greckiej pochodzi także bohater, którego można nazwać zawodowym buntownikiem (wręcz starożytnym odpowiednikiem Che). Prometeusz był jednym z Tytanów a przy tym ulubieńcem Ateny, która ceniła jego wyjątkowy spryt i mądrość. Uznawany był przez niektóre mity za twórcę ludzkości. Podobno ulepił pierwszych ludzi z gliny zmieszanej ze łzami. To był jego pierwszy bunt - przeciwko zastanemu porządkowi świata. Jego twór był jednak słaby i wątły w porównaniu do dzikich zwierząt zamieszkujących ziemię i wrażliwy na kaprysy natury. Prometeusz nauczył zatem ludzi rolnictwa i rzemiosł. Gdy bogowie zażądali oddania im należnej czci, Tytan zabił wołu przeznaczonego na ofiarne i podzielił mięso. Uczynił to w następujący sposób - najlepsze mięso przykrył brudną skórą, a kości - tłuszczem. Zeus kierowany łakomstwem wybrał tłuszcz myśląc, że kryje się pod nim najsmaczniejsze mięso. Tym samym zdecydował, która część zwierzęcia ofiarnego będzie odtąd palona. Prometeusz oczywiście śmiał się z pazerności Zeusa, choć oczywiście tylko za jego plecami. To kolejny bunt - tym razem przeciw bogom. Rozwścieczony oszustwem przygotował zemstę. Władca bogów stworzył doskonałą kobietę - Pandorę i dał jej w posagu tajemniczą beczkę. Pandora, kierowana ciekawością, otworzyła wraz z Epimeteuszem beczkę i wypuściła na świat wszelkie nieszczęścia. Wówczas tytan spostrzegł, że pomimo wszystkich umiejętności, które im przekazał, ludzie wciąż są słabi. Aby się w pełni rozwinąć, potrzebowali żywiołu, który dotąd zarezerwowany był wyłącznie dla bogów. Z pomocą Ateny Prometeusz dostał się na Olimp. Dotarł aż do słonecznego rydwanu. Zapalił od żaru mały kawałek pochodni i ukrył go w pustej w środku łodydze, po czym nie niepokojony przez nikogo opuścił królestwo bogów. Zaniósł płonącą żagiew na ziemię i dał ją ludziom. Nauczył także rozniecania ognia, gdyby ten "olimpijski" zgasł. Trzeci bunt tytana to bunt zarówno przeciw bogom, jak i porządkowi świata. Ten jednak był najważniejszy - ustalił świat na takim poziomie, jakim znali go starożytni. Zeus zobaczył, że ludzie cieszą się światłem i ciepłem, postanowił więc ukarać krnąbrnego tytana. Przykuł go do skał Kaukazu, gdzie odtąd co dzień przylatywał ogromny sęp i wyżerał nieszczęsnemu Prometeuszowi wątrobę, cierpienie przekraczało wszelkie pojecie, gdyż każdej nocy, gdy doskwierało przykutemu zimno, jego wątroba odrastała.

Kolejnymi ważnymi buntownikami, tym razem wywodzącymi się z Biblii, są Adam i Ewa. Bóg dał im wszystko łącznie z wolnością, z jednym wyjątkiem - owoców Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego. Skuszona przez Węża Ewa zerwała owoc i spróbowała, zachęcony przez kobietę Adam również zjadł kawałek. Karą dla obojga było wygnanie z raju. Zasłużyli na karę, ale jednocześnie stali się zalążkiem ludzkości. Ich decyzja była nieprzemyślana i głupia - chcieli być równymi Bogu, choć to przecież niemożliwe. Kara była słuszna, ponieważ nawet największy buntownik w imię najszczytniejszej idei powinien wiedzieć, że zawsze są jakieś zasady, których złamać mu nie wolno, bo zawali się całe społeczeństwo. Nie da się ukryć, że to właśnie grzech pierworodny ukształtował ludzkość, jaka znamy obecnie. Wielu popełniało ponownie błąd Adama i Ewy - budowniczowie wieży Babel starali się dorównać dziełom bożym, przegrali, ale stworzyli narody i kultury. Także postacie historyczne, na przykład cesarze rzymscy, chcieli być ubóstwiani - zwykle kończyło się to śmiercią dla nich i jakimś rodzajem postępu dla reszty ludzkości.

