Stosunki łączące chłopów i szlachtę nigdy nie były najlepsze. Powodem tego były jeszcze średniowieczne poglądy, kiedy zarówno w Polsce jak i w całej Europie panował system feudalny. Z czasem sytuacja zamiast się poprawiać, pogarszała się, społeczeństwo coraz wyraźniej dzieliło się na warstwy. Podczas gdy mieszkańcy wsi coraz ciężej pracowali i byli obciążeni coraz większymi podatkami, szlachta uzyskiwała nowe przywileje. Chłop nie miał statusu obywatela, ale był traktowany jak należąca do pana "dusza", podobnie do kawałka ziemi albo sztuki bydła. W związku z tym znienawidzona przez chłopów szlachta wykorzystywała ich, a poddanym wystarczyło małe zarzewie, aby wybuchł bunt przeciw wyzyskiwaczom.

Zastanawiać może fakt, dlaczego pierwsze duże powstanie chłopów wybuchło dopiero w 1864 roku, po ośmiuset latach feudalizmu. Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w historii powszechnej przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku. To wtedy nastała epoka oświecenia, która charakteryzowała się nowatorskimi prądami filozoficznymi głoszącymi równość wszystkich ludzi. Zgodnie z ideą tych haseł w Stanach Zjednoczonych wybuchła wojna o niepodległość, we Francji rozgorzała rewolucja przeciw monarchii absolutnej, a w Polsce uchwalono Konstytucję Majową, która choć całkowicie nie znosiła pańszczyzny, znacznie ograniczała jej zakres i miała poprawić sytuację polskiego chłopa. Tych chlubnych postulatów nie udało się jednak zastosować w praktyce, ponieważ nieuświadomieni chłopi nie znali swoich praw, a szlachta nie chciała pozbywać się taniej siły roboczej.

W 1794 roku jako pierwszy zwrócił się wprost do mieszkańców wsi Kościuszko, który w Uniwersale Połanieckim zadeklarował, że każdy chłop, który weźmie udział w powstaniu zbrojnym, będzie zwolniony z pańszczyzny. Chłopi masowo stawili się do walki w odróżnieniu od swoich panów, którzy woleli nie sprzeciwiać się nowej władzy. Mimo upadku powstanie kościuszkowskie zapisało się chlubnie w historii polskiej wsi.

Choć na polskie ziemie hasła równości wszystkich warstw społecznych trafiały z opóźnieniem, ale jednak utwierdzały chłopów w przekonaniu, że można zmienić odwieczny porządek feudalny. Gdy w zaborze austriackim zwiększono wymiar pańszczyzny, chłopi zbuntowali się, a władze austriackie sprytnie skierowały to powstanie przeciw polskiej szlachcie. Niezgoda między chłopami i inteligentami spowodowała, że chłopi woleli wystąpić przeciw wyższym warstwom polskiego społeczeństwa niż wziąć udział w rewolucji krakowskiej, która miała wyzwolić ojczyznę spod władz austriackiego zaborcy. Pod przywództwem Jakuba Szeli chłopi napadali na szlacheckie dwory, bezlitośnie mordowali i okradali inteligencję, a schwytanych powstańców powierzali Austriakom. Rabacja chłopska nie przyczyniła się do poprawy sytuacji chłopa, ponieważ została krwawo stłumiona, a buntów wsi jeszcze bardziej pogorszył złe stosunki między chłopami a szlachtą.

Pół wieku później sytuacja chłopsko-inteligencka nagle się zmieniła. Zgodnie z młodopolskimi założeniami coraz popularniejsza wśród inteligentów stała się moda na bratanie z chłopami nazywana ludomanią. Jednakże nie była ona wyrazem rzeczywistego zainteresowania sprawami wsi, ale pozornym zachwytem, który swe podłoże miał w próbie wyrwania się ze świata zakłamanych filistrów. W porównaniu z tymi mieszkańcami miast chłopi wydawali się ludźmi prostymi, ale prawdomównymi i uczciwymi, wyróżniającymi się malowniczą, bogatą tradycją i niepoznaną jeszcze obyczajowością - te cechy sprawiały, że wieś stała się dla młodopolskich artystów powodem dużego zainteresowania. Dlatego popularne stały się śluby inteligentów z chłopkami, dzięki którym znudzeni miastem indywidualiści mogli poznać inną rzeczywistość.

To zagadnienie chłopomanii jest głównym tematem dramatu Stanisława Wyspiańskiego "Wesele". Akcja utworu została oparta na prawdziwym ślubie Lucjana Rydla z wieśniaczką Jadwigą Mikołajczykówną. Wyspiański pokazał, jak sztuczne i nieautentyczne było mieszane małżeństwo, które było pozornym wyrazem chęci pojednania inteligencji z chłopami. O młodopolskiej modzie z kpiną mówią fantastyczne postaci dramatu: hetman Branicki - przywódca Targowicy i Jakub Szela, który stał się synonimem mordercy szlachty. Duch magnata tak zwraca się do Pana Młodego: "Czepiłeś się chamskiej dziewki?! (...) to wszystko hołota". Zdrajca narodowy ukazuje się Panu Młodemu celowo - tak jak Branicki sprzeniewierzył się Polsce, tak inteligent poniekąd zdradza swoja warstwę społeczna biorąc sobie za żonę chłopkę. Ale słowa szczególnej krytyki wypowiada Upiór symbolizujący Jakuba Szelę. Podczas rozmowy z Dziadem domaga się udziału w weselu: "chce mi się tu na weselu żyć, hulać, pić". Zwraca się do najstarszego gościa, który pamięta wydarzenia rabacji chłopskiej. Upiór przypomina bunt chłopów: "przyszedłem tu do wesela, bo byłem ich ojcom kat, a dzisiaj ja jestem swat!". I domaga się równego szlachcie traktowania: "podź tańcować, bośma brać!".

Uważam, że prawne zrównanie warstw społecznych było nieuniknione i potrzebne, ale powinien być to wieloletni proces. Zbyt wielkie były krzywdy - szczególnie ze strony szlachty, aby młodopolska idea "bratania się" dwóch warstw mogła przekreślić wszystkie dotychczasowe waśnie i spory oraz doprowadzić do zjednoczenia społeczeństwa polskiego. Wiele z tych małżeństw powodowanych modą na wiejskość nie było trwałych - zbyt duże były różnice w wykształceniu, tradycji i zachowaniu, które wynikały także z historii.

Wydarzenia z przeszłości miały duży wpływ na relacje łączące niższe i wyższe warstwy społeczne. Sądzę, że dużym sukcesem cywilizacji jest dzisiejsza demokracja, która nie różnicuje ludzi ze względu na ich pochodzenie.