Swego rodzaju buntownikami byli także Romeo i Julia - bohaterowie tragedii Szekspira. Ich bunt skierowany był przede wszystkim przeciwko własnym, skłóconym rodom, a więc był słuszny. Podjęli walkę w imię miłości, i polegli na jej polu. Jednak ich bunt odniósł skutek - zwaśnione rody pogodziły się na grobach swoich potomków. Sami umarli stali się podobni Ikarowi - odważyli się na coś, czego nie próbował nikt przed nimi, gdyby nie umarli, zyskaliby swój kształt ostateczny - mądry i dobry.

Szczególnie epoka romantyzmu obfitowała w różnorakich bohaterów - buntowników. Wspólne problemy zajmowały wówczas wielu młodych ludzi, stąd potrzebowali oni literackiej porady. Jednym z najważniejszych buntowników polskiej literatury romantycznej jest Kordian - bohater dramatu Juliusza Słowackiego. Jego problemem jest w takim samym stopniu sytuacja osobista, jak i polityczna. W trakcie utworu poglądy Kordiana ewoluują. Na początku jest zaledwie piętnastoletnim chłopcem, więc bunt nie jest niczym dziwnym. Od początku był jednak osobą delikatną i wrażliwą, choć nie dane mu było jeszcze poznać celu swojego życia. Najpierw zajmują go marzenia i nieszczęśliwa miłość, Kordian jest ciągle wewnętrznie zaniepokojony. Jest blisko punktu, w którym inni popełniali samobójstwo. Opiera się jednak takiej myśli i wyrusza w podróż. Gdy jeździ po Europie nadal nie może odnaleźć sensu życia. Jego marzenia i wyobrażenia zostają skonfrontowane ze światem rzeczywistym, co oczywiście prowadzi bohatera do wielu rozczarowań. Szczególnie uderza go wyrachowanie i nieszczerość Wioletty, obojętność papieża wobec Polaków oraz powszechnie panująca władza pieniądza. Wydawać się może, że gdy osiągnął szczyt Mont Blanc i udowodnił swoją duchową siłę i zapał, znalazł cel życia - walkę o wyzwolenie ojczyzny. Nareszcie znalazł godnego przeciwnika, przeciwko któremu mógłby się zbuntować. Stał się spiskowcem. Razem z resztą konspiratorów i powstańców snuł plany i był gotów do poświęcenia. Miał dobre chęci, wręcz gotowy był samotnie zaatakować i zabić cara. Sądził, że to mogłoby pchnąć ojczyznę w stronę wolności. Błędem Kordiana było niewłaściwe oszacowanie swoich sił. Przecenił się - był zbyt słaby duchowo a jednocześnie zbyt dobry, by dokonać odrażającego czynu, jakim jest zabójstwo, nawet w imię szczytnej idei.

Bunt Kordiana spowodował podwójną klęskę - osobistą (odkrycie własnej słabości) i polityczną (porażka spiskowców), w ten sposób Kordian zbłądził w obu kwestiach, które wcześniej go zajmowały. Klęska spowodowała jednocześnie, że odkrył moralną słuszność swego postępowania. Powiedział:

"Każdy człowiek, który się poświęca

Za wolność - jest człowiekiem".

Choć z definicji buntownik, bohater dramatu Słowackiego okazał się szlachetny - postawiony wobec zła i przemocy sprzeciwił się. Kordian nie potrafił uwolnić ani siebie, ani ojczyzny, nie zhańbił się jednak kapitulacją w obu tych kwestiach. Na początku Kordian niedaleki był bohaterom o osobowości sentymentalnej (podobnym Wertepowi z dzieła Johana Wolfganga Goethego). Dzięki buntowi przeciwko najpotężniejszemu z wyobrażalnych przeciwników (nie licząc Boga, ale to już inny bohater) dojrzał i uformował się w charakterystycznego dla literatury polskiej romantycznego patriotę.

Także współczesna literatura oraz film obfitują w postacie buntowników. Jednym z najszlachetniejszych filmowych buntowników jest z pewnością nauczyciel John Keating, bohater filmu "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" w reżyserii Petera Weira. Buntował się on przeciw ni mniej ni więcej tylko głupocie ludzi. Uczył języka angielskiego w konserwatywnym college'u i nie mógł pogodzić się z przestarzałymi normami i zasadami narzucanymi współczesnym uczniom. Stosując nowoczesne metody nauczania i wychowywania młodych ludzi przeciwstawił się dyrektorowi, a wsparła go grupa wiernych uczniów. Stracił oczywiście pracę, ale odniósł sukces pedagogiczny - jego uczniowie nauczyli się tego, co wykładał oraz dowiedzieli się, że powinni szukać własnej drogi a nie tylko trzymać się myślenia schematami. Bunt nauczyciela pozwolił jego uczniom zacząć budować siebie nie tylko ze schematów narzucanych przez konserwatywną szkołę.

Warto zakończyć omawiając buntowników z dzieła, którego autor uznawał potrzebę buntu. Szczególnie widoczny bunt, tym razem przeciwko chorobie i śmierci, odnaleźć możemy w powieści Alberta Camusa "Dżuma". Główny bohater - doktor Rieux - jest zwolennikiem poglądu, że każde zło w końcu ugnie się pod siła dobra. Wychodząc z takiego założenia pracuje wytrwale i długo, nawet po kilkanaście godzin każdego dnia, aby pokonać chorobę dręczącą miasto. Oczywiście nie ma żadnych gwarancji, że i on sam nie padnie ofiarą dżumy, lecz doktor traktuje to jako ryzyko zawodowe i nie zważa na niebezpieczeństwo. Również dramat osobisty - śmierć wpierw żony a później najlepszego przyjaciela - nie hamuje go. Doktor cierpi, a jakże, lecz nie przeszkadza mu to w pracy i radości z ostatecznego pokonania epidemii. Ostatecznie przekonuje się, że człowiek jest silniejszy od wyroków losu i nie tak łatwo poddaje się złu. Mówi: "W człowieku więcej zasługuje na podziw niż na pogardę". Sam zasługuje na podziw - dał mieszkańcom miasta nadzieję i dobry przykład. Zbuntował się wtedy, gdy wszyscy inni chcieli się poddać - i w dodatku wielu pociągnął ze sobą.

Także inny bohater "Dżumy", Jean Tarrou, stoi po stronie obiektywnego dobra. Jest przeciwnikiem kary śmierci - opuścił dom ojca - prokuratora, który rozrzutnie ferował najsurowsze wyroki. Nie potrafił utrzymywać więzów z ojcem, gdyż nie wierzył, że ludzkie sumienie pozwala na takie traktowanie życia innych ludzi, choćby byli winni największych zbrodni. Taki był pierwszy jego bunt - nie powiódł się do końca - Jean tęskni za ojcem. Dżumę z kolei Tarrou nazywał jedną z form zła od lat panoszącego się na świecie. Jednak, pomimo takich poglądów, bohater nie był pesymistą - podobnie jak doktor widzi dobro człowieka i szansę ocalenia go. Szansą taką jest aktywność i okazywanie dobra innym, lecz poprzedzone wnikliwą oceną siebie samego. To Tarrou stwierdza, że "każdy nosi w sobie dżumę" i to najpierw właśnie ja trzeba wyleczyć, by zająć się tą drugą. Buntuje się więc po raz drugi - przeciw złu w każdym człowieku. Ratuje wielu, lecz sam, jako jeden z ostatnich, umiera.

Trudno nam, żyjącym w zupełnie innych warunkach, oceniać postępowanie dawnych lub wymyślonych buntowników. Pewne jest natomiast to, że możemy wiele się od nich nauczyć. Czasem warto zbuntować się przeciwko temu, co uważamy za złe i niewłaściwe - dzięki takim buntom rozwija się i ulepsza cała ludzka cywilizacja. Z drugiej strony każdy buntownik, niezależnie czy jego bunt zakończy się sukcesem, czy nie, zyskuje pewną mądrość życiową i kształtuje swój charakter. Każdy buntownik musi jasno określić tak siebie, jak i swoje cele, a więc ustalić swoją własną tożsamość i poglądy.